Długo zastanawiałem się, czy powinienem o tym napisać... Na początku grudnia, moja babcia zmarła na Covid. Wieść o tym wywołała u mnie bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony byłem smutny, bo to jednak była moja babcia. Z drugiej strony... poczułem pewną ulgę. Babcia była trudną osoba. Kreowała się na przedstawicielkę wielkiego rodu, który zubożał przez zły los (co tylko częściowo było prawdą), była manipulatorką i emocjonalną szantażystką, obgadywała dobrych przyjaciół za ich plecami, i oceniała ludzi po wyglądzie. Nie kryła się też ze swoimi poglądami i potrafiła mówić o nich bardzo głośno, a zwłaszcza wtedy, gdy wiedziała, że jej opinia może kogoś zranić. Miała też trochę pozytywnych cech, ale... w codziennym kontakcie nie była łatwa.
Mój problem pojawił się zaraz po jej śmierci. Otóż... przez ponad dwa tygodnie, dzień i noc miałem wrażenie, jakby ktoś stał za moimi plecami i obserwował. Non stop. Ciągle mi się wydawało, że ktoś jest tuż za mną i patrzy się na mnie nienawistnym spojrzeniem. I za każdym razem miałem wrażenie, jakby to była moja babcia. Za każdym razem, gdy obracałem głowę aby sprawdzić, czy ktoś jest za mną, wyobrażałem sobie, że zobaczę ducha mojej babci wiszącego pod sufitem lub w kącie. Oczywiście, gdy spoglądałem w dane miejsce, tam nikogo nie było, ale uczucie nie znikało.
Stan ten trwał przez dwa tygodnie. Myślałem, że po prostu przyzwyczaiłem się do tego uczucia i przestałem zwracać na to uwagę, ale nie. Bo to dziwne wrażenie wraca do mnie za każdym razem gdy odwiedzam mieszkanie lub garaż babci, które odziedziczyłem po niej. W żadnym z tych miejsc nie jestem wstanie długo wytrzymać, przez to dziwne uczucie. Co ciekawe, ono znika zaraz po tym jak opuszczam mieszkanie/garaż. A to nie wszystko...
Od jakiegoś czasu męczą mnie dziwne przywidzenia i jakby... wyrzuty sumienia. Przywidzenia pojawiają się całkowicie przypadkowo. W zeszłym tygodniu na przykład, zdawało mi się, że widzę babcię (lub kogoś bardzo podobnego do niej) na ulicy przed moim blokiem. Dzisiaj natomiast zdawało mi się, że widziałem postać w białej sukni jak zwisa z mojego żyrandolu w salonie. Niestety, przywidzenie to trwało niecałą sekundę.
Poczucie winy natomiast pojawia się najczęściej gdy gram na komputerze. I tutaj to jestem na 100% pewien, że ma to związek z babcią. Otóż ona nigdy nie akceptowała faktu, że lubię sobie pograć i mam przyjaciół przez neta. Praktycznie nie było spotkania, na którym by nie robiła mi oto pretensji. Próbowała nawet zmusić mnie do zakumplowania się z dziećmi/wnukami jej sąsiadek i przyjaciół.
Czy mi po prostu odwala, czy serio cała ta sytuacja ma drugie, mroczne dno?