Obserwuję sobie sytuację w mojej pracy. Około 100 pracuje osób więc jakieś wnioski mogę chyba wyciągać.
Do listopada był spokój. Ale zaczęło się, pierwszy zakażony w tym "sezonie" covidem to kumpel zaszczepiony 2 dawkami pfizer (w wakacje się szczepił), pózniej następny po 2 dawkach i następny. Na dzień dzisiejszy na te 100 osób (większoć miała covid rok temu) covida obecnie złapało 6 zaszczepionych 2 dawkami i nikt niezaszczepiony.
To chyba jednak o czymś świadczy?
Ogólnie ostatnio wśród znajomych chorują w zdecydowanej większości zaszczepieni. Sami mówią, że już nie wierzą w szczepienia bo miały ich uchronić a nie uchroniły
Przechodzą to jak prawie każdy czyli jednak mają objawy typu gorączka, utrata węchu i smaku. To co dało te szczepienie?
To nie są bajki wymyślone tylko fakty. Zresztą widać po krajach zaszczepionych jak to się mimo to napędza.
Albo ja mam wyjątkowych znajomych i wyjątkową pracę, albo mogę to przełożyć na całość społeczeństwa i wygląda na to, żę obecnie trwa epidemia zaszczepionych.
Szczepienia miały zatrzymać pandemię, a dzieje się totalnie na odwrót przecież. Ta szczepionka nie działa, wszystko na to wskazuje.
Oczywiście teraz się nie używa argumentu, że szczepionki mają zatrzymać pandemię bo każdy widzi, że tak nie jest.
No to wymyślono bajer zastępczy, że szczepienia chronią przed szpitalem ale to też jest nieprawda bo zaszczepieni też zajmują szpitale i nie jest ich tak mało jak się mówi. A nawet jakby chroniły przed szpitalem itd to co z tego? Miały zatrzymać pandemię i to był cel a nie, że łagodniej przechodzę (sprawa dyskusyjna itak).
Bo itak każdy choruje przecież, a jak już tu ktoś pisał i często było to argumentem tutaj, że nie wiadomo co spowoduje w organizmie za kilka lat złapanie covida teraz i jakie to może mieć skutki długotrwałe. Bo nie wiadomo. A łapie go każdy bez wyjątku czy zaszczepiony czy nie. Czyli obecnie tych skutków długotrwałych już się nie obawiamy, tak?
Wygląda to teraz tak, że zaszczepieni widzą co jest grane i zaczynąją rozumieć, że nic im to nie dało. Ale najgorsze jest to sporo zaszczepionych chce wyszczepić na siłę ludzi niezaszczepionych tylko po to żeby do nich dołączyli ( w myśl: sąsiad ma fajne auto a ja hujowe to łatwiej mu je zniszczyć niz samemu dorobić się fajnego).
A śmieszny jest ten strach zaszczepionych przed niezaszczepionym naprawdę, przecież zaszczepieni mają "ochronę" co nie? To czego się tak boją? Może prawdy?
Może się mylę ale tak to obecnie wygląda.
Już kiedyś pytałem ale bez odpowiedzi to zapytam znów. Czy jest tu ktoś, lub czy kogoś znacie, kto rok temu zachorował na covid i zachorował na to drugi raz obecnie?
Oczywiście chodzi mi o człowieka niezaszczepionego.
A jak tak to jak to przeszedł? To jest oczywiście pytanie po to by przemyśleć czy jest jakikolwiek sens szczepić ludzi którzy przeszli covid.
Ja póki co takiej osoby nie znam, za to znam 2 zaszczepionych którzy złąpali to drugi raz.