Skocz do zawartości


Zdjęcie

Globalne ocieplenie


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
843 odpowiedzi w tym temacie

#631

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Shemat mi znany, ale spróbuj usunąć z tego cyklu drzewa. Co się wtedy stanie?
 
I wszystko jest cacy dopóki równowaga nie jest zachwiana. A tak właśnie się dzieje. znikają olbrzymie zbiorniki wodne, i ogromne połacie lasów. Do tego znane jest ci zapewne pojęcie miejskich wysp ciepła. 

Tak wygląda Europa nocą. te światła to większe lub mniejsze wyspy ciepła. samochody, klimatyzatory, piece, i elektrownie. W tym jądrowe.

Cała ta emisja zaburza obieg wody w atmosferze w wyniku czego zwiększa się jej średnia wilgotność co prowadzi do sprzężenia zwrotnego z jakim dziś mamy do czynienia. Taka samonapędzająca się katastrofa. Wszyscy mówią o co2, ale to tylko działania pozorne obliczone na strzyżenie zwykłych ludzi. Trudno by było opodatkować parę wodną

Cała ta emisja, jeśli nie będzie powiązana z emisją CO2 wynikającą ze spalania paliw kopalnych lub niezrównoważonego wylesiania, nie zdziała zupełnie nic. Niczego nie zdąży napędzić. Każdy nadmiar wody, wskutek cyrkulacji atmosferycznej oraz zmian warunków termicznych spowodowanych chociażby cyklem dobowym najpóźniej w przeciągu kilku dni po prostu wróci na powierzchnię ziemi. Skala czasowa cyklu obiegu wody jest zbyt krótka, aby mogła wywołać długofalowy skutek, jakim jest wzrost średniej globalnej  temperatury. Zrozum to wreszcie.
 
Co do lasów. Są one trochę jak wodne zbiorniki retencyjne na rzece. Gromadzą w sobie pewną ilość wody (pozwalają też utrzymać odpowiedni poziom wilgotności gleby), ale znacznie więcej jej po prostu przez siebie przepuszczają. Przykładowo 120-letnia, w pełni dojrzała sosna (30 m wysokości, 1 m grubości pnia) zawiera ok. 2 t niezwiązanej wody. Jednocześnie, średniorocznie wskutek transpiracji przechodzi przez nią tej wody około dziesięć razy więcej.
 
Co zatem by się stało, gdyby te lasy jakoś nagle zniknęły (spłonęły, zostały wycięte)? To już zależy od skali czasowej, w jakiej rozpatrujemy skutki. Upraszczając:
 
KRÓTKA SKALA CZASOWA:
Zapewne w pierwszej kolejności lądy stały by się bardziej suche, bo obniżyłby się poziom wód gruntowych i wilgotność gleb. Owa woda, która ubyła z lądów, łącznie z wodą, która była zretencjonowana w drzewach ostatecznie zasiliłaby (spływ ciekami wodnymi, parowanie i opady) rezerwuar Oceanu Światowego i względnie szybko wszystko w cyklu hydrologicznym wróciłoby do, zbliżonej do pierwotnej, równowagi. W związku z tym jedyna bardziej znacząca zmiana dotyczyła by tylko wielkości lądowego i oceanicznego rezerwuaru.
 
DŁUGA SKALA CZASOWA:
Tutaj wkracza już na scenę CO2. Bez względu na to, co zrobilibyśmy z drzewami, miałoby to wpływ na wzrost globalnego stężenia tego gazu. Samo wycięcie drzew spowodowało spadek wydajności asymilacji tego gazu z atmosfery, a spalenie drewna jeszcze dodatkowo zwiększyłoby jego atmosferyczną ilość. A to pociągło by już za sobą wzrost średniej globalnej temperatury, a co za tym idzie wzrost atmosferycznej zawartości pary wodnej. Dopiero w tych okolicznościach mogłaby ona ujawnić swój cieplarniany potencjał.


  • 0



#632

Panjuzek.
  • Postów: 2804
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

Każdy nadmiar wody, wskutek cyrkulacji atmosferycznej oraz zmian warunków termicznych spowodowanych chociażby cyklem dobowym najpóźniej w przeciągu kilku dni po prostu wróci na powierzchnię ziemi. Skala czasowa cyklu obiegu wody jest zbyt krótka, aby mogła wywołać długofalowy skutek, jakim jest wzrost średniej globalnej  temperatury. Zrozum to wreszcie.

 

 Ja to rozumiem, ale piszę o sytuacji gdzie cała ta cyrkulacja zostaje zakłócona. ogromne masy pary wodnej przemieszczają się nad powierzchnię oceanów, przez co ta powierzchnia się ociepla i emituje jeszcze wiecej pary dzięki temu mamy taki efekt:

 

 

Przez Egipt, w tym przez Kair, przeszły potężne ulewy. Zginęło siedem osób, w tym troje dzieci. Woda zalała wiele ulic, utworzyły się ogromne korki.

https://tvnmeteo.tvn...305803,1,0.html

 

 Lodowce Grenlandii również nie topią się od co2 tylko właśnie od pary wodnej sztucznie ogrzanej przez człowieka, i lokalnie podnoszącej temperaturę. Co2 nie ma takich mocy. działa nieustannie ale powoli i stabilnie. To para wodna napędza ten młyn. W sumie ciekawy ten zbieg okoliczności. Ogromne pożary w Amazonii i powódź na pustyni.  

 

 

Co do lasów. Są one trochę jak wodne zbiorniki retencyjne na rzece. Gromadzą w sobie pewną ilość wody (pozwalają też utrzymać odpowiedni poziom wilgotności gleby), ale znacznie więcej jej po prostu przez siebie przepuszczają. Przykładowo 120-letnia, w pełni dojrzała sosna (30 m wysokości, 1 m grubości pnia) zawiera ok. 2 t niezwiązanej wody. Jednocześnie, średniorocznie wskutek transpiracji przechodzi przez nią tej wody około dziesięć razy więcej.

 Ale gdy tej sosny zabraknie to ta woda przestanie krążyć. Wycięty las pustynnieje. Zwłaszcza jeżeli jest to las tropikalny, Posiadający dosyć cieniutką  warstwę gleby i wielokrotnie większą ilość wody przez niego przechodzącej, gdzie na skutek wysokiej temperatury, transpiracji roślin i związanej z tym ogromnej wilgotności powietrza deszcze padają nawet kilka razy dziennie. Okazuje się że po wycięciu takiego lasu deszcz na tym terenie przestaje padać.klimat "lokalnie" zmienia się diametralnie. A należy pamiętać że co 3 lata lasy o powierzchni Polski, znikają na zawsze. Tego typu las nie odrasta. Co się dzieje z tą wodą? Pewnie zasila oceany. ok. oceany to 70% powierzchni ziemi. ciężko ogrzać taką masę wody. Tyle że nie trzeba ogrzewać wszystkiego. Ta cała para wodna spadająca w formie deszczu pezpośrednio lub pośrednio, niesie ze sobą ogromną ilość energii cieplnej, pochodzącej czy też wytworzonej przez płomienie trawiące drzewa. Ta energia nie znika w magiczny sposób. A że woda słodka jest lżejsza od słonej to zasila głównie powierzchnię morza. co z kolei zwiększa jego parowanie. Itd. mamy sprzężenie zwrotne. Trzeba pamiętać że to właśnie para wodna jest najsilniejszym, najbardziej powszechnym i najbardziej dynamicznym gazem cieplarnianym. Faktem jest że działa jedynie blisko powierzchni ziemi, ale my przecież właśnie tam mieszkamy. 

 

 Tak dla jasności. Ja nie twierdzę że co2, jest baz znaczenia. Na pewno odgrywa swoją rolę. Ale dynamika zmian klimatu na przestrzeni ostatnich kilku dekad, pozwala mi twierdzić że istotniejsze są zmiany hydro równowagi spowodowane rabunkową gospodarką leśną i rolną, a także emisją pary wodnej,  przez przemysł, (szeroko rozumiany). Te emisje są znacznie większe niż emisje co2, I dodatkowo niosą ze sobą ogromne ilości sztucznie wytworzonej energii cieplnej, A co jak co, ale para wodna jest świetnym rezerwuarem tejże. 

 

Trudno opodatkować parę wodną.

 

ps.

Przepraszam za troszkę bełkotliwy styl. ale staram się streścić w miarę konkretnie moje przemyślenia na ten temat. Niestety ostatnio nie mam za wiele wolnego czasu żeby rozpisać dokładnie to o czym chcę powiedzieć. Dlatego użyłem wielu skrótów myślowych.  


Użytkownik Panjuzek edytował ten post 24.10.2019 - 19:59

  • 0



#633

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ja to rozumiem, ale piszę o sytuacji gdzie cała ta cyrkulacja zostaje zakłócona. ogromne masy pary wodnej przemieszczają się nad powierzchnię oceanów, przez co ta powierzchnia się ociepla i emituje jeszcze wiecej pary dzięki temu mamy taki efekt:

Przez Egipt, w tym przez Kair, przeszły potężne ulewy. Zginęło siedem osób, w tym troje dzieci. Woda zalała wiele ulic, utworzyły się ogromne korki.

Lodowce Grenlandii również nie topią się od co2 tylko właśnie od pary wodnej sztucznie ogrzanej przez człowieka, i lokalnie podnoszącej temperaturę. Co2 nie ma takich mocy. działa nieustannie ale powoli i stabilnie. To para wodna napędza ten młyn. W sumie ciekawy ten zbieg okoliczności. Ogromne pożary w Amazonii i powódź na pustyni.

Wcześniej wyliczyłem, że rok pożarów tajgi (spalenie suchej masy drewna) produkuje ok. 0,6 km3 wody. Dokładając do tego wodę związaną (przy wilgotności drewna ok. 40%) otrzymujemy ok. 1 km3 wody. Nawet jeśli dołożymy do tego pozostałą leśną fitomasę (krzewy, rośliny runa, porosty itp.) oraz ściółkę to powyższa liczba powiększy się maksymalnie 4-5 razy. Czyli otrzymamy ok. 4-5 km3. W porównaniu z rocznym parowaniem z oceanów i lądów wynoszącym ok. 500 000 km3, to dalej tyle co nic. I nawet jak dodasz do tego wkład od innych pożarów to dalej nie wyjdą z tego żadne "ogromne ilości". I z tego "niczego" średnio po kilku dniach już w atmosferze nie będzie śladu. A co do zakłóceń cyrkulacji, to atmosfera permanentnie znajduje się w stanie wysokiej nierównowagi i coś takiego, i to na nieporównywalnie większą skalę, jest jej naturalnym stanem. Nazywamy to zmiennością pogodową.

Jeden z ciekawszych przykładów podałeś sam. Ulewne opady w Egipcie były wynikiem tzw. "medikanu", czyli śródziemnomorskiej wersji cyklonu tropikalnego. Ten dość rzadkie zjawisko pogodowe potrafi dać na sporym obszarze bardzo wysokie opady, miejscami sięgające nawet 200 mm. Żadne pożary, choćby były długotrwałe i rozległe nie byłyby w stanie wygenerować nawet niewielkiej części takiej ilości wody opadowej. Tak dla porównania: Huragan Dorian produkował jej ok. 1,4*1010 t, czyli 14 km3. Na dobę – nie na rok. Gdzie nam do takich wartości...

 

Ale gdy tej sosny zabraknie to ta woda przestanie krążyć. Wycięty las pustynnieje. Zwłaszcza jeżeli jest to las tropikalny, Posiadający dosyć cieniutką warstwę gleby i wielokrotnie większą ilość wody przez niego przechodzącej, gdzie na skutek wysokiej temperatury, transpiracji roślin i związanej z tym ogromnej wilgotności powietrza deszcze padają nawet kilka razy dziennie. Okazuje się że po wycięciu takiego lasu deszcz na tym terenie przestaje padać.klimat "lokalnie" zmienia się diametralnie.

W sumie zgadzam się z tym, co napisałeś. Zresztą w ostatnim poście napisałem, co spowoduje zniknięcie drzew. Powtórzę:

Zapewne w pierwszej kolejności lądy stały by się bardziej suche, bo obniżyłby się poziom wód gruntowych i wilgotność gleb...

I zgadzam się lokalnie zmieni to warunki klimatyczne na lądzie. Ale globalnie, a o tym tu przede wszystkim jest mowa, wszystko pozostanie bez większych zmian ilościowych. Tak w uproszczeniu, to czego ubędzie na lądzie, przybędzie nad wodą. Też o tym już pisałem:

 

...Owa woda, która ubyła z lądów, łącznie z wodą, która była zretencjonowana w drzewach ostatecznie zasiliłaby (spływ ciekami wodnymi, parowanie i opady) rezerwuar Oceanu Światowego i względnie szybko wszystko w cyklu hydrologicznym wróciłoby do, zbliżonej do pierwotnej, równowagi. W związku z tym jedyna bardziej znacząca zmiana dotyczyła by tylko wielkości lądowego i oceanicznego rezerwuaru.
 

 Co się dzieje z tą wodą? Pewnie zasila oceany. ok. oceany to 70% powierzchni ziemi. ciężko ogrzać taką masę wody. Tyle że nie trzeba ogrzewać wszystkiego. Ta cała para wodna spadająca w formie deszczu pezpośrednio lub pośrednio, niesie ze sobą ogromną ilość energii cieplnej, pochodzącej czy też wytworzonej przez płomienie trawiące drzewa. Ta energia nie znika w magiczny sposób. A że woda słodka jest lżejsza od słonej to zasila głównie powierzchnię morza. co z kolei zwiększa jego parowanie. Itd. mamy sprzężenie zwrotne.

Deszcz lądujący w oceanie już żadnej energii wytworzonej przez płomienie nie niesie. Co woda z płonących roślin parując zabrała z ciepła wydzielonego podczas spalania, to oddała z powrotem podczas późniejszej kondensacji. Energetycznie wszystko wychodzi na zero.

 

Trzeba pamiętać że to właśnie para wodna jest najsilniejszym, najbardziej powszechnym i najbardziej dynamicznym gazem cieplarnianym. Faktem jest że działa jedynie blisko powierzchni ziemi, ale my przecież właśnie tam mieszkamy.

Niestety, bez pomocy długożyciowych gazów cieplarnianych, para wodna okazuje się bardzo słabym zawodnikiem. W skali 100-letniej jej GWP jest co najmniej 2000 razy słabsze niż CO2. Paradoksalnie, to właśnie m.in. to zaleganie większości pary wodnej względnie blisko powierzchni i nieumiejętność osiągnięcia przez nią poziomu górnej troposfery (na ok. 8-10 km jej koncentracja jest mniejsza niż CO2; na 15 km już stukrotnie), powoduje ten stan rzeczy. Tutaj artykuł na ten temat.


  • 0



#634

Ruban.
  • Postów: 155
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Nieszczególna
Reputacja

Napisano

Tu macie wyjaśnienie ocieplenia (ochładzania) klimatu na Ziemi:

 

Globalne Ocieplenie - Globalny Szwindel - cz.4 - YouTube

 

Wzrost CO2 to nie przyczyna, a efekt ocieplenia klimatu (emisja CO2 i metanu z wiecznej zmarzliny, emisje wodzianu metanu z dna oceanicznego itd itp).


  • 1

#635

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Tu macie wyjaśnienie ocieplenia (ochładzania) klimatu na Ziemi:
Globalne Ocieplenie - Globalny Szwindel - cz.4 - YouTube

No fajnie.
A czy ten filmik wyjaśnia też to, dlaczego mimo spadku aktywności słonecznej utrzymującego się mniej więcej od 1960 roku, średnia temperatura globalna nadal rośnie? I to bardzo dynamicznie (link).


  • 0



#636

Daniel..
  • Postów: 4140
  • Tematów: 51
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Wzrost CO2 to nie przyczyna, a efekt ocieplenia klimatu

Rzekł młodzieniec stając na skraju płaskiej ziemi...


  • 0



#637

Tiga.
  • Postów: 259
  • Tematów: 27
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Tu macie wyjaśnienie ocieplenia (ochładzania) klimatu na Ziemi:
 
Globalne Ocieplenie - Globalny Szwindel - cz.4 - YouTube
 
Wzrost CO2 to nie przyczyna, a efekt ocieplenia klimatu (emisja CO2 i metanu z wiecznej zmarzliny, emisje wodzianu metanu z dna oceanicznego itd itp).

No właśnie nie:

W ciągu ostatniego pół miliona lat nasz klimat doświadczał długich okresów lodowcowych przerywanych przez stosunkowo krótkie okresy ciepłe, tak zwane interglacjały. Średnia koncentracja dwutlenku węgla w atmosferze jest z tym cyklem skorelowana i rośnie o około 90 części na milion wraz ze wzrostem temperatury na Antarktydzie o 10°C . Jeśli przyjrzymy się danym uważniej to zauważymy, że zmiany koncentracji CO2 pozostają w tyle za zmianami temperatury, „spóźniają się” średnio o ok. 1000 lat. Mimo że ten efekt został wyjaśniony już dwadzieścia lat temu (Lorius 1990), wciąż zaskakuje niespecjalistów. Czy wzrost temperatury powierzchni Ziemi powoduje wzrost CO2, czy też jest na odwrót? W rzeczywistości prawdą jest jedno i drugie.


Jak działa mechanizm wychodzenia z epoki lodowej?

Cyklem epok lodowych sterują niewielkie zmiany orbity i ustawienia osi obrotu Ziemi, spowodowane oddziaływaniem innych planet. Znane są one pod nazwą cykli Milankovicia, od nazwiska serbskiego naukowca, który zaproponował je jako podstawowy mechanizm powodujący występowanie epok lodowcowych.

Z początku teoria ta została odrzucona, przede wszystkim ze względu na trudności w jej sprawdzeniu, wynikające z braku dostatecznej wiedzy o cyklach epok lodowcowych i tego, że  zmiany w ilości energii docierającej do powierzchni Ziemi związane ze zmianami orbity planety były niewielkie. Dopiero pod koniec XX wieku badania rdzeni lodowych i osadów oceanicznych pozwoliły na wykazanie powiązań zmian orbity Ziemi z cyklami zmian klimatu.

Zmiany orbity praktycznie nie wpływają na całkowitą ilość energii otrzymywanej przez Ziemię w ciągu roku. Decydują jednak o tym, jak wiele energii i w jakiej porze roku otrzyma dany region Ziemi. Szczególne znaczenie mają dla dalekiej północy, gdzie bardzo dużą rolę w kształtowaniu klimatu odgrywa dodatnie sprzężenie zwrotne - zmiany w ilości docierającej od Słońca energii powodują narastanie lub zanik lądolodu, co z kolei potrafi prowadzić do zmian klimatu na skalę planetarną.

Kąt nachylenia osi obrotu Ziemi do płaszczyzny jej orbity w ruchu wokół Słońca zmienia się od 22,1 stopnia do 24,5 stopnia i z powrotem w cyklu trwającym 41 tysięcy lat. Obecnie kąt ten wynosi 23,5 stopnia i maleje - minimalne nachylenie 22,1 stopnia osiągnie za 8 tysięcy lat. Jeśli oś obrotu Ziemi jest bardziej nachylona, regiony polarne otrzymują podczas lata więcej energii (co prowadzi do wzrostu temperatury latem), zimą zaś otrzymują jej mniej (co wpływa na obniżenie temperatury). Jedno i drugie przyczynia się do zaniku czap lodowych. Kiedy temperatury latem są wysokie, lodowiec topnieje, odsłaniając powierzchnię ziemi i oceanu. Zamiana powierzchni białej na ciemną oznacza wydajniejsze pochłanianie energii słonecznej, a więc i sprawniejsze podgrzewanie. To przyspiesza dalsze topnienie lodu. Zanikowi czapy polarnej sprzyjają nie tylko wysokie temperatury latem, ale też niskie temperatury zimą. Dlaczego? Niższe temperatury oznaczają mniejsze parowanie, a więc i mniejszą zawartość pary wodnej w atmosferze, a co za tym idzie mniejsze opady śniegu w zimie. W efekcie topniejąca latem czapa lodowa nie uzupełnia masy zimą. Zmniejszanie się nachylenia osi obrotu Ziemi działa przeciwnie - chłodne lata nie sprzyjają roztapianiu lodu, podczas cieplejszych zim opady śniegu są większe, lodowiec więc przyrasta i może pełznąć w kierunku niższych szerokości geograficznych.



Podobnie działa mechanizm związany z precesją, czyli zmianą kierunku ustawienia osi obrotu Ziemi. Co około 26 tysięcy lat oś zakreśla w przestrzeni stożek. Orbita Ziemi nie jest kołowa, lecz eliptyczna (stopień jej spłaszczenia również się regularnie się zmienia, z okresem 100 tysięcy lat), więc czasem północna półkula jest zwrócona latem ku Słońcu (wtedy lata są ciepłe), a czasem jest daleko od niego (wtedy lata są chłodniejsze). Lądolód antarktyczny jest bardzo odporny na te zmiany, natomiast Arktyka wręcz przeciwnie - jest czuła na najdrobniejsze zaburzenia. Dlatego to właśnie zmiany w ilości energii słonecznej dopływającej do Arktyki inicjowały zawsze zmiany klimatu na skalę globalną.


Regionalne zmiany nasłonecznienia w Arktyce rozpoczynały kilkuetapowy proces ocieplania się klimatu całej planety. Ostatnio przeprowadzone badania (Denton 2010, Shakun 2012) pokazują, jak przebiegał ten proces, a także jak wyglądają związki pomiędzy zmianami koncentracji CO2 i temperatury:

Zmiany orbity Ziemi, powodujące większe nasłonecznienie Arktyki latem, wywołują początkowe ocieplenie (ostatnie rozpoczęło się 19 000 lat temu), co uwidacznia się najpierw w Arktyce.

Ocieplenie Arktyki powoduje, że topnieją duże ilości lodu, przez co do północnego Atlantyku trafia wielka ilość słodkiej wody.

Napływ słodkiej wody zaburza cyrkulację termohalinową (krążenie wody powodowane różnicami w jej temperaturze i zasoleniu) w Atlantyku (tzw. zdarzenie Heinricha), powodując zmniejszenie ilości ciepła przenoszonego z półkuli południowej na północną (Shakun 2012). Zaczynają się ogrzewać oceany na półkuli południowej (rozpoczęło się to 18 000 lat temu).

W miarę jak Ocean Południowy się ociepla, rozpuszczalność CO2 w wodzie maleje (Martin 2005). To powoduje oddawanie go do atmosfery. Duże ilości CO2 są uwalniane z głębi oceanów (rozpoczęło się to 17 500 lat temu).

CO2 z Oceanu Południowego rozprzestrzenia się w atmosferze, dzięki czemu ocieplenie przenosi się także na północ (Cuffey 2001). Z badań tropikalnych osadów morskich wynika, że temperatury w tropikach rosną około 1000 lat po ociepleniu Antarktyki, a więc mniej więcej w tym samym czasie, kiedy następuje wzrost ilości CO2 (Stott 2007). Analiza rdzeni lodowych z Grenlandii pokazuje, że ocieplenie na półkuli północnej jest opóźnione w porównaniu do wzrostu zawartości CO2 w Antarktydzie (Caillon 2003).

Rosnąca ilość CO2 w atmosferze powoduje wzmocnienie efektu cieplarnianego i - w rezultacie -  ocieplenie całej planety. Stosunkowo słabe wymuszenie wywołane cyklami Milankovicia samo w sobie byłoby niewystarczające, żeby spowodować dramatyczne zmiany temperatury, które wyprowadziłyby klimat z epoki lodowcowej. Przebieg i stopień obserwowanego ocieplenia są jednak takie, jakie powinny wynikać ze zwiększonych koncentracji CO2.

Podsumowując, przegląd wyników badań przeszłych okresów zlodowacenia uczy nas kilku rzeczy:

Wyjście Ziemi z epoki lodowcowej nie jest inicjowane przez CO2 lecz przez cykle orbitalne.

Wzrost koncentracji CO2 potęguje ocieplenie. Wzrost średnich temperatur jest na tyle duży, że same cykle orbitalne nie wystarczają, by go uzasadnić.

CO2 rozprzestrzenia ocieplenie po całej planecie.

W sumie, ponad 90% wzrostu temperatur podczas wychodzenia z epok lodowych następuje dopiero po wzroście atmosferycznej koncentracji CO2 (Rysunek 3).



https://naukaoklimac...nie-na-odwrot-6

Panjuzek, czy to samodzielne myślenie to jest to samo co ten sławny chłopski rozum? Jeżeli tak to nie polecam używania tej metody do bardzo analizy bardzo złożonych zjawisk, lepiej jednak zasięgnąć faktów naukowych, a nie brodzić w odmętach swoich opinii, nie mających potwierdzenia w rzeczywistości. Jednak może sie przydać taki chłopski rozum, gdy mamy za zadanie przekopanie ogródka, a nie zrozumienia działania klimatu.

Użytkownik Tiga edytował ten post 26.11.2019 - 15:54

  • 0

#638

Panjuzek.
  • Postów: 2804
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

up@ 

 

Panjuzek, czy to samodzielne myślenie to jest to samo co ten sławny chłopski rozum?

 Nie to nie to samo. A co do reszty twoich rad, to proponowałbym najpierw popracować nad zrozumieniem czytanego tekstu zanim zjmiesz się doradzaniem innym jak "zasięgać faktów naukowych" (ze stylistyką też masz kłopot.) 

 Zwracałem Ci już uwagę że masz z tym problem, ale jak widzę powoli się uczysz. 

 

 Jak wyżej: na tezę postawioną przez @Rubana iż:

 

Wzrost CO2 to nie przyczyna, a efekt ocieplenia klimatu

 

 Wkleiłeś tekst, który nie tylko jej nie zaprzecza, ale bardzo elegancko opisuje jak to się dzieje. Mimo że napisałeś:

 

 

No właśnie nie:

 Szacun. 

 

 Zresztą tylko Tyle potrafisz jak widzę, Wkleić ścianę tekstu którego albo nie przeczytałeś albo nie rozumiesz, i podeprzeć to próbą dyskredytacji swojego adwersarza, lub jak powyżej bezsensowną wycieczką osobistą. Naprawdę słabo.  


Użytkownik Panjuzek edytował ten post 26.11.2019 - 20:49

  • 0



#639

Ruban.
  • Postów: 155
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Nieszczególna
Reputacja

Napisano

 

Tu macie wyjaśnienie ocieplenia (ochładzania) klimatu na Ziemi:
Globalne Ocieplenie - Globalny Szwindel - cz.4 - YouTube

No fajnie.
A czy ten filmik wyjaśnia też to, dlaczego mimo spadku aktywności słonecznej utrzymującego się mniej więcej od 1960 roku, średnia temperatura globalna nadal rośnie? I to bardzo dynamicznie (link).

 

Nic nie zrozumiałeś z tego filmu - obejrzyj go jeszcze raz.

Tu nie chodzi o moc dostarczaną przez słońce (W/m^2) Tylko o ILOŚĆ PLAM NA SŁOŃCU (ta wartość nie koreluje z tym co podałeś) !!! i co się z tym wiąże z natężeniem wysokoenergetycznego promieniowania kosmicznego dochodzącego do Ziemi.

To te promieniowanie pośrednio ma wpływ na klimat Ziemi.

Wykresy z 4:42, 6:25, 7:07 czy 9:24 filmu, który przedstawiłem !!!!!!!!!!!!!!!!


Użytkownik Ruban edytował ten post 27.11.2019 - 12:00

  • 1

#640

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nic nie zrozumiałeś z tego filmu - obejrzyj go jeszcze raz.
Tu nie chodzi o moc dostarczaną przez słońce (W/m^2) Tylko o ILOŚĆ PLAM NA SŁOŃCU (ta wartość nie koreluje z tym co podałeś) !!!

Wszystko zrozumiałem. To Ty nie masz pojęcia, o czym piszesz.
Przecież nawet w tym filmie jest wspomniane, że ilość plam na Słońcu koreluje z aktywnością słoneczną, której jednym ze wskaźników jest właśnie moc promieniowania emitowanego przez Słońce. Im więcej plam, tym więcej mocy - taka jest korelacja. I jest ona bardzo silna, co pokazuje ten wykres. Niebieska linia oznacza liczbę plam słonecznych, a czerwony wartość mocy promieniowania słonecznego.
 

i co się z tym wiąże z natężeniem wysokoenergetycznego promieniowania kosmicznego dochodzącego do Ziemi.To te promieniowanie pośrednio ma wpływ na klimat Ziemi.
Wykresy z 4:42, 6:25, 7:07 czy 9:24 filmu, który przedstawiłem !!!!!!!!!!!!!!!!

Ilość promieniowania kosmicznego koreluje z temperaturą globalną. Do lat 60-tych poprzedniego stulecia można było nawet obserwować wyraźną korelację opisaną w filmie (więcej promieniowania -> niższa temperatura). Niestety później nie za bardzo ją już widać (wykres). Natężenie promieniowania rośnie, a temperatura... też rośnie. Jak to wytłumaczysz?


  • 0



#641

Ruban.
  • Postów: 155
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Nieszczególna
Reputacja

Napisano

Do Mariush.

No cóż jeżeli fakty nie zgadzają się z teorią..... tym gorzej dla faktów.

Ta korelacja pomiędzy promieniowaniem słonecznym, a plamami na Słońcu jest zastanawiająca przecież to są dwa różne procesy (promieniowanie - fotony i wyrzuty plazmy - zjonizowany gaz) widocznie musi istnieć jakiś głębszy związek między tymi procesami.

Drugi problem - przypuszczalnie podniesiona temperatura Ziemi spowodowała zwiększoną emisję naturalnego metanu (utlenia się do CO2) i efekt cieplarniany. Pamiętaj, że ludzie emitują tylko ok 4% z globalnego CO2.

Należy poczekać aż zadziała ujemne sprzężenie zwrotne (CO2 - rośliny) i sytuacja wróci do normy.

 

https://www.focus.pl...-co2-na-swiecie

 

Musze dodać, że rozmawiamy o procesach opisywanych przez równania nieliniowe, czyli niewielka zmiana jakiegoś parametru może mieć olbrzymie znaczenie. Innymi słowy teren jest baaaardzo grząski.


Użytkownik Ruban edytował ten post 27.11.2019 - 19:25

  • 0

#642

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ta korelacja pomiędzy promieniowaniem słonecznym, a plamami na Słońcu jest zastanawiająca przecież to są dwa różne procesy (promieniowanie - fotony i wyrzuty plazmy - zjonizowany gaz) widocznie musi istnieć jakiś głębszy związek między tymi procesami.

Istnieje związek między tymi zjawiskami i nie jest to żadna tajemnica. Oba wynikają z cyklicznej zmienności słonecznego pola magnetycznego. Pokrótce wyjaśnię o co chodzi.

Prędkość wirowania Słońca zmienia się w zależności od szerokości heliograficznej. Na równiku obrót trwa ok. 25 dni, a na biegunach 35 dni (po ok. 3 miesiącach równik jest o jeden obrót do przodu w porównaniu z biegunami). Ten niejednorodny sposób wirowania powoduje coraz to większe splątywanie się linii pola magnetycznego. Widać to na poniższym filmiku:

Owe coraz silniejsze splątanie powoduje wzrost aktywności słonecznej, które objawia się m.in. wzrostem mocy promieniowania i wzrostem liczby plam. W końcu, średnio co ok. 11 lat, pole ulega odwróceniu oraz względnemu uporządkowaniu i cykl zaczyna się na nowo.
 

Drugi problem - przypuszczalnie podniesiona temperatura Ziemi spowodowała zwiększoną emisję naturalnego metanu (utlenia się do CO2) i efekt cieplarniany. Pamiętaj, że ludzie emitują tylko ok 4% z globalnego CO2.

Zgadza się, ale Ziemia do tej pory na bieżąco radziła sobie z utrzymywaniem równowagi między emisją i pochłanianiem swoich 96%. Człowiek dokładając do atmosfery swoje extra cztery procenty, które pochodzą głównie z węgla zmagazynowanego w poprzednich epokach geologicznych, tę równowagę zakłócił. Lądy i oceany pochłaniają ok. 55% tej dodatkowej emisji (nie bez negatywnych konsekwencji), ale pozostałe 45% pozostaje w atmosferze i się kumuluje. Aktualny poziom atmosferycznego CO2 jest najwyższy od ok. 15 mln lat.
 

Należy poczekać aż zadziała ujemne sprzężenie zwrotne (CO2 - rośliny) i sytuacja wróci do normy.

Owe sprzężenie ujemne już zadziałało, ale daje radę tylko w 55%. A biorąc pod uwagę fakt, że antropogeniczne emisje CO2 ciągle rosną, rabunkowe wylesianie postępuje, lądy sukcesywnie pustynnieją, a strefy wegetacyjne przesuwają się w kierunku biegunów, to raczej lepiej już nie będzie.


  • 2



#643

Ruban.
  • Postów: 155
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Nieszczególna
Reputacja

Napisano

Do Mariush

1.Ta teoria jest tak piękna, aż nieprawdziwa (niestety) nie wyjaśnia ona np. minimum Maundera (w tym czasie Słońce przestało wirować ?) i nie podaje mechanizmu zmian natężenia promieniowania wyjaśnia tylko wyrzuty plazmy i to tylko w okresie "stabilnym" Słońca, a to nie to samo - fotony są "nieczułe"na zmiany pola magnetycznego co innego plazma:

 

https://pl.wikipedia..._numbers_pl.svg

 

Tam musi być jeszcze jakiś czynnik, który zakłóca ten proces, a nie uwzględniony w tej teorii.

 

2.Nie znasz podstawowej zasady ujemnego sprzężenia zwrotnego (im silniejszy czynnik zakłócający tym silniejsza !!! odpowiedż układu), dlatego tego typu sprzężenie  b. silnie stabilizuje dany układ.

Kłania się teoria sterowania.

 

3 Niestety z p. 2 "walczy" dodatnie sprzężenie zwrotne (im cieplej tym więcej wyrzutów hydratów i szybciej topnieje wieczna zmarzlina). jedyna nadzieja, że skończy się "paliwo", które utrzymuje ten stan lub nastąpią zmiany, które wyłączą to sprzężenie.

 

4. Oczywiście istnieje mnóstwo innych sprzężeń wpływających na klimat, na temat wielu nie mamy pojęcia.

 

Nie wiem czy wiesz, że w ogrodnictwie celowo wprowadza się CO2 do tuneli foliowych, żeby przyspieszyć wegetację roślin.

To że my wycinamy lasy to fakt, ale w to miejsce sadzone są drzewa przemysłowe lub jest prowadzona intensywna uprawa roślin czyli praktycznie wszystko zostaje prawie bez zmian. Te resztki CO2 z nadmiarem "zjadają" rośliny na całym świecie poprzez zwiększoną wegetację. 

Jeszcze jedno - ostatnio zauważono że pustynnienie się zatrzymało, a nawet zauważono powrót roślinności na te tereny (niestety nie pamiętam gdzie to czytałem) - spróbuj poszukać w internecie jak Cię to interesuje. 

Czyli tak jak w znanym dowcipie "należy cierpliwie zaczekać, a każda się puści"

Dobranoc.


Użytkownik Ruban edytował ten post 28.11.2019 - 12:57

  • 0

#644

Tiga.
  • Postów: 259
  • Tematów: 27
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

up@ 

 
Panjuzek, czy to samodzielne myślenie to jest to samo co ten sławny chłopski rozum?

 Nie to nie to samo. A co do reszty twoich rad, to proponowałbym najpierw popracować nad zrozumieniem czytanego tekstu zanim zjmiesz się doradzaniem innym jak "zasięgać faktów naukowych" (ze stylistyką też masz kłopot.) 
 Zwracałem Ci już uwagę że masz z tym problem, ale jak widzę powoli się uczysz. 
 
 Jak wyżej: na tezę postawioną przez @Rubana iż:

 
Wzrost CO2 to nie przyczyna, a efekt ocieplenia klimatu

 
 Wkleiłeś tekst, który nie tylko jej nie zaprzecza, ale bardzo elegancko opisuje jak to się dzieje. Mimo że napisałeś:
 

 
No właśnie nie:

 Szacun. 
 
 Zresztą tylko Tyle potrafisz jak widzę, Wkleić ścianę tekstu którego albo nie przeczytałeś albo nie rozumiesz, i podeprzeć to próbą dyskredytacji swojego adwersarza, lub jak powyżej bezsensowną wycieczką osobistą. Naprawdę słabo.  
Szanowny Panjuzek, przeczytałem prawie całego bloga naukaoklimacie.pl, na pewno nie wszystko zrozumiałem tak jak należy, ale chyba jednak troszkę wiecej od Ciebie, gdybyś użył umiejętności "czytanie ze zrozumieniem" i spojrzał na zaznaczony na zielono rejon w którym jest tekst:

Ocieplenie kończące epokę lodowcową jest skutkiem zmiany w ruchu orbitalnym Ziemi. Spowodowany nią wzrost temperatury w obszarach polarnych prowadzi do uwalniania CO2 z oceanów, co wzmacnia ocieplenie i skutkuje wzrostem temperatury na całej planecie. Rosnąca temperatura powoduje wzrost poziomu CO2, a rosnąca koncentracja CO2 powoduje dalsze ocieplenie.

Jakbyś zrozumiał te 3 zdania to chyba byś nie napisał powyższego komentarza, z obawy o kompromitacje.
Może czas przeczytać "ścianę tekstu" jeszcze raz?
Polecam i wklejam ponownie link do źródła:
https://naukaoklimac...nie-na-odwrot-6

Powodzenia
Opinie różnią się od faktów naukowych, znacznie.


Ruban:

Owszem, wzrost stężenia CO2 może być dla roślin korzystny – ale tylko lokalnie i krótkoterminowo. W dłuższej perspektywie wzrośnie powierzchnia obszarów suchych i pustynnych. Skurczą się obszary dostępne dla roślinności, i tak osłabianej przez szkodniki, niedobory wody i składników odżywczych.

Wiecej na:
https://naukaoklimac...nie-na-odwrot-6

Użytkownik Tiga edytował ten post 28.11.2019 - 16:11

  • 0

#645

Panjuzek.
  • Postów: 2804
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

 

 

Hmmmm jesli chodzi o to..... to nadal dziwne to dla mnie jest. Ale jak widac poczucie humoru moze byc różne.

A i owszem:



https://youtu.be/sFDXdBCdnWE

 

 


 

Jakbyś zrozumiał te 3 zdania to chyba byś nie napisał powyższego komentarza, z obawy o kompromitacje.

Hahaha. Myślałem ze się zgrywasz ale ty naprawdę nie łapiesz. Przyjrzyjmy się tym trzem zdaniom. I przetłumaczmy je na prostszy język. 

 

 

Ocieplenie kończące epokę lodowcową jest skutkiem zmiany w ruchu orbitalnym Ziemi.

 Czyli ziemia zmienia nieco swoją orbitę co powoduje OCIEPLENIE.

 

 

Spowodowany nią wzrost temperatury w obszarach polarnych prowadzi do uwalniania CO2 z oceanów,

 Czyli zwiększona emisja co2 jest spowodowana ociepleniem ziemi a nie odwrotnie.

 

W efekcie tego :

 

Rosnąca temperatura powoduje wzrost poziomu CO2, a rosnąca koncentracja CO2 powoduje dalsze ocieplenie.

 

 (A tutaj niestety muszę użyć trudnego sformułowania, ale spoko ogarniesz dam linka.) 

 

 Opisana interakcja nazywana jest sprzężeniem zwrotnym. https://pl.wikipedia...  

 Aż dziwne że te twoje "profesory" nie "użyły" tego zwrotu. 

 

 Tak czy inaczej wychodzi na to że najpierw było ocieplenie a później emisja co2. Więc teza @rubana:

 

Wzrost CO2 to nie przyczyna, a efekt ocieplenia klimatu

 Jest prawidłowa a twoje wklejki jej nie zaprzeczają. 

 

 A co do wycieczek osobistych to musisz wiedzieć że są naprawdę żałosne. Skup się lepiej na siekaniu cebulki może chociaż to Ci wyjdzie. :szczerb: . 

 

http://www.paranorma...ieszylo/page-13

 

 

 


Użytkownik Panjuzek edytował ten post 28.11.2019 - 20:42

  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych