Ależ skąd. Wskazywanie żonglerki cytatami i wytykanie jej jako naruszającej zasady dyskusji nie jest bynajmniej elementem trollingu. Natomiast używanie quote-miningu - i owszem.
To nie była żonglerka cytatami, tylko dobitne wykazanie, że piszesz bzdury. Musiałem, to zebrać w jednym miejscu, bo ty najwyraźniej gubisz się w dyskusji. Zarzuciłeś mi tam, że nie napisałem czegoś od początku i że jakbym napisał to można było by uniknąć pyskówek(?). Jak mam wykazać, że się mylisz, jeśli nie zacytowaniem postów, skoro napisanie, że "pisałem coś od początku" do ciebie nie dociera. A może dociera, tylko negujesz to jak najzwyklejszy troll?
Tylko że kiedy ty zarzucasz mi subiektywne wypowiedzi, ja od razu przytaczam garść publikacji, z których czerpię swoje argumenty. Ty na taki zarzut odpowiadasz powtarzaniem w kółko wymyślonych sloganów bez pokrycia.
Ja nie zarzucam ci subiektywnych wypowiedzi to po pierwsze. Po drugie, publikacje, na które próbujesz zrzucać odpowiedzialność za swoje słowa, czasami przeczą twoim wypowiedziom. Po trzecie, jeśli uważasz, że mój argument jest bez pokrycia, to udowodnij to. Bo w tym momencie, to sloganem jest to, że moje argumenty są wymyślonymi sloganami bez pokrycia.
Z dalszej części twojego posta wynika, że jednak nie wiesz i mylisz go z czymś innym.
Bo? Co konkretnie świadczy o tym, że nie wiem co to jest?
Ależ problem dywergencji właśnie powoduje jakiś czynnik, którego działanie zaczyna być widoczne w latach 60. XX w. Kwestia jaki to czynnik nadal jest przedmiotem badań - żeby się tu nie rozpisywać, polecam przeglądowy wpis z Anomalii Klimatycznej. To, że nawiązujesz do "long-term factor", którego doszukiwałeś się w niskiej wrażliwości proxy dendroklimatycznych na długookresowe zmiany klimatu, świadczy o tym, że nie za bardzo wiesz o czym mowa.
A matko, a czemu nie mogę nawiązać jednym długookresowym czynnikiem do drugiego? Mam znowu zastosować "quote-mining" i przypomnieć skąd to nawiązanie wynika? Co znaczy, że doszukuję się "divergence problem" w "niskiej wrażliwości proxy dendroklimatycznych na długookresowe zmiany klimatu"? To, że "niskia wrażliwość proxy dendroklimatycznych na długookresowe zmiany klimatu" wynika między innymi z "divergence problem" to fakt. Nie trzeba się tego doszukiwać.
Jeszcze lepiej to widać przy lekturze twojej kolejnej żonglerki cytatami. Ten wyciąg z publikacji Briffy et al. wygląda, jakbyś stworzył go bez czytania artykułu, a tylko przez wyszukanie w nim kilku słów kluczowych i wyrwanie znalezisk z kontekstu.
Czułem, że napiszesz coś takiego i nawet miałem uprzedzić co te cytaty oznaczają. Jednak liczyłem na to, że zachowasz jakiś poziom dyskusji i odniesiesz się od razu do meritum. Jak widać po raz kolejny myliłem się, za co serdecznie przepraszam.
Pierwszy fragment, w którym wytłuściłeś "czynniki inne niż klimat", tłumaczy przyczyny niskiej wrażliwości proxy na długookresowe zmiany klimatu. Nie trzeba się specjalnie wczytywać, by dowiedzieć się, że głównymi winowajcami są w tym przypadku czynniki związane z konkretnym miejscem, na którym rośnie drzewo, a więc z jakością gleby, ekspozycją, mikroklimatem, które mogą różnicować tempo wzrostu nawet na niewielkim obszarze i tym samym wprowadzać fałszywe trendy wymagające późniejszej eliminacji. Inną przyczyną jest naturalny spadek szerokości przyrostów wraz z wiekiem drzewa.
No i to jest dokładnie "long-term factor" o którym pisałeś, że go nie ma.
Drugi fragment, mówiący o "długookresowej zmianie czułości przyrostów na zmiany klimatu", dotyczy już problemu dywergencji, który, jak zauważają autorzy, może powodować przeszacowanie rekonstruowanych średnich temperatur. Jako że jest to problem wciąż nierozwiązany, tradycyjnie zaleca się kontynuowanie badań w tym zakresie.
No, ale i w tym przypadku jest "long-term factor" czy go nie ma?
Wreszcie trzeci fragment, w którym spodobały ci się frazy "długookresowy" i "stale rośnie w ostatnich stuleciach", dotyczy zaobserwowanego od XIX w. zwiększenia tempa wzrostu drzew w niektórych regionach północnej półkuli, który autorzy próbują tłumaczyć wpływem działalności ludzkiej.
I po raz kolejny pytam - jest "long-term factor" czy go nie ma?
A zatem ten twój "long-term factor", który rzekomo jest opisywany w publikacji Briffy et al., okazuje się być trzema skrajnie różnymi zagadnieniami mającymi różny wpływ na jakość dendroklimatycznych proxy. Aż chce się ciebie sparafrazować: już nie pierwszy raz kompromitujesz się cytując fragmenty publikacji, których nie czytałeś/nie rozumiesz i które świadczą przeciwko tobie.
Aha, czyli nie ma żadnego "long-term factor", bo są trzy
Przypomnij sobie co ja pisałem, że jeśli nie da się zrekonstruować temperatur na podstawie przyrostów, to musi istnieć jakiś długookresowy czynnik. To było ogólne sformułowanie. W każdym w tych przypadków mamy potwierdzenie tego o czym mówiłem. To co wyjaśniałeś "masłem maślanym" czyli niemożność zrekonstruowania temperatur z powodu "konstrukcji zbioru proxy danych dendroklimatologicznych", co się wykłada jako niemożność zrekonstruowania temperatur z powodu wyboru do tego celu danych pośrednich ze słojów drzew
, to właśnie wynik działania różnych długookresowych czynników na rozwój drzewa.
Mnie zresztą cała metoda wydaje się wątpliwa, bo na rozwój drzewa wpływa tyle czynników, że średnia zmiana temperatury w okresie wegetacji o kilka dziesiątych st. C raczej zniknie w tym szumie. O tym jak rośnie drzewo decyduje min. roczny rozkład opadów (np sucha wiosna), ilość szkodników, zachmurzenie, wiosenne przymrozki itd. Generalnie cała metoda jest raczej bez sesnu.
Faktycznie, nie wiemy czy w przeszłości taki problem nie występował. Niestety dla ciebie, argumentum ad ignorantiam nie pozwala merytorycznie podważyć obowiązującej metodologii.
Aha, czyli jak dla ciebie jak nie wiemy czy jakieś zjawisko nie zaszło w przeszłości, to jest to ignorancja
No widzisz, a dla mnie ignorancją jest nie branie możliwości wystąpienia takiego zjawiska pod uwagę. Jak to ludzie się różnią.
Nie. Denialistą jest każdy, kto podważa dobrze ugruntowaną wiedzę naukową.
Czyli rozumiem, że Kopernik był denialistą.
Nie napisałem nigdzie, że antropogeniczne emisje CO2 nie mają wpływu na klimat.
Napisałeś, że wpływ człowieka na zmiany klimatyczne "wcale nie przypada na okres rewolucji przemysłowej i uwalniania CO2". Jak powinienem to zinterpretować?
Niezręczne sformułowanie. Chodziło mi o to, że największy wpływ na to miał rozwój rolnictwa i związana z tym emisja metanu. Nie negowałem później, że CO2 nie ma wpływu, tylko porównywałem go z metanem. Mogę nawet przyznać, że CO2 może mieć obecnie większy wpływ niż kiedy zajmowałem się tym tematem i wyciągnąłem tamte wnioski, bo w ostatnich latach emisja CO2 znacznie wzrosła. Ale i tak do dobrego oszacowania pod uwagę trzeba by wziąć widma aborbcji gazów cieplarnianych, a nie samo ich stężenie.
Niech zgadnę: jest wątpliwa jakościowo, bo jest bzdurna, badziewna, idiotyczna i antynaukowa, a ty zawsze używasz merytorycznych argumentów? ;->
Nie, wyciągam taki wniosek między innymi na podstawie publikacji, ilości czynników, które wpływają na rozwój drzew oraz efektów w postaci wykresów, które przypominają szlaczki w wykonaniu 5 latka, a nie wyniki badań w których widać jakąś zależność.
Wiesz co to znaczy "veracity of inferred change is difficult to establish"? Dokładnie to co napisałem, a co ty zanegowałeś - że prawdziwość wniosków jest trudna do ustalenia.
Raczej, że wiarygodność wnioskowanych zmian jest trudna do ustalenia. Czyli że wysnute wnioski dotyczące wielowiekowych trendów temperatur mogą być błędne.
Wiesz co to są synonimy? "veracity" można też tłymaczyć jako "prawdziwość", a sens mojego tłumaczenia jest dokładnie taki sam jak twojego "poprawionego". Czyli teraz zmieniłeś zdanie i nie negujesz już mojej wcześniejszej wypowiedzi, że prawdziwość wniosków jest trudna do ustalenia?
Specjalnie zostawiłem tyle cytatów, żeby ci uzmysłowić, że nie pisałem o metodzie proxy dendroklimatycznych. Ja tam powołałem się na niezależne pomiary, które jasno dowodzą, że obecne globalne ocieplenie nie jest naturalną fluktuacją, tylko skutkiem antropogenicznych emisji CO2.
No właśnie i to jest problem, że ty wyrywasz fragment wypowiedzi, nie piszesz na temat i potem wynikają z tego nieporozumienia. Bo gdybyś nie wyrwał z kontekstu mojego pierwszego cytatu, to wiedziałbyś, że twoja odpowiedź jest w takim razie całkowicie bez sensu, gdyż ja pisałem o wtedy metodzie proxy dendroklimatycznej.
A oto przykład tej nieświadomej manipulacji:
Zatem skąd wiemy, że obecne wachanie temperatury nie jest naturalną fluktuacją
to fragment dłuższej całości:
Zatem skąd wiemy, że obecne wachanie temperatury nie jest naturalną fluktuacją, jeśli Mann pomieszał dane z termometrów z danymi dendro.... Przecież na podstawie tego wykresu nie można wyciągnąć żadnych wniosków na temat przeszłości. Być może takie wachania zdarzały się już w przeszłości, bo dane dendroklimatologiczne, jeśli wogóle dają jakieś wyniki nadające się do interpretacji (co jest wątpliwe biorąc pod uwagę słupki błędów) jak sam wspomniałeś pokazują jedynie gradienty temperatur (co także budzi wątpliwość biorąc pod uwagę zestawienie danych dendroklimatologicznych z danymi pomiarowymi z poszczególnych lat i rozbieżność znaną jako "divergence problem").
odpowiedź (jak się okazuje bezsensowna, bo nie odnosząca się do mojej wypowiedzi):
Z pomiarów stężenia CO2 w atmosferze, emisji CO2 ze spalania paliw kopalnych, składu izotopowego atmosferycznego CO2, radiacji w pasmach poszczególnych gazów cieplarnianych, zmian temperatur w różnych warstwach atmosfery, itp., itd.
moja wypowiedź w której cały czas staram się zachować oryginalny kontekst:
Problem w tym, że nie mamy danych pomiarowych z przeszłości i nijak nie można zweryfikować tej metody. Bo jeśli dzisiaj dane pomiarowe i dendroklimatologiczne się rozjechały, to nie sposób ustalić czy nie rozjeżdżały się w przeszłości.
I genialne kreszendo w wykonaniu Lynxa :
Specjalnie zostawiłem tyle cytatów, żeby ci uzmysłowić, że nie pisałem o metodzie proxy dendroklimatycznych.
Szkoda, bo ja widzę wyraźnie, że w większości prezentowanych rekonstrukcji średnie anomalie temperatury w XI i XII w. były o jakieś 0,2*C wyższe niż w XVIII i XIX w.
A jak to się ma do twojej wcześniejszej wypowiedzi:
Rekonstrukcje klimatu na podstawie gęstości słojów drzewnych nie pozwalają precyzyjnie ustalić, czy np. XII wiek był cieplejszy niż wiek XX, ale dzięki wysokiej czułości tych proxy na zmiany klimatu o krótkim okresie można określić, czy w przeszłości zdarzały się tak gwałtowne zmiany temperatur, jakie obserwujemy obecnie. Na tym polega ich największa zaleta.
Coraz częściej powątpiewam czy to co piszesz ma jakikolwiek sens.
Rozmawiamy o klimatologii, a w niej gradient oznacza zmianę parametru w przestrzeni, a nie w czasie.
To jakaś strasznie ułomna jest ta twoja forma klimatologii, bo wszędzie indziej pojęcie gradientu jest uniwersalne.
Nie. Dla mnie dane proxy są błędne, jeśli nie zgadzają się z obserwacjami.
Ale człowieku, w ich przypadków obserwujesz słoje drzew. Zatem obserwacją jest np. szerokość takiego słoju i to powinno zostać opublikowane. A nie, że szerokość ci się nie zgadza z temperaturą na termometrze, to uważasz ją za "błędną" i się jej pozbywasz. LOL.
I całe szczęście, że w publikacjach naukowych z zakresu klimatologii tak to się właśnie odbywa.
No całe szczęście, bo bez tego już kompletnie nic nie było by wiadomo
Szkoda tylko, że nie zawsze tak to się odbywa i próbuje się wciskać kity szerokiej opinii publicznej.
Jeszcze dodajmy, że ta rzekoma wysoka czułość danych ze słojów drzew jakoś kompletnie obecnie nawala, co jest znane jako problem rozbieżności ("divergence problem"), to rodzi się pytanie skąd przekonanie o ich rzekomej wysokiej czułości? Sekta cieplarniana jest w swoich poglądach lompletnie niespójna i nielogiczna.
Wiem co to jest "divergence problem". Pytam SKĄD WZIĄŁ SIE "divergence problem", jeśli nie z powodu działania jakiegoś długookresowego czynnika. Skąd ten spadek czułości? W przeszłości ten problem również mógł występować, bo nie prowadzono przecież precyzyjnych pomiarów temperatury w średniowieczu.
Może to?
http://www.agu.org/p...9GB003749.shtml
Z nowszych, za wiki:
In 2012, Brienen et al. proposed that the divergence problem was largely an artefact of sampling large living trees.[5]
http://www.agu.org/p...1GB004143.shtml
Ty zdaje się też masz problemy ze zrozumieniem zdań złożonych. Pytam SKĄD WZIĄŁ SIE "divergence problem",
jeśli nie z powodu działania jakiegoś długookresowego czynnika. Dostaję w zamian linki do publikacji, które opisują różne długookresowe czynniki. Dyskusja z wami to czysta przyjemność
PS "Denialista" brzmi równie złowieszczo jak "heretyk"
I nie mówcie mi, że współczesna nauka nie upodabnia się do religii...