Nie wiem, czy ten temat powinien się znaleźć tutaj, czy raczej w dziale "Magia i okultyzm", ale jako że jest dość ogólny, to niech będzie tutaj. Chodzi mi o zjawisko, które sam dla siebie, roboczo, nazwałem "zapowiednikiem". Polega to na tym, że najpierw dzieje się w życiu coś niezbyt wielkiego, by za jakiś czas - krótszy lub dłuższy - zaszło zjawisko, zdarzenie całkowicie tej samej natury, tylko poważniejsze. Coś jak w powiedzeniu, że "historia powtarza się jako farsa", ale na odwrót. Ja akurat zaobserwowałem to zjawisko, gdy zacząłem uprawiać magię, ale podejrzewam, że może ono występować także samorzutnie. Czy spotkaliście się z czymś takim, a jeśli tak, to jakie macie na ten temat przemyślenia?
I jeszcze podobna kwestia, to na ile nasze myśli - nie rytuały. modlitwy etc. - luźne myśli, mogą wpływać na rzeczywistość. Zagadnienie jest ciekawe o tyle, że jakiś czas temu rozkminiałem, czy nie przydałby się w życiu mały reset. To były całkiem trywialne przemyślenia przy piwie, zakończone zresztą konkluzją, że w sumie to nie przydałby się i jest ok. Ten temat tak przyszedł sam z siebie i tak samo odszedł. Problem tylko w tym, że teraz mam taki reset, jakby ktoś szorował szczotką drucianą po płycie głównej , z bardzo pozytywnymi, ale i negatywnymi konsekwencjami. I teraz: czy ja to niechcący wywołałem tym myśleniem, czy odwrotnie - ta myśl była jakby przepowiednią, formą samonarzucającej się dywinacji?