Skocz do zawartości


Zdjęcie

Żywy krzew w kształcie psa.


  • Please log in to reply
No replies to this topic

#1

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6697
  • Tematów: 774
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Gdyby mnie zapytano o nazwanie mojego ulubionego zwierzęcia ze świata rzeczywistego, mogłoby mi to zająć kilka żyć, aby rozważyć mnóstwo różnych gatunków, które zamieszkują tę żyzną planetę. Gdyby mnie zapytano o nazwanie mojego ulubionego stworzenia z legendy, mogłoby mi to zająć podobną ilość czasu, aby przeszukać najdalsze zakątki ludzkiej wyobraźni w poszukiwaniu najbardziej egzotycznych przykładów, chociaż przyznam, że rzadki i ulotny jednorożec może ostatecznie zdobyć to wyróżnienie. Jednak, gdyby mnie zapytano o nazwanie mojego ulubionego kryptozoologicznego stworzenia literackiego, mógłbym to zrobić natychmiast - żywy krzew w kształcie psa.

 

                                                   Hound of the Hedges, Tim Morris.jpg

                                                    ilustracja -Tim Morris

 

Gdzie można spotkać psa jak z marzeń, którego piękne zielone futro składa się z obfitej, słodko pachnącej trawy, którego ostre zęby to kolce róży, którego zakrzywione pazury to drapiące ciernie, którego zielonożółta krew to mocna mieszanka chlorofilu, a długi pióropuszowy ogon to elegancko spleciony warkocz z liści paproci?

Tylko w cyrku oczywiście, ale nie w zwykłym cyrku - chodzi o nic innego jak o Cyrk Doktora Lao, naprawdę dziwaczną, ale niezwykłą powieść po raz pierwszy opublikowaną w 1935 roku, stworzoną przez wyjątkową wyobraźnię pisarza fantasy Charlesa G. Finneya.

 

                                                   Circus of Dr Lao, The, 1.jpg

                                                   The Circus of Dr Lao / Charles G. Finney

 

 

Tam, wśród różnorodnych atrakcji i dziwadeł, takich jak wilkołak, satyr, jednorożec, gorgona Meduza, wąż morski, sfinks, jajo różygotu gotowe do wyklucia, syrena, chimera i złoty osioł, znajduje się to unikalne i nieuchwytne psie stworzenie, będące krzyżówką zwierzęcia i królestwa roślinnego.

 

Jednak gdzie i w jaki sposób taki fitozoologiczny cud ewoluował? Na te i inne istotne pytania, jak zawsze w swoim elokwentnym i pouczającym stylu, odpowiedział tajemniczy chiński konferansjer cyrku, sam Doktor Lao:

 

"Najprawdopodobniej najdziwniejszym ze wszystkich zwierząt w tej menażerii, a z pewnością jednym, którego żaden z Was nie powinien przegapić, jest ten najbardziej wyjątkowy ze wszystkich stworzeń - pies krzew. Wyewoluował wśród żywopłotów i trawników północnych Chin.

Ten zwierzak jest żywym, oddychającym symbolem zieleni, płodnego, wiecznie trwającego życia roślinnego, stanu przejściowego między rośliną a zwierzęciem.

Najwięksi naukowcy na świecie badali tego psa i nie są w stanie zdecydować, czy należy do królestwa zwierząt czy roślin. Wasze przypuszczenia, drogie panie i panowie, są równie dobre, jak przypuszczenia kolejnej osoby. Gdy przyjrzycie się, zauważycie, że mimo że ma formę zwykłego psa, jego różne części ciała przypominają rośliny. Jego zęby, na przykład, to sztywne, grube kolce; ogon to spleciony warkocz z paproci; futro to trawa; pazury to ciernie; a krew to chlorofil.

Bez wątpienia jest to najdziwniejsze stworzenie pod niebiańskim baldachimem. Karmimy go owocami jarzębiny i zielonymi orzechami. Czasami, chociaż rzadko, zjada również persymony. Pozwólcie, że doradzę wam, drodzy państwo, abyście zobaczyli psa z zarośli, nawet jeśli zrezygnujecie ze spotkania syreny czy wilkołaka. Ten pies jest wyjątkowy."

 

                                   Hound of the Hedges, brighter, William Lucius Appaloosius Steinmayer.jpg

                                   Pies z zarośli - wyśmienita akwarela autorstwa Williama Luciusa Appaloosiusa Steinmayera.

 

Przed kolejną publicznością dr Lao rozwinął dalej temat pochodzenia tego zdumiewającego stworzenia i jego wyjątkowych cech:

 

"Stanowiąc uosobienie zapachu trawników, traw i gęstych żywopłotów, ten olbrzymi pies stoi samotnie w tajemniczym leksykonie życia. Większość innych osobliwości tego cyrku, niestety, obciążona jest nutką zła lub histerii. Ale nie ten wspaniały pies.

 

Jest słodki jak siano świeżo skoszone, z jeszcze nieuszczkniętymi w nim kwiatami koniczyny. Jest promienny jak poranne, rosiste ranki, które tak uwielbiają jego macierzyste trawy. Jest wspaniałym stworzeniem, jeśli można je tak nazwać. Należy jednak zaznaczyć, że męski przymiotnik odnoszący się do niego jest bardzo swobodny; w rzeczywistości ten pies ma płeć tylko w takim samym stopniu, jak lilia wodna.

Jest jedyny w swoim rodzaju na całym świecie; bez partnera i bez ojca; bez matki i bez potomstwa. Ten pies jest mniej męski niż chrzan, mniej żeński niż kapusta, mniej cielesny niż lilia tygrysia i ma tyle samo pożądania co krzak różany."

 

"Znaleźliśmy go w północnych Chinach, przy kanałach, gdzie rozwijały się pola ryżowe i gdzie rosły trawy i karłowate żywopłoty. Przez długi, długi czas ta ziemia była tylko suchym pyłem, na którym nie rosła ani jedna zielona rzecz. Następnie skonstruowano kanały, które dostarczyły wodę, a na tej suchej skórze zaczęły rosnąć piękne, zielone rośliny.

 

To, co wydawało się martwe, ożyło. To, co wydawało się jałowe, zabłysło płodnością. I jako symbol i ucieleśnienie tej bujnej płodności, trawy, chwasty, kwiaty, żywopłoty i krzewy oddały z siebie trochę i stworzyły tego psa, prawdziwe, niezrównane osiągnięcie w annałach ogrodnictwa."

 

"Po raz pierwszy zobaczyliśmy go o zmierzchu bawiącego się w pobliżu żywopłotów, skaczącego, szalejącego, gryzącego owoce z żywopłotu, kopiącego małe dziury w ziemi i wsypującego do nich dojrzałe nasiona. Zaniepokojony naszą obecnością, szalał wokół w wielkich, rozpędzonych kręgach, przelatując przez trawy i znikając za żywopłotami tak szybko, że oko ledwo go mogło śledzić. Jego piękna zieleń nas oczarowała. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy na świecie tak wspaniałego psa."

 

                                                Hound of the Hedges, Boris Artzybasheff, green.jpg

                                                 Pochwycenie kryptydy/Boris Artzybasheff (1899-1965)

 

W pełni świadomi, że takie cudowne stworzenie stanowiłoby nieodpartą atrakcję w ich cyrku, dr Lao i jego towarzysze nie wahali się ani chwili, aby zdecydować o losie żywego krzewu:

 

"Więc go złapaliśmy. Spojrzał na nas swoimi dziwnymi oczami - oczami, które przypominały zielone, niedojrzałe strąki. Był całkowicie łagodny. Jego ogon z paproci lekko machał, uderzając po bokach tułowia zielonej trawy. Z jego dyszącego pyska kapała chlorofilowa ślina. Wokół jego szyi zwinął się cienki wąż z trawy, a jego listopadne uszy ukrywały zielone koniki polne i małe, czarne świerszcze."

 

"W naszych sieciach stał tam, przyglądając się nam. I o!, to pierwsze bliskie spojrzenie na jego wielką, zieloną, wspaniałą głowę!

Stał w trawach, po szyję zanurzony wśród świeżych, zielonych traw; to jego rodzicielskie trawy, te, które tak kochał.

Ich smukłe, zielone palce głaskały go i starły się go chronić przed nami. Pragnęły swoją zielenią wchłonąć jego zieleń, ukryć go, chronić; swego syna.

 

Mówię wam, nic na świecie nigdy mnie tak nie poruszyło, jak pierwsze spojrzenie na żywy krzew w kształcie psa, a ja czciłem i badałem zwierzęta przez ponad sto lat."

 

Powiedziałem: „Oto arcydzieło całego życia, tutaj, w tym wspaniałym żywym ciele, które nie jest rośliną ani zwierzęciem, ale doskonałą równowagą obu. Oto masa żywych komórek tak kompletna sama w sobie, że nawet nie wymaga żadnego wyjścia dla rozmnażania się, zadowolona, że mimo tego, że rozmnożyłaby swoją formę tysiąckrotnie, nigdy przez to, ani przez ewolucyjne zmiany tysiąca pokoleń nie poprawiłaby swojej własnej zwycięskiej kompletności."

 

"Najnieskazitelniejsze było jego poczęcie wśród skromnych chwastów i traw. Wszystko je depta, pożera, orze i niszczy. Ale one trwają, są piękne, zachowują swoją delikatność i nie żywią żadnej urazy. A jednak, kiedyś przyszedł do nich wielki gniew, czysty gniew, nigdy do końca niewytłumaczalny; w nim był bunt i inne rzeczy obce trawom; i z tego dziwnego namiętnego uczucia roślin powstał i narodził się żywy krzew w kształcie psa."

 

                                         Le Cirque du Dr Lao, Philippe Caza (1).jpg

                                         Przygotowana okładka dla "Le Cirque du Dr Lao" autorstwa Philippe'a Caza (żywy krzew znajduje się                                               bezpośrednio poniżej pyska jednorożca).

 

Głębiej zastanawiając się nad wyjątkowym sposobem, w jaki to zielone psie istnienie zostało wygenerowane, Dr Lao doszedł do równie niezwykłego wniosku:

 

"I zastanawiałem się... również... ponieważ zawsze byłem przekonany, że piękno jest modyfikacją płci. Życie śpiewa pieśń płci. Płciowość to krzyk życia. Godzenie się i rozród to taniec życia. Rozmnażać się, rozmnażać, rozmnażać. Wypełniać i napełniać łona świata. Tumescencja i ejakulacja. Rzucać zarodki, nasiona, jaja i pąki. Ożywienie i narodziny. Bezpłodność i śmierć. Tak, tak myślałem, że takie jest życie, a takie jest środowisko, w którym życie dąży do stworzenia doskonałego żywego stworzenia."

 

"A tu mamy tego psa, wynik żadnego procesu prób i błędów, pozbawionego żądzy, nieograniczonego dziedzicznymi lękami i instynktami. I zastanawiałem się, czy w tym zielonym, trawiastym psie nie tkwi apogeum tego, czego życie kiedykolwiek mogło obiecać. Bo oto są piękno, delikatność i wdzięk; tylko brakuje zaciekłości, seksu i podstępu. I zastanawiałem się: 'Czy to nie jest zapowiedź celu życia?"

 

Dr Lao sięgnął do klatki i pogłaskał psa po głowie. Bestia szeleściła jak szept wiatru w liściach platanu.

A jaki wpływ miało to artystyczne, liryczne przemyślenie Dr. Lao na publiczność, dotyczące tego prawdziwie zdumiewającego psa z żywopłotów?

 

"O czym do licha on [ona] mówi?" zapytał Pierwszy Inspektor Kwarantanny.

"Nie mam zielonego pojęcia" odpowiedział Drugi Inspektor Kwarantanny. "Chodźmy zobaczyć syrenę. Ten cholerny pies wygląda na fejk jakoś."

Jest w tym coś pouczającego dla kryptozoologii! Oczywiście, mówią, że piękno leży w oku obserwatora - ale nawet wtedy oko musi być najpierw otwarte, podobnie jak umysł.

 

CU SITH - ZIELONY WRÓŻKOWY PIES SZKOCKICH GÓR

 

Co ciekawe, zielone futro psów nie jest całkowicie ograniczone do cyrku Dr. Lao. Rzeczywiście, ich futro może nie być pochodzenia roślinnego, ale w mitologii szkockich gór istnieje bardzo duży, celtycki pies wróżów o wyraźnie zielonym futrze, znany jako cu sith.

 

                                                            Cu Sith.jpg

                                                             przykładowy cu sith/blogs.warwick.co.uk

 

Ponadto, istnieją nawet twierdzenia, że w tamtej okolicy istnieje pies o zielonym futrze. W tradycyjnym folklorze i legendach Szkockich Gór, cu sith to magiczny pies wielkości jednorocznego byka, wyróżniający się spośród innych psów swoim włochatym, ciemnozielonym futrem. Inne charakterystyczne cechy to ogromne łapy i długi ogon, który zwykle jest skręcony w ciasną spiralkę lub splatany na grzbiecie.

 

W odróżnieniu od większości nadprzyrodzonych psowatych, gdy cu sith biegnie po śniegu lub błocie, faktycznie zostawia za sobą odciski łap, tak szerokie jak odciski człowieka, ale porusza się całkowicie bezgłośnie - z wyjątkiem swojego potrójnego szczekania, które może być słyszalne nawet daleko na morzu, przez marynarzy na ich statkach.

 

Podczas gdy cu sith jest jedynie mityczny, niezwykle podobne stworzenie zostało zgłoszone w nowszych czasach przez kilku świadków w Banffshire, którzy zwrócili uwagę nie tylko na jego zielone futro, ale także na nieproporcjonalnie małą głowę - a w niektórych przypadkach nawet na jej zaskakujący brak!

 

Według "Ghost Hunter's Road Book" Johna Harriesa, jeśli podążysz trasą A939 z Grantown-on-Spey i będziesz jechać wzdłuż B9008, mijając Las Glenlivet, dotrzesz do ulubionego miejsca tego psa o rozmiarze małego kucyka w zielonym futrze. Niemniej jednak, ci którzy pragną poznać tego psa bliżej, powinni to robić ostrożnie - pamiętając, że sam widok zielonego psa z Banffshire miałby oznaczać bliską śmierć, niszczycielskie burze i inne nieszczęścia.

 

Najciekawszym szczegółem dotyczącym tego złowrogiego stworzenia jest to, że gdy zostaje zauważone, wydaje się być zupełnie nieświadome obserwatorów, nigdy nie wchodzi z nimi w żadną interakcję (w przeciwieństwie do wielu przypadków z udziałem widmowych czarnych i białych psów), po prostu biegnie przed nimi, jakby był trójwymiarowym projektem filmowym. Pomimo że widok tego stworzenia rzekomo przynosi zgubę, nigdy nie wyrządza fizycznej szkody nikomu.

 

                                           Banffshire green ghost dog.jpg

                                           Czy pies z Banffshire tak wygląda?.../grafika domena publiczna.

 

Ale co mają wspólnego zielone nadprzyrodzone psy z Szkockich Gór (widmowe) i trawiaste futro psa dr Lao (w szczególności) z najnowszym zoologicznym odkryciem, o którym krótko wspomniałem na samym początku tego artykułu? Okazuje się, że mają ze sobą dość wiele wspólnego.

 

Co może zrobić alga?

 

Jak to często bywa, podczas przeglądania Internetu kilka dni temu w poszukiwaniu czegoś zupełnie innego, Muza Przypadkowości (a może Anioł Bibliotekowy?) zwróciła moją uwagę na fascynujący raport autorstwa Brandona Keima, opublikowany przez Wired Science 4 kwietnia 2011 roku. Raport ten podsumowywał zadziwiające odkrycia zespołu kanadyjskich biologów, zawarte w opublikowanym artykule:

KERNEY, Ryan; KIM, Eunsoo; HANGARTER, Roger P.; HEISS, Aaron A.; BISHOP, Cory D.; & HALL, Brian K. (2011). Wnikanie wewnętrzne zielonych alg w organizmie płaza ogoniastego. Proceedings of the National Academy of Sciences, vol 108 (nr 14; 5 kwietnia).

 

                                      Spotted Salamander, Scott Camazine-Wikipedia.jpg

                                      wspomniany w artykule płaz ogoniasty.../grafika - domena publiczna

 

Już w XIX wieku badacze wiedzieli, że jaja plamistych salamandr wschodniej Ameryki Północnej (Ambystoma maculatum) zawierają pewien gatunek jednokomórkowej zielonej algi, Oophila amblystomatis (tzw. alga salamandry), i później okazało się, że jest to prawdziwe partnerstwo symbiotyczne.

 

Jaja salamandry zapewniają środowisko bogate w azot, w którym algi rosną bardzo efektywnie, a algi utleniają embrion salamandry wewnątrz każdego jaja (algi uwalniają tlen jako produkt fotosyntezy, napędzanej dwutlenkiem węgla wyprodukowanym przez embrion), co zapobiega deformacjom embrionu.

 

Jednak najnowsze badania odkryły, że więź między salamandrą a algą jest jeszcze bardziej bliska. Kiedy kanadyjski zespół badał algi w jajach salamandry, korzystając z technik autofluorescencji chlorofilu i amplifikacji algalnego 18S rDNA, stwierdzono, że algi nie są tylko wewnątrz jaj, ale faktycznie znajdują się w komórkach samych embrionów - wnikają do komórek w bardzo wczesnym stadium rozwoju embrionów i szerzą się po ich ciałach, największe stężenie utrzymując w przewodzie pokarmowym. Cel i korzyści tak bliskiego i wczesnego związku z algami w przypadku tego konkretnego płaza są obecnie nieznane.

 

Oczywiście, to nie dorównuje niewątpliwie roślinnemu, choć całkowicie fikcyjnemu, psu  Dr. Lao, ale ta endosymbiotyczna więź między salamandrą a algą jest bardziej kompletna niż jakiekolwiek wcześniejsze związki zwierzęta-roślina odkryte u kręgowców, co prowadzi do pozornie nieprawdopodobnego, ale wyraźnie wzajemnie korzystnego sojuszu między dwoma z najważniejszych biologicznych królestw na naszej planecie.

 

                                          Circus of Dr Lao, The, 2.jpg

                                          przykład innej okładki do książki - The Circus of Dr Lao

 

Autor: Staniq

Na podstawie materiałów dostępnych w internecie.







Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych