Skocz do zawartości


Zdjęcie

Noc w Muzeum... ooops! Miało być w Mauzoleum. Zmierz się z poltergeistem MacKenzie'go


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6716
  • Tematów: 775
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Metody komunikacji współczesnego społeczeństwa bardzo różnią się od tych stosowanych jeszcze kilkadziesiąt lat temu, a wraz z ich ciągłym rozwojem, ewoluują również sposoby, w jakie ewoluują opowieści i przekazy ludowe. Oznacza to, że nie jest niczym niezwykłym, że pochodzenie opowieści o duchach zmienia się znacznie szybciej niż w przypadku tradycyjnego opowiadania, a to oznacza, że ​​nawiedzenia nie zawsze kończą się tak, jak mogło mieć to miejsce wcześniej.

 

                                  8721932149_37c383654d_b-1024x678.jpg

                                  fot/domena publiczna

 

W refleksjach na temat „This House is Haunted” Guy Lyon Playfair (2007) zauważa, że ​​liczba przypadków poltergeistów wydaje się spadać. To powiedziawszy, Playfair prawdopodobnie nie myślał o tym, co by się stało, gdyby poltergeist miał konto i był obserwowany w mediach społecznościowych. Pomimo rzadkości przypadków poltergeistów istnieją takie podmioty, które z pewnością dominują w mediach społecznościowych w Wielkiej Brytanii, mają fanów ("wiesz kim jesteś") i po drodze łamią kilka klasycznych „zasad”.

 

Na przykład Czarny Mnich z Pontefract przekształcił się z istoty, która terroryzowała rodzinę w latach '70 a następnie zniknęła, w sztuczkę turystyczną, która wydaje się występować na żądanie kilka razy w tygodniu dla uczestników grup poszukujących duchów.

Ale ze wszystkich poltergeistów z Wielkiej Brytanii obecnych w Internecie, ten, który podobno terroryzuje odwiedzających Greyfriars Kirkyard w Edynburgu, jest najbardziej obeznany w mediach społecznościowych, a przynajmniej tak się wydaje.

 

Popularność poltergeista Mackenzie'go można częściowo przypisać twitterowemu kontu wycieczkowemu (przemilczę nazwę), które prowadzi spacery z duchami w Edynburgu. Ich tweety prezentują światu stale rosnącą kolekcję zdjęć posiniaczonego, zmaltretowanego i zakrwawionego ludzkiego ciała.

 

Mówi się, że rany są dziełem sił nadprzyrodzonych, które obudziły się w 1998 roku, gdy szukający schronienia bezdomny mężczyzna włamał się do grobowca Sir George'a MacKenzie w Greyfriars Kirkyard. Każdy, kto choć trochę zna sprawę z tego nawiedzenia, będzie wiedział, że podobno mężczyzna wpadł przez podłogę do tajnej komory grobowej, wypuszczając z ciemności coś złowrogiego.

Reszta - jak mówią - to historia.

 

Z pewnością nawiedzenie Greyfriars Kirkyard przez MacKenzie poltergeist jest niesławne ze względu na swoje historyczne powiązania z więzieniem Covenanters’ prison, które znajduje się około siedemdziesięciu stóp od samego grobu MacKenziego.

 

Po buncie przeciwko Karolowi II przez Przymierze szkockich protestantów w 1600 roku MacKenzie (który był adwokatem króla) otrzymał zadanie dawania przykładu tym, którzy sprzeciwili się koronie za to, co uważali za prześladowania religijne. Zostali uwięzieni w przerażających warunkach na obszarze, który jest teraz częścią samego Kirkyard, i tam spotkał ich straszliwy koniec życia.

 

Każdego roku ludzie odwiedzają Greyfriars, aby wziąć udział w jednej z wielu wycieczek z duchami i zobaczyć, czy zostaną zaatakowani przez nie lub będą świadkami nadprzyrodzonej aktywności w więzieniu Przymierza lub wokół Czarnego Mauzoleum. Jeśli są jednymi z tych szczęśliwców (a szanse wydają się przemawiać na ich korzyść), zdjęcie ich pozbawionego twarzy, ale rannego ciała zostanie wysłane na Twittera, aby wszyscy mogli go zobaczyć.

Jednak pod powierzchnią tego trwającego dekadę aktywnego nawiedzenia jest więcej pytań niż odpowiedzi.

 

BUDZENIE DUCHA

 

Próba ustalenia pochodzenia poltergeista MacKenzie'go jest trudniejsza niż można by się spodziewać. Na przykład niektóre z najwcześniejszych relacji prasowych o nawiedzeniu w Kirkyard nie wspominają o włamaniu z 1998 roku.

 

W rzeczywistości pierwsza wzmianka w mediach o nawiedzeniu pochodzi z 1999 roku i stwierdza, że ​​badacze zjawisk paranormalnych wierzyli, że duch MacKenzie jest prawdopodobnie dręczony, ponieważ został pochowany „tuż obok starego więzienia Covenanters” (Duffy, 2001).

To raczej inna historia niż ta, którą opowiadają dziś przewodnicy wycieczek. W swojej książce o MacKenzie Poltergeist, zatytułowanej „The Ghost That Haunted Itself”, założyciel City of the Dead, Jan Andrew-Henderson (2001), przedstawia niemal fikcyjnie brzmiącą relację z rzekomego włamania w 1998 roku. Polega ona na tym, że niewinny przechodzień wyprowadza psa, który wkrótce ucieka w przerażeniu, gdy bezdomny "Tomb Rider" wyskakuje z grobowca z wrzaskiem.

 

Inni przewodnicy mają swoje własne wersje tej opowieści. Na przykład podczas wywiadu w odcinku podcastu MonsterTalk z 2018 r. Fred Fogarty (od ponad dekady przewodnik wycieczek po Kirkyard) mówi współgospodarzom Blake’owi Smithowi i dr Karen Stollznow, że tamtejszy ogrodnik przeprowadził swoje śledztwo.

Fogarty opisuje, w jaki sposób dozorca imieniem Graham został zmuszony do zbadania „głośnego odgłosu trzaskania dochodzącego z legendarnego grobowca George'a Bloody MacKenzie”, a w wywiadzie twierdzi, że tenże ogrodnik spotkał samego Grahama (Smith & Stollznow, 2018).

 

                                               19398083511_4316afd193_k-1024x686.jpg

                                               fot/Loren Kerns

 

To właśnie ten odcinek MonsterTalk zainspirował wielu do zbadania historii stojącej za MacKenzie Poltergeist. Mieszkająca w Edynburgu Sandra Brindley również współpracowała przy badaniach nad historią pochodzenia i odkryła, że ​​chociaż kościół w Greyfriars znajduje się pod opieką Kościoła Szkocji, sam Kirkyard jest utrzymywany przez radę Edynburga.

 

Brindley był w stanie ustalić, że rada Edynburga nigdy nie zatrudniała nikogo do pracy w Kirkyard na noc i że żaden dozorca pracujący w Kirkyard nie byłby tam w nocy, ponieważ tego rodzaju prace są zwykle wykonywane w ciągu dnia.

 

To nie jedyna niespójność z historią pochodzenia tego poltergeista. W „The Ghost That Haunts Itself” Andrew-Henderson (2001) twierdzi, że poltergeist po raz pierwszy ujawnił swoją obecność w 1999 roku, kiedy kobieta zaglądająca do grobowca została powalona podmuchem lodowatego powietrza na twarz.

 

Relacje prasowe o upiornych wydarzeniach sugerują inną dziwną historię, a jeden artykuł twierdzi, że „prawie 100 incydentów w ciągu ostatnich 50 lat… wskazuje na obecność MacKenziego” (Daily Record, 1999).

 

Nowe nawiedzenie wywołane rzekomym włamaniem, czy coś, co działa już od dziesięcioleci? To zależy, kogo zapytać, bo znalezienie zapisu o włamaniu do grobowca w 1998 roku jest trudne. Wydaje się dziwne, że taka rzecz nie zostałaby zgłoszona i nie została gdzieś odnotowana, kiedy zaledwie trzy lata później dwóch nastoletnich chłopców wywołało skandal i trafiło na międzynarodowe nagłówki gazet, robiąc dokładnie to samo.

 

W 2003 roku Sonny Devlin miał zaledwie 17, a jego przyjaciel miał 15 lat, kiedy włamali się do grobowca George'a MacKenziego i użyli scyzoryka, by odciąć głowę zwłokom MacKenziego.

 

Inny nastolatek, który był obecny podczas tego zdarzenia, zeznał w sądzie jako świadek, że para jego kolegów wykorzystała następnie odciętą głowę jako kukiełkę, wkładając rękę w szyję, oraz rzucała nią jak piłką. Zostali oni jako pierwsi od 100 lat postawieni przed sądem za „naruszenie grobu” – starego prawa dotyczącego grabieży grobów. Prawnie groziło im pozbawienie wolności, ale zamiast tego zostali zwolnieni na okres próbny.

 

Całego skandalu, który towarzyszył incydentowi z 2003 roku, nie było w przypadku rzekomego incydentu w 1998 roku. To, wraz z brakiem dostępnych dowodów, wydaje się sugerować, że to zdarzenie prawdopodobnie w ogóle się nie wydarzyło. A jeśli tak, to tylko zeznania naocznych świadków, na których można polegać, nie są wystarczająco dokładne.

 

DUCH HISTORII

 

Historie o duchach tradycyjnie mają u podstaw lekcje moralności, a duchy zawsze były przydatne dla społeczeństw, które nawiedzają. Karzą ludzi zza grobu, rozgrzeszają niesłusznie oskarżonych, wskazują na ukryty rodzinny skarb, ostrzegają żywych przed nadchodzącą zagładą… ale duch George'a MacKenziego to tylko grająca na katarynce małpka, której rączka jest na co dzień kręcona przez przewodników wycieczek.

 

                                                      doomed-scrooge.jpg

                                                      fot/domena publiczna. Duch Jacob'a Marley'a odwiedzający Scrooge'a z ostrzeżeniem.

 

Historia ducha George'a MacKenzie była opowieścią o duchu zaniepokojonym tym, co zrobił w swoim życiu. Mężczyzna pochowany tak blisko miejsca, w którym uwięził tych, którzy byli maltretowani i zabici, że jego dusza w ogóle nie jest w stanie spocząć w spokoju.

 

To ostrzeżenie dla nas wszystkich, że nasze złe postępowanie w końcu nas wszystkich dopadnie. Teraz jest to opowieść o czymś niemal nieludzkim, wyrwanym ze snu przez człowieka często określanego mianem „włóczęgi”. Nie mówi się nam o tym, co społeczeństwo wyrządziło krzywdę człowiekowi, który szukał schronienia we wszystkich takich miejscach, ale o tym, co rzekomo zrobił biednemu staremu George'owi MacKenzie.

 

KTO PIERWSZY, TEN LEPSZY

 

Kiedy nawiedzenie staje się sensacją, musi nadal dostarczać angażujące treści. Oznacza to, że to, co wcześniej było zgrabnie opakowaną historią, można byłoby opowiedzieć nowym widzom. Staje się więc rozległym gobelinem, który jest tkany na naszych oczach i musi być ciągle wymyślany na nowo i dodawany.

 

Utrzymanie historii w oczach opinii publicznej wymaga dzielenia się nowymi wydarzeniami, co oznacza, że ​​ci, którzy promują jakiekolwiek nawiedzenie, są prawdopodobnie podatni na postrzeganie nawet najbardziej nieciekawych wydarzeń jako mających znaczenie. Nawiedzenie staje się rodzajem samospełniającej się przepowiedni z każdym odwiedzającym, każdym płacącym klientem na wycieczce duchów, przyczyniając się do narracji o nawiedzeniu MacKenzie Poltergeist, ponieważ „poczuli trochę zimno”, a czuli trochę zimna, ponieważ powiedział im przewodnik, że tak czuć się mogą.

 

Moc, jaką mają narratorzy oprowadzający "spacery duchów", nie powinna być ignorowana, jeśli chodzi o badanie tego, co naprawdę się dzieje gdy ludzie wydają się być atakowani przez poltergeista Mackenzie'go.

 

Nie jest nierozsądne zasugerowanie, że mówienie odwiedzającym Kirkyard o tym, co stało się z innymi ludźmi i czego powinni się spodziewać, prawdopodobnie sprawi, że spodziewają się, że coś właśnie im się stanie. Może to nawet wpłynąć na sposób, w jaki interpretują zwyczajne zdarzenia, których nie uznaliby za paranormalne w żadnej innej sytuacji lub miejscu.

 

 

 

Fred Fogarty nie jest jednak tak przekonany do takich twierdzeń. Podczas wywiadu z MonsterTalk wyjaśnił dr Stollznowowi, że strona internetowa firmy turystycznej, literatura, a nawet scenariusz rozpoczęcia trasy zawierają ostrzeżenie o tym, jakiego rodzaju rzeczy mogą doświadczyć klienci, niezależnie od tego, w co osobiście wierzą. i że "wycieczki mogą powodować prawdziwy stres psychiczny".

Chwilę później Fogarty wycofuje się, mówiąc „można powiedzieć, że to psychosomatyczne, cóż, to możliwe, ale to nie ja to sugeruję, to nie moc sugestii, w każdym razie nie ode mnie. W naszej literaturze z tras turystycznych nie ma nic, co zachęcałoby do czegoś takiego”.

 

To, że literatura i scenariusz zwiedzania zawierają coś opisanego jako ostrzeżenie, daje pewne powody do niepokoju, głównie dlatego, że nie wiadomo, jak otwarci na sugestie będą klienci biorący udział w wycieczce. Badania wykazały, że ludzie z wcześniej istniejącymi przekonaniami paranormalnymi wydają się być „bardziej podatni na sugestię niż Niewierzący” (Wiseman i in., 2003).

Wiem, że niektórzy powiedzieliby, że nie warto badać pochodzenia opowieści o duchach, takich jak ta o poltergeiście MacKenzie'go, ale myślę, że zasługuje na przyjrzenie się temu, gdyż ci, którzy je promują, twierdzą, że ludzie są regularnie ranieni.

To właśnie zamienia historię o duchach w aktywną sprawę, a aktywne sprawy powinny być badane.

 

Tak więc można uczciwie powiedzieć, że zmarli nie mogą spoczywać w spokoju w Greyfriars Kirkyard, prawie na pewno jest to spowodowane ludźmi, którzy przychodzą tu, bo chcą być podrapani przez niewidzialne ręce i tymi, którzy snują długie opowieści o widmach, a nie z powodu czegoś o nadprzyrodzonym pochodzeniu .

 

Autor: Staniq

 

Kopiowanie tylko po uprzednim pozwoleniu.







Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych