Owszem, ale tylko przy założeniu, że wzrostowi CO2 nie będą towarzyszyć inne zmiany w atmosferze. A tak się składa, że powodowane przez wzrost CO2 ocieplenie prowadzi do zmniejszenia plonów niektórych upraw, np. ryżu (klik, klik). Ponownie więc pozytywnemu wpływowi towarzyszą zmiany negatywne.
Zajrzałem do pierwszego linka, gdzie mieści się publikacja "Rice yields decline with higher night temperature from global warming" ("Plony ryżu zmniejszają się wraz z wyższą nocną temperaturą spowodowaną globalnym ociepleniem"). Już sam tytuł brzmi jakoś dziwnie i sugeruje, że teza jest z góry ustalona przez lobby cieplarniane. Mamy tutaj wybieg słowny - tytuł nie mówi, że plony ryżu zmniejszają się ogólnie, tylko, że jak jest ciepło w nocy to ryż słabiej rośnie. A jak jest cieplej danej nocy, to wiadomo, że przez globalne ocieplenie bo kto by se tam głowę zaprzątał np. zachmurzeniem. Ryż jest rośliną C3 i mocno korzysta ze zwiększonego stężenia CO2 w atmosferze, zatem nawet jeśli plony spadałyby o 1% na skutek ocieplenia o 0.1C, to wzrosły by o kilkadziesiąt procent na skutek zwiększonej koncentracji CO2, który to ocieplenie spowodował. Uczciwe badania, prowadzone przez naukowców, a nie ociepleniowców, to potwierdzają:
http://www.ncbi.nlm....pubmed/12557661 . Bawi mnie też "obrona" ryżu przez ociepleniowców w świetle tego, że pola ryżu są istotnym źródłem metanu.
http://wattsupwithth...te-the-article/Problem is, I don’t quite believe this study, especially since the INTERNATIONAL RICE RESEARCH INSTITUTE shows this graph: http://beta.irri.org...dpir_graph2.png
I don’t know a thing about rice growing, but I figure some readers do. How can we have a temperature rise and CO2 rise in the past century and have 50 year increasing rice yields in the same Asian countries as the study?
Komentujący znaleźli wiele rażących sprzeczności w tych pseudo-badaniach. Ale
nie pierwszy raz lobby cieplarniane ucieka się do oszustwa i manipulacji.
Nawet, gdyby spadły plony ryżu, a wzrosły większości innych roślin to jest to jak dla mnie jednoznaczny plus, ale może nie każdy umie pragmatycznie kalkulować.
A czy inne automatycznie oznacza lepsze? Nie twierdzę, że zmiany są jednoznacznie negatywne w każdym aspekcie. Nie znam się na jakości płodów rolnych w stopniu wystarczającym do dokonania pełnej oceny. Zauważam tylko, że mowa o jednoznacznych pozytywach globalnego ocieplenia nawet w tak wąskim zakresie jest nadużyciem.
A czy automatycznie oznacza gorsze? To ty zarzucałeś mi, że nie widzę negatywnych efektów. Na razie to nic nie zauważyłeś, tylko wygłupiłeś się kilka razy zarzucając mi, że nie widzę negatywnych efektów, które okazały się efektami pozytywnymi.
Jeśli parowanie będzie odpowiednio duże i nie równoważone opadami - to tak.
A niby w jaki sposób? Opisz mechanizm, zamiast odpowiadać ogólnikami. Mamy słodką wodę, która paruje i co się dzieje, że staje się ona słona?
Na razie nie można stwierdzić, czy do tego dojdzie w naszej części Europy, ale np. prognozy dla obszarów nad Morzem Śródziemnym są wyjątkowo zgodne i przewidują znaczne zmniejszenie ilości słodkiej wody w tamtym rejonie. Co więcej, pewne niekorzystne zmiany już zostały zaobserwowane.
Ile razy można tłuc do głowy, że osuszanie jest powodowane przez prze-regulowanie rzek. Zrób sobie eksperyment i zrób w piaskownicy koryto rzeczne. Następnie wylej wiaderko wody. Woda nawet nie spłynie tylko wsiąknie w piasek, który będzie mokry. Potem zamiast piaskowego koryta wsadź sobie rynnę z tworzywa i znów wylej wiaderko wody. Woda spłynie nie mocząc nawet ziarenka piasku. Podobnie działają wyregulowane koryta rzek. Woda spływa nimi do morza niczym rurami odpływowymi. Przykład to Polska - niegdyś kraj wybitnie bagnisty, dzisiaj ma problemy z zasobami wód gruntowych, chociaż wielkość opadów się w naszym przypadku znacząco nie zmieniła. Gleba nie zatrzymuje wody, degeneruje się i staje się jeszcze mniej podatna na nawilżanie. Efekt to coraz częstsze powodzie i podtopienia. Każde dziecko to zrozumie jak się chwilę nad tym zastanowi. Ale myślenie jest niedostępne dla wielu pseudonaukowców i ich odpowiedź na te problemy to dalsze regulowanie rzek.
Te susze dodałeś już sam od siebie.
Zapytałem co powoduje susze. To była twoja odpowiedź na pytanie co powoduje susze
Zaburzenie przepływu oznacza w tym przypadku, że w rzece płynie mniej wody. Pod koniec ostatniego zlodowacenia nie tylko Dunajec, ale też pozostałe rzeki niosły jej znacznie więcej. Wystarczy porównać rozmiary obecnych dolin z pradolinami, żeby się o tym przekonać; dzisiejsza Wisła czy Odra to malutkie rzeczki w porównaniu z tymi, które płynęły 10-12 tys. lat temu. Tyle, że nawet one nie miały w pełni lodowcowego reżimu, ponieważ w naszej strefie klimatycznej nie występuje długotrwała pora sucha, tak jak w strefie zwrotnikowej. Specjalnie podałem przykłady Brahmaputry i Indusu, bo rzeki te w porze suchej są zasilane właściwie tylko wodami z lodowców. W ich przypadku spadek przepływu będzie wiązał się z negatywnymi skutkami dla zamieszkującej ich brzegi ludności.
Raczysz żartować? Lodowiec to nie magiczna bryła lodu która generuje wodę. Śnieg który się topi w lodowcu musi wcześniej spaść w postaci opadów, które wcześniej muszą odparować. Poza tym, brak lodowca nie oznacza braku śniegu. Zatem ten cały Indus nadal będzie zasilany wodami roztopowymi. U nas nie ma lodowca, a rzeki płynął potężne w czasie roztopów.
Jakieś jałowe to rozumowanie. Najpierw zakładasz z góry, że zmiany będą pozytywne, potem stwierdzasz, że nikt nie wie jak będzie, a na koniec odwołujesz się do wcześniejszego założenia, że będzie lepiej. Błędne koło.
Nie jałowe, tylko ty go najwyraźniej nie rozumiesz. Równie dobrze ciotka Frania może na skutek podwyższonej emisji CO2 dostać migreny i można to uznać za negatywny efekt. Bez zdolności uogólniania nie można dojść do żadnych wniosków. Globalnie nikogo nie obchodzi plemię pigmejów zamieszkujące wydmę na Pustyni Błędowskiej, tylko planeta jako całość. Trzeba mieć umiejętność pragmatycznej kalkulacji i formułowania ogólnych wniosków.
I to jest dowód na to, że globalne ocieplenie niesie tylko pozytywne zmiany? ;-> Poziom oceanów podnosi się i ciągle przyspiesza w skutek rosnących temperatur. Jeśli to tempo się utrzyma, nie obejdzie się bez przesiedleń wielkich nadmorskich aglomeracji.
Ocean podnosi się o jakieś 3 mm rocznie. Przy biernej postawie, za jakieś 300 lat podniesie się o metr i zapewne pierwszemu mieszkańcowi woda zaleje kapcie co zmusi go do "masowego przesiedlenia". Naprawdę ręce opadają jak patrzę na ludzi, którzy patrzą na mapę z rzekomo zalanymi terenami w 2150 roku i myślą, że trzeba będzie tych ludzi, którzy znaleźli się pod wodą masowo w tym roku przesiedlić.
To, że część lądów naturalnie opada, a część się wynurza (np. któreś tam wybrzeże USA pomimo podnoszenia się poziomu oceanów, co roku jest od tego oceanu dalej) naturalnie takich ludzi nie interesuje. To, że człowiek może budować zapory jak w Holandii, wydzierać ziemię oceanom (NY) czy wręcz budować na wodzie też nie. To, że zniszczeń nabrzeża prędzej dokona erozja oceaniczna albo tsunami niż podnoszący się o 3 mm poziom wody też nie interesuje fanów Wodnego Świata.
Chyba, że przewidujesz zahamowanie wszelkich zmian, mimo dalszej emisji CO2...
No właśnie tu rodzi się dylemat. Czy należy wracać do poziomu CO2 sprzed rewolucji przemysłowej czy zostawić go na obecnym poziomie. Nie wiadomo co jest lepsze w kontekście zahamowywania wszelkich zmian.
Tak sądzisz? A tymczasem badania pokazują, że kraje rozwijające się ucierpią znacznie bardziej niż kraje rozwinięte, jeśli emisje CO2 nie zostaną ograniczone. Inaczej mówiąc, najwięksi emitenci CO2 odczują mniej negatywne skutki niż ci, którzy nie dokładają się znacząco do globalnego ocieplenia.
To jest ironiczne zestawienie pokazujące, że biedne kraje, nie mające przemysłu i co za tym emitujące mniejsze ilości CO2, rzekomo bardziej ucierpią na globalnym ociepleniu od państw uprzemysłowionych. Jeśli na te kraje nałoży się teraz limity CO2, to z pewnością nie dorobią się przemysłu czy efektywnego transportu. I o to między innymi chodzi lobby cieplarnianemu. Teza artykułu jest niedorzeczna i nie ma żadnego związku z zestawionymi mapkami.
Nie. Negatywne zmiany ignorujesz, gdy piszesz, że widzisz same pozytywy globalnego ocieplenia.
No, ale co ja poradzę, że widzę same pozytywy i nie samego globalnego ocieplenia, tylko zwiększonej koncentracji CO2. Jeśli nawet jakieś negatywne aspekty istnieją, to są przygniecione przez efekty pozytywne.
Miało ci zasugerować błędy, jakie popełniłeś przy wyciąganiu wniosków, ale najwyraźniej dobrałem zły poziom wypowiedzi i nie zrozumiałeś o co chodzi. Przykro mi.
To ja zasugeruję taki hint: naucz się odpowiadać na pytania i nie stosuj głupich chwytów erystycznych. Te twoje hinty istotnie świadczyły o wysokim poziomie... głupoty.
Użytkownik nexus6 edytował ten post 05.11.2011 - 11:51