Na Joe Monster natknęłam się na cykl artykułów napisanych przez Świadków Jehowy. Świadka byłego i obecnego. A oto co mieli do powiedzenia:
I. Byłam świadkiem Jehowy. Krótka historia, która jeszcze nie ma finału.
Jest ciepły kwietniowy dzień. Tata mówi, że to najważniejszy dzień w moim życiu, bo to właśnie tego dnia oddaję swoje życie Bogu. Chrzty odbywają się na zgromadzeniach, czyli kongresach, na których świadkowie Jehowy zbierają się w dużych aulach lub stadionach i słuchają wywiadów, przemówień albo scenek przygotowanych i wygłaszanych przez lokalnych mówców. Przez całe zgromadzenie siedzę w pierwszym rzędzie, z osobami, które razem ze mną za chwilę oddadzą swoje życie Jehowie. Mam jedenaście lat.
Jedna starsza kobieta bała się wody. Mówiłyśmy jej, że jest dzielna, że Jehowa docenia jej wysiłek i że na pewno doda jej odwagi. Nie wiem jak ona, ale ja nie pamiętam momentu zanurzenia. Właściwie to nic się nie zmieniło, nie spłynął na mnie Duch Święty, nie otworzyły się niebiosa. Za to rodzice byli ze mnie dumni. W przerwie programu wszyscy do mnie podchodzili i gratulowali podjęcia takiej dojrzałej, mimo mojego wieku, decyzji.
Mija parę lat, a ja zostaję pionierką pomocniczą, czyli osobą, która poświęca przynajmniej 50 godzin miesięcznie na głoszenie (pukanie ludziom po domach). Rodzice są dumni ze mnie i z mojego brata, który, tak samo jak ja, jest dobrym świadkiem Jehowy. Tata mówi, żebym nie zadawała się z ludźmi ze świata (ci, którzy nie należą do naszej organizacji), bo oni mnie odciągną od prawdy. Nie chcę się z nimi przyjaźnić, ale jest jedna koleżanka, którą bardzo lubię. Mieszka koło mnie i chodzimy razem do szkoły. Przez to, że ją lubię mam wyrzuty sumienia, ponieważ wiem, że ten, kto jest przyjacielem świata, nie może być przyjacielem Jehowy. Boję się o nią, że zginie w Armagedonie, razem z innymi złymi ludźmi. Nie chcę, żeby ginęła, dlatego opowiadam jej o Jehowie, ale ona nie chce słuchać.
Mam 14 lat i zakochuję się w człowieku ze świata. Ukrywam go przed rodzicami, przed braćmi ze zboru i przed moim bratem. Nie jestem pionierką i nie lubię już chodzić na zebrania, bo wiem, że Jehowa nie jest ze mnie zadowolony. Po jakichś trzech latach dopuszczam się poważnego grzechu, jakim jest niemoralność, chwilę później chłopak mnie zostawia. Muszę porozmawiać o tym ze starszymi zboru, ale nie chcę tego robić.
W międzyczasie kończę gimnazjum. Muszę się poważnie zastanowić nad wyborem szkoły średniej. Z góry odrzucam pomysł pójścia do liceum, w organizacji Jehowy studia nie są pochwalane. One odciągają człowieka od Boga. Idę więc do technikum i wybieram taki zawód, żeby być "użytecznym narzędziem w rękach Jehowy".
Mam coraz więcej znajomych ze świata i coraz bardziej nie chcę być świadkiem Jehowy. Zaczęłam nosić spódniczki krótsze niż do kolan, co robi ze mnie zborową dziwkę. Poznałam też osobę, która wytłumaczyła mi, że wcale nie zginę w Armagedonie, i że świadkowie Jehowy nie są religią prawdziwą.
Jakiś czas temu powiedziałam moim rodzicom, że nie chcę więcej chodzić z nimi na zebrania. Nie chcę się również wypisywać z tej religii, ponieważ wiem, że wtedy nikt ze zboru nie będzie mógł ze mną rozmawiać. Nawet mój brat, którego bardzo kocham. Rodzice do tej pory są bardzo smutni, bo wiedzą, że zginę w Armagedonie.
Zaczęły się też wizyty pasterskie. Na początku przyszło do mnie dwóch starszych zboru, ponieważ zmartwili się tym, że nie ma mnie na zebraniach. Próbowali mnie pokrzepiać i zachęcać, ale im się to nie udało. Nie stałam się znowu dobrym ŚJ. Na drugiej wizycie nie byli już tacy mili, a na trzeciej zaczęły się groźby. Dali mi do zrozumienia, że muszę odejść z organizacji, albo znowu się w nią zaangażować. Rodzice mnie pocieszają jak mogą, chociaż nie jest to dla nich łatwa sytuacja. W końcu ich córka zginie w Armagedonie. Ostatnio tata powiedział, że nie wyrzuci mnie z domu, dopóki nie skończę szkoły, i że będzie ze mną rozmawiał, dopóki z nimi mieszkam. To dla niego naprawdę trudne, rozmawiać z kimś, kto mówi źle o świadkach Jehowy, więc doceniam jego poświęcenie.
Niektórzy członkowie zboru już przestali ze mną rozmawiać, a ci, którzy próbowali rozwiać moje wątpliwości, zabraniają mi się ze sobą kontaktować. Może to przez moje dość specyficzne podejście do życia, przez które uważam, że starsi zboru nie powinni gwałcić małych dzieci, a ślepe ufanie organizacji, która non stop naciska na dawanie pieniędzy i datków nie jest czymś przesadnie mądrym. Zdaję sobie sprawę z tego, że odsunęłam się od Jehowy i pozwoliłam, żeby szatański świat zmienił moje nastawienie. Dlatego nie potrafię wrócić do Jehowy.
Jakiś czas temu dowiedziałam się o strasznych prześladowaniach, jakie przechodzą nasi bracia w Szwecji. Nałożyli na nich jakiś podatek. Dla świadków Jehowy to jest najgorsza z możliwych rzeczy. Wszyscy mówią, że to czasy końca, ponieważ organizacja boża ma coraz aktywniejszych przeciwników. Szatan coraz bardziej nas atakuje. Coraz więcej ofiar pedofilii opowiada o tym, co je spotkało we własnych zborach. Jest im wytykane coraz więcej manipulacji i coraz więcej błędów. Coraz więcej ludzi zauważa, że ta religia to tak naprawdę destrukcyjna sekta. Jeśli to naprawdę jest robota szatana, to uważam, że całkiem miły z niego koleś.
Ci mili, pokojowo usposobieni ludzie, którzy czasem zapukają do twoich drzwi, to te same osoby, które wolą patrzeć jak umiera ich dziecko, niż złamać zasadę organizacji, do której należą i pozwolić przetoczyć mu krew. Nie będą rozmawiać z własnym dzieckiem, jeżeli odeszło od wyznawanej wcześniej religii. Dla tych ludzi nie liczy się nic, poza ślepą wiarą w organizację, do której należą. Szczerze mówiąc, wolałabym, żeby moi rodzice mieli inne hobby.
II. Byłam Świadkiem Jehowy - obiecana druga część.
Pisząc poprzedni artykuł chciałam pozostać anonimowa, ponieważ wiedziałam, że religia, z której odejdę, zerwie mój kontakt z bratem, który nadal w niej pozostaje. Ze względu na tego gamonia zdecydowałam się kłamać i w ukryciu żyć normalnie.
Chciałam najpierw, jak to mówią Świadkowie Jehowy, „zasiać w nim wątpliwości”. Oczywiście nie mogę i nie chcę wymagać od niego, żeby porzucił wiarę, chodzi mi tylko i wyłącznie o poszerzenie jego horyzontów i żeby zaczął szukać informacji na różne tematy poza materiałami ŚJ, żeby nie był bezkrytycznie zapatrzony w to, co mówi Strażnica, poznał ukrywane przed nim fakty i wiedział do jakiej tak naprawdę organizacji należy. Szanuję każdy jego wybór, chciałabym po prostu, żeby to faktycznie był wybór, a nie wynik indoktrynacji czy braku wiedzy. Niestety, byłam w sytuacji, w której chyba każdy członek mojego zboru czekał aż powinie mi się noga, a ja nic sobie z tego nie robiąc wkurzałam Jehowę coraz bardziej, więc w końcu mnie stamtąd wyrzucili. Teraz już nie muszę być anonimowa. Całe moje wykluczenie odbyło się bez jakichkolwiek reguł, ponieważ najpierw nie chciano podpisać mojej prośby o usunięcie danych osobowych i odejście z organizacji, która była wynikiem nacisku rodziców, a później wyrzucono mnie z Klubu Nielubiących Kaszanki nawet mnie o tym nie informując. W każdym razie, pozwólcie, że się przedstawię. Mam na imię Agata, mam 19 lat i należałam do zboru Inowrocław-Południe. Przeczytałam wasze komentarze (było co czytać) i doszłam (hehe) do wniosku, że powtarzało się w nich kilka kwestii. Jedną z nich był temat krwi.
Moim skromnym, nastoletnim, niewykształconym i być może zmanipulowanym zdaniem, nie powinno się szastać krwią na prawo i lewo. Są sytuacje, w których podobno można zminimalizować jej utratę, jednak gdyby scenariusz czyjegoś życia pisał przypadkiem Tarantino, to odmówienie transfuzji równałoby się ze śmiercią. Innymi słowy, im utrata krwi jest większa, tym mniejsze szanse na przeżycie ma człowiek jej nie przyjmujący. Są oczywiście zamienniki, coś, co można przetoczyć zamiast krwi, niestety takie leki nie transportują hemoglobiny i są zwykłymi zapychaczami. Czyli dupa. (źródło: Współczesna transfuzjologia str. 149 i str. 157/ Transfuzjologia Kliniczna, prof. dr hab. Med. Witold Rudowski, prof. dr hab. med. Sławomir Pawelski, Warszawa 1971 str 144). Poza tym, odmowa transfuzji 70-krotnie zwiększa ryzyko śmierci w przypadkach poporodowych powikłań (źródła: Jehowah’s Witnesses’ (WTS) opposition to blond transfusions Part 1: Impacts of the WTS Policy. Webmaster’s comments. Two cases / A criterion audit d women’s awarness od blond transfusion In pregnacy). Świadkowie Jehowy, na swojej oficjalnej stronie, małym druczkiem, między poradami dotyczącymi bezkrwawego leczenia, piszą tak: „Ta podstrona nie zawiera porad medycznych ani zaleceń co do leczenia i nie zastępuje usług udzielanych przez odpowiednio wykwalifikowanych pracowników opieki zdrowotnej. Cytowana literatura medyczna nie jest wydawana przez Świadków Jehowy, lecz wskazuje na strategie alternatywne wobec transfuzji, które można rozważyć. Nie wszystkie wymienione strategie są odpowiednie dla wszystkich chorych” (źródło: jw.org, medical library). Moim zdaniem udzielanie porad medycznych na podstronie, która ich nie zawiera automatycznie się wyklucza, ale może to po prostu demony tak zaślepiły mój odstępczy umysł, że nie jestem w stanie pojąć tej prostej, objawionej nam przez Boga zależności. Tyle na ten temat.
Kilku z was pisało, że przecież nikt nikomu nie zabrania się z nikim kontaktować. I że ich wykluczeni znajomi mają normalne kontakty ze wszystkimi. Niestety, za kontakty z osobami usuniętymi ze społeczności ŚJ samemu można wylecieć ze zboru na krzywy ryj: Wykroczenia wymagające powołania komitetu sądowniczego: „Dobrowolne, ustawiczne i nieuzasadnione utrzymywanie kontaktów z wykluczonymi niebędącymi członkami rodziny, wbrew wielokrotnym przestrogom starszych” (źródło: Paście trzodę Bożą, s.61). Oczywiście nie oznacza to, że nawet spokrewnione z kimś wykluczonym osoby będą odpowiadać jej na powitanie. Tak na ten temat wypowiada się strasznica: „Nie szukaj wymówek, żeby móc kontaktować się z wykluczonym krewnym, na przykład za pomogą SMS-ów czy e-maili” (źródło: Strażnica, 15 stycznia 2013, s 19). Co do kontaktów z ludźmi ze świata, czyli prawdopodobnie z takimi jak TY (nie będącymi nigdy ŚJ): "Świat, o którym mówił wtedy Jezus, to społeczeństwo ludzkie oddalone od Boga, podległe władzy Szatana i przesiąknięte duchem egoizmu i pychy (Jana 14:30; Efezjan 2:2; 1 Jana 5:19). Przyjaźń z takim światem niewątpliwie „jest nieprzyjaźnią z Bogiem” (Jakuba 4:4). Ale jak ci, którzy pragną 'trwać w miłości Bożej’, mogą trzymać się z dala od świata, skoro w nim żyją" (Książka "Trwajcie w miłości Bożej" rok 2008 strona 50 akapit 2).
Ktoś napisał komentarz o studiach. W tej sprawie w marcu 2012 roku przyszedł list do starszych, w którym można przeczytać między innymi to: "Jednakże Szatan, mistrz zwodzenia, sprawił, że zabieganie się o wyższe wykształcenie staje się dla chrześcijan pułapką (2 Kor. 11:14). Wielu młodych zdobywających wyższe wykształcenie odpadło od wiary lub uwikłało się w niemoralność. "Walka o wiarę" jest szczególnie trudna, gdy ktoś rezygnuje z pozytywnego wpływu, jaki wywierał na niego dom i zbór, i dostaje się pod wpływ środowiska akademickiego (Judy 3). Oprócz narażania na złe towarzystwo, wyższe wykształcenie często podkopuje wiarę w Jehowę Boga i Biblię." Dalej w tym liście napisano o tym, że jeśli ktoś zachęca innych do zdobywania wyższego wykształcenia, to może zostać pozbawiony "przywilejów" w zborze. Z drugiej strony, istnieją nagrania, w których jest mowa o zasponsorowaniu przez Towarzystwo Strażnica studiów prawniczych. W razie kolejnej afery pedofilskiej, będzie ich miał kto bronić (Źródło: 1 albo 2 - fragment audycji ze stycznia 2015 z internetowej telewizji ŚJ). Śmierdzi hipokryzją na kilometr, bo szeregowy Świadek idący na studia powinien mieć z tego powodu rozmowy i problemy, ale jeśli Towarzystwo potrzebuje prawnika, to nawet za jego wykształcenie zapłaci.
To chyba najczęściej powtarzające się kwestie, które chciałam opisać. Jeśli masz jakieś pytania, żale albo ból dupy, to mnie oznacz w komentarzu. Byleby listonosz Czesław się wyrobił ze wszystkim. Osoby w sytuacji podobnej do mojej aktualnej, albo do mojej wcześniejszej, czy takie, które po prostu chcą się czegoś dowiedzieć, zapraszam do zdemonizowania sobie komputerów i wejścia na forum tutaj. Każdy w jakikolwiek sposób zamieszany w temat znajdzie tam pomoc i wsparcie. Ja znalazłam.
Jeszcze jedna sprawa. Od piątku na terenie całej Polski, aż do połowy sierpnia, w wybranych miastach będą odbywać się zgromadzenia, których głównym tematem będzie lojalność. Ktoś z wyższych stanowisk wypaplał nam co tam będzie, a ponieważ program jest strasznie creepy, postanowiliśmy nakręcić z tej okazji film. Mieliśmy mało czasu, a ja nigdy nic takiego wcześniej nie robiłam, więc może to nie porywać najlepszym na świecie wykonaniem, ale zrobiliśmy co było w naszej mocy. Oto on:
Dziena ludziom z forum i Dominikowi, którzy pomogli mi szukać źródeł. Ciąg dalszy nie nastąpi, albo i tak, jak będę miała coś ciekawego do napisania. Czekam na lincz pod domem teraz. A jakby ktoś się dziwił skąd mam listy do starszych albo coś, czego szeregowy ŚJ nigdy nie widział, to wszystko jest w internetach.
MalaMaggie
Jestem Świadkiem Jehowy - głos z drugiej strony
Jest wiele różnych tekstów i artykułów, jacy to Świadkowie są źli. Zauważyłem, że te artykuły piszą osoby, które były Świadkami, a już nie są. A komentują głównie ludzie, którzy mają tę religię w pogardzie. Czy zastanawiał się ktoś, jak to wszystko wygląda oczyma członka tej organizacji? Zapewne otrzymam wiele hejtu za to, co napiszę, ponieważ poklaski są dla artykułów przeciwko. Mimo wszystko spróbuję napisać tak jak jest to w rzeczywistości i dodam też coś od siebie.
Jestem młodym człowiekiem, mam dopiero 25 lat, mieszkam we Wrocławiu. Jako ciekawostkę dodam, że jestem magistrem inżynierem informatyki. O tym też opowiem dokładniej później. Zostałem wychowany w tej religii od młodości, chociaż moje rodzeństwo nie jest w całości w tej religii. Mam też porównanie z innymi wiarami, ponieważ sam od siebie chciałem też uczęszczać na lekcje religii w szkole. Nie na każde, bo to zazwyczaj było na końcu lub na początku, ale chodziłem. Rodzice ani zbór nie mieli nic przeciwko temu - jak to było powiedziane na jednym z naszych zebrań: my nie chcemy zmienić komuś wiary, osoba ma wolną wolę i sama zdecyduje co chce, tak więc chodziłem, chcąc poznać inne religie, w tym Buddyzm, o którym dużo swego czasu czytałem. Jestem kim jestem i szczerze powiem, że to był dobry wybór, przynajmniej dla mnie.
Nie rozumiem osób, które spędziły w tej religii lata, było im dobrze, z czasem zrozumiały, że dla nich to jest kłamstwo i zaczęły tylko oczerniać wiarę. Czy ktoś z wykluczonych/odstępców potrafi powiedzieć kilka dobrych słów o tej wierze? Gdyż jak rozumiem coś musiały widzieć dobrego, skoro były ŚJ?
Nie wiem, jak zacząć, bo czytałem wiele różnych opinii na nasz temat i nie wiem naprawdę od którego argumentu zacząć. Będę pisał więc co mi najdzie do głowy, w sposób bardziej ludzki niż religijny:
- Muzyka. Tak, to jeden z tematów, który jest przynajmniej we Wrocławiu poruszany przez "ludzi ze świata". Podobno słuchamy tylko pieśni Królestwa (czyli nasza muzyka), świeckiej już nie, a o rocku czy metalu to możemy zapomnieć. Prawda jest taka, że słuchamy czego chcemy, w tej chwili pisząc to, co piszę, słucham Sabatona, Carriona i innych podobnych zespołów. Innym razem mam ochotę na wybrane tytuły Rammstaina, Lordi itp., a wiele tych piosenek gram sam osobiście na gitarze elektrycznej. Dodam, że bodajże dwa, może trzy lata temu nadzorca (to ŚJ, który odwiedza różne zbory w danym regionie) sam jest zwolennikiem tylko mocnego brzmienia. Czy więc świecka muzyka/mocne brzmienia są złe? W żadnym wypadku, nie ma nigdzie napisane, co można słuchać, a czego nie. Ważne jest jednak rozeznanie, ponieważ ja osobiście nie chcę słuchać piosenek, gdzie jest propagowanie nienawiści do innych ludzi i tym podobne rzeczy.
- Praca z wózkiem. To te stojaki na skrzyżowaniach, gdzie ŚJ stoją we 2 czy 3 czasami. Nikt nie płaci nam za stanie tam, wręcz przeciwnie - to my poświęcamy osobisty czas, siły i chęci aby stać w zimnie czy w skwarze. Nie zaczepiamy sami od siebie ludzi - kto chce, to sam zagada lub coś weźmie.
- Głoszenie od domu do domu. Jako osoba wykształcona w waszym odczuciu (chociaż pewnie wiele osób będzie to kwestionować) powiem, że nie chodzimy po domach, większość z nas ma lęk wysokości - ot taki jest właśnie język polski. Proszę się zastanowić, czy naprawdę jesteśmy aż tak głupi, aby nachodzić was z rana i wysłuchiwać waszych kłótni i obelg? Wolałbym sobie pospać, zamiast wysłuchiwać przykrych epitetów. Uwaga - odkryję Amerykę! Jesteśmy ludźmi i nie lubimy przykrości. Dziwne, prawda? Chodzimy ze względu na nakaz Jezusa - kto wie, to wie, że nauki opieramy na Biblii, a w niej jest jasno napisane, że "dobra nowina będzie głoszona po całej ziemi", a w Dziejach Apostolskich jest napisane o głoszeniu od drzwi do drzwi (a nie lataniu po domach). Robimy to ze względu na miłość do Boga i jego syna - to dla większości dziwne kochać kogoś, kogo się nie widziało, prawda?
- Seks. To nie jest żaden temat tabu. To normalne pragnienie każdego człowieka. Jeżeli ktoś chce zostać Świadkiem Jehowy, to akceptuje zasady zapisane na kartach Biblii. Dla większości to może być dziwaczne - jak to nie można mieć kilku partnerek czy facetów w łóżku? Dla mnie będzie odwrotne pytanie - jak to można mieć kilku? Widzicie, dla nas jest inny punkt patrzenia, przez pryzmat Biblii. Jeżeli jesteście ludźmi myślącymi i chociażby po gimnazjum, to wiecie, że każdy myśli (lepiej lub gorzej, ale myśli), tak więc nie można negować mojej decyzji bądź kogoś innego, że chce podporządkować się Biblii/Bogu (nazwijcie to jak chcecie). Do rzeczy - uważamy, że jesteśmy na tyle silnymi jednostkami, że potrafimy wytrzymać bez seksu i zrobić to z osobą, którą pokochamy zgodnie z wolą Boga (dla nas to jest Jego wola, dla Was to mogą być brednie).
- Pieniądze. Nikt nie powiedział, że pieniądze są złe. Powiem jeszcze więcej! Król Dawid, król Salomon, swego czasu najbogatsi ludzie na Ziemi, byli sługami Boga Izraelitów, Jahwe/Jehowa (o tym też powiem). Salomon został w śnie zapytany przez Stwórcę, czego pragnie - ten mu odpowiedział, że chce mądrze władać. Mimo to dostał też, oprócz mądrości, ogromne bogactwo. Inny przykład, Ewangelista Łukasz był lekarzem, a jak wiemy wszyscy, ci nigdy nie byli biedni. Jeszcze inny, Józef - w czasach faraonów został bodajże namiestnikiem całego Egiptu, dzisiejszy odpowiednik premiera/ministra. Tylko faraon był ważniejszy. Czy pieniądze sprawiły, że mu odbiło pod kopułą, mimo że było gorąco? Zdecydowanie nie. Pragnę przypomnieć, że Józef został namiestnikiem tylko dlatego, że nie przespał się z żoną faraona, ta tego nie mogła wytrzymać i oskarżyła go o gwałt, ale z czasem prawda wyszła na jaw. Tak więc pieniądze nie są złe. Ważny jest stosunek człowieka do nich. Można nic nie mieć i być zachłannym, a można mieć wiele i być bardzo dobrego serca, a takich "braci" (innych ŚJ) znam osobiście.
- Wykształcenie. Jak wspomniałem, mam przed nazwiskiem mgr inż., a mimo to nawet usługuję w zborze jako sługa pomocniczy. Ciekawe dlaczego nie zostałem wykluczony, jak to jest według większości mówione? Ponieważ wykształcenie nie jest złe. Wspomnę jeszcze raz Łukasza - lekarz. To trudna praca, polegająca na leczeniu, rozpoznawaniu chorób, na nauce języków obcych i innego tego typu spraw. Wykształcenie nie jest u nas negowane, wręcz przeciwnie, wiele osób studiuje (tak jak moja żona, która jest jeszcze do tego z Niemiec). Wielu braci studiuje różne kierunki, to co Strażnica mówi na ten temat, to nie sam fakt, że to złe, ale ważne jest podejście, jak w sprawie pieniędzy. Aby w pewnym czasie nie pomyliły nam się priorytety. O to się rozchodzi... Rozumiecie? Uczyć się można, bo to nawet pogłębia wiedzę o Bogu, ale jeżeli studia, a w przypadku studentów to też i często akademik sprawia, że coś na nas działa negatywnie, wtedy zaczynają się schody. Świadkowie mają swoją aplikację mobilną, stronę jw.org, budują sale. Wszystko jest naszych projektów, a aby stworzyć projekt i go zbudować, trzeba mieć zezwolenia, czyli wykształcenie - inżynier budownictwa (te całe listy do starszych, jak wiecie, nie muszą być prawdziwe, łatwo to podrobić w photoshopie - nie wszystkie listy są prawdziwe, niektóre tak).
- Wojna. Rosja pobłogosławi swoje atomówki, USA swoje, Chiny swoje, Korea swoje. Idź zabij w imię Boga! Niemcy w czasie wojny błogosławiły swoich, Francja swoich, Anglia swoich. Ten sam Bóg miał każdemu dopingować? Proponuję przeczytać nawet na Wikipedii artykuł o Świadkach Jehowy w Korei Południowej, gdzie są oni zsyłani do więzień tylko dlatego, że nie chcą być w wojsku, a jeżeli trzeba będzie, zabijać innych ludzi.
- Jehowa. Radosław Sikorski, jako Minister Spraw Zagranicznych w innych krajach, często słyszał, jak mówiono do niego Radek. Nie przez brak szacunku, tylko przez to, że normalnie imię ciężko było wymówić np. Anglikom. Podobna kwestia pojawia się z imieniem Jehowa/Jahwe. Nie wiemy, jak kiedyś wymawiano JHWH, przypuszcza się, że właśnie Jahwe lub Jehowa. Zastanówmy się - wolelibyśmy, aby mówiono do nas po imieniu (jeśli na to pozwalamy) z błędem (zamiast Radosław by było Redosław), czy wtedy zrezygnować z imienia i mówić Pan - do przyjaciela... ? To nie jest tak, że to Świadkowie sobie stworzyli to imię. Ono już istnieje tak samo długo jak wersja Jahwe. Poczytajcie... Oprócz tego co widać poniżej, Słowacki korzystał z tego imienia, Norwid, Mickiewicz, Krasiński, Kochanowski. Przecież to długo przed powstaniem ŚJ? Jak to możliwe...
- Wykluczeni. Kolejny raz powiem to samo - jeżeli zgadamy się zostać Świadkami Jehowy, to akceptujemy zasady. I to działa w dwie strony, z jednej wiemy, że jeżeli coś przeskrobiemy i nie okażemy skruchy (wykluczenie nie jest przez grzech, tylko przez to, że ktoś chce grzeszyć dalej, czyli przez brak skruchy) to zostaniemy wykluczeni ze zboru i społeczności. To z drugiej wiemy, że jest nakaz w Biblii żeby z takimi ludźmi nawet nie jadać (tak jest napisane). Jeżeli więc się na to zgadzamy, to czemu są nagle pretensje, że tracimy znajomych? Przecież sami się na to zgodziliśmy... Jeżeli nie, to czemu ktoś został ŚJ? Ja osobiście bym nie został ŚJ, jeżeli miałbym jakieś wątpliwości! Dodam jeszcze, że ludzi można okłamać, to czy ktoś okaże szczerą skruchę czy fałszywą to jedno, ale Bóg pozwala, aby mimo wybaczenia (szczerego) były dalej konsekwencje danego czynu.
- Krew. Według nas krwi nie należy przyjmować. Wiemy to i nie jest nam łatwo, kiedy umiera dziecko, ktoś najbliższy i uratować może tylko transfuzja. To naprawdę trudna chwila dla rodziców! Jesteśmy ludźmi, mamy uczucia! Jednak kwestia krwi jest trudną sprawą, którą poruszono już za czasów Noego, Abrahama, Izraela czy też Apostoła Pawła. Wszystkie te źródła mówią, że należy wystrzegać się krwi. Wystrzeganie się według słownika to «starać się unikać kogoś, czegoś lub uważać, żeby czegoś nie zrobić». To naprawdę temat na cały artykuł, ale dlaczego tak jest, a nie inaczej, to polecam poczytać na jw.org, przeczytać wiele artykułów. Wierzcie mi, to naprawdę trudny temat, jednak większość z was widzi to w taki sposób jaki chce widzieć - chcemy mordować innych.
- Ślub. Jedno szybkie (może kilka) zdanie. ŚJ może całkowicie legalnie z osobą niebędącą ŚJ wziąć ślub. Nie ma przez to żadnych konsekwencji, starsi mogą z taką osobą porozmawiać i pokazać słowa Apostoła Pawła, który mówi "pobierajcie się tylko w Panu". Jednak znam osobiście rodziny, gdzie druga strona nie jest ŚJ i taka osoba nie ma/nie miała suszonej głowy. Wrrr... Co za brednie.
Tak się zastanawiam, jaką to trzeba być świnią, aby w coś wierzyć, kochać, a potem szczekać na to, co się kochało. Nie każdy może być doktorem, magistrem, inżynierem, kierowcą, policjantem... Tak samo nie każdy może zostać Świadkiem Jehowy. Uwierzcie mi, to nie jest łatwo zostać ŚJ, jak ktoś myśli, że przychodzenie na zebrania i głoszenie czyni z kogoś Świadka, to jest w błędzie. Czasem studia są łatwiejsze, bo się płaci za szkołę, niż studium biblijne ŚJ.
W artykule "Byłam Świadkiem Jehowy" są ciekawe komentarze pokroju: "za jedno Cię podziwiam - udało Ci się wyrwać, a to powód do dumy i szacunku." - co jest powodem do dumy i szacunku? Że dla kogoś to się okazało kłamstwo? Czemu powodem do dumy i szacunku nie jest fakt, że ktoś został Świadkiem Jehowy? Łatwo jest komentować coś, czego się nie lubi, brzydzi, jest kłamliwe. Ale to prywatne przemyślenia, nie każdy się z tym musi zgadzać. Trudno jest pozytywnie skomentować artykuł chwalący ŚJ. Nie bez powodu... Powstanie artykuł "Byłem Katolikiem"? "Czyńcie innym tak jak chcecie aby wam czyniono" - "Zasady proste w życiu mam, Nie rób drugiemu tego, czego ty nie chcesz sam!" - Bałkanica, Piersi.
UWAGA! Wszędzie jest też patologia, są takie jednostki a nie inne, złe zachowania itp. Jednak nie można patrzeć przez pryzmat jednostki na całość.
Zimy
źródło: joemonster.org
Artykuły zainteresowały mnie ze względu na moją niedawną styczność z osobą należącą do tej religii. Miała lekko fanatyczne podejście- zrobiła awanturę nie chcąc stawić się w kościele na rodzinnym ślubie. Łącząc to z ich "chodzeniem po domach" i ich delikatnie mówiąc niepraktycznym zakazem przyjmowania krwi, mam dość negatywne nastawienie do tej grupy wyznaniowej.
Jak widać w ostatnim artykule, osoba obecnie należąca obecnie do ŚJ próbuje ich bronić w dość nieudolny sposób jednak. Czy ktoś z was ma również jakieś doświadczenia z tą grupą wyznaniową?
Użytkownik dziewięć edytował ten post 03.07.2016 - 15:21