Wyobraź sobie, że otwierasz oczy i nie widzisz nic. Panuje totalna ciemność. Machasz rękami po omacku i czujesz dookoła ścianki. Czujesz, że masz niewiele przestrzeni dookoła. Nie możesz wstać, usiąść i nawet przekręcenie na bok sprawia Ci trudność. Krzyczysz, ale znikąd nie ma odzewu. Czujesz, że brakuje Ci powietrza. Zostałeś pochowany żywcem. Jesteś 2 metry pod ziemią. Brzmi strasznie, prawda? Tafefobia, czyli strach przed pochowaniem żywcem jest jedną z najpopularniejszych fobii na świecie. Na tafefobię cierpieli między innymi:
Fryderyk Chopin,
Alfred Nobel,
Fiodor Dostojewski,
Hans Christian Andersen.
Kiedyś pochowanie żywcem nie było niczym niezwykłym. Na kartach historii zapisało się wiele przypadków, gdy osobę uznano przedwcześnie za zmarłą. Multum osób obudziło się w kostnicy, podczas ceremonii pogrzebowej lub co gorsza - w trumnie zakopanej pod ziemią. Granica między życiem a śmiercią bywa bardzo cienka. W przeszłości z powodu niewystarczającej wiedzy medycznej mylono stan śpiączki, letarg, katatonię i omdlenie ze zgonem. Szczególnie dużo takich przypadków można było zauważyć w czasach wojny, epidemii lub masowych egzekucji, kiedy to zmarłych trzeba było chować w pośpiechu. Na wielu trumnach z XVII i XVIII wieku można zauważyć ślady drapania, a w nich nienaturalnie powykręcane ciała, które próbowały wydostać się z pułapki. Osoby zajmujące się konserwacją starych cmentarzy twierdzą, że w około 4% grobów zostały pochowane żywe osoby.
W XIX wieku powstało wiele wynalazków, które pozwalały żywym w trumnie komunikować się z otoczeniem. Stworzono między innymi “alarmy trumienne”. Niektóre grobowce w tamtych czasach były wyposażone we wlot powietrza, drabinę oraz dzwonek. „Jeśli jest zbyt słaby, aby wejść po drabinie, może zadzwonić dzwonkiem, alarmując o pomoc, a tym samym uchronić się przed przedwczesną śmiercią poprzez pogrzebanie żywcem”.
Pogrzebanie żywcem było również popularną torturą. W II w. p.n.e. chowano żywcem uczonych konfucjańskich. W Cesarstwie Rzymskim grzebano żywcem za gwałt, dzieciobójstwo oraz kradzież. W XVI wieku na Niderlandach, gdy władze katolickie miały na celu zlikwidowanie kościołów protestanckich, często chowano żywcem kobiety oskarżane o herezję. W XVII wieku w ten sposób karano kobiety zdradzające swoich mężów. W tym samym czasie na Ukrainie w ten sposób karano Żydów. W 2014 roku ISIS pogrzebało żywcem jazydzkie kobiety i dzieci, aby unicestwić ich plemię. Współcześnie w niektórych rdzennych brazylijskich plemionach żywcem chowa się niepełnosprawne dzieci.
Mimo ciągłego rozwoju medycyny i ogromnej wiedzy medycznej współcześnie również zdarzają się nieumyślne próby pochówku osób żywych.
W 1937 roku 19-letni Francuz rozbił swój motocykl. Lekarz był pewien, że mężczyzna zginął. Chłopaka szybko pochowano. Jednak po 3 dniach ze względu na dochodzenie prowadzone przez lokalną firmę ubezpieczeniową, odkopano młodego Francuza. Ciało było wciąż ciepłe. Chłopak był w głębokiej śpiączce. Miał niewielkie zapotrzebowanie na tlen i tylko dlatego przeżył. Po latach rehabilitacji i licznych zabiegach Francuz wrócił do zdrowia.
W 1964 roku nowojorski anatomopatolog rozpoczął sekcję zwłok. Nagle “zmarły” poderwał się do góry i chwycił lekarza za gardło. Lekarz się tak wystraszył, że dostał zawału, w efekcie czego zmarł.
W lutym 2005 roku w Gabonie “zmarła” Agnas Mbenga. Kobietę przewieziono do kostnicy i zamknięto w szufladzie chłodziarki. Po 18 godzinach Agnas się wybudziła, wyszła z chłodziarki, zrobiła nieziemską awanturę i kazała pracownikom kostnicy jak gdyby nigdy nic odwieźć się do domu. Jak później kobieta stwierdziła w wywiadzie - utraciła zaufanie do medycyny.
Pewna Rosjanka w 2011 roku straciła przytomność po ataku serca. Uznano ją za zmarłą. Kilka dni później na pogrzebie obudziła się. Zobaczyła pogrążonych w smutku żałobników, zorientowała się szybko, co się dzieje i zaczęła krzyczeć. Zawieziono kobietę do szpitala, lecz po 12 minutach “ponownie” zmarła na niewydolność serca.
W Niemczech miała miejsce straszna sytuacja. Pewni grabarze zasypując grób, usłyszeli z niego pukanie. Grabarze tak się przestraszyli, że stali jak wryci przez 10 minut. Stukanie stawało się coraz cichsze, aż w końcu ustało. Nie zareagowali w żaden sposób. Wrócili po prostu do zasypywania grobu.
Na szczęście jeżeli chodzi o Polskę, w przeszłości (zdarza się również współcześnie na obszarach wiejskich) panował zwyczaj trzymania zmarłego w domu przez 3 dni. Ta tradycja uratowała życie pewnej kobiecie. Kobieta na 3 dzień czuwania nagle wstała i zaczęła sobie poprawiać włosy. Konieczne było wezwanie karetki, lecz nie do kobiety a do wystraszonych domowników.
Jednym z najgłośniejszych przypadków w Polsce pochowania żywcem jest historia ks. Piotra Skargi. 82 lata po jego śmierci podczas ekshumacji stwierdzono, że księdza pochowano żywego. Ciało mężczyzny leżało w nienaturalnej pozycji, a na wieku trumny zauważono ślady paznokci zmarłego. Przez ten incydent został przerwany proces beatyfikacji, ponieważ stwierdzono, że nie można wykluczyć, że żywcem pochowany ksiądz, bluźnił Bogu.
Współcześnie w naszym kraju panuje procedura, że zwłok nie można pochować prędzej niż 24 godziny po stwierdzeniu zgonu, chyba że osoba zmarła z powodu choroby zakaźnej - wówczas ciało musi zostać pochowane w ciągu doby.
Co zrobić jednak gdy zostaniemy pochowani żywcem? Przede wszystkim zachować spokój. Zwiększona częstotliwość oddechów sprawi, że szybciej zużyjesz tlen (z reguły tlenu w trumnie starcza na 30 minut, a maksymalnie 2 godziny). Weź kilka głębokich wdechów i uspokój oddech. Spróbuj krzyknąć kilka razy. Jeżeli leżysz w metalowej trumnie, to zacznij w nią z całej siły pukać. Jeżeli nikt Cię nie usłyszy, sprawdź kieszenie. Zdarza się, że rodzina grzebie bliskich razem z telefonem komórkowym, właśnie na wypadek takich sytuacji. Zadzwoń jak najszybciej pod 112. Jeżeli znalazłeś w kieszeni zapalniczkę, to pod żadnym pozorem jej nie zapalaj - ogień pochłania cenny tlen. Jeżeli jesteś w drewnianej trumnie - masz szczęście. Skrzyżuj ręce i zdejmuj koszulkę/koszulę/sukienkę przez głowę. Zawiąż ubranie na górze - stwórz “torbę na swoją głowę”, dzięki czemu ochronisz drogi oddechowe przed pyłem i ziemią. Nad Tobą są jakieś 2 metry ziemi o masie 3 ton. Spróbuj przebić wieko trumny (tu może okazać się przydatna klamra od paska). Przebity otwór od razu będzie przysypywać ziemia, dlatego staraj się ją upychać w stronę przeciwnego do głowy końca trumny. Wstań i zacznij kopać to co masz nad głową - świeża ziemia jest miękka. Gdy wydostaniesz głowę na powierzchnię, oddychaj głęboko i zacznij krzyczeć. Jeżeli dalej nikt nie zareagował na Twoje krzyki, spróbuj się wydostać na powierzchni za pomocą wicia się.
Co ciekawe - mimo że wizja pogrzebania żywcem jest przerażająca, wiele osób płaci za takie doświadczenie. Taki ochotnik jedzie z organizatorami do lasu, kopie swój “grób”, wchodzi do wodoszczelnego worka, a do ust bierze ogrodowy szlauch, który ma mu dostarczać powietrza. Chwilowe “pogrzebanie żywcem” w Rosji trwa 20 minut, a w Korei 10. Uważa się, że chwilowe odcięcie od świata zewnętrznego w taki sposób pozwala pokochać życie na nowo.
W 2010 roku Rosjanin w trakcie dobrowolnego pochowania żywcem zmarł wskutek przygniecenia ziemią.
Artykuł pochodzi z:
https://anatomiazla....9178759377.jpg]