taka nowinka z WP.pl:
Władze obwodu kałuskiego w Rosji poinformowały o katastrofie drona na lotnisku wojskowym Szajkowka. Maszyna miała spaść na ziemię i doszło do eksplozji. Gubernator przekonuje, że bezzałogowiec rzekomo przyleciał "ze strony granicy z Ukrainą".
na zagranicznym portalu znalazłem informację, że ten dron uszkodził (zniszczył) dwa taktyczne bombowce TU22M3.
Spora rozbieżność w informacjach. To lotnisko znajduje się ok 350 km od granicy z Ukrainą. Jeśli to prawda i tego ataku dokonali Ukraińcy to bardzo się cieszę. Brakowało mi w tej wojnie kontrataku na terytorium Rosji. Ciągle brakuje ostrzału rakietowego, ale może i tego się doczekamy.
Z drugiej strony skkoro Rosjanie się przyznają, że spadł tam "Ukraiński" dron to może robią to specjalnie - jako pretekst do większej mobilizacji? Kontrataku atomem? Dziwna ta wojna..