AVE...
Tylko że przypadek żółtej febry jest, jakby to powiedzieć, naturalną konsekwencją jej pochodzenia i historii ewolucji. Grupy etniczne bardziej narażone na określony patogen są bardziej nań odporne, podczas gdy grupy, które wcześniej nie miały z nim kontaktu będą znacznie bardziej narażone. Ot, przykład selekcji naturalnej...
Co jednak, jak pojawi się jakaś grupa terrorystyczna obdarzona inteligencją (większość terrorystów to idioci, dlatego zostają terrorystami) i korzystając z mniej lub bardziej powszechnych zasobów stworzy patogen celujący w wrogą im grupę etniczną, ale nie będą w stanie zapewnić stabilności genomu i nagle ofiarą paść będzie mogła cała ludzkość z powodu mutacji? Ba, w praktyce wystarczy jeden genialny socjopata i banda idiotów, którzy dadzą mu dość finansów i zasobów, by coś takiego zrobić. Bioterroryzm na niespotykaną dotąd skalę i z dużą większą skutecznością to tylko kwestia czasu...
Osobnym problemem są ludzie, którzy po prostu chcą patrzeć, jak świat płonie. Kiedyś w grze World of Warcraft powstała cyfrowa choroba zakaźna - błąd w kodzie gry powodował iż w jednej lokacji w pewnych warunkach postać gracza zostawała nosicielem trucizny która tę postać powoli zabijała i która przenosiła się przez kontakt z innymi postaciami. Problemu nie usunięto od razu by zaobserwować zachowania graczy. Część celowo "łapała" wirtualną zarazę i próbowała ją przekazać jak największej liczbie innych graczy. Jak wielu chorych na koronawirusa albo nosicieli przyszłej broni biologicznej się pojawi w prawdziwym świecie? W praktyce wystarczy jedna "tyfusowa Mary" w dużym mieście z dużą liczbą połączeń lotniczych by nas wszystkich załatwić...
Swoją szosą to aż dziw bierze, jakimi idiotami są wszelkiej maści terroryści biorąc pod uwagę jak łatwodostępna jest wiedza potrzebna by siać prawdziwy terror. Przykładowo sekta "Najwyższa Prawda" skopała swoje ataki z użyciem sarinu, bo nie potrafili zrozumieć charakterystyki substancji, z którą mieli do czynienia. Atak w metrze w Tokio polegał na wylaniu "gazu bojowego", czyli w praktyce cieczy w wagonach - gdyby go rozpylili z pomocą spryskiwaczy w tunelach metra albo na stacjach, zabiliby o wiele więcej niewinnych osób. Z kolei ich drugi atak polegał na odparowaniu sarinu z pomocą ciepła (gotowanie na kuchence), ale większość się zwyczajnie rozłożyła pod wpływem temperatury, część zaś zneutralizowała wilgoć w powietrzu. Z kolei brytyjski kontrwywiad wyłapał kilka komórek Al-Khaidy publikując stronę po arabsku o produkcji domowych bomb - ich przepis produkował bodaj muffinki, a strona rejestrowała każde wejście...
To chyba dobrze, że ci źli to jednak idioci nie potrafiący używać internetów czy bibliotek...
Użytkownik Urgon edytował ten post 10.03.2020 - 00:19