a w jaki sposob sie bronisz?
Ech... już wiele razy pisałem to samo w wielu postach i tematach...
Za pomocą tarczy energetycznej chociażby. Dobrze jest też pomodlić się do Boga w którego wierzycie, ja tam nie praktykowałem...
Dobra wróćmy do tematu.
Napisano 03.12.2006 - 21:41
Raziel zastanawiam się, czy to nie miało być obraźliwe...
Mi sie wydaje, że to z cmentarzami to lipa. Nigdy nic nie czułem jak byłem na cmentarzu, niczyjej obecności. Musze się przejść w nocy i sprawdzić dokładniej.
Napisano 21.12.2006 - 11:14
Napisano 28.12.2006 - 18:05
Napisano 29.12.2006 - 00:04
Napisano 05.04.2014 - 00:00
Jako uzupełnienie tego tematu - taki artykuł:
Co straszy w Edynburgu?Każde miasto ma swoją historię i lokalne legendy. Im jest starsze, tym więcej mitów wokół niego narasta. Szczególną popularnością cieszą się opowieści o zjawach i nawiedzających stare budynki duchach. Jednym z najbardziej nawiedzonych miast Europy (a być może i na świecie) jest Edynburg. Na tamtejszym uniwersytecie można nawet podjąć studia na kierunku psychologia - ze specjalnością... parapsychologia.
Początki tego miasta sięgają obronnej twierdzy zbudowanej przez Edwina, króla Nortumbrii. Jednak ludzie mieszkali w tym miejscu już wcześniej. Serce miasta dzieli się na starą i nową część. Old Town budowane było od wczesnego średniowiecza, zaś dzielnica New Town powstała w XVIII wieku. Stare miasto to sieć małych, wąskich i krętych uliczek. To tu właśnie znajduje się Zamek, Pałac Holyrood i Katedra St Giles. Nowe miasto było odpowiedzią na potrzeby mieszkańców, którzy dość mieli ciasnoty i brudu Old Town. Stare dzielnice pełne są historii. Zabytkowe budynki były świadkami dramatycznych wydarzeń, dlatego też wiele z nich jest nawiedzonych. Tutejsze duchy można spotkać prawie wszędzie.
Pomiędzy Starym i Nowym Miastem znajduje się Princes Street Gardens. Jest to park, który powstał na błotnistych terenach po jeziorze Nor Loch. Jezioro to w czasach średniowiecza wysychało, powoli zamieniając się w bagno. Odprowadzano do niego ścieki z miasta. To właśnie w tym bagnie ówczesne sądy sprawdzały swoje podejrzenia wobec czarownic. Podejrzane o czary wrzucano do wody - jeśli wypłynęły, były winne, jeśli utonęły, traktowano to jako dowód ich niewinności. Szacuje się, że w ten sposób życie straciło 300 osób. Tu również dokonywano egzekucji za inne przestępstwa. Było to też miejsce wielu samobójstw i zabójstw. Dopiero w XVIII wieku bagna osuszono i zamieniono w park.
Edynburski zamek słynie nie tylko ze swojej urody. Jest też podobno najbardziej nawiedzonym miejscem w Szkocji. Przeprowadzone w nim badania wykazały, że w ponad połowie jego pomieszczeń ukazywały się duchy. Zamek z ulicą Royal Mile łączy sieć podziemnych korytarzy. Niegdyś postanowiono je zbadać. Wysłano młodego chłopca - dudziarza, żeby przeszedł przez nie. Miał cały czas grać, żeby było wiedomo, gdzie jest. Jednak nagle granie ustało. Nigdy nie odnaleziono nieszczęsnego muzyka, jednak w podziemiach zamku co jakiś czas słychać, jak ktoś gra na dudach...
Lochy to, podobnie jak w innych zamkach, miejsce kaźni wielu więźniów. Obecnie zwiedzający twierdzą, że wywołują w nich nieprzyjemne doznania. Mają uczucie czyjejś obecności, skarżą się również na duszności. Panuje tu odczuwana przez wszystkich zła atmosfera. To tu właśnie więziono skazane na śmierć czarownice.
Kolejnym miejscem, które warto zwiedzić, a które słynie z nawiedzenia, jest Mary King’s Close. Jest to część Starego Miasta, nazwana od imienia córki XVII-wiecznego właściciela okolicznych budynków - Alexandra Kinga. Ta siedmiokondygnacyjna niegdyś plątanina wąskich, wielokrotnie przebudowywanych uliczek, mieszkań i podziemnych korytarzy, była miejscem zamieszkania najbiedniejszych obywateli Edynburga. W czasie epidemii dżumy wejścia Mary King’s Close zostały zamurowane, grzebiąc żywcem jego mieszkańców. Później część nadziemną częściowo rozebrano, a podziemia zostały zamknięte aż do roku 1989. Od 2003 roku udostępniono ją do zwiedzania.
Mary King’s Close było świadkiem wielu ludzkich dramatów. Na porządku dziennym były tu gwałty i morderstwa. Kompleks zbudowano na bagnach i krążyły plotki, że przez działanie ulatniających się z nich gazów, ludzie ulegali halucynacjom. Informacje o duchach w tym miejscu pojawiały się od początku jego istnienia. Decyzja o zamurowaniu wejść była tragiczna dla ponad sześciuset mieszkańców. Część z nich zmarła na dżumę, pozostali także zeszli z tego świata w męczarniach. Krążyły plotki, że grabarze, chcąc ułatwić sobie pracę, cięli ciała zmarłych na kawałki i wyrzucali je przez okna lub wmurowywali w ściany. Trudno dziwić się, że ich duchy nadal przebywają w tym koszmarnym miejscu.
Odwiedzający Mary King’s Close turyści czują się tu bardzo źle. Często zdarzają się w tym miejscu zasłabnięcia. Widuje się tu przenikające przez ściany postaci, wiele osób mówi o duchu płaczącej małej dziewczynki. Ludzie odczuwają nagłe spadki temperatury, a na zdjęciach widać orby. Czasem pojawiają się tu także zjawy zwierząt.
Kolejnym słynącym z nawiedzenia miejscem jest cmentarz Greyfiars. Na grobach montowano kraty, które uniemożliwiać miały okradanie grobów czy sprzedaż ciał do szkoły medycznej. Na cmentarzu miało miejsce wiele zdarzeń określanych jako kontakty z duchami. Zwiedzający czują się tam nieswojo, doświadczają bezpodstawnego lęku, a nawet paniki. Często zdarzają się zasłabnięcia. Czują dotknięcia niewidzialnych rąk, nagłe obniżenia temperatury. Pewna kobieta na oczach świadków została brutalnie zepchnięta ze schodów.
Jedna z powtarzanych od lat opowieści mówi o grobowcu sędziego George’a MacKenzie - Czarnym Mauzoleum. Słychać tam różne dziwne odgłosy, przedmioty same się przesuwają, a wielu odwiedzających zostało podrapanych lub uderzonych na tyle mocno, że pojawiały się siniaki. Miejscowi mówią o straszącym tam duchu George'a MacKenzie.
W 2001 roku, w ramach Międzynarodowego Festiwalu Nauki, psycholog dr Richard Wiseman, przeprowadził jedne z największych na świecie badań zjawisk paranormalnych. 240 ochotników przez 10 dni miało odwiedzać nawiedzone miejsca. Badani nie wiedzieli, gdzie można “spodziewać” się duchów. Każdy z nich był starannie monitorowany. Wyposażono ich w czujniki magnetyczne, kamery termowizyjne, czujniki temperatury, noktowizory i inne sprzęty niezbędne do pracy łowcom duchów. Prawie połowa z tej grupy zgłosiła, że odczuwa zjawiska paranormalne. Większość odczuć odnotowywano w miejscach powszechnie określanych jako nawiedzone. Uczestnicy eksperymentu twierdzili, że widzieli szare zjawy, czuli się obserwowani, dotykani, a nawet szarpani, rejestrowali też nagłe spadki temperatury. Jedna z osób czuła, ze coś niewidzialnego ją parzy (na ramieniu miała nawet stosowny ślad). Wiele osób widziało postać w skórzanym fartuchu. Jedna z kobiet biorących udział w eksperymencie zgodziła się zostać sama na noc w lochu w podziemiach pod South Bridge. Zostawiono tylko kamerę, która nagrywać miała to, co się w pomieszczeniu dzieje. Kobieta zaraz po wejściu do lochu wybuchnęła płaczem. Nie mogła się uspokoić nawet długo po opuszczeniu strasznego miejsca. Twierdziła, że w rogu pomieszczenia słyszała oddech, który robił się coraz głośniejszy. Wydawało jej się, że obok niej rozbłyskało światło. Kamera zarejestrowała dziwne zamglenia i zmiany intensywności światła. Widać też zielone orby.
Niezależnie od tego, czy wierzymy w zjawiska nadprzyrodzone czy też nie, warto zwiedzić tak stare i piękne miasto jak Edynburg. W miejscach, które uznawane są za nawiedzone, przewodnicy uprzedzają o tym i proszą o zgłaszanie zauważonych w trakcie zwiedzania anomalii. Tworzone są spisy edynburskich duchów i ich manifestacji. Tak uprzedzony, nawet największy sceptyk z pewnością poczuje działanie zjawisk paranormalnych. To z pewnością niezapomniane przeżycie.
Napisano 21.03.2016 - 16:05
Wątek bardzo stary, ale może ktoś będzie ciekawy. Jako, że sama mieszkam od dawna w Edynburgu, chciałam podzielić się z Wami moimi doświadczeniami z Greyfrias... Miejsce to od dawna mnie fascynowało, więc bardzo często je odwiedzam. Na początku nie działo się nic nadzwyczajnego, ale były to głównie krótkie wizyty za dnia. Pewnego razu wybraliśmy się tam w nocy i zaczęła się 'zabawa'. Siedzieliśmy na murku tuż przy bramie wiodącej do Covenanters Prison. Około 23 zaczęło robić się tłoczno- zaczęły pojawiać się cienie przypominające ludzkie sylwetki i zrobiło się bardzo nieprzyjemnie... To, co się stało później nie pamiętam... Odzyskałam świadomość dopiero po opuszczeniu cmentarza. Takie rzeczy dzieją się tam dość często. Możecie usłyszeć kroki dobiegające z Czarnego Mauzoleum. Czujecie, ze ktoś was obserwuje. Tracicie przytomność, tak jak było w moim przypadku... Ostatni raz odwiedziliśmy Greyfrias przypadkiem, będąc na Starym Mieście. Od razu po przekroczeniu bramy poczułam, że stanie się coś złego. Doszliśmy do ścieżki wiodącej do zamkniętej części cmentarza i poczułam jak kolana się uginają pode mną. Natychmiast opuściliśmy to miejsce. Później dowiedziałam się, że właśnie w tym momencie, gdy zaczęłam tracić przytomność zza zamkniętej bramy Covenanters wyłoniły się 'ludzkie' cienie zmierzające w naszym kierunku... Jeżeli lubicie takie miejsca polecam zabrać ze sobą kogoś zaufanego, kto w razie czego pomoże Wam się wydostać z cmentarza... Możecie mi wierzyć albo nie, ja jestem pewna, że tam coś jest...
0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych