nexus6Mam dość twoich idiotycznych postów, a nie dyskusji. Z tobą się nie dyskutuje tylko odkręca prymitywne semantyczne zagrania. Trzeba być zatwardziałym osłem by nie umieć przyznać, że wzrost plonów powodowany wzrostem koncentracji CO2 w atmosferze to efekt pozytywny.
(...)
Jak ci udowodniłem, że jest to piramidalna bzdura, to zacząłeś kręcić, że spadek plonów dotyczy niektórych roślin. Jak i to obaliłem to sugerowałeś, że spadają plony ryżu. Kiedy i to okazało się całkowitą nieprawdą to zakończyłeś dyskusję o CO2.
Proponowałem ci wcześniej, żebyś pyskówkę kierował do mnie na PW, ale widzę, że wolisz publicznie zaniżać standardy dyskusji. Twój wybór. Ja nie będę ci w tym towarzyszył, szczególnie że uciekasz się do kłamstwa, żeby tylko wyjść na swoje. Przyznałem się do błędnej interpretacji wyników badań nad przyswajalnością węgla, ty zaś nie podważyłeś wyników badań nad wpływem temperatur minimalnych na plony ryżu (twoje arbitralne stwierdzenie, że to bzdury i ignorowanie jednego z artykułów jakoś mnie nie przekonało). Przypuszczam, że w odpowiedzi znowu zasypiesz mnie swoimi, bardzo selektywnymi, interpretacjami moich postów, ale nie spodziewaj się, że zareaguję. O tym jak było, każdy może sprawdzić czytając ten wątek.
Jeśli przyjąć twój punkt widzenia i patrzeć tylko na jedną stronę równania, to owszem, wzrost koncentracji CO2 w atmosferze da pozytywny efekt w postaci większych plonów. Ja wolę spojrzeć też na drugą stronę bilansu, gdzie plasuje się koszt takiego wzrostu w postaci globalnych zmian klimatycznych.
No niestety chyba nie zrozumiałeś nie tylko mnie, ale i wielu innych rzeczy. Sekta cieplarniana to nie naukowcy.
To faktycznie nie rozumiem. Wydawało mi się, że do "sekty cieplarnianej" zaliczyłeś Manna i kilku innych naukowców. Mógłbyś mi to wytłumaczyć? Według mnie Mann, prowadząc badania w zgodzie z metodologią naukową i publikując wyniki w czasopismach
peer-review, w pełni zasługuje na miano naukowca. Chyba, że inaczej definiujesz to pojęcie. Dla przeciwwagi mogę powiedzieć, że naukowcem nie jest Watts, który na swoim blogu zamiast metodologii naukowej stosuje
cherry-picking,
quote-minning i w każdym wyniku badań podważającym jego przekonania dopatruje się spisku.
Jak rozumiesz zdanie z twojej publikacji: "Jednakże gdy zwrócimy uwagę na wnioski dotyczące zmian o okresach wielowiekowych i dłuższych, ich prawdziwość okazuje się być trudna do ustalenia"?
A na zadane przeze mnie pytanie nie odpowiesz, bo to by cię postawiło w jednoznacznej sytuacji? ;-> Przypomnę, pytałem o to, czy według ciebie rekonstrukcje dawnego klimatu na podstawie analizy słojów drzewnych to pic na wodę. Zaś powyższego cytatu najwyraźniej nie rozumiem, jak już zdążyłeś odgórnie stwierdzić.
Gdzie ja pisałem coś o fałszowaniu instrumentalnych pomiarów temperatury? Maiło miejsce ukrycie danych pośrednich w celu ukrycia spadków temperatur wg danych dendroklimatologicznych.
Tutaj podałeś cytat niewiadomego pochodzenia, z którego można wnosić o ukrywaniu rzeczywistych temperatur. Ale może faktycznie miałeś na myśli "spadek temperatur wg. danych dendroklimatycznych". Tyle, że taki zarzut jest również od czapy, ponieważ dane dendroklimatyczne dostarczają informacji o gęstości słojów drzewnych, a nie o temperaturze. Czy jednak zamierzano ukryć spadek gęstości słojów drzewnych? Też nie, jak już wspominałem, bowiem dane obrazujące ten spadek były przez cały czas dostępne w literaturze poruszającej 'divergence problem'. Jedyne co można w tej sprawie zarzucić Jonesowi, to brak wzmianki w legendzie wykresu o dołączeniu do proxy serii pomiarów instrumentalnych.
No i IPCC niedoszacowało ten przyrost, pomimo, że mogli się oprzeć o znane już dane. Sekta odrzuca bezmyślnie wszystko co nie pasuje do teorii globalnego ocieplenia.
Gdyby odrzucali, to nie wspomnieli by w ogóle o wzroście zasięgu lodu morskiego w Antarktyce, albo pisali by o jego spadku. Wtedy dopiero denialiści mieliby ubaw. Podobnie gdyby IPCC przeszacował te wartości. Doszukiwanie się takiego postępowania w przypadku IPCC wynika chyba znowu z bezrefleksyjnej akceptacji tezy o spisku klimatologów. Tworzy się błędne koło, w którym spisek powoduje błędy, które mają dowodzić istnienia spisku. A przecież wystarczy, że denialiści i sceptycy AGW jasno wykażą, na podstawie pomiarów i modelowania klimatu, że ocieplenia nie ma (lub jest znacznie mniejsze) i wpływają na nie głównie wymuszenia naturalne. I już cały IPCC będzie można posłać w diabły. Jak na razie ci którzy chcieli wykazać błędy w pomiarach temperatury ponieśli klęskę. Pozostaje czekać na kolejne próby.
mefistofelesWzrost o 3 stopnie przy podwojeniu zawartości powiadasz? Zapomniałeś dodać, że to teoria spiskowa zakładająca, że pozostałe czynniku wpływu na klimat będą w tym okresie = constans. A takie choćby jak aktywność słoneczna czy ENSO.
To wartość obliczona, a nie teoria spiskowa. Przy takim rozumowaniu teorią spiskową nazwiesz też zapewne obliczenie pędu kulki o pewnej masie pchniętej ustaloną siłą. Oczywiście jeśli znasz inną, bardziej wiarygodną wartość czułości klimatu, to chętnie ją poznam. Tylko nie podawaj jej z głowy, powołaj się na jakieś prace naukowe.
a dlaczego w ostatnim trzydziestoleciu? Ile wzrosła temperatura w tym okresie?
W ostatnim trzydziestoleciu, bo w tym okresie widoczny jest szybki wzrost temperatur - o około 0,5*C. Jeśli chcesz, możesz wydłużyć ten okres do początku XX w. Tylko nie uchylaj się od odpowiedzi i podaj dokładnie, które cykle orbitalne i które erupcje wulkaniczne spowodowały to ocieplenie.
Mamy uwierzyć w Twoje 3% bo wyliczyła to Twoja zielona stronka? Podaj jakiekolwiek inne źródło.
3% sceptyków AGW wśród aktywnych badaczy klimatu wykazali Doran i Kendall jako wynik
tego badania. To nie są jakieś wyliczenia mojej "zielonej strony". To ty powinieneś podać inne źródło, jeśli uważasz, że ich badania są błędne.
Bardzo proszę o wskazanie słów, które zostały wciśnięte w usta Rogerowi Revelle.
Chodzi o twierdzenia, jakoby Ravelle negował istnienie globalnego ocieplenia i wpływu CO2 na wzrost temperatur.
4400ppm CO2 w atmosferze, czyli kilkanaście razy więcej niż dzisiaj i to dodatnie wymuszenie zostało zneutralizowane przez czynnik naturalny niezależny od człowieka? To po jakie licho ta cała szopka z ograniczaniem emisji CO2 skoro nati po trzeuralne ujemne wymuszenie (które może przecież wystąpić, nie jest zależne od człowieka) neutralizuje wpływ CO2 zamieniając ziemię w bryłkę lodu? Hmm , co Ty na to?
Stanę się wielkim zwolennikiem jeszcze szybszego pompowania CO2 do atmosfery, jeśli wykażesz, że astrofizycy spodziewają się rychłego spadku promieniowania słonecznego o kilkadziesiąt procent. Zadowolą mnie też wyniki badań wskazujące na szybkie zaistnienie innego bardzo silnego naturalnego wymuszenia ujemnego, które bez dodatkowych emisji CO2 doprowadziłoby do kolejnej epoki lodowej.
Po drugie, czy zamierzasz odnieść się do wykresu, który przytoczył nexus? Rad byłbym gdybyś wytłumaczył jakoś ten "kij hokejowy" prof. Phillipa Jonesa. W ujawnionej w 2009 r. korespondecji elektronicznej tego "naukowca" dowiedzieliśmy się, że Jones robił wszystko, by niezależni naukowcy nie mieli dostępu do prawdziwych danych gromadzonych przez jego instytut, ponieważ były sprzeczne z tym, co oficjalnie głosił na temat globalnego ocieplenia.
Zastanawiam się, czy chodzi ci o "kij hokejowy" Manna, czy o wykres dla WMO przygotowany przez Jonesa. I nie wiem za bardzo co tu tłumaczyć. W obu przypadkach mamy przedstawione wyniki rekonstrukcji klimatycznych w oparciu o różne proxy oraz krzywe pomiarów instrumentalnych temperatury. W przypadku wykresu Jonesa w legendzie brakuje informacji o pomiarach instrumentalnych. Pisałem już o tym niejeden raz. Za to zaciekawiłeś mnie tą korespondencją. Naprawdę ukrywał dane i otwarcie pisał o tym w mailach? Można wiedzieć jak to się skończyło?
Ujawnił te dane czy nie? Naprawdę były sfałszowane?Wśród sceptyków sprawnie wymieniasz specjalizacje poszczególnych naukowców, więc pozwól, że opowiem Ci o pewnym panu, który nazywa się Nicolas Stern. Opracował on raport stwierdzający, iż globalne ocieplenie zniszczy 90 proc. światowego bogactwa. (...) Wiesz kim jest pan Stern? Ekonomistą.
To straszne, ekonomista wypowiada się na temat ekonomicznych skutków globalnego ocieplenia! Zaraz... a niby kto inny miałby mówić o ekonomii, jeśli nie ekonomiści? Gdyby Stern był fizykiem atmosfery albo dendrochronologiem, to bym się zbulwersował. A tak, mogę się tylko uśmiechnąć czytając twoje argumenty.
Portal Ecoworld podaje, że aby obniżyć średnią temperaturę na Ziemi o 1°C, trzeba wydać prawie 19 bln dol. Czy biorąc pod uwagę nieprzewidywalność naturalnych ujemnych wymuszeń w kontekście kilkudziesięciu/kilkuset lat w przód, czy Twoim zdaniem drogi Lynxie gra jest warta świeczki?
Nie wiem na ile wiarygodne są te dane, choć zdaję sobie sprawę, że koszty ograniczenia emisji CO2 będą dość duże. Sądzę jednak, że ograniczanie źródła wzrostu temperatur jest lepszym wyjściem niż schowanie się w kącie, zamknięcie oczu, zatkanie uszu i nucenie pod nosem "nie ma żadnego ocieplenia, a nawet jak jest, to zaraz pojawi się jakieś ujemne wymuszenie i je zneutralizuje".