Nie był hochsztaplerem ani łaknącym sławy błaznem – to wiadomo na pewno. Współczesna nauka miała z nim i ma nadal poważny problem.
Źródło grafiki: edgarcayce.org
Amerykanin Edgar Cayce (1877-1945), zwany Śpiącym Prorokiem, nie podpadał pod łatwe wytłumaczenia. Ani nie pragnął sławy, ani nie zbierał pieniędzy, większość ze swoich praktyk z dziedziny hipnozy wykonując za darmo. Był człowiekiem uprzejmym, skromnym i jednocześnie niezbyt dobrze wykształconym. Na zdjęciu widzimy go z żoną Gertrudą. Nie sposób oskarżać Cayce’a o hochsztaplerstwo albo tanią żądzę sławy, jednocześnie nikomu nie przyszło przez myśl, że mógł on wszystko to, o czym mówił, przeczytać gdzieś indziej i ukartować tym samym wielką intrygę.
Cayce swoją działalność rozpoczął od uleczania ludzi. Zapadał w hipnotyczny trans, po czym znajdował genezę choroby. Zwykle się nie mylił. Gdy jego sława jako super lekarza rozniosła się, zaczął się zajmować także jasnowidzeniem oraz hipnozą regresywną. Zapadł w sen, podczas którego wygłaszał krótsze lub dłuższe przemowy, notowane przez Gertrudę lub asystentkę. W ten sposób powstały słynne „ridingi”. Stanowiły one zapisy z rzekomych wędrówek umysłu Cayce’a zarówno w przyszłość, jak i w przeszłość. O ile te pierwsze, jak wszystkie przepowiednie, były dość mgliste i wieloznaczne, o tyle peregrynacje w głąb historii Ziemi i ludzkości, okazały się zadziwiająco konkretne.
Śpiący Prorok odkrył wiele rzeczy, zanim potwierdziła je oficjalna nauka. Przewidział, że niegdyś Nil płynął w kierunku zachodnim i wpadał nie do Morza Śródziemnego, lecz do Atlantyku. Oprócz tego powtarzał, że na kontynencie amerykańskim ludzie mieszkali już 20 tysięcy lat temu. Kilkadziesiąt lat później odkryto tam ludzkie kości z tego, a nawet starszego okresu.
Najciekawsze ridingi Cayce’a dotyczyły Atlantydy. Nikt nie sugerował mu zajmowania się tym tematem. Relacje z zaginionej wyspy stanowiły naturalną opowieść, która okazała się pod wieloma względami zbieżna z doniesieniami Platona, o którym Cayce nigdy nie słyszał. Według amerykańskiego medium Atlantyda była rozwiniętą kulturą, ale całkowicie ziemską, nie mającą nic wspólnego z tym, o czym pisał Erich von Daniken. Po katastrofie, która nastąpiła około 12,000 lat temu, Atlanci migrowali do Ameryki Centralnej, na Karaiby oraz w okolice Półwyspu Pirenejskiego.
Co ciekawe, przeprowadzone po latach badania DNA wykazały, że zamieszkujące na tych terenach współczesne ludy mają tak zwaną „haplogrupę X”, czyli jedną z 42 starożytnych grup DNA – a to oznacza, że pochodzą ze wspólnego pnia.
Cayce mówił też, że największe skarby Atlantydy znajdowały się w świątyni zwanej Poseidią. „W zatopionej części Atlantydy, gdzie mogą być jeszcze odkryte znajdujące się pod wielowiekowym morskim mułem, fragmenty świątyń — w pobliżu dzisiejszego Bimini, nieopodal wybrzeża Florydy”. Rzeczywiście, w 1968 roku w Bimini odkryto zaskakującą konstrukcję, o czym pisaliśmy.
W swych ridingach Cayce wskazywał, że na Atlantydzie utworzyły się dwie grupy. Tymi „złymi” byli synowie Beliala. Cayce zawsze nazywał rzeczy tak, jak je widział, nawet jeśli ich nie rozumiał. W jego ridingach pojawia się bardzo często postać, którą jasnowidz określał mianem „tej istoty”. Wybudzony, nigdy nie potrafił powiedzieć nic więcej. To jedna z największych tajemnic tej sprawy.
Cały Cayce jest jedną wielką tajemnicą, zapewne najważniejszym medium w dziejach. Swą działalnością wprawia do dziś w osłupienie wszystkich przekonanych, że nie ma czegoś takiego jak „druga strona rzeczywistości”.
Podwodna droga w Bimini....