Skocz do zawartości


Zdjęcie

Gotowość. Zrozumienie. Oczekiwanie.


  • Please log in to reply
2 replies to this topic

#1

NumerSiedem.
  • Postów: 2
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Cześć wam wszystkim.

Specjalnie dla opowiedzenia moich doświadczeń zostało stworzone konto.

Nie wiem czy będę nawet aktywnie uczestniczyć w tym temacie. Niemniej jednak jestem by opisać swoje wizje oraz przemianę.

Mam 27 lat, smuci mnie fakt że dojrzewam zdecydowanie później niż inni. A dojrzewania nie ma końca.
Czas płynie dla mnie coraz wolniej niż innym.

Od około 12 lat mam wizje. Ostatnio coraz częstsze. Z większą dozą informacji.

Początki. Połączenie. Próba nawiązania ze mną kontaktu. Posłuszeństwa poprzez drżenia senne. Moja odmowa sprawiła że podarowano mi więcej czasu.

Po wielu latach, kilka miesięcy temu powróciły drżenia senne.
Niezwykle chaotyczny sen, choć w 100% zrozumiały.
Pierw objawiła mi się postać która nalegała na połączenie pokazując mi projekt który ma zmienić reguły świata.
Ciężko nazwać to alchemią czy mechaniką.
Wyglądało to na artefakt z dwiema zapełnionymi, próbnymi ładunkami.

Moja dojrzałość podczas tych snów była inna, mniej strachliwa.
Miałam wypić coś. Co miało sprawić że ewoluuję. Zapytałam o efekty uboczne.
Ta istota pokazała prześwitującą dziurę w klatce piersiowej. Druga która stała za nią zrobiła to samo. Z tym samym defektem. Pomijając już wygląd tych postaci które również odbiegały od naszych norm pomimo humanoidalnych postur.

Moja kolejna odmowa. I po niej nastąpiła seria niezwykłych wydarzeń. Ujrzałam reinkarnację choć z perspektywy pluszaka.
Widziałam ludzi żyjących na innej planecie w zupełnie innym systemie. Gdzieś 12-13 planet. Z czasem 88h-94h. Będąc tam starałam się uzyskać jak najwięcej informacji. Lecz było to trudne. Z racji na krótkie przyzwolenie jednego z mieszkańców na tej planecie.
Co było piękne. To fakt że Ci ludzie byli skupieniu na zdobywaniu wiedzy jednocześnie będąc Zjednoczonymi z naturą. Coś co sprawiało wrażenie budynku, dziedzińca było częścią natury.
Nie zapomnę młodego chłopaka o delikatnie ciemniejszej cerze z białymi włosami.

Potem nastąpiło spotkanie. Z dwiema istotami. Bardzo mi bliskimi na dany moment. Jakby uczucia których unikam tutaj na ziemi były realniejsze od świadomości egzystencji. Czysta miłość. Tęsknota.

Miałam świadomość podczas tego spotkania że muszę wspomnieć im o tej postaci/ach która coś szykuje. Próbując mnie do siebie przekonać. Oraz o tym artefakcie.
Po tych kilku miesiącach do dziś czuję tę niepewność i smutek który zawładnął tymi którzy byli mi tam bliscy.

Zostałam wyrwana stamtąd. Do początku. Czułam gniew i nienawiść tej postaci. To co miałam wypić z własnej woli. Zaczął przytłaczać swoim wybuchem wlewając mi to na siłę do buzi. Wiedziałam wtedy że muszę stamtąd zniknąć. Od razu. Obudziłam się.

Pobiegłam do toalety. Plując. Wymiotując. Miałam wrażenie że jeśli tego nie będę robić. Zostanę skażona. Trwało to jakieś 30 min. Trochę kwasu żołądkowego. Który chyba samoczynnie reagował na to co się działo w mojej głowie.

Ogólnie warto wspomnieć że prowadzę tryb pustelniczy. Życie z ludźmi jest dla mnie ciężkie. Całe życie walczyłam z ludźmi. Z powodu inności która mnie dotykała ma wszelakie sposoby.

Po jakimś miesiącu, mniej więcej. Słyszałam muzykę. Grającą w mojej głowie. Tylko po przebudzeniu. Wsłuchiwałam się. Była piękna. Ale ciekawość była silniejsza. Siłowo skupiłam umysł na czymś innym. Więc muzyka ustała.


Jakis czas temu moja świadomość jest niezwykle aktywna, właściwie była.
Ale do tego dojdziemy.

Zrozumiałam że jestem 7. Nie wiem co oznaczało. Przestałam się bać. Nigdy w życiu nie byłam spokojna jak jestem już dziś. To co materialne, przestało odgrywać w moim życiu ważną rolę. Z niecierpliwością oczekuję śmierci choć nie chcę popełniać samobójstwa.

Mam świadomość że jest to przystanek.
Że ziemia jest więzieniem. Dla nas wszystkich.

Moja mama ma aktualnie tętniaka który będzie operowany za kilka dni. Ale czuję spokój. Nie płaczę. Po cichu życzę by mogła się uwolnić, by mogła się wznieść na wyższy poziom. Choćby poprzez reinkarnację poza więzieniem. Nienawiść i gniew są dla mnie bardzo obce ostatnimi razem.

Ach. Miałam wspomnieć dlaczego rozwój się zatrzymał. To poprzez grę. Jestem graczem. Kocham gry. Na tyle że potrafię poświęcać czas nawet po kilkanaście godzin dziennie na nie. Jest mi z tym źle.
Bo mam świadomość że będę rozwijać się dalej bez nich. Ale ciężko zrezygnować z czegoś co się kocha.

By wspomnieć to co wyżej. Wypadłam z wątku. Jest to spora część moich doświadczeń choć nie całość.

Dochodzę jedynie do wniosku że Jezus był szaleńcem. Tak. Chyba í ja również szaleńcem jestem.
  • -1

#2

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6686
  • Tematów: 774
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ja gry uwielbiam od lat, pomimo tego, że mając lat 57 (w tym roku) jestem czasem najstarszym graczem, w niektórych rozgrywkach. Gram głównie w FPS'y, ale również potrafię się zatracić w grach detektywistycznych czy horrorach. Gry nie wstrzymają Twojego rozwoju mentalnego, jeżeli nie ma innej przyczyny. Gry uczą strategii na różnych poziomach, od tej zaawansowanej jak w szachach do tej na poziomie odruchowym jak w strzelankach. Gry uczą.

Zachwianie następuje albo w wyniku choroby lub schorzenia neurologicznego (np. autyzm lub jego spektrum), lub poprzez uwarunkowania nałogowe. To wpływ dopaminy, która jest narkotykiem szczęścia, a której pragniemy zawsze.

Gry nie zatrzymają rozwoju (cokolwiek by to nie znaczyło). Przyczyna musi tkwić gdzieś indziej, a tak nawiasem o jakim rozwoju prawisz? Nie ma czegoś takiego jak symetryczny rozwój, ponieważ każdy z nas rozwija się trochę inaczej, a po minięciu tzw. wieku dojrzewania nasze priorytety zaczynają się naprawdę różnić, mentalne i fizyczne.





#3

NumerSiedem.
  • Postów: 2
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Mam na myśli rozwój duchowy.
Czuję większe zjednoczenie ze światem.
Szanuję bardziej życie. Każde.
Chcę wierzyć że moja rola się zakończyła. Pragnę się odrodzić.

Co do gier. Zdaje mi się że mogą być przyczyną braku rozwoju, gdyż poświęcam im nawet kilkanaście godzin dziennie.
Myślę tylko o grze. Gustuję w szczególności w MMORPG'ach.
Gra sprawia, że moje życie jest bezstresowe. Przestaję myśleć. Skupiać się na swoim umyśle oraz tym czego nie potrafimy nazwać oraz z pozoru dostrzec.

Również za bardzo lubię alkohol.

Być może dlatego również mam spokojny umysł. Choć dla mnie nie jest to tak ważne.

Pragnę rozwijać się dalej duchowo. Tylko i wyłącznie. Przez silne poczucie, że coś na mnie czeka. Czuję że jestem bliska oświecenia. Choć jednoczenie czuję również że pełną przemianę blokuje moje istnienie.
Być może odnalazłam ścieżkę i pozostaje mi jedynie czekać aż mój czas nadejdzie.
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych