Źródło: https://www.o2.pl/in...94667534908192a
Co tym myślicie?
Dla mnie to dziwne. Te wszystkie rzeczy zostawione, nawet ubrania (minus ulubiona piżamka Małego), ładowarka w kontakcie itp, wszystko wyglądające jakby pp. Bogdańscy mieli za chwilę wrócić - przypomina mi jako żywo statki znalezione w 3-kącie Bermudzkim. Tam też wszystko zostało - prócz ludzi.
Jeśli by przyjąć, że uciekali przed wierzycielami i zmienili tożsamość, to dziwne mi się wydaje, że zabrali też babcię (matkę Krzysztofa). Ona przecież była po udarze, więc chyba nie mówiąca i nie chodząca. No więc transport jej był bardzo trudny. Sparaliżowane osoby przewozi się zazwyczaj w pozycji poziomej, leżącej (no więc chyba musiałaby być transportowana karetką, bo jak inaczej). OK, dobra, możecie dać przykład Moniki Kuszyńskiej i Tomasza Golloba. Oni do auta/samolotu podjeżdżają na wózku inwalidzkim i podróżują siedząc na swoim miejscu w danym środku transportu. No więc przyjmują, że babcia Bogdańska jednak była w stanie podróżować siedząc. Jednak osoba po udarze nie wytrzyma przecież wielu godzin czy nawet dni ciągle w aucie. IMO pp. Bogdańscy ze względu na nią musieliby robić częste stopy w hotelach/motelach/zajazdach/schroniskach itp by mogła leżąc odpocząć po długim siedzeniu w aucie. Żaden właściciel obiektu noclegowego nie zeznał na Policji, że u niego zameldowali się pp. Bogdańscy.
Zmieniona tożsamość.
Możliwe, że już znikając mieli papiery na inne nazwiska. To mogłoby obalać to, że żaden hotelarz ich nie rozpoznał. Ale papiery to nie wszystko, przecież cała 5-tka musiałaby zmienić wygląd no więc - operacje plastyczne. I tu kilka wątpliwości:
- znikając mieli 1 mln PLN. To było 20 lat temu. Czy taka suma wystarczyłaby na 5 operacji plastycznych?
- czy operacja plastyczna nie byłaby ryzykowna dla babci Bogdańskiej? 90-latka po udarze IMO miałaby małe lub nawet żadne szanse przeżyć taką operację.
Dziwne jest też to, że kilka dni przed zniknięciem całej rodziny Krzysztof remontował, malował strych. Po co malować, remontować dom gdy się ma w planie wyjazd i już nigdy nie wracać do tego domu?
Nie rozumiem też, dlaczego Krzysztof nie wpuścił kuzynki do domu i rozmawiał z nią tylko na podwórku? Czyżby coś chciał ukryć wewnątrz domu? Jeśli tak to co?
Niezrozumiałe jest też zniknięcie dysków twardych (wtedy to jeszcze talerzowych, HDD a nie jak dziś SSD) z jednostek centralnych kompów. OK, to była rodzina informatyków ergo wiedzieli jak je wymontować. Pytanie tylko po co je wymontowali?
W momencie ich zniknięcia Polska jeszcze nie była ,,uszengenowiona'' no więc były kontrole graniczne na wszystkich granicach (Pol/Niem, Pol/Cze, Pol/Sło, Pol/Biał, Pol/Ukr, POl/Okr. Kilningr. i morska: Pol/Skandynawia). Żaden posterunek graniczny nie odnotował przekraczania granicy przez pp. Bogdańskich.
Rozpłynęli się w powietrzu. Nie ma po nich żadnego śladu jak po (ciężko mi tak pisać ale niech już Wam będzie, ech...) Iwonie Wieczorek, Madeleine McCann czy po Jacku Jaworku.
Wg mnie nic tu nie jest możliwe.
- Roszerzone samobóstwo (Krzysztof zabija ich wszystkich a na końcu siebie). NIE! Bo do licha: sam się przecież nie pochował. Ich zwłoki mógł ukryć ale przecież znaleziono by go.
- Ucieczka - do dziś, przez już 20 lat nikt ich nie zauważył nigdzie w żadnym miejscu naszego globu.
Dziwne też, ze do dziś nikt nie sprzedał, nie zlicytował ich domu za długi. Ten dom jest cały czas w posiadaniu rodziny państwa Bogdańskich. Ich rodzina cały czas dba o dom, robi wszystko by było w nim czysto itp.