Pisałem o krajach, na których skupia się protokół z Kioto obligując je do ograniczenia emisji, tak jak tego chciałeś. Z tekstu protokołu wynika jasno, że chodzi o kraje Aneksu I UNFCCC. Wykluczając z nich USA i Kanadę i dodając Meksyk, a także pomijając Rosję stawiasz chochoła lub dajesz kolejny popis ignorancji. Czytałeś w ogóle sam protokół albo jego omówienie?
Kanada sama wykluczyła się z protokołu wkrótce po konferencji w Durbanie. Od tego dnia nie jest do niczego zobligowana, już pomijając jej udział w globalnym CO2. USA nie ratyfikowały tego dokumentu więc stricte prawnie nie są zobligowane do niczego. Co jest interesujące, oba wyżej wymienione kraje jako powód swojego stanowiska podały brak limitów dla głównych emitentów. Rosja wedle protokołu ma ograniczyć emisję CO2...zgadnij o ile... podpowiem Ci - o ZERO %. I kto z nas daje tu popis ignorancji?
Zwyczajnie. Ograniczenie emisji zmniejszy ilość CO2 dostającą się do atmosfery. Dzięki temu w przyszłości zawartość tego gazu będzie mniejsza niż gdyby nie podjęto żadnej akcji. A w jaki sposób twoje pytanie podważa zasadność ograniczania emisji? Nie chodzi ci przypadkiem o to, że oprócz protokołu z Kioto przydałoby się nowe porozumienie ograniczające emisje w znacznie większym zakresie?
Piszesz o zasadzie pomijając skalę i proporcje. Nie da się wpłynąć na cokolwiek pomijając głównych emitentów. Można jednak sporo na tym zarobić. Obrazowo moje zdanie podzielane jest przez niektórych ekonomistów:
Według najnowszych danych CDIAC kraje rozwinięte, które zgodziły się ograniczyć emisję, produkują ok. 21% światowego CO2. Rzucasz więc kolejnego chochoła. A znaczenie protokołu? Jak już pisałem, w przyszłości dzięki ograniczeniom w atmosferze znajdzie się mniej CO2 niż gdyby nie było ograniczeń.
poproszę o źródło to po pierwsze. Po drugie : co da ograniczenie emisji przez "emitentów 21%" w świetle braku limitów ( czyli możliwości bezkarnego zwiększania) przez pozostałych emitentów 79%?
OK. Pisz na zdrowie. Daj znać, jeśli oprócz pustych sloganów będzie cię kiedyś stać na na konkrety. Np. jakieś dowody na to, że "szwindel" faktycznie jest szwindlem.
Jesteś za limitami emisji, tak czy nie? Uważasz, że UE nakładając limity jest w stanie wpłynąć na GO, tak czy nie? W świetle emisji krajów, których limity nie dotyczą szwindlem jest wmawianie ludziom, że wykładając swoje pieniądze wpływają w tej konkretnej sytuacji na cokolwiek. Dowodem są liczby wyrażające emisję CO2 poszczególnych krajów.
Powiadasz? Przeciętny mieszkaniec Zachodu, niech będzie to Polak, w ciągu roku korzysta z energii, której produkcja kosztuje go emisję 8,3 t CO2. W tym samym czasie przeciętny mieszkaniec Wschodu (Chińczyk) zużywa energię kosztującą go 5,3 t CO2. Kiedy oburzasz się, że Polska chce ograniczać emisję w ramach protokołu z Kioto, a Chiny nie, to wygląda to tak, jakbyś uzurpował sobie prawo do korzystania z energii.
Powiadam. To wszystko jest prawdą, jednak wyciągnąłeś błedny wniosek. Ja oburzam się nie na to o czym napisałeś ale na to, że POlakom się wmawia, iż poprzez ich kasę można wpłynąć na GO. Zrozum jedno. W Polsce możesz ograniczyć emisję CO2 do zera, a i tak przy braku ograniczeń przez Chiny guzik to da. Ludziom natomiast wmawia się, że będzie inaczej.
A jeśli ograniczenia byłyby tylko w Chinach, Indiach i Rosji, a w pozostałych krajach już nie, to byłaby walka z czymś, czy nie?
przenosimy się w świat fantazji widzę Gdyby limitami objęto Chiny i Indię to zgodziłaby się na to i Rosja i USA, może nawet wróciła Kanada. Tyle, że to nie jest w niczyim interesie. Wtedy mogłoby wyjść, że globalne ograniczenie emisji na g...o się zdaje, a dziś eurozjady spokojnie mogą zwalić wszystko na Chiny.
Dlaczego nie obejmować emisji byłego wieku? Bo to dla nas wygodne? Tutaj musi istnieć kompromis, nikomu nie narzucisz swojego zdania.
Dlatego, że emisję to proces a nie stan, są zjawiskiem dynamicznym i jeżeli czymkolwiek można się zająć to emisjami w przyszłości bazując na aktualnych, a nie zeszłowiecznych.
Zgadzasz się w końcu z wpływem CO2 na GO czy nie? Bo to jest meritum sprawy, przeszedłeś zręcznie na protokół z Kioto by ominąć odpowiedzialności za brak argumentów na właściwy temat.
Zgadzam się, zawsze się zgadzałem, nigdy nie kwestionowałem. CO2 jak najbardziej wpływa na klimat. Nigdy natomiast nie zgadzałem się i nie zgadzam się w dalszym ciągu co do skali tego wpływu. Taka subtelna różnica, której nie dostrzegasz.
Nie ma żadnego uzasadnienia by Hindus emitujący 0,5 MT rocznie, musiał obniżać emisje na równi z Amerykaninem emitującym 9MT. Jeśli jakieś masz to przedstaw. Nie opowiadaj banialuków o konieczności zastosowania limitów bezwzględnych, bo nie mają one żadnej podstawy moralnej ani prawnej. Limity zawsze powinny być ustalane pod względem populacji.
ok, w takim razie Ty nie opowiadaj banialuków, że ograniczając emisję przez znaczną mniejszość przy jednoznacznym przyzwoleniu jej zwiększania dla głównych emitentów wpływa się na cokolwiek.