Ilość testów determinuje ilość oficjalnych przypadków. W UK średnia dzienna ilość testów wacha się obecnie w granicach 1 mln wykonanych testów, a robiono ich nawet 1.5 mln dziennie. W Polsce wykonuje się ich obecnie około 50 tysięcy dziennie w maksymalnym piku, a średnia to około 36 tysięcy.
Łatwo się zorientować, jak wyglądała by sytuacja, gdyby tych testów było więcej. Polska 39 mln ludzi, UK 68 mln, gdyby nawet potraktować Polskę jako połowę UK to dalej jest niewesoło.
Danych nie można podważyć, ale można mieć wrażenie, że ktoś w sposób zgodny z prawem zakłamuje rzeczywistość. Gdyby wykonano tyle samo testów na np.1 mln mieszkańców, okazało by się, że różowo nie jest i było by tego około 10 tysięcy pozytywnych testów dziennie.
Nie robimy testów, bo widocznie nie ma potrzeby - nie ma chorych, nie ma objawów, nie ma ludzi u lekarza, nie ma testów. Mamy testować na siłę, bo liczby są za małe i nie da się paniki wywołać? Po drugie nie testujemy i jakoś nic się nie dzieje, chorych nie ma, szpitale puste, żyjemy. Niedobrze, co?
Po trzecie, gdyby przemnożyć te liczby x10 to mielibyśmy 500 000 testów, a przy tym 1900 zakażonych, czyli kilkukrotnie mniej niż w UK, ...z tym, że w UK co najmniej jedną dawkę szczepionki przyjęło prawie 90% społeczeństwa, u nas nawet nie połowa. Te szczepionki to coś mi się zdaje, że są tyle warte co i te lockdowny.
Użytkownik Daniel. edytował ten post 20.08.2021 - 12:20