No i nikt totalnego lockdown'u nie robi z przyczyn czysto technicznych. Gdyby koronawirus rozwijał się tak jak grypa w ciągu max. 72 godzin było by już dawno po sprawie, ale tak nie jest i minimum potrzebne do rozwoju choroby to około 5-10 dni.
Okres wylęgania grypy wynosi średnio dwa dni, jednak może to być nawet tydzień. Natomiast okres zakaźności to: 1 dzień przed i 3-5 dni po wystąpieniu objawów (u dorosłych); kilka dni przed i 10 lub mniej dni po wystąpieniu objawów (u dzieci). Z kolei osoby z upośledzoną odpornością mogą wydalać wirusa i być źródłem zakażenia nawet kilka tygodni/miesięcy.
Ze względu na to, możliwe jest o wiele szybsze wyizolowanie zakażających, a tym samym "lockdown" jest niewspółmiernie krótki.
Dobrym przykładem i kierunkiem działania jest robienie testów przesiewowych. W UK takie testy na masową skalę zrobiono (jeszcze się robi) w Liverpool. Efekt? Już pierwszego dnia wykryto i wyizolowano grupę bezobjawowców w ilości 700 osób. Te siedemset ludków chodziło sobie do pracy, na zakupy itp. i rozsiewało wirusa zupełnie nieświadomie. Lockdown utrudnia z założenia kontakty międzyludzkie i tym samym ogranicza rozsiewanie wirusa.
Bajki o czipowaniach to z Ogarniętym sobie opowiadaj.
Tłumaczę to samo chyba po raz dziesiąty. Co chwilę dochodzi ktoś nowy do dyskusji i trzeba robić wykład, bo mu się nie chciało czytać od początku.