Mateusz Kawecki w dniu dzisiejszym miałby 33 lata (rocznik '88). Pochodził z Hutkowa (woj. lubelskie). Jest to mała wieś koło Zamościa. Od 5 lat mieszkał i pracował w Hannoverze (Niemcy, Dolna Saksonia).
28 marca 2018 roku postanawia wrócić na święta Wielkanocne do domu a przede wszystkim do swojej dziewczyny, która niedługo miała urodzić mu pierwsze dziecko.
Trasa jaką ma pokonać z Hannoveru do Lipiej Góry (woj. wielkopolskie), gdzie obecnie mieszkała jego dziewczyna, wg. Google Maps w chwili gdy to piszę to ponad 7 godzin - Mateusz wybiera trasę przez Szczecin. Trasa krótsza o godzinę, wiedzie przez Poznań, jednak Mateusz zawsze sam albo ojcem, który również z nim pracował w Niemczech, wybierał trasę dłuższa przez Szczecin, gdyż jak mówił jest ona znacznie wygodniejsza i ma lepszą drogę.
Według informacji jakie dostaje jego rodzina, wyruszył w podróż z Hannoveru o 23:30 28 marca. Później odezwał się 29 marca dopiero o 10:00. Tłumaczył się narzeczonej, że podróż strasznie się przedłużyła przez straszne korki w Polsce. Spodziewam się, że na pewno zatrzymywał się co najmniej raz lub dwa na przerwę w trasie.
Po krótkim czasie (10:22) jego przyszła narzeczona dostaje ostatniego SMS od Mateusza z krótką informacją, że za 2 godziny będzie już na miejscu w Lipiej Górze. Od tego czasu słuch po nim zaginał.
Na następny dzień rodzina zgłasza zaginięcie Mateusza Kaweckiego na policji w Zamościu i Hannoverze.
Trwają poszukiwania.
Z dostępnym informacji (źródła podam na samym końcu) wynika, że policja po sprawdzeniu monitoringu na przejściu granicznym dochodzi do wniosku, że Mateusz nigdy nie dotarł do Polski i dalej przebywa na terenie Niemiec. Nie zarejestrowano też logowania się telefonu komórkowego ofiary do żadnej stacji BTS na terenie Polski. To skąd pisał Mateusz, twierdząc, że jest już w Szczecinie i pozostało mu tylko 2 godziny drogi do Lipiej Góry?
Rodzina w tym czasie też nie próżnuje. Drukują i rozwieszają plakaty, docierają do jego znajomych i pytają czy się odzywał, czy coś wiedzą. W końcu zaczęli się udzielać w mediach błagając o pomoc i jakiekolwiek informacje na temat jego zniknięcia.
16 maja postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i opuszcza rodzinny Hutków (woj. lubelskie) by przez kolejny miesiąc poszukiwać Mateusza. Wielokrotnie przejeżdżają trasę, którą odbył 28 na 29 marca. Szukali wypadku z udziałem BMW, którym jeździł jego syn. Zatrzymywali się na parkingach i stacjach benzynowych pytając się o syna, czy ktokolwiek coś widział.
Co ciekawe policja w między czasie nadal utrzymuje, że Mateusz dalej przebywa na terenie Niemiec. Twierdzą tak, ponieważ po przejrzeniu monitoringu z autostrad, stacji benzynowych, monitoringu miejskiego, nigdzie nie zidentyfikowano jego samochodu.
W między czasie ojciec po kolejnym przejeździe przez tą samą trasę i przepytywaniu kolejnych ludzi (tirowcy, kierowcy osobówek na postojach, obsługę stacji benzynowych, etc.), dowiedział się, że obsługa jednej ze stacji benzynowych utrzymuje, że niedaleko dokonano napadu na cysternę, która po prostu wyparowała. Incydent miał miejsce w tym samym czasie, w którym Mateusz wracał do domu.
Policja utrzymuje, że do napadu na tira nie doszło.
W między czasie rodzina nie poprzestaje w poszukiwaniach na własną rękę (występy w telewizji, ulotki, przepytywanie ewentualnych świadków). Proszą również policje o wszystkie materiały z monitoringów jakie mieli by sami mogli wszystko przejrzeć. Prośba spotyka się ze stanowczą odmową.
Ekipa telewizyjna "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie" pojawia się w Hutkowie i tak prowadząc rozmowy z rodziną obchodzą cały teren; dom, podwórko, okolice stodoły. Nie zauważają niczego podejrzanego i z gotowym do obróbki materiałem wracają do Katowic.
W czerwcu 2018 roku wokół stodoły zaczął unosić się zapach padliny. Nie był on na tyle intensywny, by wywoływał niepokój domowników czy sąsiadów. Stodoła zresztą stoi otwarta dzień i noc. Codziennie ktoś do niej wchodzi jednak nie zauważają niczego szczególnego. Z poziomu ziemi nie widać co znajduje się na piętrze. Rodzina i sąsiedzi podejrzewają, że pewnie do stodoły dostało się jakieś umierające dzikie zwierzę i tam zdechło a jego truchło powoli zaczęło się rozkładać.
12 września 2018 roku sąsiad od niechcenia pyta mamę Mateusza czy już wiadomo co powodowało taki nieprzyjemny zapach wydobywający się ze stodoły. Kobieta odpowiada, że nikt nie sprawdzał dokładnie na górze a ona sama nie chce wchodzić sama po drabinie na piętro i przeszukiwać górę aby odnaleźć truchło zwierzęcia. Sąsiad oferuje swoją pomoc.
Wchodząc na górę odkrywa zwłoki Mateusza Kaweckiego. Natychmiast została wezwana policja.
Funkcjonariusze z Zamościa, którzy przybyli na miejsce zobaczyli makabryczny widok. Twarz Mateusza była zapadnięta; sama skóra i kości. W szczęce brakowało wszystkich zębów, które były ułożone obok leżących zwłok. Na szyi ofiary dokładnie były widoczne dwie sine ślady po pętli; jedna bliżej głowy druga dużo poniżej. Nad zwłokami wisiał gruby sznur z pętlą.
Przy zwłokach znajdował się plecak ofiary, jego portfel, telefon komórkowy, butelka po wodzie z dużą ilością niedopałków papierosów w środku. I karton po soku pomarańczowym. Rodzina uważa, że Mateusz wręcz nie znosił soku pomarańczowego. Upierała się, że znalezisko musiało należeć do oprawcy.
W toku śledztwa i sprawdzeniu połączeń wychodzących, i przychodzących z telefonu Mateusza technicy odkrywają, że 30 marca, a więc dobę po faktycznym zaginięciu, z telefonu komórkowego ofiary zostało wykonane połączenie wychodzące do stryja Mateusza. Jednak żadne połączenie nie dociera do telefonu odbiorcy.
Wśród rzeczy ofiary nie znaleziono kluczyków do BMW oraz dowodu rejestracyjnego. Do dnia dzisiejszego nie odnaleziono również samochodu.
Śledczy otwarcie oświadczyli rodzinie, że miejsce zbrodni zostało przeszukane, jednak gdyby chcieli to dokładniej musieliby przeczesywał całą słomę przez dwa tygodnie.
13 września, czyli dzień po znalezieniu zwłok rodzina odbiera rzeczy Mateusza z prosektorium. Wszystkie były wrzucone w wielki nieładzie w torbę na śmieci. Zdziwiło to rodzinę bo jak można dokładnie przebadać całe ubranie, rzeczy osobiste, dokumenty, telefon, etc. w ciągu zaledwie niecałej doby po ich znalezieniu?
14 września ojciec ofiary po dokładniejszym przeszukaniu znalazł but Mateusza a w nim odciętą stopę.
Całą sprawą zainteresował się program Interwencja. Dziennikarz Rafał Zalewski przeprowadził rozmowę z prokuratorem, który prowadził śledztwo, który po rozmowie ponownie odbiera wcześniej wydane rzeczy osobiste ofiary.
- To jest bardzo dziwne, bo wielokrotnie byliśmy w tym czasie w tej stodole, drzwi były otwarte na oścież i nikt niczego nie zauważył. Prokurator twierdzi, że on tam wisiał, ale my tak nie uważamy, bo go po prostu tam nie widzieliśmy - mówi kuzynka Mateusza Edyta Dąbska.
Według śledczych lina oraz ślady na szyi Mateusza świadczą o samobójstwie i taką tezę potwierdza prokurator:
- Taka teza była najbardziej prawdopodobna w momencie ujawnienia zwłok, między innymi ze względu na linę wisielczą – tłumaczy Rafał Kawalec z Prokuratury Okręgowej w Zamościu.
Skąd takie przypuszczenia? Trudno się domyśleć. Nie logicznym jest by osoba, która chce popełnić samobójstwo specjalnie pokonała dystans ponad 650 kilometrów jakie dzieli Hannover i Hutków, niezauważalnie powiesiła linę po czym wyrwała sobie zęby (według dentystów, z którymi rozmawiała rodzina ofiary, aby wyrwać zęba potrzeba na prawdę porządnych narzędzi oraz wielkiej siły), odcięła sobie stopę następnie wypiła sok pomarańczowy i powiesiła się.
8 grudnia 2018 najbliżsi Mateusza dowiedzieli się, że zebrane 4 miesiące wcześniej dowody rzeczowe przekazane do analizy, nie opuściły komendy policji w Zamościu. Rodzina wskazuje na nieprawidłowości w pracy policji i prokuratury.
Sprawa jest nadal badana.
Jeśli ktokolwiek mógłby pomóc w rozwiązaniu zagadki śmierci Mateusza Kaweckiego proszony jest o kontakt pod numerem telefonu: 0049/151-453-799-08 lub z KPP w Zamościu (084) 677-14-17 lub telefonem alarmowym policji 997.
Opis ofiary: mężczyzna, 181 - 185 centymetrów wzrostu, muskularna budowa ciała, ciemne, krótko obcięte włosy. W chwili śmierci ma 30 lat.
Samochód ofiary to granatowy BMW na niemieckich tablicach H LM 680.
Źródła: https://www.asta24.p...ina-lipiej-gory, https://panstwowpans...-domu_1692769/, https://polskiobserw...ole-kolo-domu/, https://www.youtube....jBd4-KZg&t=712s