Dean Koontz "przewidział" wirusa z Wuhan. Napisał o nim 40 lat temu
Chińscy naukowcy opracowujący śmiertelnego wirusa to nic nowego w thrillerach czy powieściach science fiction. Dean Koontz również sięgnął po ten motyw w książce z 1981 r., która pod względem opisanych szczegółów jest zaskakująco podobna do aktualnych wydarzeń.
Dean Koontz (Getty Images)
Nie ma dnia, by nie pojawiały się doniesienia w sprawie koronawirusa. Ostatnio hiszpański mikrobiolog Francisco Mojica mówił, że mógł on powstać w laboratorium w Wuhan. W rozmowie z mediami ocenił, że "został wyniesiony" poza laboratorium "z powodu ludzkiego błędu". Taki sam opis zdarzenia przedstawił Dean Koontz w fikcyjnej powieści "Oczy ciemności", która ukazała się prawie 40 lat temu. Swojego koronawirusa nazwał "Wuhan-400".
fot/klub posiadaczy kałduna taktycznego
Ciekawostka o "przepowiedni" Koontza pojawiła się na jednym z fanpage'y na Facebooku. Poniżej zamieszczamy dłuższy fragment z "Oczu ciemności" (wyd. Albatros, 2009, tłum. Artur Leszczewski), w którym pojawia się znajomy motyw chińskiego wirusa:
(…)
- Mam w nosie filozofię i moralność wojny biologicznej - oznajmiła Tina. - W tej chwili chcę wiedzieć, w jaki sposób Danny trafił do tego miejsca.
- Żeby to wyjaśnić - powiedział Dombey - musimy cofnąć się o dwadzieścia miesięcy. Właśnie wtedy chiński uczony Li Chen uciekł do Stanów, zabierając ze sobą dyskietkę z danymi o najważniejszej broni biologicznej Chińczyków z ostatnich dziesięciu lat. Nazwali ją "Wuhan-400", ponieważ została wynaleziona w laboratorium RDNA mieszczącym się w pobliżu miasta Wuhan i była to czterechsetna odmiana zdolnego do życia wirusa stworzona w ich centrum badawczym. Wuhan-400 jest bronią doskonałą. Zaraża tylko ludzi. Żadne inne żywe stworzenie nie może być nosicielem. Podobnie jak syfilis Wuhan-400 nie przetrwa poza ludzkim organizmem dłużej niż minutę, co znaczy, że nie może na długo skazić obiektów czy całych miast, jak w przypadku wąglika czy innych wirusów. Kiedy nosiciel umiera, żyjący w nim Wuhan400 umiera chwilę później, gdy tylko temperatura ciała spadnie poniżej 30 stopni Celsjusza. Widzicie, jakie olbrzymie ma to zalety?
(…)
fot/GettyImages
- Mam w nosie filozofię i moralność wojny biologicznej - oznajmiła Tina. - W tej chwili chcę wiedzieć, w jaki sposób Danny trafił do tego miejsca.
- Żeby to wyjaśnić - powiedział Dombey - musimy cofnąć się o dwadzieścia miesięcy. Właśnie wtedy chiński uczony Li Chen uciekł do Stanów, zabierając ze sobą dyskietkę z danymi o najważniejszej broni biologicznej Chińczyków z ostatnich dziesięciu lat. Nazwali ją "Wuhan-400", ponieważ została wynaleziona w laboratorium RDNA mieszczącym się w pobliżu miasta Wuhan i była to czterechsetna odmiana zdolnego do życia wirusa stworzona w ich centrum badawczym. Wuhan-400 jest bronią doskonałą. Zaraża tylko ludzi. Żadne inne żywe stworzenie nie może być nosicielem. Podobnie jak syfilis Wuhan-400 nie przetrwa poza ludzkim organizmem dłużej niż minutę, co znaczy, że nie może na długo skazić obiektów czy całych miast, jak w przypadku wąglika czy innych wirusów. Kiedy nosiciel umiera, żyjący w nim Wuhan400 umiera chwilę później, gdy tylko temperatura ciała spadnie poniżej 30 stopni Celsjusza. Widzicie, jakie olbrzymie ma to zalety?
(…)
Fabuła książki "Oczy ciemności" Deana Koontza:
Minął rok od koszmarnego wypadku na wakacyjnym obozie, w którym zginął Danny... zmasakrowany w katastrofie autobusu wraz z czternastką innych chłopców. Tina Evans nie może się pogodzić ze śmiercią syna. Liczy na cud... i cud się wydarza. Na tablicy w dawnym pokoju chłopca pojawia się niepokojący napis: NIE UMARŁ. Poruszają się przedmioty - same z siebie. Zdesperowana matka podejmuje dochodzenie, które wzbudza zainteresowanie tajnej agencji rządowej. Na Tinę i jej partnera zaczynają polować bezwzględni zabójcy. Czy pogłębiające się szaleństwo kobiety naprawdę jest szaleństwem?