mefistofelesoczywiście, że tak jest. ściślej rzecz biorąc nie tyle globalnego ocieplenia co przyczyną wpływu na wahania temperatury, tak wymuszenia dodatnie jak i ujemne.
Ach, czyli wspomniane czynniki są przyczyną globalnego ocieplenia, ale nie są przyczyną globalnego ocieplenia? Udaje ci się tworzyć coraz krótsze sprzeczne zdania :-D Chętnie bym to jeszcze pociągnął, żeby sprawdzić jak daleko zabrniesz, ale poza daniem mi satysfakcji do niczego więcej to nie doprowadzi, więc poprzestanę na tym. Swoją drogą to przykre, że nie potrafisz przyznać się nawet do tak mało znaczącego błędu.
to jest właśnie owo manipulacyjne doklejanie, którego waćpan nie rozumie.
Więc mi to wytłumacz. Chyba że nawet tego nie potrafisz ;-) Manipulacji nie było tu żadnej, tylko wskazanie, że nie stosujesz się do definicji, które sam wprowadzasz.
Osoba świadoma technik manipulacji dokonuje własnej analizy i wyciąga własne wnioski.
W takim razie jestem zadowolony, że do swoich wniosków na temat globalnego ocieplenia doszedłem dzięki przeprowadzonej samodzielnie analizie i wgłębieniu się w szczegóły nauki o klimacie. Mogę się zgodzić z tezą, że różnimy się podatnością na manipulacje. W twoich wypowiedziach widać to bardzo wyraźnie.
nexus6A polemizować nie masz zamiaru z fragmentami, które dobitnie pokazują, że głosisz bzdury.
Jeśli pojawiają się takie fragmenty, to otwarcie przyznaję się do błędu. Ignoruję natomiast wypowiedzi zawierające autorytarne stwierdzenia nie podparte merytorycznymi argumentami, takie jak ta twoja powyżej.
Jakbyś nie zauważył to te dwa zdanie, które wałkujemy mają takie przesłanie. Żeby się domyślić, że musi za to odpowiadać jakiś "long-term factor" wystarczy umieć przetworzyć informacje i wyciągnąć samodzielnie logiczne wnioski.
Dodałbym, że trzeba jeszcze mieć odpowiednio wysoki poziom ignorancji na omawiany temat i ograniczać lekturę przedmiotu do szybkiego rzutu okiem na abstrakt i konkluzje, bez wgłębiania się w szczegóły. Przy uważnym czytaniu publikacji z dendroklimatologii nie trzeba się 'domyślać' przyczyn rosnących niepewności, bo są one dokładnie wyjaśniane. Biorą się bezpośrednio z konstrukcji zbioru danych proxy, w której poszczególne elementy (słoje z jednego drzewa) rzadko obejmują okres dłuższy niż dwa stulecia. Nie stwierdzono, by wpływał na nie jakiś nieokreślony długookresowy czynnik. Nikt też nie sugeruje, że metoda ta daje bzdurne wyniki.
Gratulacje, mniej więcej to miałem na myśli mówiąc o wnioskach Briffa, chociaż sam się z tym nie zgadzam (nie będę teraz rozwijał tego tematu).
Szkoda, że nie napisałeś tego od razu. Można było uniknąć kilku stron pyskówki i przepychanek.
A teraz sobie popatrz na wykres Jones'a i zastanów się czy jest on w stanie pokazać, że XII wiek był cieplejszy niż wiek XX.
Patrzę na wykres Jonesa, mam też otwartych kilka innych rekonstrukcji. I dochodzę do wniosku, że żaden z tych wykresów nie jest w stanie pokazać, że wiek XII był cieplejszy niż wiek XX. Nawet górne granice niepewności dla maksymalnych temperatur w XII w. są niższe niż mierzone instrumentalnie temperatury w końcu XX w. Na tej podstawie wyciągam wniosek, że wiek XII był najprawdopodobniej chłodniejszy niż wiek XX.
Ociepleniowcy nie są nawet w stanie dojść czy miało miejsce średniowieczne ocieplenie tudzież mała epoka lodowcowa, bo w zależności od tego jak obrabiają dane to wychodzi im inny wynik.
Pierwsze słyszę o tym, że są wątpliwości co do zaistnienia MWP i LIA.
Ocieplenie średniowieczne jest dobrze udokumentowane jako zjawisko obejmujące część północnej półkuli i najmocniej uwidacznia się rekonstrukcjach bazujących na danych z tych właśnie obszarów. Z kolei
Mała Epoka Lodowa była zjawiskiem ogólnoświatowym i jest widoczna we wszystkich rekonstrukcjach. Jeśli spojrzeć na wklejony przez ciebie wykres, to widać na nim zarówno ocieplenie w średniowieczu, jak i spadek temperatur w XVIII i XIX w.
Metody dendroklimatologiczne są obarczone gigantycznym błędem co widać na wykresach, gdzie błąd pomiaru jest zaznaczony.
Odkrywasz Amerykę ;-) Nie sądziłeś chyba do tej pory, że rekonstrukcje pokazują temperaturę równie precyzyjnie jak termometry?
A "divergence problem" występuje w dalekiej przeszłości czy obecnie?
Obecnie. Jednak ty wytykałeś brak możliwości kalibracji danych proxy i pomiarów instrumentalnych w okresie 1000 lat. Nawet gdyby problem dywergencji nie występował, to nie byłoby to możliwe.
Z okresu ok 50 lat, bo później wystąpił "divergence problem".
Z okresu ok. 100 lat, od połowy XIX w. do połowy XX w.
Zatem jesteś następnym propagandzistą. Pokazać ciemnemu ludowi to co ma zobaczyć czyli globalne ocieplenie. A to, że pogwałci się przy tym standardy naukowe to pikuś. Swoją drogą jeszcze niedawno broniłeś tego wykresu. Czyżbyś zmienił zdanie na temat jego "naukowości"?
Nigdy nie twierdziłem, że wykres Jonesa został opracowany zgodnie ze standardami metodologii naukowej. Wręcz przeciwnie, wielokrotnie podkreślałem, że tak nie jest. Nie zmienia to jednak faktu, że wiarygodnie pokazuje on stan wiedzy naukowej na temat zmian klimatu w końcu XX w. Nie rozumiem dlaczego tak duży opór budzi w tobie chęć pokazania na prostym wykresie, że klimat się ociepla. Przecież sam stoisz na stanowisku, że obserwowane ocieplenie jest autentyczne. A może jednak nie?
No i właśnie ten drugi wykres przedstawia na jednym wykresie dane pośrednie i instrumentalne. A chodzi o to, że krzywa pomiarów instrumentalnych zlewa się z danymi pośrednimi co tworzy złudzenie, że pokrywają się one ze sobą.
Na wykresie Manna krzywa instrumentalna też jest poprowadzona zgodnie z krzywymi proxy. Przestaję rozumieć o co ci chodzi. Uważasz, że nie powinno się przyrównywać danych proxy do pomiarów instrumentalnych, mimo że te pierwsze są ściśle powiązane (przez kalibrację) z drugimi?
Wracając do tematu, gdzie popełniłem błąd mówiąc o "trikowych pracach" Manna i Jonesa? Nigdzie, po raz kolejny przyczepiłeś się do jakiejś pierdoły nie mając do tego racji.
Nie wiem czy popełniłeś jakiś błąd, czy nie, bo nawet nie określiłeś o jakie prace Manna i Jonesa ci chodzi. Operujesz w sferze ogólników i niedomówień (po twojemu - pierdół), a ja tylko chcę, żebyś sprecyzował o co ci chodzi. Skoro uważasz, że jakieś prace Manna i Jonesa są "trikowe", to podaj ich tytuły i przedstaw, które fragmenty uważasz za niezgodne z rzeczywistością. Dopiero wtedy będzie można powiedzieć, czy popełniasz błędy, czy nie. Teraz nie masz nawet takich możliwości.
Jeżeli wykres przedstawia pomiary pośrednie ze słojów drzew to powinien pokazywać pomiary pośrednie ze słojów drzew. Doklejenie danych z termometrów "bo nam nie wychodzi", jest tak dziecinne, że brak mi słów. Powinien wyglądać podobnie do tego co pokazywał na filmiku Muller.
A jeżeli wykres ma pokazywać rekonstrukcje proxy i pomiary instrumentalne, to co wtedy? Przecież żeby określić zmiany klimatu w przeszłości, trzeba je porównać z danymi z teraźniejszości. Bez takiego porównania, ale za to z uwzględnieniem błędnych danych, jak zrobił to Muller, można dojść do wniosku, że klimat ochładza się od II poł. XX w. Taki wniosek oczywiście też jest błędny, ale tobie najwyraźniej to nie przeszkadza.
Do tego jeśli jest obrabiany jakimiś średnimi kroczącymi czy innymi zabiegami wygładzającymi to powinno to być wyraźnie zaznaczone. Jak robiłem takie wykresy to zawsze pisałem "średnia krocząca dotycząca tego i tego".
Pełna zgoda. A potrafisz podać przykłady błędnie opisanych wykresów z recenzowanych prac naukowych, czy zwracasz uwagę jedynie na niespecjalistyczny wykres Jonesa? Bo wiesz, wyrabianie sobie opinii o całym środowisko na podstawie tylko jednego wykresu, który z pracą naukową nie musiał mieć nic wspólnego, jest podejściem dość selektywnym...
MiłoszZe źródła które podałem można wyczytać (dokładniej z tabelki), że mimo tak wysokiego poziomu CO2 w atmosferze nie było żadnego końca świata, średnia temperatura na Ziemi była wyższa tylko 2 stopnie od przeciętnej, i jak to się ma do tego kitu który serwują nam zieloni?
Ano ma się tak, że w ordowiku Słońce świeciło słabiej niż obecnie, w związku z czym poziom CO2 mógł być wyższy . W swoich rozważaniach pomijasz zupełnie proste
równanie Arrheniusa, które jasno określa duży wpływ zmian CO2 na zmiany klimatu.
To głównie wina Słońca, nasza jest praktycznie żadna.
A czy potrafisz wyjaśnić, dlaczego w ostatnich dekadach
Słońce dostarcza Ziemi coraz mniej energii, a mimo to temperatury rosną?
Użytkownik Lynx edytował ten post 28.11.2011 - 14:41