Co wiemy o nowym brytyjskim szczepie koronawirusa? Na razie na pewno tyle, że wywołuje ataki paniki w mediach.
Pod koniec listopada stopniowe opadanie liczby nowych przypadków zahamowało, a ilość zarażeń zaczęła rosnąć. Wszczęto w związku z tym bardziej dokładne badania genetyczne, aby sprawdzić, czy ma to związek ze zmianami samego wirusa. Pierwszy szczep o charakterystycznym układzie mutacji otrzymał więc w systemie nazwę VUI – 202012/01. Jego wyróżniającą cechą jest 17 mutacji rozsianych w różnych częściach genomu wirusa.
Nie jest to jak się okazało szczep całkowicie nowy. Pierwszy genom zawierający wszystkie te mutacje zarejestrowano w bazach danych w październiku, na podstawie wymazu z września. Potem nie pojawiał się w badaniach przesiewowych, najwyraźniej więc występował tak rzadko, że przechodził przez sito testów. Teraz podczas grudniowej górki zachorowań stał się jednym z częstszych szczepów w południowo-zachodniej Anglii, czyli na obszarze pojawiania się większości dodatkowych zachorowań. W rejonie Norfolku stanowi 20% a w Essex 10% przebadanych szczepów. Tak duża zmiana częstości szczepu w połączeniu z faktem, że najwięcej jest go w rejonach o największej ilości nowych przypadków może sugerować, że to on odpowiada za grudniową górkę nowych przypadków.
Albo i nie.
Alternatywne wyjaśnienie to efekt wąskiego gardła i zbieg okoliczności. Restrykcje epidemiczne zmniejszyły ilość linii genetycznych wirusa przekazywanych dalej i zmniejszyły ryzyko zarażania. Pod koniec listopada ludzie sobie odpuścili z trzymaniem się tych zasad, szansa na zarażenia wzrosła a z powodu mniejszej ilości szczepów, które przeszły przez krytyczny okres, wrześniowy szczep, który przypadkiem przetrwał, zaczął stanowić istotną część.
Informacje o tym, że nowy wariant może mieć nawet o 70% większą zakaźność to wyliczenia bazujące na korelacji wzrostu częstości szczepu i wzrostu ilości nowych przypadków ogółem. Danych doświadczanych na razie nie ma.
Z 17 charakterystycznych mutacji szczepu zwraca się uwagę na jedną, która mogą mieć jakieś znaczenie kliniczne - mutacja N501Y, we fragmencie kodującym jedną z jednostek wiążących białka S, odpowiedzialnego za łączenie wirusa z komórką. Zmiana tego miałka może mieć wpływ na siłę i selektywność wiązania z receptorami komórek. Na te białka nastawione są też szczepionki. Także organizm produkuje przeciwciała głównie przeciwko białku S, które najbardziej wystaje z otoczki wirusa. Zmiany w tym krytycznym punkcie będą więc miały jakiś wpływ na trzy ważne rzeczy.
Badacze zwracają uwagę, że akurat przeciwciała są dużo mniej specyficzne; białka z którymi się wiążą powinny mieć podobny ogólny kształt. Dzięki temu organizm reaguje na wiele wariantów. Mutacja podmieniająca jeden aminokwas nie powinna więc zmieniać reakcji organizmu. Ryzyko, że nowy szczep będzie zarażał ozdrowieńców lub zaszczepionych, jest więc niewielkie. Natomiast kwestia wpływu na zaraźliwość jest niejasna i jeszcze nie zbadana. Po prostu nie mamy danych.
Do 15 grudnia zanotowano ponad 1600 przypadków zachorowania na nowy szczep, Większość w rejonie metropolitalnym Londynu i hrabstwie Kent. Genomy te filogenetycznie pochodzą z pierwszego zarejestrowanego we wrześniu. Ten zaś wywodzi się ze szczepów zarejestrowanych już w UK. Czyli jest to mutacja "rdzennie brytyjska" a nie nowy import.
Czy decyzja o zamknięciu Wielkiej Brytanii jest słuszna, to się dopiero okaże. Europa nie chce trzeciej fali z nowym bardziej zaraźliwym szczepem. Tymczasem RPA donosi, że u nich także pojawiła się fala wzrostu zachorowań z nowym wariantem 501.V2, który także zawiera mutację w miejscu N501Y, ale nie pochodzi od brytyjskiego. I on miałby być bardziej zaraźliwy, najwyraźniej bez wpływu na śmiertelność.
https://virological....e-mutations/563
https://www.bmj.com/...t/371/bmj.m4857