Dodajmy do tego, że osobowość dyssocjalna nie musi wcale oznaczać jakieś specjalnie wysokiej inteligencji. W rzeczywistości wśród charakterystycznych cech jest także krótkowzroczne planowanie, tworzenie "genialnych planów" których nie da się ciągnąć dłużej, bo w końcu prawda wyłazi na wierzch. "Wysoko inteligentny psychopata" to także część popkulturowego mitu. Jeśli nie da się wyjaśnić złego zachowania danej osoby tym, że jest opóźniona w rozwoju lub ma chorobę psychiczną, to nazywa się ją psychopatą bez dalszych badań.
Jak chcecie to możecie się sprawdzić. Wiadomo, że ten test zapewne nie jest jakiś mega profesjonalny, bo w necie takich nie ma, ale dla zabawy możecie sobie go rozwiązać.
Psychopata ma nieaktywną lub słabo aktywną część mózgu, odpowiedzialna za odczuwanie, za empatię uczuciową, dlatego trudno mu zrozumieć to, co czuje ta druga osoba, tak jakby miał uszkodzony zakręt obręczy w mózgu, dlatego nie boi się zagrożenia, ciężko mu odczytać emocje drugiej osoby. Psychopaci mają też słabo aktywne ciało migdałowate w mózgu, czyli tą część, która wysyła impuls o zagrożeniu, zanim jeszcze kora czołowa oceni poziom zagrożenia. Widzimy patyk na drodze i już się aktywuje ciało migdałowate, zanim jeszcze zdążymy pomyśleć, że to wąż. Psychopaci tak nie mają.
Znam jednego psychopatę. To się da wyczuć. Chociaż było widać, że się starał, ale to mu nie wychodziło. A jak na stację benzynową wjechał od strony, którą się wyjeżdża, to jak mu o tym powiedziałam, to spłynęło po nim jak po kaczce. Jak jechał, to włączył radio na głos, a ja chciałam posłuchać muzyki, a słuchawki miałam w bagażniku, wiec go proszę. "Zatrzymasz się? Bo muszę wyjąć słuchawki." Udawał, jakby tego nie słyszał. No to powtórzyłam pytanie. Usłyszałam, że nie może się tu zatrzymywać. No jasny gwint! A jak jechaliśmy w przeciwna stronę, to zatrzymywał się co chwilę tu. No to sobie pomyślałam. "Ty nie czujesz tego co ja czuję psychopato, to przekażę ci to, na twój sposób, bez uczuć, bez emocji, całkowicie na empatii poznawczej!" Wyjęłam komórkę i włączyłam muzykę, a potem wzięłam na full, tym samym zagłuszając to, czego tak bardzo chciał słuchać - wiadomości w radio, czekając, aż jego bezemocjonalna część mózgu, każe mu wybrać to, co dla niego jest najbardziej korzystne. I co się stało? Nie trwało długo, zjechał na pobocze, otworzył bagażnik, wyjął słuchawki i przyniósł mi je osobiście wręczył. Dlatego zrozumieć psychopatę, to spojrzeć jego oczami, oczami człowieka, który nie potrafi odczytywać uczuć, emocji.
Psychopata nie musi być złym człowiekiem, ale jest to ktoś dla którego obce są uczucia. Dlatego walcząc o swoje, potrafią boleśnie zranić, nie zdając sobie z tego sprawy, co czuje ta druga osoba. Widzą tylko korzystny efekt, korzystny dla nich. Bez odczytywania uczuć, po prostu traktują innych przedmiotowo. My ludzie jesteśmy ssakami i jak każdego ssaka, łączy nas umiejętność budowania więzi. Psychopata jej nie ma. Zdaję się, oni nie do końca są świadomi swojego zachowania. Jak zerwałam kontakt z tym kumplem, to po jakimś czasie napisał do mnie " Ty chyba mnie nie lubisz". Był taki koleś, który potrafił oczerniać niewinnych ludzi, wredny, całkowicie bezemocjonalny typ. Ludzie z jego otoczenia mówili, że on jest jakiś dziwny. A ze mną rozmawia i mówi, że " Nie wiem, dlaczego mnie ludzie nie lubią "
Wychodzi na to, że "psychopata", nie powinno być określeniem złego człowieka, lecz człowieka, z deficytem odczuwania i odczytywania uczuć.
Historia przytoczona przez ciebie, w postach powyżej, "Endinajla", to historia teoretycznie nietypowa i niepokojąca, ale zarówno dla pewnej grupy ludzi - jeśli towarzysz, o którym mówisz / którego spotkałaś rzeczywiście jest klinicznym obrazem psychopatii - normalna, a raczej powiedziałbym... neutralna. Prowadzone na przestrzeni lat badania i eksperymenty behawioralne potrafiły wytłuścić m.in. to, że psychopaci w wielu przypadkach (nie jest tak zawsze), zdaje się już od najmłodszych lat wynosili i wynoszą inny zbiór wartości niż zwykli ludzie; że nie rozumieją oni idei, że osoby wokół nich poza ich percepcją nie są ich własnością i mają uczucia, i że są one równie ważne, jak oni sami.
Twój artykuł skupił się na psychopatach, którzy popełniają przestępstwa i krzywdzą innych. A to już jest bardzo bliskie popkulturowemu rozumieniu tego terminu i stanowi spłycenie tematu.
Dodajmy do tego, że toksyczne sposoby budowania relacji są częste też u ludzi o odmiennych typach osobowości, więc nie można sprowadzać problemu ludzi, którzy niszczą innym życie, tylko do psychopatów.
Istnieją tak zwani - choć nie znam tego terminu szeroko; przeczytałem o nim na forum naukowym - psychopaci subkryminalni - o osobowościowych cechach zaburzenia, lecz nie przejawiających poważnych zachowań antyspołecznych; tacy, których... po prostu nie przyłapano dotąd na zachowaniu przestępczym, ale i tacy, którzy - formalnie nie łamiąc prawa! - swym stylem życia wyrządzają otoczeniu fizyczne, emocjonalne i ekonomiczne szkody. Takie ,,osobistości wśród ludzi" (bo są to osobliwości i osobistości zarazem) istnieją; są tacy ludzie wśród nas i koniec kropka. Sęk w tym, że nasze ogólnego wyobrażenie psychopaty, to wyobrażenie wypaczone, rozpatrywane przez pryzmat seryjnego zabójcy, który jest barbarzyńskim, dzikim i szalonym psycholem... najlepiej takim, który uciekł psychiatryka. O ironio! A prawda jest zupełnie inna... w większości. Bo ,,zła nie nosi się, jak identyfikatora z imieniem i nazwiskiem, przyczepionym do garnituru". Psychopaci, osoby z zaburzeniami psychopatycznymi, mające w swej osobowości jedną lub wiele takich cech, istnieją i istnieć będą dopóty, dopóki człowiek nie zniknie z powierzchni ziemi lub nie wyewoluuje w wyższy gatunek.
Bez wątpienia u wielu sprawców nadużyć, oszustw, defraudacji czy malwersacji, o których z eskalującą częstotliwością donoszą środki masowego przekazu, można dopatrzyć się rysów psychopatycznych. I tu masz rację forumowiczu: nie tylko psychopaci dopuszczają się tego rodzaju czynów. Często stają się one udziałem ludzi przekonanych o własnym uprzywilejowaniu, nie potrafiących oprzeć się pokusie nadużywania przywilejów wynikających z posiadanej formalnej czy nieformalnej władzy, którzy rezygnują ze spełniania standardów etycznych i naruszają regulacje prawne. Faktem jest jednak, że obok tych „innowacyjnych" jednostek istnieją te spełniające kryteria diagnostyczne psychopatii. Choć najprawdopodobniej zachowania wielu z nich nie noszą znamion przestępstwa, nie oznacza to, że nie pociągają one za sobą osobistych kosztów, które ponieść muszą zarówno współpracownicy tych jednostek, jak i zatrudniająca psychopatę organizacja (w formie finansowych szkód bezpośrednich bądź pośrednich, np. wskutek obniżania morale personelu czy utraty wartościowych pracowników). (https://www.niebieskalinia.pl) - żródło
Historia przytoczona przez ciebie, w postach powyżej, "Endinajla", to historia teoretycznie nietypowa i niepokojąca, ale zarówno dla pewnej grupy ludzi - jeśli towarzysz, o którym mówisz / którego spotkałaś rzeczywiście jest klinicznym obrazem psychopatii - normalna, a raczej powiedziałbym... neutralna.
Dodałam jeszcze, że sprawia mu przyjemność kiedy kogoś kompromituje np. jak ktoś twierdzi, że coś jest dobre, a jest dobre i on o tym wie, to celowo powie, że lepsze jest co innego. Zresztą, jest dumnym z siebie aktywistą, który tylko chciałby strajki urządzać i batalie toczyć, tak długo, aż przeciwnik padnie na kolana. Serio.
A tu przedstawiam pewne badanie, które może niejednego zaskoczyć. zwłaszcza z grupy tych ludzi, którzy uważają wszystkich psychopatów, za bezdusznych zwyroli, seryjnych morderców.
Pomocni psychopaci
A teraz ciekawostka. Przyjrzyjmy się bliżej zdumiewającym badaniom.
Mem Mahmut z Macquaire University chciał zbadać relację między psychopatią a gotowością udzielania pomocy. Przeprowadził badanie, w którym ludzie prosili o pomoc przechodniów (niczego nie podejrzewających, jednak wcześniej przetestowanych pod kątem psychopatii). Eksperyment był podzielony na trzy części.
W pierwszej współpracownicy badacza zwracali się wprost o pomoc, udając, że się zgubili i proszą o wskazanie drogi.
W drugiej części ich prośba była mniej bezpośrednia, podstawili kobietę upuszczającą plik papierów..
W trzeciej fazie badaczka z ręką w gipsie udawała, że ma kłopoty z wykonywaniem prostych czynności, przykładowo otwieraniem butelki z wodą, lecz nie ustawała w wysiłkach mimo trudności.
Mahmud chciał się dowiedzieć, kto w tych trzech sytuacjach okaże się bardziej uczynny, "empatyczni" ludzie czy pozbawieni sumienia, zimni psychopaci?
Wyniki zszokowały badacza.
W pierwszej części (zgodnie z oczekiwaniami) psychopaci byli mniej pomocni od innych.
W drugim przypadku z papierami obie grupy zachowywały się tak samo altruistycznie.
Ale w trzeciej części (z kobietą z gipsem), psychopaci wykazywali większą gotowość do otwierania butelki z wodą lub wpisywania nazwiska do rejestru.
Kiedy osoba w potrzebie wyglądała na najbardziej bezradną, jednocześnie nie prosiła o wsparcie, psychopaci sami je udzielali. Nie chcę skupiać się na altruizmie, który jest rzeczą kontrowersyjną w tym zagadnieniu, jednak rola chłodnej empatii jest tu wyraźna.
Jasno z tego wynik, że deficyt odczuwania, czyli deficyt gorącej empatii, nie może powodować, że ktoś jest zły. Oni może odczytywali uczucia, ale nie odczuwali ich, więc bardziej brali to w sposób typowo poznawczy, bardziej logiczny. Kobieta ma rękę w gipsie, czyli ma problem z daną czynnością, więc sobie nie poradzi i wskazana jest pomoc. Czyli tak na chłodno. Ale pomogli, gdyby byli takim złem, to nawet by jej nie zauważyli.
Użytkownik Endinajla edytował ten post 27.04.2021 - 20:01
Dlatego Freud uważał, że każdy z nas ma nieświadome życie psychiczne, dlatego testy (jakie by nie były), to tylko ukazanie jakiegoś pierwiastka psychopatycznego, który tak naprawdę może nie mieć wpływu na naszą psychikę i postępowanie, lub mieć ten wpływ tylko w określonych sytuacjach.
Tak się dzieje, kiedy np. pod wpływem wielkiego wzburzenia, jesteśmy w stanie posunąć się do rzeczy, które normalnie budzą wstręt lub głęboką niechęć.
Kiedyś, być może zamiast kolejnej książki o psychopatach, czy to mordercach, czy tych w garniturach, czy ogólnie o skłonnościach psychopatycznych etc., sięgnę, jak podpowiada mi "Staniq" po którąś z publikacji Sigmund Freuda; co wybiorę, jeszcze nad tym się zastanowię. Po prostu trzeba odważnie i z jajem sięgnąć pierwocin prac tego, kto jako pierwszy zaczął na poważnie studiować niematerialne Ja, które buduje każdego człowieka.
Dr. Joseph Newman, na łamach publikacji "Mądrość Psychopatów" Kevina Duttona, tak wypowiadał się o złożoności problemu psychopatii: ,,Psychopatia może posiadać wymiar, ale gdy jest głęboka, dzieje się coś niewymownie trudnego do zdefiniowania. Tak jakby ktoś nacisnął przełącznik.(...) Można przyjąć, że ci, którzy osiągają ekstremum, jeżdżą na innym paliwie niż wszyscy inni. Ale to zależy od punktu wyjścia; od tego, czy postrzegamy psychopatię głównie jako predyspozycję osobowości czy jako zaburzenie przetwarzania informacji, czy jako deficyty poznawcze, czy odmienność temperamentu".
Ciekawe jest to, trochę również ironiczne, że psychopaci, którzy jawią się jako ci nieustraszeni, pewni siebie, charyzmatyczni, bezwzględni i skupieni na celu ludzie, w gruncie rzeczy posiadają najlepszy zestaw cechy niezbędnych, aby odnieść sukces w dwudziestym pierwszym wieku - w dzisiejszym gnającym na złamanie karku świecie.
Rzadko mi się zdarza (chyba rzeczywiście jest to pierwszy raz), aby na tym forum napisać post pod własnym postem. Robię to z jednego powodu: sprostowanie czy też ,,upgrade" treści do mojego powyższego postu. Ów upgrade dotyczy cech psychopatii i zaburzeń psychopatycznych, socjopatycznych etc. - głównie ich natury na tle moralności: jak psychopaci, czy osoby ,,zaburzone", mające deficyty poznawcze rozwiązują problem dylematu moralnego; jak na tle tego zagadnienia/idei/problemu tego rodzaju po prostu wypadają. Z pomocą, a raczej z wyjaśnieniem ,,dylematu moralnego" od strony neurobiologicznej, co pomaga powiększyć nasze stricte naukowe spojrzenie na pewne cechy psychopatii i tego typu zaburzeń, przychodzi św. pamięci prof. Jerzy Velutani, robiąc to w jednym z materiałów filmowych, który wstawiłem poniżej. Jest to fragment kursu "Neurobiologia i życie" nagranego w lutym 2016 roku na potrzeby CopernicusCollege.pl.
Obejrzyjcie uważnie; wsłuchajcie się w każde słowo. Duża dawka wiedzy, bardzo, bardzo przydatna.
Co w tej zwrotnicy jest takiego? Że większość ludzi okazuje się psychopatami? Ruszenie tej zwrotnicy jest morderstwem. To tak jakby moja rodzinka niefrasobliwie wlazla pod auto, a ja żebym ja ich ratować złapał komuś niemowlę z wózka i rzucił nim w szybę nadjeżdżającego auta . Tylko psychopata moze życ w swcie z Auschwitz dla zwierząt. Z czymś tak plugawym za plecami.
Użytkownik Muhomorniczy edytował ten post 01.05.2021 - 08:35
Co w tej zwrotnicy jest takiego? Że większość ludzi okazuje się psychopatami? Ruszenie tej zwrotnicy jest morderstwem. To tak jakby moja rodzinka niefrasobliwie wlazla pod auto, a ja żebym ja ich ratować złapał komuś niemowlę z wózka i rzucił nim w szybę nadjeżdżającego auta . Tylko psychopata moze życ w swcie z Auschwitz dla zwierząt. Z czymś tak plugawym za plecami.
Powyższe rozważania forumowiczu, sądzę, nie są słuszne. W moim rozumieniu to mocno indywidualne, osobnicze myślenie. Siła dylematu moralnego polega na tym, że w jego przypadku stajemy w sytuacji, w której musimy dokonać konkretnego wyboru pomiędzy jednymi a drugimi wartościami, czynami, decyzjami etc. Musimy zdecydować, które konsekwencje danego wyboru będą dla naszej moralności najlepsze, a które z kolei dla ogółu grupy lub społeczeństwa. Dylemat Zwrotnicy/Mostka jest tak specyficzny, że nie dość iż jest to świetne badanie psychologiczne (to również swego rodzaju ,,moralna pułapka logiczna"), to niepodjęcie tu żadnej decyzji także może być traktowane jako... wybór. Co istotne, można przypadkowo bądź nie znaleźć się w odpowiednim momencie i czasie, aby ,,wpaść" w sytuację takowego Dylematu, stanąć z boku i biernie obserwować to, co się za chwilę stanie, wiedząc że nic nierobienie, to w przypadku takowego Dylematu (jednego z dwóch wymienionych lub temu podobnych) takie samo skazywanie na ludzi na śmierć, co przechylenie szali na którąś z decyzji. To są testy z ogromną konsekwencją w dalszych badaniach neuropsychologicznych.
Psychopata nie ma emocji. Inteligentny psychopata oszuka psychiatrę i dostanie żółte papiery i rentę z ZUS.
Psychopata nie słucha muzyki i nie jest zdolny do ekspresji artystycznej.
Psychopata nie ma emocji. Inteligentny psychopata oszuka psychiatrę i dostanie żółte papiery i rentę z ZUS.
Psychopata nie słucha muzyki i nie jest zdolny do ekspresji artystycznej.
Bzdura.
Jedyny udokumentowany wpływ psychopatii na gusta muzyczne to to, że psychopata STATYSTYCZNIE wbrew popularnym filmom nie przepada za muzyka klasyczną .Nie trawi też za bardzo jazzu. Za to raczej wybiera rocka lub rap.
. Inteligentny psychopata oszuka psychiatrę i dostanie żółte papiery i rentę z ZUS.
No chyba żartujesz. Renta i "żółte papierki" to nie jest nic godnego pożądania dla nikogo jako tako inteligentnego . Pieniążki słabiutkie , "żółte papiery" zamykają też wiele naprawdę interesujących możliwości. Dużo bardziej dostępnych dla inteligentnego psychopaty. Psychopata bez problemu przekona, że jest zdrowy i cokolwiek się stało to nie jego wina,
Nie istnieje i istnieć nie będzie określenie, że ktoś normalny, zaburzony, psychopatyczny etc. ,,nie ma emocji". Nie można ich posiadać; emocje są częścią ,,niematerialnego Ja" każdego człowieka - tego, co czyni go tym kim jest. Przypisane są do jego ,,duchowego DNA" i, mówiąc krótko, nie da się ich mieć. One zawsze były, są i będą po wsze czasy u przedstawicieli gatunku ludzkiego (co oznacza, że ,,mamy je wszyscy"), chyba że wyewoluujemy do formy ,,post-ludzkiej" bądź mózg jakiejś osoby dozna uszkodzeń w obszarze np. kory oczodołowo-czołowej, odpowiedzialnej za odczuwanie/odbiór emocji podczas podejmowania decyzji etc. I tak u psychopatów, przykładowo, ta ,,wysoka", wzorcowa empatia daleka jest od jednolitości. Ich uczucia/emocje są przeważnie płytkie, powierzchowne, skoncentrowane wokół tego, jakie według ich mniemania mają być. Ale nie oznacza to, że emocje u nich nie występują. Mówiąc inaczej w ich przypadku jest tak, że jeśli mają uczucia lub chcą je mieć, to są to ,,ich uczucia". Nie rozumieją idei, że inni ludzie mają uczucia, i że są one równie ważne. Przypomina to swego rodzaju ,,patrzenie się na świat emocjami przez wąską dziurkę od klucza" - czyli wyrażanie głębszych emocji (nie mówię tu o emocjach pierwotnych, gadzich, jak gniew, złość, szał, strach, lęk etc.), lecz w określonych dla swej wypaczonej osobowości sytuacjach, wtedy, gdy jest to jej/jemu po prostu odpowiednie.
Macie rację. Aczkolwiek nie wydaje mi się, że coś takiego jak "brak emocji" nie istnieje.
Wydaje mi się, że człowiek pozbawiony emocji jest raczej niegroźny, bo nie ma satysfakcji z czynienia zła. Tak więc psychopata nie może nie mieć emocji.
Macie rację. Aczkolwiek nie wydaje mi się, że coś takiego jak "brak emocji" nie istnieje.
Wydaje mi się, że człowiek pozbawiony emocji jest raczej niegroźny, bo nie ma satysfakcji z czynienia zła. Tak więc psychopata nie może nie mieć emocji.
No nie. Myślę, że po prostu psychopata częściej kieruje się rozsądkiem a my uczuciami. Klasyczny przykład: ta zwrotnica i wybór masakra twojej rodziny albo twojej dziewczyny. Psychopata raczej wybierze uratowanie dziewczyny a zagładę rodziny. On nie ma takich odczuć wobec rodziny, często jego w rodzinie są współwinni zaburzeń osobowości, prawie zawsze związki rodzinne u psychopaty są (delikatnie mówiąc) toksyczne. Za to dziewczyna jest tą osobę, która jakąś metodą odpowiada psychopacie (budzi jego emocje, pożadanie czy po prostu zainteresowanie), on ją wybrał (albo ona jego i dodatkowo potrafiła zainteresować sobą ). Psychopata wie doskonale że jeśli zginie jego wybranka to będzie cierpieć ON lub GO przynajmniej dotknie. Jak zginie rodzina, to raczej nie poruszy go ta sprawa albo wręcz odczuje ulgę jak po odjęciu ciężaru.
Macie rację. Aczkolwiek nie wydaje mi się, że coś takiego jak "brak emocji" nie istnieje.
Wydaje mi się, że człowiek pozbawiony emocji jest raczej niegroźny, bo nie ma satysfakcji z czynienia zła. Tak więc psychopata nie może nie mieć emocji.
. Psychopata wie doskonale że jeśli zginie jego wybranka to będzie cierpieć ON lub GO przynajmniej dotknie. Jak zginie rodzina, to raczej nie poruszy go ta sprawa albo wręcz odczuje ulgę jak po odjęciu ciężaru.
Psychopata to specyficzny ,,ludź"; człowiek z tak ciężką i trudną osobowością i, nie daj Boże, z kilkoma dewiacjami ,,na koncie", jak np. seryjni mordercy, gwałciciele, prześladowcy, to koktajl swego rodzaju składników wybuchowych, czekających na zmieszanie i w końcu na eksplozję. A gdy do takiej eksplozji tudzież reakcji łańcuchowej dojdzie... cóż, obyśmy nie znaleźli się w ich otoczeniu. Psychopaci mają tak skonstruowaną osobowość, że, gdy ,,mają" rodzinę, są jej częścią, świadomie uczestniczyli w jej zakładaniu, tworzeniu niby-więzi, gdy mają: syna, córkę, żonę etc. (w tej samej sytuacji postawmy ,,żonę i matkę" psychopatkę), nieważne, traktują ich przedmiotowo, powiedziałbym jako swoją własność, co można porównać do posiadania auta, z którym można robić co i jak się chce... Bo przecież auto, rower, obraz, gra, czy rodzina, wszystko stoi w tym samym rządku, cóż, w końcu ich własność: to kontrola, manipulacja i dominacja, to także bycie w centrum uwagi, i najważniejsze: fasada/powierzchowna tożsamość ,,przykładnego ojca i lidera rodziny", którą przykrywa się skrywane wewnątrz własnego Ja, gdzieś w jego strukturach, własne plugawe demony.
P.S. Do naszych powyższych rozważań idealnie będzie pasować publikacja naukowa/popularnonaukowa pt. "Umysł Przestępcy" autorstwa Jana Gołębiowskiego. Mówi się, że to dość dobry odpowiednik "Mindhuntera" Johna Douglasa. Ta praca wygląda dość ,,apetycznie", jak na zagłębie tematyczne kryminologii/psychiatrii/psychokryminologii etc... Zaiste, ciekawe.
Czytam sobie ostatnio o typach osobowości i wynikają z tego interesujące rzeczy. Dawniej pojęcie "psychopata" oznaczało osobę nieprzystosowaną społecznie która popełnia przestępstwa i nie da się wyjaśnić jej zachowania jakiś uszkodzeniem głowy lub narkotykami. Psychopata to był człowiek "chory moralnie", którego zachowania nie wynikały z sytuacji, tylko z przyczyn leżących w jego psychice. Przepisy karne nazywały psychopatami na przykład osoby skłonne do włóczęgostwa, hazardu, prostytucji czy oszustw.
Potem dopiero zaczęły powstawać inne klasy zaburzeń osobowości, które czasem powodują popełnianie przestępstw, np. osobowość borderline, anankastyczna czy narcystyczna. Ale nadal pojęcie "psychopata" stanowiło swoisty worek, do którego wrzucano osoby charakteryzujące się tym, że a. popełniają przestępstwa, b. mają zaburzone zachowania i c. nie da się tego przypisać do pozostałych kategorii. W efekcie psychopaci stanowili większość osób z zaburzeniami i często psychopatami byli nazywani przestępcy ogółem bez wnikania w to czy ich diagnozowano. Ten stan utrzymywał się długo, do końca lat 50. Czyli w okresie gdy zaczęła się kształtować popkultura w gatunku kryminału i sensacji, przestępca o nienormalnych zachowaniach był nazywany psychopatą.
Dziś klasyfikacja typów zaburzeń osobowości stała się na tyle szczegółowa, że kategoria "psychopata" już tam nie występuje, a osoby dawniej tak nazywane rozdzielają się na różne rodzaje zaburzeń, zależnie od nasilenia różnych innych cech. Najwięcej podobieństw ma kategoria "osobowość dyssocjalna" plus pewne typy narcystyczne. Diagnozuje się je na podstawie występowania całego zestawu cech oraz badań oceniających nasilenie parametrów osobowości w skalach punktowych. Jeśli osoba spełni opisowe cechy zaburzenia a potem w badaniu z użyciem skali zachowań wyjdzie, że charakterystyczna cecha osobowości jest najwyraźniejsza, uznaje się, że jest to ten rodzaj zaburzenia.
(...) do charakterystycznych cech osobowości antyspołecznej w zbiorze DSM-IV zalicza się:
1. ukończenie co najmniej 18. roku życia;
2. oznaki niewłaściwego przystosowania powinny występować już przed 15. rokiem życia;
3. osoba dotknięta takim zaburzeniem lekceważy normy prawne i używa przemocy od 15. roku życia, o czym powinno świadczyć występowanie co najmniej trzech następujących cech:
a) niemożność utrzymania się przez dłuższy okres w jednym miejscu pracy, b) nieumiejętność przestrzegania norm społecznych i prawnych, c) wykazywanie stałej drażliwości i agresywności, d) ciągłe uchylanie się od realizacji zobowiązań finansowych, niepłacenie długów lub nie zapewnienie pomocy finansowej członkom najbliższej rodziny, e) niezdolność planowania działań w przyszłości, a w szczególności dokonywanie podróży bez określonego celu i czasu trwania, f) lekkomyślne narażanie na niebezpieczeństwo życia i zdrowia własnego oraz innych osób, g) skłonność do kłamstwa, h) niezdolność realizowania roli ojca, matki, opiekuna lub opiekunki, i) niezdolność do pozostawania w związku monogamicznym przez okres dłuższy niż rok, j) brak poczucia winy;
4. przejawy antyspołecznego zachowania nie występują wyłącznie podczas epizodów manii lub schizofrenii.
Z kolei według wykazu ICD-10 do kryteriów pozwalających na stwierdzenie dyssocjalnych zaburzeń osobowości należy zaliczyć:
1) bezwzględne nieliczenie się z uczuciami innych osób;
2) silną i utrwaloną postawę nieodpowiedzialności oraz lekceważenia norm i reguł społecznych oraz zobowiązań;
3) niemożność utrzymywania stałych związków z innymi ludźmi, chociaż osobataka nie ma trudności w ich nawiązywaniu;
4) bardzo niska tolerancja na frustrację oraz niski próg wyzwalania agresji, w tym zachowań gwałtownych;
5) brak poczucia winy i nieumiejętność korzystania z doświadczeń, a zwłaszcza wyciągania wniosków z kar nakładanych na taka osobę;
6) skłonność do obwiniania innych lub wysuwania pozornie możliwych do uznania racjonalizacji zachowań, które są źródłem konfliktów z otoczeniem;
7) ciągłe przewrażliwienie”
{Piotr Góralski, Środki zabezpieczające stosowane wobec przestępców z zaburzeniami, Nowa Kodyfikacja Prawa Karnego 37, 2015 ]
Inne tematy z jednym lub większą liczbą słów kluczowych: Psychopata, Psychopaci, Berry-Dee, zło, morderstwo, psychokryminologia, kryminolog, Mind Hunter, medycyna sądowa, Kevin Dutton