O matko, ależ tu epidemiologów, no no...
@Daniel.: różnica między Wielką Brytanią a Polską może wynikać z tego, jak wirus się rozpropagował w danym społeczeństwie. Delta na Wyspy mogła przybyć wcześniej, rozpropagować się wcześniej, a liczba nowych przypadków zależy od już istniejących przypadków (Deltą nie zarazisz się z powietrza, tylko od innego nosiciela Delty).
Czy wynika? Nikt nie wie, ponieważ jest to pierwsza tego typu epidemia, z którą sobie radzimy. Z tego samego powodu wynikają niektóre przesadne ruchy państw - nie wiadomo jakie będą skutki zarazy w średnim terminie, ale raczej będą poważne (np. mój znajomy po ciężkim przejściu COVID-19 z całkiem bystrego aplikanta prokuratorskiego stał się praktycznie kaleką i z powodu "pocovidowej mgły mózgowej" ma nawet w swojej ocenie niewielkie szanse na utrzymanie się w branży).
Do tego dochodzą fantastyczne doniesienia o wzroście liczby chorych na serce w grupach ozdrowieńców (i to nie jest tak, że skok wynosi kilka procent tylko kilkadziesiąt) więc siłą rzeczy rządy starają się to zdusić. Przynajmniej niektóre rządy.
@Staniq:
Problem z naszymi statystykami covidowymi i ogólnie działaniem aparatu państwa jest taki, że ten aparat też nieźle oberwał przez epidemię. Trochę osób umarło, trochę odeszło, u wielu innych nastąpił dramatyczny spadek wydajności pracy, do tego dochodzi wcześniejszy niedobór kadr więc niezależnie od intencji urzędów i rządu dane będą niedokładne. To, że musisz naprawić samochód to jedno, to że brak diagnostów i mechaników którzy to zrobią dobrze to drugie....
Przecież my nawet nie mamy technicznej możliwości oszacowania, ile osób mieszka w Warszawie i jej aglomeracji, dane meldunkowe to jedno, dane o zużyciu mediów to drugie, dane o ilości faktycznie mieszkających to trzecie, spisy wyborców czwarte, realnie głosujących piąte, więc siłą rzeczy wszystkie dane pochodne (zaszczepieni, ozdrowieńcy, chorzy etc.) będą po pierwsze niedokładne, po drugie nie za bardzo ma się do nich jak odnieść.
#Odporność zbiorowa
Hehe... no cóż. Po pierwsze, osoba odporna na szczep X danego wirusa nie oznacza, że będzie odporna na szczep Y, a to że monitoruje się szczepy X i Y nie oznacza, że gdzieś-tam nie propaguje się szczep Z. Do tego dochodzi element zwany "odporność krzyżowa": osoba odporna na wirus A może być całkowicie lub częściowo odporna na wirus B - i to niekoniecznie będą spokrewnione wirusy, choć zazwyczaj są. Historycznym przykładem może być to, że osoby po przechorowaniu krowianki były odporne na wirusa ospy - wirusy umiarkowanie blisko spokrewnione, przebieg zakażenia dramatycznie inny, a nabycie odporności na jednego z nich powoduje że nabywa się gratisowo odporność na drugiego.
Nowszym przykładem może być to, że osoby które były zaszczepione drzewiej szczepionką BCG są częściowo uodpornione na COVID-19 - a BCG była radziecką szczepionka przeciw gruźlicy. Radzieccy uczeni jak już coś zrobią to ma co prawda finezję T-34 z pijaną załogą, ale trzyma długo. Dalej, odporność jest zmienna w czasie. Czasem spada, czasem wzrasta (np. zaszczepiony zakazi się wirusem innym niż COVID-19, tyle że organizm sobie przypomni jak walczyć z COVID-19 dzięki walce z tym zakażeniem).
Ten temat to nie jest matematyka, gdzie zmienną x sobie wyliczysz. Temu bliżej do teorii chaosu, niż do równań kwadratowych.