fot/coventrytelegraph.net
Nie tylko Stonehenge kryje tajemnice na terenie Albionu. Właśnie w rzece w środkowej Anglii odkryto dziwne historyczne artefakty.
O zdarzeniu donoszą nie brukowce, lecz na przykład lokalny magazyn Coventry Telegraph. Oto w rzece Sowe niedaleko od miasta Coventry w hrabstwie West Midlands człowiek z pobliskiego miasteczka Finham urządził sobie nieoficjalny połów.
Sowe to ustronny, liczący dwadzieścia kilometrów długości ruczaj, porośnięty w większości swojego biegu drzewami po obu brzegach. Wydawałoby się, że w takim miejscu nie czeka nic innego poza ławicą kiełbi czy innych płotek, a jednak wybierający się na połów człowiek, nazywający się Will Read, był innego zdania.
Przypuszczał, że może tam być zatopione coś cennego, ponieważ zabrał na łódkę sprzęt do tak zwanego „magnet fishing”, czyli penetrowania rzeki magnesem w celu wyciągnięcia za jego pomocą jakichś mniej lub bardziej cennych łupów. Nikt tego oczywiście głośno nie mówi, ale podobni Readowi spryciarze liczą w swych wyprawach na zdobycie niczego innego jak starych srebrnych monet, ewentualnie złomu mogącego znaleźć uznanie w punkcie skupu.
Gdy nasz bohater wyruszył, łódka sobie spokojnie płynęła, a on chwytał swym magnesem bliżej niezidentyfikowane pordzewiałe klucze, pojedyncze pensy i inne wrzucone to rzeki metalowe barachło, aż nagle… jego sieć pochwyciła grupę niewielkich kostek z tajemniczymi inskrypcjami. Jasnym było, że połów został w tym momencie zakończony, a osobliwe znalezisko zostało czym prędzej zabrane do domu.
Will okazał się uczciwym archeologiem-amatorem, bo zgłosił swe odkrycie oficjalnym czynnikom. Natychmiast zajęli się nim zawodowcy, jak również domorośli komentatorzy. Niemal wszyscy wskazywali, że około 60 sześcianików, liczących po 125 gramów każdy, najprawdopodobniej jest w jakiś sposób powiązanych z hinduizmem.
Rozpoznawalne inskrypcje są zapewne w sanskrycie, czyli literackim języku starożytnych Indii. Doszukując się w zawartych na kostkach znakach jakiegokolwiek sensu, trop zaczął powoli wskazywać na demona Rahu powiązanego z legendami o próbie uzyskiwania nieśmiertelności. Same kostki służyły zapewne komuś do odprawiania tajemnego rytuału, wiele wskazuje, że powiązanego właśnie z Rahu. Sytuacja prawie jak z Gabriela Knighta – magowie, węże, trucizna i do tego czarownik wykrzykujący niezrozumiałe słowa. Tak sobie można wyobrażać jakiekolwiek obrzędy związane z Rahu.
Pytania się jednak mnożą:
- skąd tyle kostek w jednym miejscu i co one robią na spokojnej brytyjskiej prowincji? Co dokładnie robiono za ich pomocą? I kiedy?
Sprawa jest świeża. Will Read od momentu odnalezienia podwodnych artefaktów przestał publikować na Facebooku i zapewne próbuje przeniknąć tajemnicę ze starożytnych Indii. Nie tylko zresztą on.
Artykuł w brytyjskim magazynie Express