Pojawiły się już dane na temat grupy zachorowań w Niemczech:
https://i.imgur.com/fKzWohJ.jpg
Praca to w zasadzie list naukowca, opisujący skrótowo pierwszy przypadek zarażenia w Niemczech. Jak podkreśla autor, osoba ta zaraziła się od Chińczyka, który w tym momencie nie miał żadnych objawów. Pacjent to biznesmen, który 24 stycznia stwierdził u siebie gorączkę. Kolejnego dnia pojawił się kaszel a gorączką wzrosła do 29 stopni. Potem jednak objawy zaczęły się zmniejszać i 27 stycznia wrócił do pracy.
W tym jednak dniu dotarła wiadomość z Chin - partner finansowy z którym kontaktował się w dniach 20-21 stycznia został właśnie zdiagnozowany jako chory na nowego koronawirusa. Przez okres pobytu w Niemczech czuł się dobrze, ale poczuł u siebie gorączkę podczas powrotu samolotem. Zgłosił to od razu i na lotnisku przejęły go służby sanitarne, potem potwierdzono u niego wirusa.
Wykonano więc badania u niemieckiego biznesmena i zaleziono u niego wirusa. Wprawdzie był już w zasadzie w fazie zdrowienia, ale mimo to go odizolowano. Zaczęto więc śledzić kontakty i u trzech współpracowników wykryto wirusa, pojawiły się też u nich pierwsze objawy. Dwóch z nich kontaktowało się tylko z niemieckim pacjentem, jeden chwilkę widział się z pierwszym chińczykiem. Mamy więc potwierdzony łańcuch zarażeń chińczyk > pierwszy Niemiec > jego pracownicy.
Pojawia się zatem pytanie, czemu biznesmen nie skojarzył swoich objawów z nowym wirusem? Jego partner finansowy z Chin mieszkał w Szanghaju. Szanghaj nie jest objęty kwarantanną a media nie ogłaszały aby zgłaszać kontakty z ludźmi z tego miasta. Nie wiedział natomiast, że chińczyk którego spotkał, przed wyjazdem miał kontakt z osobą z Wuhan.
Jak zwracają uwagę autorzy, pokazuje to nie tylko w jak długim czasie przed pojawieniem się objawów dana osoba może już zarażać, ale też że po pozornym wyzdrowieniu pacjent może przez pewien czas wykazywać wysoką wiremię. Biznesmen poczuł się lepiej i po trzech dniach wrócił do pracy. Gdy przyjęto go na obserwację miał jednak podwyższoną gorączkę i cząstki wirusa w wydzielinie płuc, które dało się wykryć jeszcze do 29 stycznia (trzy dni po odczutej przez niego poprawie).