Skocz do zawartości


Zdjęcie

Czas - gramatyka Wszechświata. Czy czas istnieje naprawdę?

Czas czasoprzestrzeń czas cieplny czas kwantowy fizyka kwantowa względność Einstein eternalizm czas wieczny teraźniejszość

  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
9 odpowiedzi w tym temacie

#1

Kwarki_i_Kwanty.
  • Postów: 510
  • Tematów: 44
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 14
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

                               albert-einstein-marketingland-600x179.pn
 
 
Czas to narzędzie w rękach Boga, to siła sprawcza, coś jak autonomiczny byt, za pomocą którego kształtuje się otaczająca, doświadczalna i obserwowalna przez nas rzeczywistość. Warto jednak zatrzymać się tu na chwilę i zapytać siebie: czy tak prosty, wydawałoby się realny ,,odczuwalny" przez człowieka i inne ziemskie żywe organizmy, istnieje naprawdę, skoro egzystujące na naszej planecie byty - tyczy się to również i całego Wszechświata - zanurzone są w czasie i przestrzeni, i ich życie, jakie by ono nie było, opiera się o jego upływ? Pytania te ludzkość zadaje sobie odtąd, odkąd rozum u gatunku człowieka rozwinął się na tyle, że począwszy od zwykłej jednostki, którą był, jest i będzie a skończywszy na grupie myślicieli, którymi potrafimy być, konstrukcja jego mózgu i ciekawość odkrywcy sprawiła, że zaczął on zdawać sobie sprawę ze specyfiki swojej egzystencji. Bo skoro istniejemy, musimy trwać w jakimś środowisku, które w jakiś sposób również istnieje, i jest wszystkim nawet nami samymi. To ,,środowisko”, choć tak rozległe, że jego wymiary są trudne do wyobrażenia, i rozciąga się ono daleko, daleko za to, co nazywamy niebem - w czerń wszechrzeczy, ma ono swój własny początek. Ale czy czas również może mieć początek i koniec? Czy jednak może istnieć zawsze, w różnych stanach jednocześnie?
 
Bardzo prosto jest się zapytać: co by było, gdyby czas był tylko złudzeniem, zdestabilizowanym, niepewnym i rozmazanym na wszystkie strony obrazem? Trudno, natomiast, wyjść z jednoznacznym wyjaśnieniem tej kwestii. Czy czas w ujęciu nas ludzi może nie istnieć, a nasze życie mimo wszystko ,,dziać się", ,,biec", tak jak dotychczas? Czy w takim razie czas byłby tylko ,,wypełniaczem" pomiędzy jednym a drugim zdarzeniem, lub zlepkiem nałożonych na siebie zdarzeń tudzież momentów i chwil, jak klatki obrazów nakładające się na siebie i tworzące płynny, ruchomy film? Ciężko wyjąć asa z rękawa i znaleźć konkretne, jednoznaczne wyjaśnienie na jakąkolwiek teorię, hipotezę, koncepcję i całą masę spekulacji odnoszących się do, ujmując to w najprostszy sposób, natury czasu, i wyjaśniających to czym, jak i dlaczego jest ,,czas".
 
Jedną z najdziwniejszych teorii o filozoficzno-naukowej podstawie, wyjaśniającą m.in. to, jak funkcjonuje czas, z którą to można natknąć się przeglądając odpowiednie ku temu źródła wiedzy, jest teoria prezentyzmu teoria eternalizmu. Pierwszy z poglądów zakłada, że ani przyszłość, ani przeszłość nie istnieją. Istnieje globalna teraźniejszość. Jednak teoria ta jest dużo bardziej odrzucana przez naukowców niż przeciwnik prezentyzmueternalizm. W najlepszym wypadku można mówić o teraźniejszości względnej wobec poruszającego się obserwatora. Wtedy jednak, to, co jest rzeczywiste dla mnie, różni się od rzeczywistości kogoś innego, mimo iż chcielibyśmy jak najczęściej używać tego wyrażenia w znaczeniu obiektywnym. 
 
Jakie mamy wyjście?
 
I tu, jak wspomniawszy wyżej, wkracza do gry eternalizm. Specjaliści ,,eternalizmem" nazywają pogląd, że zmiana i upływ czasu są złudzeniem - teraźniejszość, przeszłość i przyszłość są równie rzeczywiste i istniejące. Zgodnie z eternalizmem cała czasoprzestrzeń istnieje w pełni naraz i nigdy nic się w niej nie zmienia. To zabrzmi szokująco, wręcz może wprawić w konsternację, a od nadmiernego rozmyślania usunąć nasz umysł z egzystencji, ale... nic tak naprawdę nie upływa. Zwolennicy tego ujęcia rzeczywistości, eternalizmu, często przywołują słowa Einsteina, który w sławnym liście napisał: 
 
,,Dla nas, wyznawców fizyki, rozróżnienie pomiędzy przeszłością, teraźniejszością a przyszłością jest niczym innym, jak uparcie podtrzymywaną iluzją".
 
Koncepcję tę zaczęto nazywać Wszechświatem Blokowym. Zgodnie z nią o historii wszechświata należy myśleć jako o monolicie, w całości jednakowo realnym, a przechodzenie z jednej chwili do kolejnej jest złudzeniem. Czy zatem ,,eternalizm - Wszechświat Blokowy", mógłby być tym jedynym właściwym nam sposobem pojmowania świata? Czy koniecznie musimy traktować przeszłość, teraźniejszość i przyszłość jak pojedynczą teraźniejszość, w której wszystkie one istnieją w ten sam sposób? Czy nic się nigdy nie zmienia, wszystko pozostaje nieruchome? Czy zmiana jest jedynie złudzeniem? My ludzie z trudem usiłujemy dostosować swój język i intuicję do nowego odkrycia, że być może ,,przeszłość" i ,,przyszłość" nie mają znaczenia uniwersalnego. Mają natomiast znaczenie, które zmienia się z miejsca na miejsce.
 
We wszechświecie zachodzą zmiany, występuje czasowa struktura związków pomiędzy zdarzeniami, która nie jest ani trochę iluzoryczna. To ,,wydarzanie się" nie jest globalne. Jest miejscowe i złożone, a przez to nie daje się opisać za pomocą pojęcia pojedynczego, obejmującego wszystko, porządku. 


(Źródło informacji do artykułu: "Tajemnica Czasu", Carlo Rovelli)

Użytkownik Kwarki_i_Kwanty edytował ten post 09.01.2020 - 00:11

  • 2

#2

kype.
  • Postów: 21
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jak to tak rozumieć to wtedy obalony jest cały mit o podróżach w czasie. Mowa o paradoksie dziadka, nawet jeżeli zabijemy dziadka to teraźniejszość w ogóle się nie zmieni.


  • 0

#3 Gość_Princess Luna

Gość_Princess Luna.
  • Tematów: 0

Napisano

Z tym paradoksem dziadka, to jest inna sprawa. Kombinacji w jakich mogą ustawić się wszystkie cząstki w nawet jednej sekundzie jest nieskończenie wiele.

 

Zakładając, że dla każdego stanu mamy równoległy Wszechświat, otrzymujemy nieskończoność światów równoległych. Gdyby więc w jakiś "magiczny sposób" przenieść się do przeszłości, zabić dziadka i chcieć WRÓCIĆ, to nic się nie zmieni. Jeżeli by jednak chcieć zobaczyć konsekwencje swojego czynu, to byśmy trafili do innego Wszechświata. Tych równoległych Wszechświatów, w których dziadek został zabity też jest zresztą nieskończenie wiele.


  • 0

#4

Mariush.
  • Postów: 4321
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jak to tak rozumieć to wtedy obalony jest cały mit o podróżach w czasie. Mowa o paradoksie dziadka, nawet jeżeli zabijemy dziadka to teraźniejszość w ogóle się nie zmieni.

Podróże w czasie w przeszłość (bo z nimi jest tylko problem) można w koncepcji wszechświata blokowego uratować. Wg tej koncepcji zdarzenia nie dzieją się już w czasie i przestrzeni, ale po prostu istnieją w czasoprzestrzeni, tworząc niezmienną, ustaloną sieć wzajemnych relacji. W związku z tym, ów niezmienny, ustalony zbiór zdarzeń musi stanowić zgodną i spójną wewnętrznie całość (zasada samospójności Nowikowa), gdzie nie ma miejsca na przyczynowo-skutkowe komplikacje. W praktyce oznacza to, że podróżnik cofając się w czasie po prostu wypełnia swoje przeznaczenie. Skoro jego podróż w czasie jest składnikiem owej czasoprzestrzeni, to i on sam tym składnikiem musi być. Kto wie, być może prawa fizyki uniemożliwiają wystąpienie jakiejkolwiek logicznej niespójności i jakakolwiek wizja próby jej spowodowania (np. uśmiercenia własnego przodka czy siebie) jest z założenia błędna. Wygląda to jak trudny do przyjęcia skrajny fatalizm, ale kto wie, czy tak właśnie rzeczy się nie mają.

 

Oczywiście jeśli kogoś taka wizja przeraża, to zawsze w ostateczności można uciec się do mechaniki kwantowej i koncepcji wielu światów Everetta, wspomnianej przez Pinkie Pie.


  • 2



#5

Kwarki_i_Kwanty.
  • Postów: 510
  • Tematów: 44
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 14
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Gdzieś tam pośród tego wszystkiego, związanego z koncepcjami pro-naukowymi podróży w czasie, istnieje zamysł, że ,,Paradoks Dziadka" mógłby mieć sens, ale tylko w następującym przypadku: jakimś sposobem przenosimy się do przeszłości, zabijamy swego dziadka, ale taki akt powodowałby konsekwencje w alternatywnym świecie, jakby uśmiercenie swego przodka - choć ciężko to do końca wytłumaczyć - narzuciłoby powstanie równoległej rzeczywistości, w której te konsekwencje miałyby miejsce. My, natomiast, w tym alternatywnym świecie przestalibyśmy istnieć, ale co ciekawe nasza egzystencja trwałaby w najlepsze w macierzystym Wszechświecie. Można to porównać do trwania w zawieszeniu i niepewności, w wielu stanach kwantowych jednocześnie; gdzieś żyjemy, a gdzieś nie. Czy tak na przykładzie niniejszej interpretacji Paradoksu Dziadka mogłaby rozkładać się równowaga czasoprzestrzenna, bez chaosu i aberracji w oceanie Multiświatów?
  • 0

#6

kype.
  • Postów: 21
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Nie lubię jak do bezsensownych samych w sobie teoriach w tym przypadku paradoksu dziadka. Dorabiać do tego wygodne rozwiązania. Alternatywne Wszechświaty, portale, teleportacja i Bóg wie co jeszcze.

 

Mariush tutaj mi przedstawił ciekawą koncepcję - fizycznie jest to zablokowane. Trwam przy tym, że jest jedna samoświadomość i jedno faktyczne życie. To wtedy nawet ma sens i tworzy z podróży w czasie coś możliwego. Nawet na chłopski rozum. Jeżeli uda mi się cofnąć w czasie to taka była linia przyszłości, która nie mogłaby istnieć bez linii przeszłości popartą teraźniejszymi decyzjami. Także paradoks wyklucza się samoistnie ponieważ jego elementy od początku są błędne.


Użytkownik kype edytował ten post 14.01.2020 - 01:55

  • 1

#7

Trala.
  • Postów: 64
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Czy twoja babcia, która zmarła, nadal żyje? W pewnym sensie tak. Jednakże niemiecka popularyzatorka nauki Sabine Hossenfelder utrzymuje, że nie wynika to wprost z fizyki kwantowej, lecz z teorii względności Einsteina. Choć zarówno jedno jak i drugie jest ze sobą ściśle powiązane. Teoria względności Einsteina zmieniła radykalnie sposób pojmowania czasu i przestrzeni. "Różnica między przeszłością, teraźniejszością a przyszłością jest tylko uparcie obecną iluzją" - twierdził. Czasoprzestrzeń, najprościej ujmując, istnieje w obecnej chwili jako wszechświat blokowy, w którym przeszłość, teraźniejszość i przyszłość istnieją równocześnie i mają równie realny charakter. W związku z tym przeszłość, w której twoja babcia nadal żyje, istnieje w taki sam sposób jak chwila obecna. Oba wymiary istnieją jak gdyby równocześnie. W tym sensie ludzie, którzy umarli, w rzeczywistości nadal żyją. Podstawowe prawa natury, teorie Einsteina i współczesne teorie naukowe w dziedzinie fizyki pokazują, że nasze istnienie wykracza poza czas rozumiany w kategoriach absolutnych. Niezależnie od tego, czy przyjmiemy kwantowe wyjaśnienie świadomości, czy wszechświat blokowy Einsteina, wszyscy jesteśmy na swój sposób nieśmiertelni.

 

Przedruk z "Fakty po mitach" nr 44 (216) 31.10-7.11 2024 r.


  • 0

#8

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6711
  • Tematów: 775
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Klasyczny kot Schrödingera.

Nasze istnienie w kwantowej rzeczywistości wszechświata, może być zależne tylko od jednego atomu.

Jeżeli on się pojawi, możemy nawet nie tego nie spostrzec pomimo obserwacji za pomocą wyszukanej aparatury, ponieważ już w momencie jego powstania przestaniemy istnieć i/lub zmieni się rzeczywistość wokół nas.





#9

czerka.

    Czerka

  • Postów: 69
  • Tematów: 0
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

A co jeśli życie to jest po prostu gra RPG z poszczególną opcją wyborów i my, nieświadomie oczywiście, wybieramy opcję dialogową "A. Zadzwoń do X", zamiast np. "B. Napisz do Y" itd., co prowadzi nas do wyzwolenia poszczególnych wydarzeń w naszej linii czasowej? :szczerb:  (ang. trigger event, nie wiem jakby to ładnie ująć)

 

Podróż w czasie, także w przeszłość, byłaby wówczas czymś w rodzaju cofnięcia się do starszego bądź najstarszego zapisu gry, nierzadko zbugowanego z racji tego, że jednak jest już stary i pewne dane mogły się mimo wszystko wtedy uszkodzić (jak to bywa ze starymi zapisami) :szczerb:  wyjaśniałoby to np. efekt Mandeli, gdzie część ludzi była przekonana że już nie żyje (albo i żyje), czy np. historię tej Hiszpanki która obudziła się znikąd w starym mieszkaniu, chodziła do starej pracy, miała starego partnera itd., mimo że jej życie już się zmieniło. 

 

W tym przypadku zabójstwo dziadka skończyłoby się po prostu uszkodzeniem najnowszego zapisu gry, tj. nie można byłoby wrócić z powrotem do obecnie istniejącej linii czasowej, ponieważ wówczas "pliki" utworzone i aktywowane w najnowszych zapisach nie miałyby racji bytu, skoro zostały zablokowane przez powrót do starej linii czasowej (do starego zapisu). Dane nadal by istniały i były aktywne, ale w innych, alternatywnych zapisach.

 

Nadal, nie jest to "czas" taki jaki rozumiemy, ale po prostu matematyczne/informatyczne jednostki zapisu danych. Nie wiem jak to się po naukowemu czy informatycznemu nazywa, jako że nie jestem ani jednym ani drugim, ale definicja "czasu" jaką my rozumiemy, oznacza po prostu aktualne, najnowsze dane "cyfrowe", które gdzieś tam istnieją, ale nie możemy ich realnie zobaczyć, ale zostały automatycznie zapisane po podjęciu poszczególnych decyzji. I nie możemy ich cofnąć (jeszcze), bo gra (życie) nam nie pozwala. Ot blokada wprowadzona przez twórców gry :szczerb:"czas" może i płynie i nabijają nam się poszczególne godziny życia, spędzone w grze w życie, ale nadal jest tylko i wyłącznie samo-aktualizującym się zbiorem informacji z wprowadzonymi ograniczeniami i blokadami twórców.

 

Nie wierzę, że "nic" się nie zmienia - nie jest to po prostu możliwe moim zdaniem, świat, nawet w tak ograniczonej perspektywie jak ludzka, cały czas się zmienia. Nawet kosmos się zmienia, nawet jeśli my widzimy zmiany po setkach, tysiącach lat. Ale jednak jakaś zmiana już dawno temu zaszła i dzieje się przez te miliony lat, kiedy my, żyjący, widzimy je na nasze oczy, jednocześnie wiedząc, że to już się wydarzyło. 

 

A więc jak dla mnie to my po prostu jesteśmy jakimś randomowym zapisem z gry w decyzje, które nasi przodkowie podjęli dawno temu ;p oni nie wiedzieli, jak ich decyzje się zakończą i do czego doprowadzą, my w sumie też. Możemy sobie gdybać, co by się wydarzyło, gdybyśmy się cofnęli w czasie, ale i tak to, co my byśmy zmienili, wpłynęłoby tylko na alternatywne linie rzeczywistości, ponieważ zmieniliśmy dane w zapisie "czasu", w przyszłych, następnych, alternatywnych zapisach gry.

 

Nadal, czas to tylko wymyślony przez nas konstrukt. 


  • 0

#10

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6711
  • Tematów: 775
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nadal, czas to tylko wymyślony przez nas konstrukt. 

A owszem, bo mijające zmiany wokół nas jakoś trzeba nazwać i mierzyć. Najłatwiej było to robić za pomocą piasku. Przesypujące się ziarenka ukazywały upływ czasu, czyli literalne i liniowe przesunięcie.

Konstrukt wymyślony?... Raczej ukazany, bo myśmy nic nie wymyślili, tylko ukazali, jak go uczynić mierzalnym jednostkowo.








Inne tematy z jednym lub większą liczbą słów kluczowych: Czas, czasoprzestrzeń, czas cieplny, czas kwantowy, fizyka kwantowa, względność, Einstein, eternalizm, czas wieczny, teraźniejszość

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych