Powtarzam się, bo muszę. Chcesz konkretów. Proszę:No i po co powtarzasz -podaj jakieś konkrety,ruch krzywoliniowy jest przecież udziałem Jacka i Placka.
Paradoks bliźniąt to paradoks STW i jego rozważanie ma sens tylko w układach inercjalnych i w odcięciu od grawitacji. Tak naprawdę w jego rozważaniu nie trzeba nawet odnosić się do przyspieszeń. Problem odczuwalnych przyspieszeń rakiety w klasycznym przypadku paradoksu (jeden brat na Ziemi, drugi brat-astronauta) można bardzo prosto wyeliminować. Oto sposób:
Do zawieszonej z dala od masywnych ciał niebieskich kosmicznej boi ze STAŁĄ prędkością zbliża się rakieta "A". W momencie przelotu w pobliżu boi synchronizujemy zegar boi i zegar w rakiecie "A". Rakieta "A" nie zmieniając swojej prędkości leci dalej oddalając się od boi. Po pokonaniu, powiedzmy, 10-ciu lat świetlnych rakieta "A" mija rakietę "B" także podróżującą ze STAŁĄ prędkością, ale w kierunku przeciwnym - w kierunku kosmicznej boi. W momencie mijania rakiet następuje przekazanie wskazania zegara rakiety "A" zegarowi rakiety "B". Rakieta "B" po przelocie 10-ciu lat świetlnych ze STAŁĄ prędkością, nie zwalniając, mija kosmiczną boję. Wtedy dochodzi do porównania wskazań zegarów rakiety "B" i kosmicznej boi.
Co się okazuje?
Okazuje się, że zegar w rakiecie "B" późni się w stosunku do zegara boi kosmicznej. Pewnie zapytasz teraz, skąd te różnice we wskazaniach zegarów, jeśli żaden z trzech zegarów użytych w eksperymencie nie doznaje przyspieszeń?
Jak już wcześniej powiedziałem, rozważanie przyspieszeń w paradoksie jest tylko uproszczeniem (ale poprawnym) stosowanym w wyjaśnianiu paradoksu w bardziej przystępny, "szkolny" sposób. W rzeczywistości przyspieszenia można wyeliminować i posiłkować się samą STW, zwracając uwagę na jeden istotny fakt - na tzw. względność równoczesności. Najkrócej rzecz ujmując, zdarzenia równoczesne w jednym układzie inercjalnym wcale nie muszą być równoczesne w układzie innym.
Co z tego wszystkiego wynika?
A wynika z tego to, że każda zmiana układu inercjalnego rozstraja synchronizację zegarów, nawet jeśli ta zmiana układów odbywa się bez przyspieszeń, np. dzięki synchronizacji wskazań zegarów w poruszających się w przeciwnych kierunkach rakietach (wyeliminowanie efektu zawracania rakiety). Inaczej mówiąc, zsynchronizowanie zegarów rakiety "A" i "B" nie przenosi wcale początkowej synchronizacji zegara kosmicznej boi i zegara rakiety "A" na zegar rakiety "B". Krótko mówiąc - efekt względności równoczesności.
Ruch orbitalny natomiast jest jakby nieustannym, ciągłym "przesiadaniem się" z jednego układu inercjalnego do następnego. Początkowa synchronizacja więc już praktycznie na samym starcie traci ważność.
Tego wyjaśnienia paradoksu raczej nie spotykasz w szkolnych podręcznikach, gdyż jego pełne zrozumienie wymaga znajomości zasad opisujących geometrię czasoprzestrzeni (główna różnica polega na tym, że w przekształceniach międzyukładowych nie mamy do czynienia ze zwykłymi, sferycznymi obrotami, a z obrotami hiperbolicznymi).
Tak. Około miliona.- "Ok.miliona..."?- słowa,słowa,słowa - może jakiś link... (albo fotka?)Z tego co mi wiadomo,to energia promieniowania kosmicznego dochodzi do... jedenastej potęgi GeV.I mimo to nadal nie mam racji?-jeszcze długo... nam się równać.
Generatory Van der Graffa były pierwszymi akceleratorami, w których napięcia dochodzące do kilku MV pozwalały nadawać elektronom energie rzędu kilku MeV. Obecnie największy akcelerator Tevatron pozwala na uzyskanie energii 2 TeV (tj. 2*10^6 MeV lub 2 * 10^3 GeV). W tym roku ruszy cernowski LHC dający energie 14 TeV (tj. 1.4 * 10^7 MeV lub 1.4 * 10^4 GeV)
Jest milion razy więcej? Jest.
A co do tych kosmicznych energii, to nie wiem o co Ci chodzi. Mój przykład miał tylko pokazać, że wyniki uzyskane niemal wiek temu za pomocą pionierskich urządzeń i przy wielokrotnie niższych energiach nie straciły nic na swojej prawdziwości i aktualności.
A to Ty myślisz, że fizycy cząstek nie uwzględniają takich procesów jak rozpraszanie mionów na cząstkach atmosfery? Jeśli tak, to naprawdę nisko cenisz ich intelekt...- Tempo zaniku strumienia nie musi oznaczać jedynie czasu życia mionu,a to z powodu chociażby różnej gęstości atmosfery w wyzszych partiach i niższych - więcej przeszkód(cząsteczek materii w atmosferze) to różny czas ich życia.Nie tylko reakcja z nimi "strumienia" mionów wpływa na czas ich życia ale i samo oddziaływanie.
I to podobno ludzi "oficjalnej" nauki są ograniczeni w myśleniu.- Sorry,ale nieraz i mi uda się przeczytać "coś między wierszami".Nie widzę potrzeby studiowania grawitacji,bo i tak jedynym wnioskiem będzie ... siła ciążenia,poza oddziaływaniem będącym przyczyną powstania świata z "obłoków gazu" będących wynikiem "...bumu" powstałego z punktu,istniejącego w... ogólnej nicości.A wszystko to w zgodzie z naturalną koleją rzeczy i prawami fizyki.

Powiedz mi, dlaczego odwracasz kota ogonem i przerabiasz mój argument z mapą na swoją modłę tak, aby wyszło na Twoje? Chyba muszę Ci przypomnieć, a co tu sie rozchodziło.- Twój przykład mariush jest typowym "kopaniem leżącego" i dostało się samej teorii.Nawet najbardziej zniekształcone kontury na płaszczyżnie będą jedynie odwzorowaniem - nie zmienią rzeczywistych kontynentów - zupełnie tak jak "skracanie".
MINDMAX: Ale nie,przecież nadal twierdzisz że zmienia się struktura molekularna
MARIUSH:Nie zmienia sie struktura molekularna obiektu. Zmienia się struktura czasoprzestrzeni, w której znajdują się ciała. To podobnie jak z mapą w atlasie: Nie zmieniają się kształty kontynentów, tylko rodzaj odwzorowania (siatka) z kulistego na płaskie.
A teraz jeszcze raz.
Zniekształceniu czasoprzestrzeni odpowiada odwzorowanie mapy.
Zniekształconym obiektom tej czasoprzestrzeni odpowiadają zniekształcone obrazy kontynentów.
Niezmienności molekularnej obiektu odpowiada zachowanie relacji między obiektami na mapie (np. wg każdej mapy odległość z Londynu do Nowego Jorku wynosi 5580 km)
Pójdę tropem holiego i zadam Ci takie pytanie:"Foton-żaróweczka" świeci... fotonami,bo czym innym?Żaróweczka w ruchu jest tym samym co spowolniony foton.Pomieważ żaróweczka wysyła fotony dookólnie,to celem fotonów jest oświetlenie wszystkiego w okół niej.W przypadku umieszczenia za nią reflektora,lub użycia lasera,fotony muszą "lecieć" bo posiadają prędkość - w nadanym im kierunku.
Impuls lasera czy błysk reflektora jest pierwszym etapem lotu - końcowym jest przeszkoda,którą oświetlają.Zbyt wielka prędkość powoduje brak reakcji oka na pojawianie się ich między emiterem a przeszkodą.
Dzięki obecnej technice powinny być możliwości rejestrowania-obserwacji tego impulsu-strumienia fotonów od momentu jego emisji aż do przeszkody.
Dlaczego patrząc z boku nie możemy w warunkach próżni dostrzec światła pochodzącego od ciągłego, spójnego strumienia fotonów emitowanego przez laser?
Prostota może być czasami tylko pozorna, a w przypadku braku wiedzy może okazać się nawet absurdalną komplikacją.- OK... człowiek ma już w swojej naturze wybieranie zawiłych rozwiązań,mimo iż prostrze same się nasuwają.
Przykład: Jeszcze tysiąc lat temu powszechnie uważano, że Ziemia jest płaska. W końcu było to wtedy najprostsze i najsensowniejsze rozwiązanie. W końcu absurdalna teoria kulistości rodziła wiele problemów takich jak: chodzenie do góry nogami, spadanie rzeczy w kosmos itp. Dopiero zrozumienie sił grawitacji spowodowało, że najprostsze i najsensowniejsze dotychczas rozwiązanie stało się absurdem, a dotychczasowy absurd zamienił się w najsensowniejsze i najprostsze rozwiązanie.
Przypominasz mi takiego zaściankowego chłopa sprzed dobrych kilkuset lat, który dalej niż w sąsiedniej wsi nigdy w życiu nie był, a słowo grawitacja w jego słowniku nawet nie istnieje.

A nie zauważasz oczywistych różnic w technicznym stopniu trudności w przypadku bezpośredniego pomiaru dylatacji czasu i bezpośredniego pomiaru kontrakcji długości. Jeśli pośrednie dowody Ci nie wystarczają, to trudno... Czekaj na dowody bezpośrednie - nie wiem tylko, czy zdążysz się doczekać.- Wiem że pisałeś i pisałeś - być może w skali mikro się sprawdza,ale bezpośrednie przełożenie na makro,to przyznasz,że jest przynajmniej mało prawdopodobne.Gdyby tak faktycznie było,to usłyszeli byśmy pewnie -jak w przypadku czasu- przynajmniej o próbach sprawdzenia owego "skracania" w praktyce - chyba że i te próby z czasem były "lekko naciągane".
A to, aby uprzyjemnić Ci oczekiwanie:
Wiesz, co to znaczy "immanentne"?- Myślę że nie zupełnie "pała",bo pewnie znowu żle mnie zrozumiałeś poprzez niedoczytanie poprzednich zdań,w których była mowa o właściwościach rozbitych jąder atomów.Nie twierdzę że wybite elektrony zmieniają swój ładunek a jedynie to,że pozbawione pola "ochronnego" całego atomu,mogą -a raczej napewno posiadają- inne właściwości magnetyczne.
A skoro stwierdzasz, że ładunek elektronów nie ulega zmianie, to ich sposób reakcji na zewnętrzne pole magnetyczne także nie zmienia się.
mariush: "A kwantowa teoria oddziaływań elektromagnetycznych wyjaśniająca w 99,999% obserwacje dotyczące budowy atomu pewnie o niczym nie świadczy...? "
A Ty uważasz, że ewentualna nowa teoria "zniszczy" całkowice poprzednią?- A świadczy,ale tylko o tym,że jedynie na niej poprzestano - czyz teorii nie potwierdza się wraz z zwiększającymi się technicznymi możliwościami?Prawdopodobieństwo ma to do siebie,że nawet jedna tysięczna ma moc niszczącą.

W kwestii pocących się i zasługujących na współczucie elektronów - niewiele.Czy do pracy elektronów w nieustannym zwarciu nic więcej poza
> "Bardzo "interesujące" "
nie masz do powiedzenia?
Posłużę się jedynie Twoim cytatem z tematu o teorii ewolucji, który był reakcją na moje rzekome przypisywaniu naturze przymiotów istoty myślącej:
"Temat nie zupełnie jest rozrywkowy,więc dosłowność trochę jednak się liczy po to chociażby,żeby nie zarzucać nikomu niezrozumienia - przecież nikt poza Tobą nie wie,co masz w danej chwili na myśli".
Teorie naukowe i biblijne prawdy objawione to dwie różne rzeczy. Nie wiem, co próbujesz mi zasugerować. Teorie to modele rzeczywistości - im bardziej z nią zgodne, tym lepiej. Nie stanowią prawdy absolutnej, zawsze mogą okazać się niedokładne lub w ostateczności błędne. W końcu postęp naukowy skądś się bierze, no nie?- Nie dostrzegam kłopotów,bo nie są one moimi,nie przyjmuję teorii tak jak Ty -dla mnie nie jest ona Biblią i nie staram się jej tłumaczyć sobie jak kleryk.To że wymyślili ją mistrzowie w tym fachu jakoś nie poraża mnie aż tak,jak wielu...,a moim zdaniem jeszcze zbyt wielu.
Ludzie są omylni a Ci mistrzowie bogami raczej nie byli.
Błąd - ludzka rzecz,lecz świadome w nim tkwienie nie jest błędem,to obłęd.
Wątpię jednak, żeby Twoja obłędna metoda szukania prawdy do tego postępu kiedykolwiek się przyczyniła. Ale życzę Ci powodzenia...

SPROSTOWANIE:
Np. istnieje inercjalny układ odniesienia, w którym bitwa pod Grunwaldem i zamachy 11 września były zdarzeniami równoczesnymi.
Powyższy przykład pod kątem równoczesności zdarzeń nie jest poprawny. Fakt ten nie zmienia jednak sensu pozostałej części wypowiedzi.