Śmiertelność ma około 6-7 razy wyższą niż grypa. Możesz zapytać lekarzy.
Napisano 15.12.2020 - 00:37
Pewna ciekawostka odnośnie szczepień, którą uznałem za interesującą:
Dr Kelly Moore, zastępca dyrektora Immunization Action Coalition, powiedziała w środę w CNN, że nikt nie powinien być „zaskoczony”, widząc raporty o „śmierci wielu osób” w placówkach opieki długoterminowej dzień lub dwa po zaszczepieniu się COVID.
Ekspert powiedziała również, że szczepionki przeciwko COVID-19 nie były testowane na „słabych starszych” osobach.
– Ponieważ szczepionek nie przebadano na osobach starszych, nie wiemy, jak dobrze szczepionka u nich zadziała. Wiemy, że większość szczepionek nie działa tak dobrze u słabej starszej osoby, jak u kogoś kto jest wysportowany i energiczny, nawet jeśli jest w tym samym wieku – powiedział Moore.Ekspert powiedziała, że Amerykanie muszą być przygotowani na doniesienia o śmierci osób starszych „dzień lub dwa” po szczepieniu, dodając, że takie zgony są „normalnym zjawiskiem”, które może nie mieć nic wspólnego ze szczepionką, ponieważ tacy ludzie umierają często.
– Nie powinniśmy być zaskoczeni, że ktoś starszy umiera w krótkim czasie po otrzymaniu szczepionki – powiedział Moore – Jedną z rzeczy, które chcemy, aby ludzie zrozumieli, jest to, że nie powinni niepotrzebnie niepokoić się, jeśli po rozpoczęciu szczepień pojawią się doniesienia o śmierci kogoś lub wielu osób w ciągu jednego lub dwóch dni od ich szczepienia, osób, które są mieszkańcami domów opieki, ponieważ ludzie często umierają w takich przybytkach – dodał Moore.
https://naszapolska....iu-szczepionki/
link do oryginalnego wywiadu: https://edition.cnn....tion/index.html
Wkrótce po tym wywiadzie pojawiły się artykuły, które tłumaczyły, że dr Moore mówiła o tym, że ludzie starsi i schorowani i tak umierają i nie ma to związku z tym, że wcześniej przyjmą szczepionkę:
https://www.reuters....t-idUSKBN28K2IO
Skojarzenie z zachorowaniem na covid i chorobami współistniejącymi nasuwa się samo. Jedyna różnica jest taka, że w przypadku covid, przyczyną zgonu będzie koronawirus, a w przypadku szczepionki - choroby. Poza tym, wypowiedź dr Moore tylko potwierdza to, jak niewiele wiadomo jest na temat działania tej szczepionki.
Napisano 15.12.2020 - 15:42
Napisano 15.12.2020 - 16:05
Śmiertelność ma około 6-7 razy wyższą niż grypa. Możesz zapytać lekarzy.
Tych lekarzy którzy tez sie pukaja w czolo jak sie ktos pyta czy sie zaszczepią czy tych którzy wiedzą ze "covid" zabija ludzi już niesamowicie obciążonych a ci zdrowsi praktycznie zawsze z tego wychodzą?
Retoryczne pytanie, nie odpowiadaj.
"Bez przesady. Można mieć obawy co do skutków ubocznych, ale mówienie o kompletnym nieprzetestowaniu to zwykły kit."
Niecały rok to w przypadku szczepionki NIC jesli chodzi o przetestowanie. Tym bardziej w przypadku szczepionki na coś tak grubego nićmi szytego jak covid.
Napisano 15.12.2020 - 18:45
A co z amantadyną?!?!
Od 2-3 miesiecy lekarz z Przemysla leczy pacjentow z covidem, sktuecznie!
Wczoraj pojawił się wpis ministra sprawiedliwości, ze sam i jego rodzina sa po leczeniu amantadyna i potwierdza jego skutecznosc.
Dzisiaj juz dowiadujemy sie, ze ministerstwo zdrowia zleca badania kliniczne! Dlaczego tak pozno?!?!
Jako ciekawostke mozna dodac, ze lekarz z Przemysla po naglosnieniu o skutecznej metodzie leczeniu pacjentow amantadyna, lek zniknal z aptek. Przypadek?
Napisano 15.12.2020 - 19:20
Tylko, że tak jak wspominałem wcześniej, nie przebadano jej interakcji z innymi szczepionkami i lekami, a docelowo pierwszą grupą osób zaszczepionych mają być osoby starsze, które często zmagają się z kilkoma chorobami jednocześnie i muszą przyjmować wiele różnych leków.
Napisano 15.12.2020 - 21:22
Lekarz z Przemyśla niestety nie zadbał przez tych kilka miesięcy o zebranie danych medycznych mogących rozstrzygnąć, czy pomaga czy nie. Covid to choroba, która w większości przypadków ma charakter samoograniczający. Czyli przechodzi przez pewne przesilenie a potem objawy się zmniejszają. Kiedy zaś ludzie kontaktują się z lekarzem i decydują eksperymentować z proszkami? Nie od pierwszego dnia objawów, tylko gdy już trochę one trwają. Jeśli przy chorobie, trwającej średnio 10-12 dni podamy pacjentom w 5 dniu dowolny preparat, to sporo z nich zgłosi potem poprawę. Jest to znane od dawna zjawisko regresji do średniej, przez które opowieści o pewnej ilości wyleczonych mogą się okazać fałszywe, bo to nie lek był przyczyną poprawy.
W przypadku tego wirusa jest trochę opowieści chorych w stanie lekkim, którzy opisywali jak to kilka dni wygrzewali się i jedli rosołek w ramach leczenia domowego, a gdy objawy narastały, brali aspirynę czy ibuprofen i cud, gorączka puszczała tego samego dnia. Natomiast ci, którzy doszli do stanu ciężkiego opisują takie sytuacje, jak gorączka trzymająca mimo ciągłego łykania tabletek, ale tych jest dużo mniej. No i jeszcze są ci, którzy z choroby nie wyszli, ale ci z kolei nie opowiedzieli nam co zastosowali.
W przypadku tego lekarza i amantadyny - jego placówka zdrowotna nie ma warunków i uprawnień do leczenia ludzi w stanie poważnym, wymagającym podawania tlenu, ani tym bardziej w stanie ciężkim. Dlatego mógł zajmować się leczeniem tylko pacjentów w stanie lekkim. A u tych choroba ma tendencję do przechodzenia przez przesilenie. Dlatego aby dowiedzieć się czegoś o skuteczności leku musimy mieć porównanie z inną grupą pacjentów. Ten lekarz opowiada, że nie prowadził badań z grupą placebo, bo gdyby jego lek działał, to skazywałby połowę pacjentów na złe leczenie. W sytuacji, gdy nie wiadomo na pewno, czy lek w ogóle komuś pomaga, jest to bardzo jednostronne spojrzenie na temat. Można przecież zebrać dane przebiegu leczenia od jego pacjentów i porównać z danymi z innego polskiego szpitala, on osobiście nie musi nikomu podawać placebo.
Aby jednak przeprowadzić takie porównanie, trzeba mieć dane medyczne dostatecznie dużej i nie przesianej subiektywnie grupy pacjentów. Jeśli do porównania weźmiemy tylko ludzi, którym się polepszyło, to porównanie staje się nonsensowne. Tymczasem z jego wypowiedzi nie wynika, aby w większości przypadków miał coś więcej, niż sygnał od chorych z teleporady, że się im polepszyło.
I tu wkracza drugi problem z analizą tych doniesień - błąd przeżywalności. Znany z przypadku opracowań statystycznych w jakie części obrywały podczas wojny samoloty, ale zauważony już dużo wcześniej. Podczas jednej z pierwszych zapisanych debat na temat istnienia bogów, filozof Diagoras z Melos wywodził, że nie możemy być pewni, czy bogowie reagują jakoś na modlitwy. Przeciwnicy zaprowadzili go więc do skarbca świątyni, gdzie zgromadzone były wota dziękczynne i obrazy upamiętniające ocalenie od śmiertelnego niebezpieczeństwa. Ci ludzie modlili się do bogów w zagrożeniu życia i przeżyli, czy to nie jest dowód? A gdzie są tabliczki z obrazami tych, który mimo modlitwy utonęli na morzu lub zginęli na wojnie? - pytał w odpowiedzi. Dlaczego ludzie ci nie wysłali skarg do świątyni? No bo zmarli.
Jeśli ten lekarz ma na poparcie swych tez tylko informacje od tych pacjentów, którzy zgłosili się z opowieścią o uzdrowieniu, to jest ryzyko, że jacyś się nie zgłosili, bo się im pogorszyło, a wtedy nie było się za bardzo czym chwalić. . Można by to zweryfikować posiadając dane o przebiegu choroby i mierzalnych parametrach stanu zdrowia, ale tych najwyraźniej lekarz ten nie posiada.
Napisano 15.12.2020 - 22:08
Tylko, że tak jak wspominałem wcześniej, nie przebadano jej interakcji z innymi szczepionkami i lekami, a docelowo pierwszą grupą osób zaszczepionych mają być osoby starsze, które często zmagają się z kilkoma chorobami jednocześnie i muszą przyjmować wiele różnych leków.
Leczy skutecznie amantadyną? Śmiałe twierdzenie. Tak samo jak ten minister, równie dobrze by mógł nic nie brać i by mu się poprawiło.
Co to w ogole za argument?
To po kiego licha ta szczepionka i cale to zamieszanie? Nic nie robmy, samo przejdzie...
Napisano 15.12.2020 - 22:14
Niby są już jakieś badania że Amantadyna zmniejsza ryzyko poważnych objawów jeśli jest wcześnie zastosowana. Trzeba by było to dokładniej przebadać z grupą placebo, pewnie kilka miesięcy będzie na to potrzebne.
Nie od pierwszego dnia objawów, tylko gdy już trochę one trwają. Jeśli przy chorobie, trwającej średnio 10-12 dni podamy pacjentom w 5 dniu dowolny preparat, to sporo z nich zgłosi potem poprawę. Jest to znane od dawna zjawisko regresji do średniej, przez które opowieści o pewnej ilości wyleczonych mogą się okazać fałszywe, bo to nie lek był przyczyną poprawy.
Trzeba to sprawdzić i tyle, przez pół roku bawią się z chlorochiną która nie ma udokumentowanego działania i w zasadzie nie ma za bardzo podstaw by ją stosować, ale nie spróbowano nawet zrobić badań nad lekiem który jest tani i może działać. Widać tutaj zaniedbania.
W przypadku tego wirusa jest trochę opowieści chorych w stanie lekkim
Trzeba pamiętać że stan lekki może się pogorszyć do ciężkiego wymagającego hospitalizacji. To nie jest tak że dzisiaj się zarazisz, a jutro nagle pojawią się wszystkie objawy w jednej chwili.
Ludzie którzy go wykupują z aptek mają jednak odwagę bo lek jest stosowany w leczeniu parkinsona i branie go na zasadzie "może mam korone to go wezmę" to głupota. Dziwne że ci ludzie w tym przypadku jakoś skutków ubocznych się nie boją.
Nie byłoby to w zasadzie nic dziwnego, to że ten lek utrudnia replikowanie wirusa wiadomo od dawna. On nie służy tylko i wyłącznie do walki z Parkinsonem.
Napisano 15.12.2020 - 22:47
W przypadku tego wirusa jest trochę opowieści chorych w stanie lekkim, którzy opisywali jak to kilka dni wygrzewali się i jedli rosołek w ramach leczenia domowego, a gdy objawy narastały, brali aspirynę czy ibuprofen i cud, gorączka puszczała tego samego dnia.
Tak mniej więcej było w moim przypadku (prawie, gorączkę miałem niecałe 3, a nie 1 dzień). Jak się doczekałem w końcu wyniku, to już praktycznie byłem zdrowy. Żaden cud.
Ja natomiast już pisałem wcześniej że niby w jaki sposób mieli sprawdzić interakcje z innymi szczepionkami? Skoro większość z nich jest podawanych praktycznie zaraz po urodzeniu i potem w pierwszych tygodniach życia.
Dobierając odpowiednio grupę pacjentów w badaniach klinicznych. To samo tyczy się leków. Ale nie da się tego dobrze zrobić, jeśli badania trwają kilka miesięcy. I nie ma żadnego związku pomiędzy tym, kiedy inne szczepionki były podawane, ważne jest jedynie to, czy dalej chronią w momencie przyjęcia szczepionki na koronawirusa. Nie bardzo rozumiem, co miałeś na myśli pisząc o tych szczepionkach podawanych zaraz po urodzeniu. Przykładowo, jakiś czas temu, pojawiło się całkiem sporo publikacji, w których wykazywano wpływ szczepienia dzieci na gruźlicę, na przebieg covid. Więc, skoro uznano, że szczepienie na gruźlicę może mieć tu znaczący wpływ, to również powinno się przebadać, czy szczepionka nie powoduje jakichś interakcji.
Leczy skutecznie amantadyną? Śmiałe twierdzenie. Tak samo jak ten minister, równie dobrze by mógł nic nie brać i by mu się poprawiło.
Ludzie którzy go wykupują z aptek mają jednak odwagę bo lek jest stosowany w leczeniu parkinsona i branie go na zasadzie "może mam korone to go wezmę" to głupota. Dziwne że ci ludzie w tym przypadku jakoś skutków ubocznych się nie boją.
Nie boją się dlatego, że amantadyna została dużo lepiej przebadana od szczepionki na koronawirusa. Poza tym nikt nie bierze amantadyny na takiej zasadzie, jak to napisałeś.
Napisano 15.12.2020 - 23:12
@ Maska
A ten lekarz twierdzi, że leczy amantadyną od marca. Miał 9 miesięcy na zebranie dowodów, które się liczą w nauce. Mógł opublikować opis serii przypadków "case series study" czy coś podobnego.
Amantadyna hamuje replikację pewnych szczepów grypy - ale nie jest to działanie na 100% oraz są szczepy grypy odporne. Z ostatnich badań symulacyjnych wynika, że na koronawirusa oddziałuje słabiej niż na wirusa grypy. Co do szerszego stosowania, to po pierwsze nie wiem czy w ogóle w Europie są takie zapasy, po drugie są grupy ryzyka, które z powodu przewlekłych chorób nie mogą jej zażywać (i są to na przykład grupy ze zwiększonym ryzykiem pogorszenia w razie infekcji!). No i koniec końców za pogorszenie do najcięższego stanu najczęściej odpowiada nie sam wirus a burza cytokin.
Napisano 16.12.2020 - 13:23
Up@
Jak na razie, większość specjalistów odpowiada zgodnie, że do skutecznej terapii potrzebna była by większa niż normalnie dawka, a to wiąże się z ryzykiem powikłań spowodowanych przedawkowaniem, ponieważ w przypadku tego leku już jest stosowana jedna z najwyższych dopuszczalnych dawek jednostek. Każdy krok do przodu to ryzyko powikłań, również neurologicznych, bo, przypomnę - nie jest to lek antywirusowy stricte, ale lek na Parkinsona. Działanie antywirusowe i to dość ograniczone to mały uboczny skutek działania tego leku.
Można to porównać do czosnku. Oprócz walorów smakowych, ma średnie działanie antywirusowe i antybakteryjne. Przedawkowanie kończy się sr..., tym, no, częstym pobytem w kiblu.
Problem jest w tym, że na taką skalę tego leku (Amantadyny, a nie czosnku) nikt nie testował, a w szczególności, jako leku antywirusowego.
Czosnek testowano...
Napisano 16.12.2020 - 14:04
Napisano 16.12.2020 - 17:03
Rozmawiam dzisiaj z kumplem i rozmowa zeszła na temat szczepionki.
Kumpel: - nie będę się szczepił a ty?
Ja: jeszcze nie wiem zobaczę jak się rozwinie sytuacja.
K: nie wiadomo jaki syf ci wszczepią z tą szczepionką.
J: na pewno mniejszy syf niż te twoje ruskie fajki przemycane w zbiorniku z olejem napędowym.
K; Oooo.... Aaale.... przynajmniej wiem od czego zachoruje
No i temat się urwał
0 użytkowników, 4 gości oraz 0 użytkowników anonimowych