Cześć!
Od kilku lat mam do czynienia z bardzo nieprzyjemnym zjawiskiem podczas snu. Nie próbowałam z tym walczyć, bo zawsze przychodzi to nieoczekiwanie. Czasem nie pojawia się przez miesiąca, a czasem nęka mnie noc w noc.
mój problem:
Miewam bardzo dziwne koszmary. Nigdy nad ranem, zawsze w środku nocy. To dość skomplikowane dla mnie, żeby to wyjaśnić poprawnie, dlatego liczę na Waszą wyrozumiałość.
Śni mi się, że się obudziłam. Otwieram oczy i wszystko dookoła jest takie samo, jak w momencie, gdy zasypiałam (tzn. że jeżeli na szafce nocnej stała jakaś konkretna rzecz, to w tym przebudzeniu, również tam jest). Problem jednak jest taki, że najczęściej nie mogę się ruszyć, jakby to był paraliż senny. Skupiam całą moją wolę na poruszeniu się, ruszeniu ręką, cokolwiek. Zazwyczaj też nie mogę mówić. Albo nie mogę otworzyć ust, albo mimo usilnych starań nie mogę wydobyć z siebie żadnego dźwięku.
Po chwili mojej walki otoczenie zaczyna się zmieniać. Jakby ktoś lub coś było w pobliżu. Oczywiście nie mogę ruszyć głową, żeby się rozejrzeć, dlatego bardzo często cos słyszę, słyszę kroki, śmiechy, wołania, stukanie, po prostu słyszę czyjąś obecność. Czasami czuję, jak coś próbuje mnie wyciągnąć z łóżka, złapać za stopy, wejść pod kołdrę itp. Ale nigdy nie widziałam tego napastnika. Zazwyczaj ma głos, który nic mi nie przypomina, ale raz miał głos mojej siostry (nie wiem czy to ma znaczenie).
Nigdy nie udało mi się wygrać, ruszyć, obejrzeć. Oczywiście całemu zajściu towarzyszy ogromny strach, strach, którego nigdy w życiu nie doświadczam, coś niewyobrażalnego, co mnie po prostu przeszywa. Jakby wszystkie pierwotne instynkty się we mnie budziły.
Tak, jak wspomniałam, nigdy nie wygrałam z tym, bo zawsze to kończyło się moim nagłym przebudzeniem. Czasami budzę się sama z siebie, a czasami przez jakiś czynnik zewnętrzny. Raz mój partner zaczął chrapać, co mnie wybudziło, jak podczas snu trzymaliśmy swoje ręce, a ja zaczęłam go drapać i to go obudziło, zorientował się, że coś się dzieje i mnie obudził.
Kiedyś miałam jeszcze kilka dziwnych, podobnych do siebie sytuacji, ale innych od tych snów. W pewnym momencie w nocy orientowałam się, że po prostu leżę i patrzę się w sufit. Nie byłam w stanie określić jak długo już nie śpię, czy na pewno nie spałam, jak długo się tak patrzyłam. Po prostu jakby odzyskiwałam świadomość, jakbym wyrwała się z jakiegoś transu.
Proszę Was o pomoc, rady. Chciałabym wiedzieć czy to jakiś rodzaj paraliżu sennego, czy to zwykłe koszmary, czy mogę jakoś się tego pozbyć. Czy są od tego lekarze?
Oczywiście, próbowałam czytać na ten temat w internecie, ale nie znalazłam nic, co by pasowało do mojej sytuacji.
Będę wdzięczna za każdą odpowiedź.
Pozdrawiam Was serdecznie,
UnDragon