Skocz do zawartości


Zdjęcie

Temat o mojej kolejnej reinkarnacji


  • Please log in to reply
No replies to this topic

#1

Książe Zła.
  • Postów: 684
  • Tematów: 77
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Z serii niepublikowane story z mojego życia. Nie obchodzą mnie wasze posty na ten temat czy to prawda czy nie i szukanie potwierdzeń w źródłach historycznych. Zwisa mi to i powiewa. Dla kogoś może będzie to ciekawa lektura a jeśli chodzi o mnie ja chce opowiedzieć swoją historie i tyle. Miłego czytania.
 
Gdy jeszcze Lama był wśród Nas (ci co  nie wiedzą o kogo mi chodzi niech przejrzą mój poprzedni temat z jedną z moich paru reinkarnacji) miałem z nim sesje podczas której miałem się dowiedzieć więcej o moim poprzednim wcieleniu -ssmanie.
 
Po zapadnięciu z w hipnoze zdałem sobie sprawe że dotarłem na głębsze zakamarki mojej podświamości, ponieważ tereny wokół mnie w niczym nie przypominały lokacji znanych z poprzedniej hipnozy. Byłem w dżungli i przedzierałęm się maczetą przez bujne zarośla razem z moim koleżką.. Obaj byliśmy sicarios czyli zabójcami w kartelu narkotykowym Wędrowaliśmy tak jeszcze około 20 minut po czym dotarliśmy do prowizorycznej bazy gdzie przy okazji było jedno z wielu laboratoriów w których wytwarzaliśmy nasz narodowy produkt. Na starcie kazałem wieśniakowi co pracował tam wysypać sobie i mojemu kompanowi porcje z gotowego produktu zrobił to i do piero wtedy udaliśmy się do naszego jefe, który tam przebywał. Dostaliśmy od niego misje żeby porwać polskiego dziennikarza który zbiera informacje o naszej organizacji i zamierza zrobić o tym reportaż. Otrzymaliśmy namiary i jego zdjęcie. Był to koleżka w okularach i koszuli hawajskiej. Zaaplikowaliśmy donosowo kolejną ścieżke, poczułem że teraz to moge pracować gdyż byłem już mocno uzależniony od koksu i byle kreska mnie nie robiła, dzieci nie róbcie tego w domu niełatwy jest żywot sicario!!! po czym wsiedliśmy do jeepa i odjechaliśmy i tu wizja się urwała...
 
Następnie pojawiłem się już  w mieście, wiedziałem że musiała minąć przynajmnej doba nie pytajcie skąd po prostu to wiedziałem. Siedzieliśmy w czarnnym sedanie i wysypaliśmy na apteczke po kolejnej sznycie gdyż jak już pisałem wcześniej byłem w to mocno wkręcony i wciągneliśmy. Zaczęliśmy ożywieni rozglądać się za naszym celem, który miał tu się pojawić. Po chwili ujrzeliśmy go jak szedł w barwnej hawajskiej koszuli, dzinsach i pięknych butach z aligatora. Powiedziałem do koleżki "to on, bierzemy go" po czym założyliśmy kominiarki na twarze i wyskoczyliśmy z pistoletami maszynowymi mini uzi w rękach. Krzyknąłem do niego "gleba, gleba!" celując w niego z broni. On zdygany padł na glebe, wzialem go za wszarz i zaciagnalem do bagażnika i go tam wrzuciłęm, a następnie odjechaliśmy.
 
Wywieźlismy go daleko do dzungli i wyciągneliśmy z bagola. Z obrzydzeniem zauważyłem, że narobił w spodnie za co dostał od mojego ziomala lepe na leb az mu okulary spadly haha. Powiedzialem do niego ze jest juz skonczony i go tu zakopiemy zywcem. On szlochal i wzywal glosno Boga na przemian z blaganiami o litosc. Irytował mnie tym i juz mialem go kopnac w glowe gdy z powrotem zwrocilem uwage na jego buty. Powiedzialem do niego sciagaj te buty no juz sciagaj. Zdjal je a ja je zarekwirowalem i powiedzialem sluchaj jedziemy z toba do domu dajesz nam tasmy co nagrales o mojej grupie i jak jeszcze raz cos takiego zrobisz to ci odetne te szkity. A za kare dopoki zyje bedziesz chodzil boso i mnie nie obchodza twoje jeki. Padl na kolana i zaczal mi dziekowac calujac po butach. Jednym kopnieciem go odepchnalem i powiedzial dobra nie dotykaj mnie brudasie bo sie ojszczales, wskakuj do bagola jedziemy, po czym moj kompanieros kopami w tylek  jak niesfornego dzieciaka pognal go do bagaznika.
 
Pojechalismy do niego do domu, dostal przekope po wyjsciu z bagaznika po czym ruszyliusmy do jego domu, ja juz w nowych modnych butach. Zabralismy mu tasmy, zniszczylismy je ,po czym dostal jeszcze raz w leb tak na przyszlosc i powiedzialem  ze jeszcze raz go zobacze w butach to zle skonczy i ze ma chodzic boso przez swiat. On przyrzekl ze nigdy wiecej nie zalozy butow i odjechalismy.
 
Okazalo sie ze faktycznie nie trzeba bylo go zabijac, ten tchorz nie dosc ze juz wiecej nie nagrywal zadnych materialow na nasz temat to rzeczywiscie chodzil caly czas boso, co mnie zaskoczylo bo zartowalem tak tylko z tym ze ma juz nigdy butow nie zalozyc haha. Ale rozsierdzilo mnie ze ta gnida bez honoru zrobila sobie program i dala mu nazwe nawiazujaca do tej feralnej dla niego przygody. Wydalem na niego wyrok smierci za robiennie biznesu na tej historii lecz nie zdazylem go wdrozyc w zycie bo napadli nas komunistyczni bojowkarze i kule z kalacha roztrzaskala moja glowe i moich kolezkow z ktorymi wowczas przebywalem wobec czego uszlo mu to na sucho, po czym hipnoza sie skonczyla.
 
Gdy dotarlo do mnie ze gdybym w swoim poprzednim wcieleniu nie spotkal tego podroznika, kultowy juz dzis program nigdy by prawdopodobnie nie powstal. Lama spytal sie mnie jak moja podroz minela i czy poznalem wiecej wcielen z reinkarnacji jako ss-man. Powiedzialem ze nie i zeby go uspokoic usmiechnalem sie poklepalem go po ramieniu i powiedzialem ale nic nie szkodzi dowiedzialem sie czegos wiecej, jest dobrze mordo i zadowolony opuscilem pomieszczenie zostawiajac lame ze zdziwieniem widocznym nawet na jego twarzy.

Na koniec pare słów ode mnie: kochani nie gniewajcie sie o wstęp nie miał nikogo odrzucać, przepraszam czasem bywam brutalny, jednakowoż jestem zdania że lepsza jest szczera, brzydka prawda niż fałszywe miłe słówka i wiem też że za to mnie lubicie pozdro ;)

Druga sprawa: tekst nie ma na celu propagować zażywania narkotyków!!! A tymbardziej nieletnich!!! Każdemu co by na podstawie moich postów czul sie zachęcony do wstrzykiwania sobie marihuaniny na klatce uprzejmie prosze o rozbieg na 10 metrów, rozpęd i baranka w ściane to może wtedy głupie pomysły przestaną wpadać do głowy, pozdrawiam raz jeszcze.

Użytkownik Książe Zła edytował ten post 28.12.2020 - 22:52

  • 1





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych