Witam, zastanawiam się co może oznaczać/zwiastować odnalezienie/znalezienie? Już tłumaczę: w około miesiąc (mniej więcej co tydzień "kogoś" znajduję. O ile pierwszy raz to było zwyczajne (zdarza się), to przy trzecim zaczęłam się zastanawiać co się dzieje
Pierwszy raz, mam wychodzić z domu łapie za klamkę, a tam za drzwiami na korytarzu koło 4 letnia dziewczynka szuka mamy. Okazało się, że mała przyjechała do rodziny (sąsiad obok drzwi), a jej mama zeszła na dół porozmawiać do innych sąsiadów i zostawiła ją z dziadkiem. Drugi raz koło tygodnia później znalazłam członka rodziny który był zaginiony przez około 2 miesiące. Ok nic dziwnego tzn... dziecko się zgubiło bo dziadek nie dopilnował, mężczyzna znalazł się bo był zaginiony. Spoko nawet jakby szukać "czegoś" to dobry omen
że dziecko znalazło mamę i proszę zwiastun znalazł się i mój zaginiony z rodziny... Ale trzeci raz to już zaczynam się zastanawiać co się dzieje
znalazłam kotka pod drzwiami jak wracałam do domu... No znowu zguba wraca do domu... Tym razem kociak sąsiadów całkiem innych 😅 żeby nie było, że tamci tacy roztrzepani. Dziwi mnie to ponieważ moi rodzice mieszkają w tym bloku kolo 40lat i nigdy nikogo nie znaleźli pod drzwiami... Dziecka czy zwierzaka... A lokatorzy cały czas Ci sami. No i 3 przypadki w miesiąc 😅 Co o tym myślicie? Rodzinka uważa, że dobrze coś znaleźć niż zgubić i raczej martwić się nie powinnam. Ale mi to nie daje spokoju troszkę...