Witam wszystkich ciekawych i mniej ciekawych.
Chciałbym poruszyć temat, duchów czy jak to woli postaci bez twarzy. To zagadnienie jest o tyle ciekawe co niespotykane w naszej kulturze. Zmarli którzy ukazują się innym, jako widziadła bez oblicza. Legend, opowiadań czy creepypast o tych zjawach jest dużo, lecz w każdym przekazie odgrywają inną rolę.
Pierwsze skojarzenia?
Osobiście gdy myślę o tym mam przed oczami wysokiego i szykownego jak mniemam mężczyznę o ksywie Slenderman. Jest wiele opisów tego stwora z creepypast. Pomijając aspekt wyglądu, podają one że poprzez hipnozę zmusza ofiarę do zbliżenia się po czym porywa ją. Grupa ludzi którzy wierzą w jego istnienie twierdzą że najbardziej lubuje się w małych dzieciach.
Na forum znalazłem temat o Green Man zwanym także Charlie No Face. W tym przypadku jest to dramat ludzki na gruncie którego wyrosło wiele niedomówień i legend którymi straszono dzieci lub siebie nawzajem.
Idąc dalej można przytoczyć przykład cienistych ludzi. W internecie jest wiele informacji na ich temat, w większości tylko gdybania i domysły. Ale mają dwie cechy wspólne ze zmarłymi bez oblicza. Po pierwsze nie mają twarzy, ponieważ są jednym wielkim cieniem. Po drugie rzekomo nie są agresywne.
Ostatnią rzecz jaką chce przedstawić to duchy z Japońskiej kultury. Noppera-bo pojawiły się stosunkowo nie dawno bo w latach siedemdziesiątych. Zmiennokształtne zwierzęta które pod postacią płaczącej kobiety bez twarzy straszyły tych którzy chcieli pomóc.
Teraz chciałbym przedstawić kilka przykładów z życia mojej babci. Zaznaczam że kobieta ma się dobrze fizycznie jak i psychicznie, a tych spotkań doświadczyła będąc dzieckiem jak i dorosłą kobietą.
Nie mam zamiaru kogokolwiek przekonywać do wiary w takie rzeczy. Moim celem nie jest uwiarygodnienie moich słów przykładami z życia. Ma to cel czysto informacyjny, a co dalej z tym zrobicie wolna wola.
Gdy babcia była jeszcze dziewczynką mieszkała wraz z rodzicami w domu który wcześniej należał do żydów. W okresie powojennym wiele takich domów zostało przydzielonych obywatelom którzy zostali w mieście. Pewnego wieczora babcia pomagała mamie w kuchni. W pewnym momencie usłyszały stukanie w pokoju obok. Poszły zobaczyć co jest źródłem tych dźwięków. Gdy doszły do progu drzwi zauważyły postać w nieznanym mundurze która stała pod oknem i była zwrócona w ich stronę ale nie miała twarzy. Przestraszona matka zaświeciła światło w pokoju jednak tuż po zapaleniu światła nikogo nie było przy oknie.
Pierwsze samodzielne spotkanie jakie pamięta miało miejsce tuż po śmierci jej ojca. Miała wtedy kilkanaście lat. Odwiedzając jego grób zauważyła że ktoś już przy nim stoi. Wysoki mężczyzna w ciemnym płaszczu i kapeluszu stał pochylony nad grobem. Pomyślała że to ktoś z dalszej rodziny przyjechał podczas święta uczcić pamięć zmarłego. Podeszła i nie patrząc na pogrążonego w zadumie człowieka, schyliła się i zapaliła znicz. Prostując się spojrzała w stronę mężczyzny i zauważyła że nie ma twarzy. Przestraszyła się i odskoczyła na bok po czym opuściła miejsce pochówku. Ze strachu nie odwróciła się żeby zobaczyć czy postać nadal tam jest.
Kilka lat po tym dziwnym zjawisku ponownie w święto zmarłych Babcia udała się na cmentarz. Odwiedziła wszystkie groby swojej rodziny i udała się do wyjścia. Ostatnie miejsce pochówku które odwiedziła znajdowało się blisko części cmentarza gdzie były chowane małe dzieci. Miejsce to znajduje się we wschodnim rogu cmentarza komunalnego. Przechodząc tamtędy zauważyła małe dziecko ubrane w mocno wysłużone ciuchy które również nie miało twarzy.
Ostatnią historię jaką mi opowiedziała usłyszała od swojego ojca. Podczas wojny pracował on w tartaku. Pewnej nocy zakradł się do magazynu gdzie były przechowywane gotowe deski z zamiarem kradzieży. Sprawnie wyniósł kilka sztuk i gdy wracał po ostatnią zauważył że na jego drodze obok desek ktoś stał. Pomyślał że to niemiecki żołnierz, więc zaczął błagać żeby przymknął na to oko bo jego rodzina nie ma co jeść. Po tych słowach nie uzyskał odpowiedzi, postać stała jak wcześniej. Odebrał to jako zgodzę i poszedł po ostatnia deskę, wychodząc obejrzał się w stronę postaci i zauważył że nie ma twarzy.
Ciężko stwierdzić czym są te postacie. Babcia przyjęła że to zmarli. Osobiście skłaniam się także do tego stwierdzenia, ale nie wykluczam innych możliwości. Zastanawiający jest brak ich oblicza. Szukając informacji na ten temat trafiłem na stronę odnoszącą się do serialu : "Nawiedzonego dworu w Bly". W serialu duchy również nie miały twarzy, a odpowiedzią okazał się czas. Przemijanie i zapomnienie którego doświadczyły serialowe dusze skutkowały zanikiem twarzy i człowieczeństwa.
Dzięki za poświęcony czas. Jeżeli ktoś z was miał takie przeżycia lub zna podobne historie chętnie się z nimi zaznajomię.
Legenda z forum : http://www.paranorma...iek-bez-twarzy/
Wzmianka o cienistych : https://www.odkrywam...ienisci-ludzie/
Slenderman: https://pl.wikipedia...iki/Slender_Man
Nawiedzony dwór w bly :https://www.serialow...zy-lalki-flory/
Japońskie duchy : https://literat.ug.e...tales/japan.pdf