Skocz do zawartości


Zdjęcie

Zagadkowa śmierć Mateusza Kawieckiego


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
31 odpowiedzi w tym temacie

#1

panbuq.
  • Postów: 4
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Mateusz Kawecki w dniu dzisiejszym miałby 33 lata (rocznik '88). Pochodził z Hutkowa (woj. lubelskie). Jest to mała wieś koło Zamościa. Od 5 lat mieszkał i pracował w Hannoverze (Niemcy, Dolna Saksonia).

28 marca 2018 roku postanawia wrócić na święta Wielkanocne do domu a przede wszystkim do swojej dziewczyny, która niedługo miała urodzić mu pierwsze dziecko.

 

Trasa jaką ma pokonać z Hannoveru do Lipiej Góry (woj. wielkopolskie), gdzie obecnie mieszkała jego dziewczyna, wg. Google Maps w chwili gdy to piszę to ponad 7 godzin - Mateusz wybiera trasę przez Szczecin. Trasa krótsza o godzinę, wiedzie przez Poznań, jednak Mateusz zawsze sam albo ojcem, który również z nim pracował w Niemczech, wybierał trasę dłuższa przez Szczecin, gdyż jak mówił jest ona znacznie wygodniejsza i ma lepszą drogę.

 

Według informacji jakie dostaje jego rodzina, wyruszył w podróż z Hannoveru o 23:30 28 marca. Później odezwał się 29 marca dopiero o 10:00. Tłumaczył się narzeczonej, że podróż strasznie się przedłużyła przez straszne korki w Polsce. Spodziewam się, że na pewno zatrzymywał się co najmniej raz lub dwa na przerwę w trasie.

 

Po krótkim czasie (10:22) jego przyszła narzeczona dostaje ostatniego SMS od Mateusza z krótką informacją, że za 2 godziny będzie już na miejscu w Lipiej Górze. Od tego czasu słuch po nim zaginał.

Na następny dzień rodzina zgłasza zaginięcie Mateusza Kaweckiego na policji w Zamościu i Hannoverze.

 

Trwają poszukiwania.

 

Z dostępnym informacji (źródła podam na samym końcu) wynika, że policja po sprawdzeniu monitoringu na przejściu granicznym dochodzi do wniosku, że Mateusz nigdy nie dotarł do Polski i dalej przebywa na terenie Niemiec. Nie zarejestrowano też logowania się telefonu komórkowego ofiary do żadnej stacji BTS na terenie Polski. To skąd pisał Mateusz, twierdząc, że jest już w Szczecinie i pozostało mu tylko 2 godziny drogi do Lipiej Góry?

 

Rodzina w tym czasie też nie próżnuje. Drukują i rozwieszają plakaty, docierają do jego znajomych i pytają czy się odzywał, czy coś wiedzą. W końcu zaczęli się udzielać w mediach błagając o pomoc i jakiekolwiek informacje na temat jego zniknięcia.

 

16 maja postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i opuszcza rodzinny Hutków (woj. lubelskie) by przez kolejny miesiąc poszukiwać Mateusza. Wielokrotnie przejeżdżają trasę, którą odbył 28 na 29 marca. Szukali wypadku z udziałem BMW, którym jeździł jego syn. Zatrzymywali się na parkingach i stacjach benzynowych pytając się o syna, czy ktokolwiek coś widział.

 

Co ciekawe policja w między czasie nadal utrzymuje, że Mateusz dalej przebywa na terenie Niemiec. Twierdzą tak, ponieważ po przejrzeniu monitoringu z autostrad, stacji benzynowych, monitoringu miejskiego, nigdzie nie zidentyfikowano jego samochodu.

W między czasie ojciec po kolejnym przejeździe przez tą samą trasę i przepytywaniu kolejnych ludzi (tirowcy, kierowcy osobówek na postojach, obsługę stacji benzynowych, etc.), dowiedział się, że obsługa jednej ze stacji benzynowych utrzymuje, że niedaleko dokonano napadu na cysternę, która po prostu wyparowała. Incydent miał miejsce w tym samym czasie, w którym Mateusz wracał do domu.
Policja utrzymuje, że do napadu na tira nie doszło.

 

W między czasie rodzina nie poprzestaje w poszukiwaniach na własną rękę (występy w telewizji, ulotki, przepytywanie ewentualnych świadków). Proszą również policje o wszystkie materiały z monitoringów jakie mieli by sami mogli wszystko przejrzeć. Prośba spotyka się ze stanowczą odmową.

 

Ekipa telewizyjna "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie" pojawia się w Hutkowie i tak prowadząc rozmowy z rodziną obchodzą cały teren; dom, podwórko, okolice stodoły. Nie zauważają niczego podejrzanego i z gotowym do obróbki materiałem wracają do Katowic.

 

W czerwcu 2018 roku wokół stodoły zaczął unosić się zapach padliny. Nie był on na tyle intensywny, by wywoływał niepokój domowników czy sąsiadów. Stodoła zresztą stoi otwarta dzień i noc. Codziennie ktoś do niej wchodzi jednak nie zauważają niczego szczególnego. Z poziomu ziemi nie widać co znajduje się na piętrze. Rodzina i sąsiedzi podejrzewają, że pewnie do stodoły dostało się jakieś umierające dzikie zwierzę i tam zdechło a jego truchło powoli zaczęło się rozkładać.

 

12 września 2018 roku sąsiad od niechcenia pyta mamę Mateusza czy już wiadomo co powodowało taki nieprzyjemny zapach wydobywający się ze stodoły. Kobieta odpowiada, że nikt nie sprawdzał dokładnie na górze a ona sama nie chce wchodzić sama po drabinie na piętro i przeszukiwać górę aby odnaleźć truchło zwierzęcia. Sąsiad oferuje swoją pomoc.

 

Wchodząc na górę odkrywa zwłoki Mateusza Kaweckiego. Natychmiast została wezwana policja.

Funkcjonariusze z Zamościa, którzy przybyli na miejsce zobaczyli makabryczny widok. Twarz Mateusza była zapadnięta; sama skóra i kości. W szczęce brakowało wszystkich zębów, które były ułożone obok leżących zwłok. Na szyi ofiary dokładnie były widoczne dwie sine ślady po pętli; jedna bliżej głowy druga dużo poniżej. Nad zwłokami wisiał gruby sznur z pętlą.

 

Przy zwłokach znajdował się plecak ofiary, jego portfel, telefon komórkowy, butelka po wodzie z dużą ilością niedopałków papierosów w środku. I karton po soku pomarańczowym. Rodzina uważa, że Mateusz wręcz nie znosił soku pomarańczowego. Upierała się, że znalezisko musiało należeć do oprawcy.

 

W toku śledztwa i sprawdzeniu połączeń wychodzących, i przychodzących z telefonu Mateusza technicy odkrywają, że 30 marca, a więc dobę po faktycznym zaginięciu, z telefonu komórkowego ofiary zostało wykonane połączenie wychodzące do stryja Mateusza. Jednak żadne połączenie nie dociera do telefonu odbiorcy.

 

Wśród rzeczy ofiary nie znaleziono kluczyków do BMW oraz dowodu rejestracyjnego. Do dnia dzisiejszego nie odnaleziono również samochodu.

Śledczy otwarcie oświadczyli rodzinie, że miejsce zbrodni zostało przeszukane, jednak gdyby chcieli to dokładniej musieliby przeczesywał całą słomę przez dwa tygodnie.

 

13 września, czyli dzień po znalezieniu zwłok rodzina odbiera rzeczy Mateusza z prosektorium. Wszystkie były wrzucone w wielki nieładzie w torbę na śmieci. Zdziwiło to rodzinę bo jak można dokładnie przebadać całe ubranie, rzeczy osobiste, dokumenty, telefon, etc. w ciągu zaledwie niecałej doby po ich znalezieniu?

 

14 września ojciec ofiary po dokładniejszym przeszukaniu znalazł but Mateusza a w nim odciętą stopę.

Całą sprawą zainteresował się program Interwencja. Dziennikarz Rafał Zalewski przeprowadził rozmowę z prokuratorem, który prowadził śledztwo, który po rozmowie ponownie odbiera wcześniej wydane rzeczy osobiste ofiary.

- To jest bardzo dziwne, bo wielokrotnie byliśmy w tym czasie w tej stodole, drzwi były otwarte na oścież i nikt niczego nie zauważył. Prokurator twierdzi, że on tam wisiał, ale my tak nie uważamy, bo go po prostu tam nie widzieliśmy - mówi kuzynka Mateusza Edyta Dąbska.

Według śledczych lina oraz ślady na szyi Mateusza świadczą o samobójstwie i taką tezę potwierdza prokurator:
- Taka teza była najbardziej prawdopodobna w momencie ujawnienia zwłok, między innymi ze względu na linę wisielczą – tłumaczy Rafał Kawalec z Prokuratury Okręgowej w Zamościu.

 

Skąd takie przypuszczenia? Trudno się domyśleć. Nie logicznym jest by osoba, która chce popełnić samobójstwo specjalnie pokonała dystans ponad 650 kilometrów jakie dzieli Hannover i Hutków, niezauważalnie powiesiła linę po czym wyrwała sobie zęby (według dentystów, z którymi rozmawiała rodzina ofiary, aby wyrwać zęba potrzeba na prawdę porządnych narzędzi oraz wielkiej siły), odcięła sobie stopę następnie wypiła sok pomarańczowy i powiesiła się.

 

8 grudnia 2018 najbliżsi Mateusza dowiedzieli się, że zebrane 4 miesiące wcześniej dowody rzeczowe przekazane do analizy, nie opuściły komendy policji w Zamościu. Rodzina wskazuje na nieprawidłowości w pracy policji i prokuratury.

Sprawa jest nadal badana.

 

Jeśli ktokolwiek mógłby pomóc w rozwiązaniu zagadki śmierci Mateusza Kaweckiego proszony jest o kontakt pod numerem telefonu: 0049/151-453-799-08 lub z KPP w Zamościu (084) 677-14-17 lub telefonem alarmowym policji 997.

 

Opis ofiary: mężczyzna, 181 - 185 centymetrów wzrostu, muskularna budowa ciała, ciemne, krótko obcięte włosy. W chwili śmierci ma 30 lat.

Samochód ofiary to granatowy BMW na niemieckich tablicach H LM 680.

 

 

 

 

Źródła: https://www.asta24.p...ina-lipiej-gory, https://panstwowpans...-domu_1692769/, https://polskiobserw...ole-kolo-domu/, https://www.youtube....jBd4-KZg&t=712s


  • 7

#2

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6686
  • Tematów: 774
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

14 września ojciec ofiary po dokładniejszym przeszukaniu znalazł but Mateusza a w nim odciętą stopę.

Po przeszukaniu czego? Worka z rzeczami? Nie wierzę, że dostał worek i w nim taką niespodziankę.





#3

panbuq.
  • Postów: 4
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

 

14 września ojciec ofiary po dokładniejszym przeszukaniu znalazł but Mateusza a w nim odciętą stopę.

Po przeszukaniu czego? Worka z rzeczami? Nie wierzę, że dostał worek i w nim taką niespodziankę.

 

 

Sorry, nie zaznaczyłem. Ojciec przeszukał słomę, która znajdowała się na piętrze strychu.


  • 0

#4

Mischakel.

    Ataman

  • Postów: 762
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Temat bardzo ciekawy i aż dziwne, że na forum pojawił się dopiero teraz, za co należą się podziękowania @panbuq (i dodatkowe za, mimo błędów :) napisanie tekstu samodzielnie a nie kopiowanie gotowca z innych źródeł).

 

Sprawa zaiste intrygująca i do samego końca niewyjaśniona całkowicie. Zaintrygowała nie tylko Polaków, znalazłem też wątek na reddicie (https://www.reddit.c...polish_man_who/ ). Najnowsza aktualizacja na reddicie pochodzi z połowy 2020 r. i wtedy wiadomo było już więcej (sam redditowy wątek opiera się o artykuł z Tygodnika Zamojskiego, który bez wykupienia prenumeraty nie jest ogólnodostępny).

 

Tak naprawdę dopiero po wydarzeniach wspomnianych przez panbuqa policje z Niemiec i Polski oraz polska prokuratura ustaliły więcej (dość dużo!) faktów.

 

Otóż porównując nagrania z monitoringu w Niemczech, po przeszukaniu hanowerskiego mieszkania Mateusza i połączeniu kilku innych faktów ustalono, że kiedy Mateusz dał znać rodzinie, że jest w Szczecinie i za 2 godziny będzie u narzeczonej, skłamał. Informację tę wysłał z Niemiec, tak więc początkowe ustalenia policji były prawdziwe, jako że jego bmw faktycznie Niemiec nie opuściło. 

 

Jednak Mateusz do Polski faktycznie dotarł. Z Hanoweru do Frankfurtu nad Odrą przyjechał pociągiem, a granicę polsko-niemiecką przekroczył dopiero w nocy z 29. na 30. marca, prawdopodobnie pieszo w Słubicach.

 

Tutaj pojawia się chyba najbardziej tajemniczy wątek sprawy (dotąd nierozwiązany). W Słubicach Mateusz miał zatrzymać się na noc w hotelu, razem z inną osobą, której tożsamości czy nawet płci nie ustalono (lub nie podano do wiadomości publicznej jak i rodzinie). 

 

Ze Słubic pojechał pociągiem do Warszawy, a w Wielki Piątek 30. marca busem dostał się do Zamościa. Ostatecznie mamy tu kolejną lukę, bowiem nie udało się dostalić, jak właściwie Mateusz dostał się do samego Hutkowa.

 

Zdaniem śledczych wszystko wskazuje na zaplanowane samobójstwo. Dodatkowo na reddicie wyczytałem, że z powodu dalekoposuniętego rozkładu zwłok, w momencie ich znalezienia głowa odpadła od zwłok (być może kiedy ciało spadło z pętli, na której wisiało). Stopa, którą znaleziono w bucie odpadła zapewne jeszcze szybciej w wyniku tak rozkładu jak i grawitacji.

 

Co również istotne, prokuratura nie stwierdziła uchybień w pracy policji, jednak wewnętrzne postępowanie komendy wojewódzkiej doprowadziło do ukarania naganą dwóch funkcjonariuszy oraz przeprowadzenia czynności wyjaśniających wobec trzeciego, co potwierdza to, że początkowo mogło dojść do uchybień, bez których być może wiedzielibyśmy dziś więcej, lub sprawę udałoby się posunąć do przodu wcześniej.

 

Co jeszcze zastanawia? W końcu przeprowadzono laboratoryjne badania DNA rzeczy osobistych Mateusza w Warszawie, jednak nie znaleziono na nich żadnych śladów osób trzecich, co jest o tyle zastanawiające, że całą daleką drogę z Hanoweru pokonał przecież środkami komunikacji publicznej, a w Słubicach spędził z kimś noc w jednym pokoju. Nie ustalono jednak, kiedy dokładnie doszło do śmierci Mateusza, więc być może nie stało się to zaraz po przybyciu do Hutkowa (o ile do śmierci w ogóle doszło właśnie tam, jak twierdzą śledczy).

 

Przepraszam za być może niewystarczającą ilość odnośników do chronologii całej sprawy, ale piszę "na gorąco" to, co wyczytałem na reddicie i nie mam za bardzo czasu na redakcję tekstu ;) Osobiście przychylam się do oficjalnej wersji wydarzeń, ponieważ ma to po prostu jak dla mnie sens, że Mateusz z jakichś powodów zagubił się i postanowił skończyć ze sobą, ale zechciał to zrobić w miejscu, z którego pochodził.

 

Bez wątpienia jednak pozostaje w tej sprawie wiele niewiadomych, z których według mnie ta największa to kim był współlokator(ka?) ze słubickiego hotelu i jaki był cel tego spotkania.

 

Wśród redditowców można wyczytać teorie, że Mateusz popełnił samobójstwo ponieważ nie udźwignął z jakichś powodów faktu, że wkrótce miał zostać ojcem, lub że w Słubicach spotkał się ze swoją kochanką, lub nawet że był pracownikiem seksualnym w Niemczech, i to z takich powodów miał nie mieć sił, aby powrócić do narzeczonej czy rodziny (jednak z szacunku dla zmarłego podkreślam, że są to czyste gdybania, redditowcy naprawdę nie wiedzą nic więcej niż policja czy media).

 

O kontynuowanie śledztwa zabiegać ma w szczególności siostra Mateusza zamieszkująca również w Hanowerze. Apeluje ona właśnie o poszukiwania tajemniczej osoby ze Słubic, która mogłaby pomóc rozwiać chociaż kilka z wielu wątpliwości.


  • 1

#5

panbuq.
  • Postów: 4
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

@Ataman, wielkie dzięki za dopełnienie historii :)


  • 0

#6

Shiver.

    Silent Reaper

  • Postów: 661
  • Tematów: 19
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Bardzo ciekawe historia.

 

Co do teorii @Mischakel jakoś nie bardzo mi się klei powiązanie dat z tymi zmianami na ciele denata.

 

Czyli zakładając hipotetycznie:

 

1) 30. marca dociera do Hutkowa - nikt z rodziny ani mieszkańców nie zauważył spacerującego piechotą Mariusza, który wchodzi po cichu do stodoły i wiesza się, znając ciekawośc mieszkańców małych wsi mało prawdopodobne ale ok do przyjęcia

 

2) W czerwcu wokół stodoły zaczął unosić się zapach padliny - coś długo z tym zapachem, po dwóch miesiącach dopiero nastąpił rozkład glnilny w stodole gdzie zazwyczaj jest duża wilgotność ? Tu by się musiał wypowiedzieć patomorfolog na podstawie też warunków atomosferycznych w tym rejonie od kwietnia do czerwca, plus mikroklimatycznych w pomieszczeniu stodły. Moim zdaniem takich zapach pojawiłby się dużo wcześniej.

 

3) 12 września nadal zapach zgnilizny i odkrycie ciała - nie dziwi Was fakt, że od czerwca do połowy września coś cuchnie w stodole i każdy ma to daleko gdzieś ? Nawet zakładająć, że to truchło zwierzęcia to raczej też by zapach szybciej ustąpił. Tym bardziej dziwi mnie, że gospodarzom nie przeszkadzało to w codziennej pracy, nie chcieli tego truchła sprzątnać, itp. Zakładam, że ta stodoła nie ma powierzchni boiska piłkarskiego...

 

4) Kolega zakłada, że głowa odpadła i stopa podczas procesu gnilnego - ponownie temat dla patomorfologa - jak w punkcie 2, natomiast nigdy nie uwierze w wypadnięcie idealnie wszystkich zębów, jeśli nawet hipotetycznie by przyjać, że faktycznie oderwałą się do korpusu. Spadła na miękkią słomę, prawdopodobieństwo, że przy updaku wypadły z żuchwy wszytkie zęby co do jednego jest równe zero moim zdaniem. Na pewno nie po takim okresie czasu od zgonu i nie przy upadku na słomę. Zęby zostająw czaszce latami...

 

Bardzo dużo tu nieścisłości.


Użytkownik Partuszew edytował ten post 15.12.2021 - 21:11

  • 1

#7

Shiver.

    Silent Reaper

  • Postów: 661
  • Tematów: 19
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Obejrzyjcie proszę ten materiał aby wyrobić sobie trochę szerszy pogląd na sprawę:

https://panstwowpans...k-domu_1692769/


Użytkownik Partuszew edytował ten post 15.12.2021 - 21:11

  • 0

#8

Shiver.

    Silent Reaper

  • Postów: 661
  • Tematów: 19
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Po przekopaniu głębiej materiałów na sieci o tej sprawie, nawet komentarzy w dziennikach lokalnych na Zamojszczyźnie i komentarzy po programach "Państwo w państwie: wychodzi kilka aspektów, które do tej pory nie były tu omówione.

 

Pierwszy to taki, że zmarły miał epizod w życiu o podanie o ojcostwo, które oddalono po testach dna. Co ciekawsze była to koleżanka jego siotry, która potem została zaproszona na jej ślub. Między innym z tego powodu nie było go na ślubie właśnej siostry.

 

Jego ciotka z Hannoveru komentowała zarówno na lokalnym profilu fb jak i pod programem pod swoim imieniem i nazwiskiem wpisy, w których ujawniła pewne fakty nie znane albo zatajone przed policją. Sprawa ukrycia torby z rzeczami przed wyjazdem oraz to, że nie było on ojcem dziecka, które miało się urodzić. Nic nie wiemy o jego problemach z depresją, finansami lub natury rodzinnej, takich informacji nitk nie podawał. Można na sieci znaleźć wypowiedzi, że miał problemy z hazardem i że rodzina zataiła fakt pozostawienia listu pożegnalnego w Hannoverze.

 

Co znamienity nie mamy jakiego kolwiek odniesienia jego narzeczone do całej sytuacji, nie wypowiada się, nie występuję jak siostra, nie podawane są żadne fakty z jej zeznaniami jako świadka, nieco dziwne sami przyznacie ?

 

Jedziemy dalej.

 

Wstępnie moim zdaniem nigdy nie był w Szczecinie - dlategoż właśnie Policja wykluczyła to i to szybko i łątwo albowiem w 2018 roku działał już system, który skanuje wszystkie rejestracje pojazdów przekraczających granice, nie trzeba było siedzieć nad monitoringiem.

 

Samochodu pozbył się w Hannowerze, do Polski przyjechał nocnym pociągiem po 30 marca, do Warszawy (może na dworcu WC mają jeszcze archiwalne nagranie, sprawdziłbym wszystkie pociągi z Berlina w ten i kolejne dni), potem udał się do Zamościa.

 

Było to już wtedy, gdy go szukano, dzwoniono, jednak on wyłączył telefon i w Polsce już go nie uruchamiał. Z jakiegoś powodu (tutaj powodów może być naprawdę setki i wcale niezwiązanych z wymiarem sprawiedliwości, mógł mieć problem natury psychicznej, rodzina mogła o wszystkim nie wiedzieć) nie chciał odebrać telefonu, miał go jeszcze 30 marca gdy niechcąco lub przez nieuwagę wykrecił numer do stryja, później go wyłączył.

 

Było to jednak zdecydowanie w Niemczech. Gdyby się zalogował w Polsce to jego dane trafiłyby automatycznie do HLR wraz z wszystkimi adresami zalogowania oraz datami i to się bardzo łatwo i bardzo szybko sprawdza. Jeśli Policja twierdzi, że to sprawdziła to sprawdziła, w 2018 roku procedura współpracy sieci GSM z organami ścigania działa szybko i sprawnie.

 

Być może już w Hannowerze podjął decyzję o samobójstwie ?

 

Beznajdziejnie przeprowadzono cały proces zbierania materiałów ale wygląda jednak, że w założeniu Prokuratura ma rację i być może właśnie dlatego nie przywiązywano uwagi do tych zbieranych rzeczy. Być może również wiedzą o czymś o czym nie informują oficjalnie z obawy przed oskarżeniami rodziny ?

 

Tak, bywają takie sytuacje kiedy Prokuratura swoimi sposobami dowiaduje się o pewnych faktach, ale ich nie ujawnia oficjalnie bo rodzina będzie tylko komplikować. Nie sądzę, aby osoby trzecie miały w tym jakiś udział. Chociaż nieprawdopodobnym jest to, że pół roku wisiał w stodole to jednak być może jest to możliwe. Jedyne co mi nada mocno nie pasuje to ten późno pojawiający się zapach zgnilizny i całkowity brak ze strony rodziny na ten fakt.

 

Jeśli chodzi o wypadnięte żeby to tutaj też sprawdziłbym, czy zmarły nie zakładał sobie jakichkolwiek koronek - czy ktoś sprawdzał jego dentystów lub czy gdziekowiek są jego zdjęcia zębów? Przypomnę, że nawet po pół roku można stwierdzić, czy kość została wybita tępym czy ostrym narzędziem i czy z taką siłą, która pozwoliłaby na wybicie wszystkich zębów?

 

Jestem przekonany, że każdy nawet początkujący patomorfolog mając ciało i zęby osobno od razu pomyśli o tym o czym my wszyscy pomyślimy czyli o tym, że ktoś mu te zęby wybił i to będzie pierwsza rzecz, którą sprawdzą. Jeśli w raporcie z sekcji zwłok nie ma o tym wzmianki to znaczy, że te zęby wyleciały same w procesie rozkładu ciała. Bo jeśli zakładał koronki to wypadły mu w całości jak tylko dziąsła zeszły.

 

Wisielcy spadają ze sznurka o wiele wcześniej, góra miesiąc więc w dalszym ciągu nie można wykluczyć, że w tej stodole jednak cały czas był. Ale tu znowu wracam do punkt - dlaczego nie sprawdzali źródła zapachu ??

 

70 % przemawia za samobójstwem.... ale nie takim zwykłym.. trochę bardziej skomplikowanym i złożonym w swojej naturze przez co niestety budzącym podejrzenia morderstwa. A może właśnie zmarły tak chciał, żeby wszyscy myśleli bo nie chciał, żeby jego dziecko i rodzina mieli do niego żal, że popełnił samobójstwo?

 

Bardzo ciekawe sprawa jest też z tą jego ciotką z Hannoveru i bardzo ostrymi wypowiedziami w jej stronę jego siostry na forach publicznych, wygląda na to, że jeszcze wiele spraw rodzinnych wewnątrz nie jest zupelnie wyjaśnionych. Moim zdaniem nie do końca ktoś tu mówi prawdę albo coś ukrywa.


Użytkownik Partuszew edytował ten post 15.12.2021 - 22:00

  • 0

#9

rokr.
  • Postów: 60
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

A samo pozbycie się samochodu? Z tego co rozumiem nie odnaleziono go do dzisiaj. Porzucony samochód po takim czasie na pewno został by już odnaleziony. Więc ktoś go "zutylizował". Wątpię żeby zrobił to sam zmarły, bo do tego potrzeba czasu, warunków, narzędzi. Chyba że samochód został sprzedany komuś kto zajmuję się takimi nie do końca legalnymi incydentami. Natomiast w takim wypadku całe samobójstwo musiały by być planowane dużo wcześniej


  • 0

#10

Shiver.

    Silent Reaper

  • Postów: 661
  • Tematów: 19
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

A samo pozbycie się samochodu? Z tego co rozumiem nie odnaleziono go do dzisiaj. Porzucony samochód po takim czasie na pewno został by już odnaleziony. Więc ktoś go "zutylizował". Wątpię żeby zrobił to sam zmarły, bo do tego potrzeba czasu, warunków, narzędzi. Chyba że samochód został sprzedany komuś kto zajmuję się takimi nie do końca legalnymi incydentami. Natomiast w takim wypadku całe samobójstwo musiały by być planowane dużo wcześniej

 

Jeśli ciotka nie łże i był list pożegnalny to samochodu pozbył się w Hannowerze, być może w "szemranym" serwisie a samobójstwo planował już wczesniej. Wtedy auto poszło na części i ślad zaginął.
 


  • 0

#11

Ufo1312.
  • Postów: 26
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

A to pozbycie sie samochodu jest jakims miszyn impasibel czy Co bo nie rozumiem? Daj mi swoja fure i na drugi dzien sladu po niej nie bedzie gwarantuje
  • 0

#12

Shiver.

    Silent Reaper

  • Postów: 661
  • Tematów: 19
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

A to pozbycie sie samochodu jest jakims miszyn impasibel czy Co bo nie rozumiem? Daj mi swoja fure i na drugi dzien sladu po niej nie bedzie gwarantuje

Dokładnie. Dlatego to kurczowe trzymanie się rodziny przy wątku z samochodem jest dziwne. Może po prostu nie mogą sobie zwizualizować tego, że ich dziecko mogło popełnić samobójstwo i tyle. Samochód na 99% nie przekroczył granicy bo wyszedł by w systemie na przejściach ze skanów rejestracji. Został pewnie opchnięty do Turka w Hannowerze. Te teorie rodziny o jego przejęciu i "wyparowaniu" w Polsce są mocno infantylne jak dla mnie.


Użytkownik Partuszew edytował ten post 22.12.2021 - 21:48

  • 0

#13

rokr.
  • Postów: 60
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ale czy planując samobójstwo myślał byś o tym żeby "wyparować" swój samochód? Wydaje mi się że nie. Zwłaszcza że gość nie chciał upozorować swojego zaginięcia, skoro powiesił się w stodole przy swoim domu. Co to za różnica dla niego czy pozbył by się samochodu czy nie? Osoba chcąca odebrać sobie życie raczej ma tysiące innych myśli i problemów, niż pozbywanie się samochodu w szemrany sposób, by później kombinować z powrotem do domu w którym odbierze sobie życie


  • 0

#14

Shiver.

    Silent Reaper

  • Postów: 661
  • Tematów: 19
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

@Rokr może był spłukany i musiał sprzedać auto aby mieć kasę na podróż. W komentarzach pod różnymi artykułami były wzmianki, że miał problemy z hazardem. Jest za mało informacji więc wszystko jest gdybaniem. Takie tematy może zna tylko rodzina i prokurator, o ile zeznali co kolwiek na ten temat. Nadal zachodzę w głowie jak to się stało, że powiesił się 30.03 lub 01.04. a rodzina dopiero koło czerwca poczuła zapach zgniliziny w stodole i do połowy wrześnie nic sobie z niego nie robiła. To się normalnie funkcjonującemu człowiekowi kompletnie nie mieści w głowie. W Hannoverze mieszkała ich ciotka, ojciec pracował także oraz jego siostra rodzona. Nie bardzo mi się chce wierzyć, że kompletnie nie mieli pojęcia jak mu się tam wiodło i z czym miał problemy. Nawet jak był małomówny, itp. to przez tyle lat na bank musieli coś zauważyć, na niektórych komentarzach na podstawie zdjęć, padło parę stwierdzeń, że widać po charakterystycznie zaburzonych proporcjach twarzy, że mógł mieć depresję. Jest tu jak wspominałem wiele nie podanych do informacji publicznej faktów z życia węwnątrzrodzinnego.


  • 0

#15

rokr.
  • Postów: 60
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

W sumie z tym też racja. Kurczaka w lodówce potrzymasz ponad tydzień i już jest smród że się lodówki otworzyć nie da. Ciało pozostawione na poddaszu w stodole gdzie na pewno jest gorąco, jak wiadomo dach się zawsze nagrzewa, wystarczy wejść na strych w lecie, gdzie nieraz jest z 40 stopni, na pewno zaczęło by gnić i śmierdzieć dużo wcześniej niż po dwóch miesiącach. Nie znam się na tym ale po dwóch miesiącach zwłoki powinny raczej przestawać już śmierdzieć 


  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 3

0 użytkowników, 3 gości oraz 0 użytkowników anonimowych