Interesuje mnie to, jak ateiści postrzegają przyczynę istnienia Wszechświata. Czy uważają oni, że czas, przestrzeń, a przede wszystkim materia, energia i prawa fizyki powstały z zupełnej, absolutnej nicości i BEZ udziału Boga ani nawet czegokolwiek, co istniało przed nimi, czegokolwiek, co istniało przed Wielkim Wybuchem? Czy ateiści wierzą w to, że energia jest wieczna i jej istnienie nie ma początku?
Czy wierzą niektórzy w to, że Wszechświat narodził się jako "fluktuacja próżni"? Jeśli tak, to czy ta próżnia istniała w czasie i przestrzeni? Ile wymiarów miała ta próżnia? Zero, jeden, dwa, trzy, a może więcej?
Czy są ludzie, którzy wierzą, że Wszechświat stworzył się sam, bez jakiejkolwiek przyczyny, że Wielki Wybuch nastąpił dosłownie po prostu ot tak?
Dla mnie perspektywa tego, że ludzie i cały Wszechświat, cała materia, energia, wszystkie cząstki elementarne i prawa fizyki istnieją bez jakiejkolwiek przyczyny (zwłaszcza będącej Bogiem) byłaby przygnębiająca... Tylko niebyt byłby wieczny. Nie byłoby nie tylko odwiecznego Boga (w co ja nie wierzę), ale i czegokolwiek, co istnieje odwiecznie. Wszystko powstałoby dzięki niebytowi i prędzej czy później obróci się w całkowity niebyt. Takie twierdzenie wygląda mi na "nihilizm absolutny" czy "kult niebytu" (nie chcę nikogo obrażać).
O czym jest książka Lawrence'a M. Kraussa "Wszechświat z niczego"? Czy twierdzi ona, że Wielki Wybuch nie był wywołany jakąkolwiek energią? Co o początkach Wszechświata sądzą bądź sądziły osoby takie jak Richard Dawkins czy Stephen Hawking?
http://naukawpolsce....-i-znikaja.html - znalazłem taki tekst o cząstkach wirtualnych. Czy aby takie cząstki mogły powstać, konieczna jest przestrzeń mająca chociaż jeden wymiar? Czy też może cząstki wirtualne mogą powstawać w przestrzeni idealnie zerowymiarowej, w "nieskończenie" małym punkcie?
Użytkownik 214284 edytował ten post 28.10.2019 - 20:06