Morze Aralskie, a właściwie to jezioro Aralskie wyschło, z powodu nieprzemyślanych działań ZSRR. Nie wiem co ma jego przykład do tematu.
Te nieprzemyślane działania, miały na celu nawodnienie terenu pod uprawę bawełny. O rolnictwie również pisałem. Dodatkowo wyschnięcie Jeziora Aralskiego spowodowało trwałą "lokalną" zmianę klimatu na bardzo dużym obszarze, co na pewno nie jest całkowicie bez znaczenia.
@pdjakow
Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem Twój wywód, ale czy z tego wynika, że jeśli wytniemy nagle całą Amazonię, to czy nad tym obszarem średnia wilgotność wzrośnie?
Nad Amazonią jest wystarczająco wilgotno, problem polega na tym że ta wilgotna strefa będzie się poszerzać. A mowa to nie tylko o Amazonii, Masowa wycinka czy wręcz nawet wypalanie lasów (pod uprawy palmy olejowej) ma miejsce na całym świecie, i obejmuje ogromne obszary. Lasy nie tylko ładnie wyglądają ale są też spełniają rolę hydroregulatora.
Tak przy okazji, jaka powinna być całkowita masa pary wodnej "wyemitowanej" dzięki wycince? (pamiętając, że wycinając drzewo nigdy nie powodujemy całkowitego "wyemitowania" zawartej w nim wody).
W zależności od gatunku, i miejsca w którym rośnie drzewo, mowa o kilku, lub nawet kilkudziesięciu tonach wody z jednego drzewa.
Czasem lasy są wypalane pod uprawy, wtedy 100% wody emitowane jest do atmosfery w bardzo krótkim czasie.
@Mariush
Rzecz w tym, że nie odparuje bardzo szybko. Jeśli jej pierwotna emisja została wymuszona sztucznie, to w danych warunkach równowagi KLIMATYCZNEJ jej powrót do atmosfery będzie ponownie wymagał zewnętrznego, pozanaturalnego działania.
No chyba że zostanie przemieszczona na inne tereny gdzie było do tej pory sucho. Ścięte drzewa często pokonują duże odległości zanim trafią do suszarni, gdzie w dość krótkim czasie większość zawartej w nich wody zostaje odparowana. Gałęzie i tym podobne bardzo często są spalane w miejscu wyrębu. Co ocnacza odparowanie z nich całej wody. faktem jest ze cała ta woda bardzo szybko wraca w postaci deszczu, ale niestety na ziemi nie ma już drzew które mogły by ją zatrzymać, więc rzekami spływa do oceanu. Dzięki lokalnemu wzrostowi temperatury jest trochą cieplejsza niż by była gdyby drzewa nie zostały ścięte, Fakt ocean ogrzewa się powoli, ale to jest jedna z cegiełek przyspieszających ten proces.
i wszelkie lokalne wahania wilgotności powietrza, których skala czasowa jest rzędu co najwyżej dni nie robią na nim żadnego wrażenia.
Wycinka drzew, czy też powiększanie areałów upraw, powoduje lokalne ale trwałe zmiany temperatury na danym terenie. Nie wiem skąd wziąłeś te kilka dni.
Tak. Dynamizm i powszechność pary wodnej nie są w tej kwestii najistotniejsze, ale ciągły, globalny wzrost jej stężenia. A to uniemożliwia proces kondensacji (para wodna jako jedyny gaz cieplarniany mu ulega), który bardzo skutecznie niweluje jej każdy ponadprzeciętny w określonych warunkach klimatycznych nadmiar. Nawet jeśli owa dodatkowa para pojawi się w obszarze obniżonej wilgotności (gdzie teoretycznie miałaby możliwość się utrzymać), to wskutek globalnej cyrkulacji względnie szybko (kilka dni) znajdzie się w wilgotniejszych rejonach, gdzie już nie będzie dla niej miejsca i zamieni się w opad.
Problem polega na tym ze te wilgotniejsze tereny będą się powiększać. Na pewno nie muszę Ci tłumaczyć że atmosfera nie ma wyraźnych granic. Wszystko jest płynne i zmienne.
@Zaciekawiony
Pamiętam, że już kiedyś o tym dyskutowaliśmy, doszedłeś do twierdzenia, że wzrost wilgotności jest wywołany wzrostem wilgotności.
Czy aby na pewno tak się wyraziłem, czy to Twoja interpretacja? Mógłbyś zacytować?