Napisano 30.09.2019 - 22:23
Napisano 01.10.2019 - 01:02
Słabe, bardzo słabe. Przyznam, że spodziewałem się po tym filmie jakichś konkretniejszych naukowych argumentów. Niestety, praktycznie cały jest tylko jakąś gadką o polityce. Nie neguję tego, że pewnych kwestii związanych z zagadnieniem zmian klimatycznymi i oceny roli wpływu człowieka na ich przebieg nie da się rozważać w oderwaniu od tła politycznego, ale nie może też ono stanowić głównej linii argumentacyjnej. Ją powinny budować konkretne fakty naukowe, a ich w filmie jest jak na lekarstwo. Wyartykułowanych jest zaledwie kilka podstawowych rzeczy. Mamy tego dosłownie kilka minut i to liźniętego bardzo powierzchownie i nierzetelnie.
Dotknę tu paru spraw.
Ok. 34 minuty filmu autor filmu podaje, że głównym gazem cieplarnianym w atmosferze jest para wodna. Jednocześnie daje wyraz swojemu zdziwieniu, że choć jest to ogólnie znany fakt, to wszyscy zamiast jej, czepiają się tego "nieszczęsnego" dwutlenku węgla. Niestety, zamiast dociec dlaczego tak jest, przytacza tylko historyjkę o Kserksesie i tu wątek o roli pary wodnej w sumie się kończy. A starczyłoby tylko zjechać trochę niżej w Wikipedii i wszystko stałoby się jasne, bez żadnych niedomówień. Niestety, autor postanowił inaczej i pozostawił widza z mylnym przeświadczeniem, że oto w tej sprawie jest bezczelnie, bo zupełnie jawnie, oszukiwany.
Czego zatem autor nie dopowiedział? Tak pokrótce.
Woda ma tę korzystną cechę, że w typowych dla klimatu Ziemi warunkach występuje w trzech stanach skupienia i względnie łatwo między nimi przechodzi. To powoduje, że obieg wody w przyrodzie (parowanie -> opad) jest względnie bardzo szybkim cyklem. Każda jej dodatkowa ilość w atmosferze, która w danych warunkach równowagi (temperatury, ciśnienia, gęstości) stanowi nadwyżkę bardzo szybko wróci na ziemię w postaci opadu (średnio po ok. tygodniu). To prosta konsekwencją równania Clausiusa-Clapeyrona. Krótko mówiąc, owa extra dawka pary wodnej nie zdąży wywrzeć żadnego długofalowego wpływu na atmosferę. Tydzień to zbyt krótki czas, aby doszło do trwałego zaburzenia aktualnego stanu równowagi klimatycznej.
Z dwutlenkiem już tak łatwo nie jest. Uwolniony do atmosfery pozostaje w niej jako gaz (przy ciśnieniu 1 atm zestala się dopiero przy -78.5 oC), aż zostanie z niej w jakiś sposób zasymilowany (np. przez rośliny, oceany). A to trwa znacznie, znacznie dłużej. Czas pozostawania dwutlenku węgla w atmosferze liczy się średnio w setkach lat. Taka skala czasowa procesu powoduje zatem, że będzie on się w atmosferze kumulował. Będzie się kumulował i powodował wzrost globalnej temperatury. I to dopiero spowoduje, że atmosfera będzie mogła pomieścić większą objętość pary wodnej. Sama para wodna bez CO2 nie zdziała praktycznie nic.
Podsumowując, można stwierdzić, że różnice skal czasowych atmosferycznego obiegu obu gazów (tydzień do setek lat) decydują o tym, co w danej danej sytuacji jest przyczyną, a co skutkiem. I tak:
CO2: zawartość w atmosferze => temperatura atmosfery
Para wodna: temperatura atmosfery => zawartość w atmosferze.
Druga sprawa.
Nie wiem skąd autor wykombinował tą informację o tym, że CO2 ma wg naukowców tworzyć jakąś warstwę na wysokości 6 km. To jakaś wierutna bzdura, pod którą raczej żaden naukowiec by się nie podpisał. Koncentracja CO2 w atmosferze jest mniej więcej stała, niezależnie od wysokości. Być może twórca filmu znalazł gdzieś opis jakiegoś uproszczonego, powłokowego modelu efektu cieplarnianego, w którym cały atmosferyczny rozkład CO2 sprowadza się do pojedynczej warstwy zlokalizowanej w połowie wysokości troposfery i wziął to za opis stanu rzeczywistego. To jedyne, co mi w tej chwili do głowy przychodzi.
Napisano 01.10.2019 - 17:27
Bzdur w filmie jest od groma, ale ich prostowanie zajęłoby chyba więcej czasu, niż autorowi jego zrobienie. Na przykład na początku powołuje się na Petycję Oregońską i apel Heidelburski, dwie inicjatywy mające sprawiać wrażenie, że sceptyków w temacie jest przytłaczająco wielu.
Napisano 01.10.2019 - 19:29
Woda ma tę korzystną cechę, że w typowych dla klimatu Ziemi warunkach występuje w trzech stanach skupienia i względnie łatwo między nimi przechodzi. To powoduje, że obieg wody w przyrodzie (parowanie -> opad) jest względnie bardzo szybkim cyklem. Każda jej dodatkowa ilość w atmosferze, która w danych warunkach równowagi (temperatury, ciśnienia, gęstości) stanowi nadwyżkę bardzo szybko wróci na ziemię w postaci opadu (średnio po ok. tygodniu). To prosta konsekwencją równania Clapeyrona. Krótko mówiąc, owa extra dawka pary wodnej nie zdąży wywrzeć żadnego długofalowego wpływu na atmosferę. Tydzień to zbyt krótki czas, aby doszło do trwałego zaburzenia aktualnego stanu równowagi klimatycznej.
https://www.polskieradio24.pl/5/1223/Artykul/2352127,Miliony-hektarow-lasow-plona-na-Syberii-Pozar-widac-nawet-z-kosmosu
Według Greenpeace, od początku roku na Syberii spłonęło ponad 13 milionów hektarów tajgi.
Użytkownik Panjuzek edytował ten post 01.10.2019 - 21:00
Napisano 01.10.2019 - 21:48
@Panjuzek
O kwestii nadmiarowej pary wodnej dyskutowaliśmy już kiedyś w głównym temacie o GO (proponuję scalić z nim tą dyskusję). Przytoczę tu kilka fragmentów mojej wypowiedzi z tego tematu, bo idealnie pasują w tym miejscu.
Z tego posta:
Oczywiście taka dodatkowa emisja zaburzy lokalnie równowagę w atmosferze, ale jest to co najwyżej równowaga POGODOWA, którą cechuje krótka skala czasowa. Po prostu gdzieś może bardziej się zachmurzy, gdzieś spadnie trochę więcej deszczu, ale globalnie żadnych zmian nie będzie. Wynika to głownie z tego, że jednym z głównych czynników warunkujących globalny wzrost temperatury jest wzrost średniej temperatury Oceanu Światowego, a on ogrzewa się raczej powoli. Czas jego reakcji na zmiany jest bardzo długi i wszelkie lokalne wahania wilgotności powietrza, których skala czasowa jest rzędu co najwyżej dni nie robią na nim żadnego wrażenia.
(...)
Nawet jeśli owa dodatkowa para pojawi się w obszarze obniżonej wilgotności (gdzie teoretycznie miałaby możliwość się utrzymać), to wskutek globalnej cyrkulacji względnie szybko (kilka dni) znajdzie się w wilgotniejszych rejonach, gdzie już nie będzie dla niej miejsca i zamieni się w opad.
Oczywiście całościowy obraz zmienia się, gdy weźmiemy pod uwagę CO2. A pożary lasów, szczególnie te bardzo duże, przekraczające swoją skalą naturalną i indukowaną przez człowieka skalę odbudowy drzewostanów, niezaprzeczalnie powodują wzrost atmosferycznego stężenia tego gazu. I wcale nie mam tu na myśli tylko oczywistego mechanizmu będącego następstwem spalania drewna. W końcu mniej drzew, to także mniejszy wychwyt cząsteczek CO2 z atmosfery, a to jeszcze wzrost stężenia tego gazu potęguje. Długofalową reakcją na ten proces jest wzrost średniej temperatura atmosfery, a z nią zdolności do gromadzenia się w niej pary wodnej. I wtedy już robi się nieciekawie...
Napisano 01.10.2019 - 23:30
up@
Oczywiście taka dodatkowa emisja zaburzy lokalnie równowagę w atmosferze, ale jest to co najwyżej równowaga POGODOWA, którą cechuje krótka skala czasowa.
13 milionów hektarów lasu !!!
Gdy spłonie las, pogorzelisko przekształca się w pustynię (lub coś blisko tego) Cała ta para wodna migruje w inne miejsca.
jest wzrost średniej temperatury Oceanu Światowego, a on ogrzewa się raczej powoli.
Ale powierzchnia oceanu ogrzewa się dość szybko co powoduje zwiększone parowanie, czego następstwem jest lokalny wzrost temperatury, który powoduje sprzężenie zwrotne. Coś na kształt efektu spowodowanego zbliżeniem mikrofonu do głośnika, podłączonego do wzmacniacza do którego wpięty jest mikrofon. efekt ten może się rozszerzać podnosząc lokalnie temperaturę w miejscach gdzie od tysięcy lat było raczej stabilne.
Zmiany klimatu obserwowane przez ostatnią dekadę, są raczej gwałtowne. O ile mogę to tak ująć. Co pasowało by raczej do wzrostu średniej wilgotności atmosfery, czego następstwem jest wzrost średniej temperatury. I takie tam sprzężenia.
Żeby było jasne. Jestem na 100% pewien e to właśnie działania człowieka, determinują zmiany klimatyczne, aczkolwiek uważam, że głównym powodem jest zaburzenie równowagi hydrologicznej, A emisja CO2, jest znacząca, ale nie najważniejsza. Bardziej obawiam się emisji metanu, pochodzącego z chodowi zwierząt rzeźnych niż emisji co2.
Kasa kasa kasa. CO2 jest łatwe do opodatkowania. Można doić społeczeństwo. Metan z krowich tyłków, jest równie "ciepłogenny" jak para wodna. Czy ktoś próbuje nakładać na to specjalne podatki? NIe. Łatwiej jest wmówić Kowalskiemu że jego 1.9TDI ociepla klimat w stopniu znacznym, niż zmusić wielkie korporacje do rezygnacji ze stosowania oleju palmowego.
Użytkownik Panjuzek edytował ten post 01.10.2019 - 23:32
Napisano 03.10.2019 - 21:23
13 milionów hektarów lasu !!!
Gdy spłonie las, pogorzelisko przekształca się w pustynię (lub coś blisko tego) Cała ta para wodna migruje w inne miejsca.
Fakt, rozmiary wypalonych obszarów mogą robić wrażenie (to niemal półtora razy więcej niż powierzchnia wszystkich polskich lasów), ale już ta cała para wodna wyzwolona w trakcie pożarów w zestawieniu z ilością, która zwyczajowo znajduje się w obiegu hydrologicznym nie jest niczym szczególnym.
Prosty szacunek:
Drewno praktycznie w całości składa składa się z celulozy i związków pod względem składu do niej bardzo zbliżonych. Celuloza jest natomiast polimerem glukozy - C6H12O6. Weźmy zatem glukozę jako reprezentatywny związek dla drewna (procentowa zawartość masowa pierwiastków w cząsteczce glukozy i drewnie jest podobna).
Podczas spalania glukozy z każdej jej cząsteczki powstaje 6 cząsteczek wody (jak i w spalaniu całkowitym, tak i w niecałkowitym). Zatem na każde 180 g glukozy przypada 108 g wody. Możemy zatem w przybliżeniu przyjąć, że przy spaleniu 180 g drewna powstaje 108 g pary wodnej, albo że spalenie 1 t drewna wyzwala 0,6 t pary wodnej (zakładając, że cała woda uwalnia się pod postacią gazową)
Na 1 ha lasu borealnego (tajga) przypada ok. 200 t masy roślinnej, w tym ok. 70-80 t masy drzewnej (źródło). W związku z tym spalenie drewna z takiego obszaru uwalnia do 42-48 t pary wodnej. Z 13 mln ha daje to w przybliżeniu ok. 600 mln ton. Wydaje się, że jest to dużo, ale czy tak jest w istocie?
600 mln ton to 600 mln m3, czyli 0,6 km3. W porównaniu z ilościami, które "przewalają" się rocznie przez atmosferę w cyklu hydrologicznym, to tyle co nic:
To zaledwie niespełna 0,005% średniej ilości pary wodnej, która stale znajduje się w atmosferze. Jeśli dodamy do tego fakt, że cząsteczka wody "przeżywa" w atmosferze średnio ok. tygodnia, to można ponad wszelką wątpliwość stwierdzić, że atmosfera tej dodatkowej ilości wody nawet nie "zauważy"...
Napisano 20.10.2019 - 21:11
@Mariush
Drewno praktycznie w całości składa składa się z celulozy i związków pod względem składu do niej bardzo zbliżonych. Celuloza jest natomiast polimerem glukozy - C6H12O6. Weźmy zatem glukozę jako reprezentatywny związek dla drewna (procentowa zawartość masowa pierwiastków w cząsteczce glukozy i drewnie jest podobna).
Podczas spalania glukozy z każdej jej cząsteczki powstaje 6 cząsteczek wody (jak i w spalaniu całkowitym, tak i w niecałkowitym). Zatem na każde 180 g glukozy przypada 108 g wody. Możemy zatem w przybliżeniu przyjąć, że przy spaleniu 180 g drewna powstaje 108 g pary wodnej, albo że spalenie 1 t drewna wyzwala 0,6 t pary wodnej (zakładając, że cała woda uwalnia się pod postacią gazową)
Oprócz celulozy, w drzewie jest jeszcze woda niezwiązana zasilająca komórki drzewa, pobierana za pomocą korzeni i odparowywana przez liście. Do tego należy doliczyć wodę w gruncie, bezpośrednio pod drzewem. I fakt. jeżeli chodzi o tajgę to tragedii nie ma. inaczej sprawa się ma w przypadku lasów deszczowych czy też tropikalnej dżungli, gdzie tej wody związanej przez drzewa jest znacznie więcej. Co trzy lata znikają lasy tropikalne o powierzchni polski. A to przecież nie wszystko.
Shemat mi znany, ale spróbuj usunąć z tego cyklu drzewa. Co się wtedy stanie?
Wymianę energii między powierzchnią naszej planety, atmosferą oraz przestrzenią kosmiczną przedstawia rysunek 4 Zilustrowano na nim uśredniony po kilku latach i całej powierzchni naszej planety bilans energii na jednostkę powierzchni math Liczby podane na tym diagramie przykuwają uwagę. Strumień energii promieniowania podczerwonego atmosfery dochodzącego do powierzchni Ziemi (efekt cieplarniany) jest dwukrotnie większy niż strumień energii światła słonecznego! Ponadto strumienie energii przenoszone do atmosfery przez cykl hydrologiczny są około czterokrotnie mniejsze niż wymiana energii przez promieniowanie w podczerwieni i jednocześnie mniej więcej czterokrotnie większe niż bezpośrednie ogrzewanie się powietrza od podłoża! Oznacza to, że math zmiany w strumieniach radiacyjnych w podczerwieni ma taki wpływ na transfery energii jak math zmiany w strumieniach ciepła odczuwalnego.
Dalsza uważna analiza diagramu pokazuje ogromną rolę wody w wielu kluczowych ogniwach całego bilansu energetycznego. Kondensacja pary wodnej prowadzi do powstawania chmur, których obecność reguluje dopływ energii do układu. Chmury, zarówno wodne, jak i lodowe, efektywnie odbijają promieniowanie słoneczne w kosmos, więc ich obecność i własności wpływają na albedo planety. Chmury uczestniczą także w efekcie cieplarnianym, gdyż składają się z wody, która absorbuje w podczerwieni, a jednocześnie są znacznie mniej przezroczyste dla promieniowania podczerwonego niż para wodna (mówimy, że mają dużą grubość optyczną). Fakt, że procesy kondensacji i parowania efektywnie dostarczają ciepło z powierzchni Ziemi do atmosfery, ma jeszcze jedną niezwykle ważną cechę. Cykl hydrologiczny to wielka maszyna parowa, która działa w naszej atmosferze i efektywnie napędza cyrkulacje mas powietrza i wód w głębi oceanów, które redystrybuują energię w układzie klimatycznym, a profil temperatury w troposferze związany jest z tym, jak współgrają procesy transferu radiacyjnego i konwekcji chmurowej (równowaga radiacyjno-konwekcyjna).
http://www.deltami.e...e_okiem_fizyka/
I wszystko jest cacy dopóki równowaga nie jest zachwiana. A tak właśnie się dzieje. znikają olbrzymie zbiorniki wodne, i ogromne połacie lasów. Do tego znane jest ci zapewne pojęcie miejskich wysp ciepła.
Tak wygląda Europa nocą. te światła to większe lub mniejsze wyspy ciepła. samochody, klimatyzatory, piece, i elektrownie. W tym jądrowe.
Cała ta emisja zaburza obieg wody w atmosferze w wyniku czego zwiększa się jej średnia wilgotność co prowadzi do sprzężenia zwrotnego z jakim dziś mamy do czynienia. Taka samonapędzająca się katastrofa. Wszyscy mówią o co2, ale to tylko działania pozorne obliczone na strzyżenie zwykłych ludzi. Trudno by było opodatkować parę wodną
Napisano 20.10.2019 - 21:37
Zauważ jednak, że zniszczenie lasu przerywa strumień wody pobieranej z gruntu i odparowywanej w liści. Jest jej więcej niż wody zgromadzonej w drzewie. Na rozległych porębach robi się z tego powodu bardziej sucho. Równie dobrze można więc uznać, że zniszczenie lasu na dłuższą metą zmniejsza ilość wody w atmosferze.
Napisano 20.10.2019 - 22:39
up@ Tyle że ta woda pochodzi z opadów, a jak się okazuje deszcz przestaje padać nad wyciętą dżunglą. Tereny pustynnieją. A cała ta woda przemieszcza się w inne rejony. Np. nad powierzchnię oceanu. A Amazonia płonie.
https://static.polit...e2869a7_830x830
Napisano 21.10.2019 - 18:07
https://naukaoklimac...ieplarnianym-32Fakt, że para wodna jest najsilniejszym gazem cieplarnianym, nie umniejsza roli dwutlenku węgla. Po pierwsze, zawartość pary wodnej w atmosferze zmienia się w skali dni, zgodnie z cyklem parowania i opadów. Tymczasem dwutlenek węgla, uwolniony w procesie spalania paliw kopalnych, trwa w atmosferze tysiące, a nawet setki tysięcy lat.
Po drugie, „więcej” niekoniecznie oznacza „skuteczniej”. Para wodna skupia się blisko powierzchni Ziemi, tymczasem to gazy cieplarniane w wyższych warstwach atmosfery najskuteczniej blokują ucieczkę ciepła w kosmos. Co więcej, każda kolejna porcja gazu cieplarnianego coraz słabiej wpływa na wzrost temperatury – dotyczy to zarówno pary wodnej, jak i dwutlenku węgla czy metanu.
Po trzecie, para wodna odpowiada za największe dodatnie sprzężenie w systemie klimatycznym. Wzrost temperatur wzmaga parowanie. Wzrost zawartości pary wodnej wzmacnia efekt cieplarniany, rosną temperatury i znów wzrasta parowanie. Ten efekt potęguje wzrost temperatur pierwotnie uruchamiany przez wzrost koncentracji dwutlenku węgla.
Długożyjące gazy cieplarniane mocno wpływają na klimat – i to mimo stosunkowo niewielkich stężeń. Symulacje wskazują, że gdyby wszystkie je usunąć z atmosfery, w ciągu kilkudziesięciu lat temperatura spadłaby o 35 stopni. Rezultatem byłaby nawet nie epoka lodowcowa, ale pokryta lodem Ziemia-śnieżka.
Użytkownik Tiga edytował ten post 21.10.2019 - 18:07
Napisano 21.10.2019 - 21:59
Właśnie biali heteroseksualni mężczyźni z Polski dokonują holokaustu chomika europejskiego budując trasę szybkiego ruchu S7 a wy kłócicie się o deszczówkę. Sprawa zgłoszona do komisji Uni Europejskiej. Jeszcze tylko zakaz mięsa bo hodowla przemysłowa zwierząt powoduje ocieplenie klimatu jak to miało miejsce w Holandii.
https://twitter.com/...205332772708352
Napisano 21.10.2019 - 22:04
@tiga
Panjuzek, dlaczego wysnuwasz jakąś niesamowitą teorie spiskową?
Dla tego że w przeciwieństwie do ciebie, potrafię myśleć samodzielnie i wysnuwać wnioski na podstawie dostępnej mi wiedzy a nie tyko tępo cytować innych.
Zalecam zaktualizowanie trochę swoją wiedzę.
Ok. to może coś na temat twojego cytatu:
Fakt, że para wodna jest najsilniejszym gazem cieplarnianym, nie umniejsza roli dwutlenku węgla. Po pierwsze, zawartość pary wodnej w atmosferze zmienia się w skali dni, zgodnie z cyklem parowania i opadów.
Wszystko jest ok. do puki nie zostanie zachwiana równowaga. Gdy wytniesz odpowiednią ilość drzew, to odparowana woda przemieści się w inne miejsce. Zaburzając inny ekosystem. Twierdzenie z cytatu jest poprawne dopóki nie zmienimy systemu zależności.
\
Po drugie, „więcej” niekoniecznie oznacza „skuteczniej”. Para wodna skupia się blisko powierzchni Ziemi, tymczasem to gazy cieplarniane w wyższych warstwach atmosfery najskuteczniej blokują ucieczkę ciepła w kosmos.
Dzięki takim akcjom ja pożar dżungli Amazońskiej ogromne masy pary wodnej przenoszą się nad powierzchnię oceanów, ogrzewając ją. NIe scały ocean, a jedynie jgo powierzchnię. To z kolei powoduje zwiększone parowanie oceanu, czego następstwem jest Zwiększenie wilgotności powietrza nad jego powierzchnią, co skutkuje poszerzeniem lokalnego wzrostu temperatury czego efektem jest... To się nazywa sprzężenie zwrotne. Prztknij kidyś mikrofon do głośnika zasilanego wzmacniaczem do którego wpięty jest twój mikrofon. Zobaczysz jak głośny może być szelest.
Po trzecie, para wodna odpowiada za największe dodatnie sprzężenie w systemie klimatycznym. Wzrost temperatur wzmaga parowanie. Wzrost zawartości pary wodnej wzmacnia efekt cieplarniany, rosną temperatury i znów wzrasta parowanie. Ten efekt potęguje wzrost temperatur pierwotnie uruchamiany przez wzrost koncentracji dwutlenku węgla.
Mniej więcej to postuluję. Tyle że pod wątpliwość poddaję kluczową rolę koncentracji co2. Moim zdaniem emisja tego gazu jest znikomym problemem w porównaniu do zwiększania wilgotności powietrza po przez całą masę działań które podejmuje człowiek. A pamiętać należy że w porównaniu z parą wodną, co2 jest jak super szczupła modelka VS Pudzian.
Długożyjące gazy cieplarniane mocno wpływają na klimat – i to mimo stosunkowo niewielkich stężeń.
Pewnie że mają. Tyle że jest to wpływ powolny. To co obserwujemy przez ostatnie dwie dekady, to jakiś rollercoaster klimatyczny. A niestety to para wodna a nie co2 jest takim silnym dzikiem, który wywraca wszystko do góry nogami. I tak. To człowiek jest za to odpowiedzialny. I nie mam do tego żadnych wątpliwości.
Zalecam zaktualizowanie trochę swoją wiedzę.
Zalecam uruchomienia myślenia, i trening nad analizą dostępnej wiedzy. Bez urazy.
0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych