Skocz do zawartości


Zdjęcie

Człowiek może osiągnąć prędkość światła


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
412 odpowiedzi w tym temacie

#226

mindmax.
  • Postów: 592
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

mariush... zacznę tym razem od zacytowania swojej wypowiedzi.
"-Właśnie chodzi o logikę,której moim zdaniem brakuje w naukowych wywodach,jeśli brakuje jej w moich,to mi wytknij - tylko konkretnie."
> " Próbuję to robić już od 3 miesięcy. Ale cóż ja mogę zrobić w przypadku, gdy nawet niezgodność Twoich „teorii” z obserwacją nie jest dla Ciebie żadnym konkretnym kontrargumentem. "
- Od trzech miesięcy to komentujesz,zamiast konkretnie odpowiadać na proste przecież pytania - studiujesz dziennikarstwo a może... nauki polityczne czy jak? Przecież prosiłem o te argumenty z których wynika niezgodność moich teorii z obserwacjami,a co otrzymuję w efekcie... oczywiście poza dziesiątkami zer w kolejnych przykładach?
Pewnie preferujesz jakiś przestarzały odłam nauki,bo prezentowany przez Ciebie materiał zaprzecza obecnym jej osiągnięciom,przynajmniej jeśli chodzi o wrażliwość ludzkiego oka na światło,dlatego myślę że lepiej będzie jak powiesz o co Ci chodzi,bo jak na razie,to tylko robisz zament.
Czyżbyś nie wiedział że do zaobserwowania białego światła potrzebne by były(w/g obecnej wiedzy) przynajmniej trzy "różnokolorowe" fotony,nie mówiąc już o potrzebnej ich ilości do zaobserwowania przestrzennego a na dodatek kolorowego przedmiotu,bo... mówiąc światło widzialne,to nadal mamy -myślę że tym razem również i Ty- na myśli jednak białe.
Ta nadzwyczajna mnogość fotonów,których podobnież nigdy nie zabraknie do przeprowadzenia obserwacji bez względu na ilość obserwatorów jest potwierdzeniem jednak mojej tezy mówiącej,że nie są one w żaden sposób absorbowane - czy nauka ma jakieś dowody na jakiekolwiek marnotrawstwo w naturze?-bo raczej nie jest ono jej domeną.

> " Jeśli powyżej przedstawione przykłady nie przemówiły do Twojej wyobraźni, to raczej już niewiele wskóram. "
- Wskórasz,jeśli przedstawisz jakieś dowody potwierdzające te... wywody.

> " Jeśli fotony można obserwować z boku, to dlaczego nie widzimy na niebie strumieni światła, które wypełniającą całą przestrzeń U. Słonecznego? "
- Gdybyś zamiast totalnej krytyki wszystkiego,co nienaukowe dokładniej czytał moje wypowiedzi,to pytań tego typu nie było by.
Czy widzisz obracające się śmigło wentylatora mimo że jego prędkości duuużo brakuje do "c" - zapomniałeś już po co były te "nanosekundowe" czasy migawki ?

> " Coś Ty się uczepił tego szczęścia? Fotony wpadające do mojego oka są identycznymi „szczęściarzami” jak fotony pochodzące od tego samego obiektu wpadające do Twojego oka. "
- Bo przykłady które podajesz niczego nie dowodzą - czyż nie lepszym byłby przykład z taką ilością fotonów,która mogła by być "zaabsorbowana" przez dwuch obserwatorów w tym czasie,gdy będzie ich trzech lub więcej?

> " Ale foton to nie żarówka - w tym sęk...
Jeśli uważasz inaczej - UDOWODNIJ TO... w końcu.
"
- Ja uważam że foton jest jednak "żarówką" w "c" a obserwacja nie ma na niego wpływu i gdybym miał tylko milionową część możliwości jaką posiada nauka,to bym już dawno miał dowodów... na kopy.Ale ponieważ tak nie jest,to pozostaje jedynie wyciąganie wniosków,czego Ty unikasz - ciekawe czy gdyby prąd el. w przewodnikach świecił,to i jego by ubywało w obecności tysięcy gapiów?

> " Prezentowane fotki prezentujące działanie zielonego lasera nie były wykonane w próżni.W próżni z boku nie było by widać NIC, nawet na ultraszybkich fotografiach. "
- Czy te "ultraszybkie" robione były już przez kogoś w atmosferze,nie mówiąc o próżni i właśnie z tego powodu wynika Twoja pewność,czy tak po prostu tylko na słowo...?

> " Widzenie głębi jest spowodowane dwuocznością widzenia (każde oko „patrzy” nieco pod innym kątem). Dowodem na to są choćby Twoje gigantyczne problemy z interpretacją pamiętnego zdjęcia z dwoma dzieciakami... Dlaczego? Bo obraz na zdjęciu daje taki sam efekt głębi, jak patrzenie jednym okiem bez ruszania głową. Czyli żaden... "
- Nie mogę uwierzyć w to,że jesteś przekonany o słuszności tego,co piszesz,nawet gdyby owa głębia zależała od dwuoczności obserwacji,to przy dalekich obiektach rozstaw naszych oczu musiałby być przynajmniej metrowy - gratuluję logiki.
Czy doczekam się tej "właściwej" interpretacji zaprezentowanej przez Ciebie fotki?

> " Widzenie odcieni szarości JEST zasługą różnoenergetycznych fotonów. W końcu światło białe jest złożone z fotonów o różnych energiach (różne barwy). Płynne przejście przez odcienie szarości do czerni można uzyskać przez stopniowe zmniejszanie natężenia tegoż światła (zmniejszenie liczby emitowanych fotonów w jednostce czasu). "
- Czy wiesz jakiego koloru i jaką intensywność miał ten zarejestrowany przez astronomów,jak również i ten encyklopedyczny bezpośrednio przez oko obserwowany pojedynczy foton - skoro wystarczył jeden,żeby odróżnić go od czerni? Samą "energetycznością" fotonów nie uzyskasz odcieni szarości,bo jednocześnie będzie zmieniała się przecież ich barwa.

> " Nauka to INTERPRETACJA ZJAWISK, a dowodów na związek sposobu postrzegania świata przez różne organizmy z ich ewolucją jest wiele. Ale to nie jest temat o ewolucji biologicznej, więc nie będę się tu rozpisywał. "
- Skoro jest tak wiele dowodów,to co Cię powstrzymuje od zaprezentowania chociaż jednego,tego najbardziej przekonującego?
Interpretacja jest dedukcją,a o niej piasłem wcześniej,bez dowodu nie jest niczym więcej niż... wróżeniem z fusów,a o ewolucji biologicznej faktycznie lepiej się nie rozpisywać,bo... nie powstydzili by się jej pewnie nawet fantaści.

> " Nie szukaj problemu tam, gdzie go nie ma.
Mindmax, powiedz mi, gdzie moja wypowiedź jest sprzeczna z zaprezentowanym przez Ciebie cytatem z „Boskiej Cząstki”???
"
- Czyż to nie Twoje słowa :"A to nie wiesz, że rodzaj fotonu emitowanego przez elektron nie zależy od cech konkretnego elektronu, a tylko od wielkości jego przeskoku orbitalnego w atomie. Elektron deekscytując się po wzbudzeniu ma możliwość wyemitowania fotonów z różnych zakresów widma fal elektromagnetycznych - wszystko zależy od tego, o ile orbit "spadnie"... " - no więc jak... elektron sam sobie wybiera ilość orbit do spadku,każdy może wyemitować foton z zakresu przysłowiowego już UV - jasne że nie? Czy elektron się "deekscytuje" czy nie,to nie ma innej możliwości od tej,która została mu "przypisana"... niestety a zależna jest od jego energetycznych możliwości.
Zamiast wymagać ode mnie czegoś tak oczywistego... mógłbyś sam czasami błysnąć i nie zadawać takich pytań.

> " Chyba rozumiem ten Twój jakże „istotny” związek eksperymentu EPR z odbijaniem się światła od zwierciadła. Takie „istotne” związki to można na pęczki mnożyć. Przypomniało mi się jedno stare powiedzonko... "
- Jeśli po każdym odbiciu od zwierciadła strumień światła "gubi" elektrony,to po przedostatnim odbiciu będzie ich tak minimalna ilość - a może nawet tylko jeden,że ostatniego odbicia już nie będzie - nie widzę dalszej potrzeby filozoficznego roztrząsania tego wątku,jaśniej się już nie da.

> " Przeczytaj komentowany przez Ciebie fragment mojej wypowiedzi jeszcze raz:
Tak, energia strumienia fotonów zależna jest od ich ilości w strumieniu.
A następnie odpowiedz sobie na pytanie: Czy ja potrafię czytać ze zrozumieniem?
"
- Jest to dowód na to,że przy braku jednoznaczności interpretacje tego samego zjawiska mogą być różne,bo skoro każdy foton ma energię wpływającą na jego barwę i zależną od częstotliwości jego drgań a ilość fotonów w strumieniu tę energię potęguje,to albo energia fotonów w strumieniu nie jest zależna od ich częstotliwości tylko od ilości,albo... jest to kolejny dowód na to,że dla światła między kwantem a falą należy postawić znak... nierówności.
- energia fotonu zależy od jego częstotliwości,która(zależna jest) wpływa na jego "barwę"
- czym więcej fotonów w strumieniu,tym większa jego energia
- czym większa energia tym bardziej widmo(kolor) strumienia przesuwa się ku UV
- mnożąc ilość "czerwonych" fotonów uzyskujemy większą energię strumienia,czyli zmianę jego barwy w kierunku wyższego widma.
Nawet jeśli nie w kierunku UV,to co będzie po przekroczeniu maksymalnej intensywności -nasycenia- strumienia(zakładając jego stałą barwę-częstotliwość) najczerwieńszego z czerwonych - a może istnieje nieskończona czerwień,lub jakakolwiek inna nieskończona barwa?
Jeśli nie zaznaczysz co masz na myśli pisząc dany tekst,to trudno będzie mi stwierdzić czy potrafisz...

> " Tardiony to wspólna nazwa cząstek podświetlnych, a więc wszystkich posiadających energię spoczynkową (protonów, neutronów, elektronów, mionów itd.) One nie istnieją?
Luksony - to cząstki o zerowej energii spoczynkowej (fotony, być może grawitony)
Rozumiem, że fotonów też nie ma...
Tylko nadświetlnych tachionów, o których już sporo mówiliśmy, dotąd nie odkryto.
Więc jakie SF? Zapoznaj się trochę z tematem, zanim zaczniesz pisać takie bzdury.
Tak przy okazji: Jaka teoria szwankuje?
"
- A jakże,tardiony a nawet inne,o jeszcze śmieszniejszych nazwach istnieją skoro zostały odkryte i tak właśnie nazwane,a jeśli chodzi o fotony - bo o nich mowa,to Ty jak zwykle odwracasz kota ogonem,bo pytanie brzmiało czy są one materią,czy materią nie są,bo zapewne wiesz co na ten temat mówią podręczniki.W świetle powyższego domyśl się co szwankuje,teoria czy jej wykładnia.

> " A Ty uważasz, że zjawisko jonizacji nie było badane „wszerz” i „wzdłuż”??? Jakby się dało wykonać zdjęcie zjonizowanych atomów, to by na pewno takie zrobiono.
Tak, z wodoru nie uzyskasz promieniowania rentgenowskiego, tylko co to ma do rzeczy w kwestii fotografowania zjonizowanych atomów???
"
- Samo uważanie nic do sprawy nie wnosi,a z resztą jak bym mógł tak uważać,przecież jonizacja jest podstawą całej obecnej fizyki...(?),lecz wiązanie atomu wodoru z fotkami zjonizowanych atomów jest z Twojej strony... typowo polityczną zagrywką,bo wiadomo,że dotyczyły one całkiem innej kwestii.
Czasami mam wrażenie że piszesz z kimś do spółki,tylko nie zawsze masz z nim kontakt,bo inaczej nie da się wytłumaczyć niektórych(Waszych) zagrywek - tym razem dotyczącej wodorowego UV.

> " "Non stop" to można mówić patrząc globalnie. Z punktu widzenia pojedynczego elektronu atomowego energia nie jest mu dostarczana non stop. Po pierwsze: Nie każdy foton może być „połknięty” przez dany elektron. Po drugie: Między kolejnymi absorpcjami fotonu przez dany elektron mija trochę czasu – elektron ma więc możliwość powrotu do niższego stanu energetycznego połączonego z emisją fotonu. I tak też się dzieje... "
- ...ale tylko przy założeniu,że pobudzony elektron jest już tak nasycony energią,że nie jest w stanie przyjąć jej następnej porcji albo "unika" z nią kontaktu,bo między kolejnymi absorbcjami fotonów przez elektron wcale nie musi "mijać trochę czasu",bo jeden foton nie jest w stanie elektronu "nasycić" i pobudzić do emisji energii a w strumieniu wywołującym owe nasycenie "czeka" ich jeszcze pokażna ilość - a jest to tylko wstęp do tej "układanki".

> " Atom też jako całość jest obojętny elektrycznie, a przecież składa się jak i z dodatnio naładowanych protonów, jak i ujemnie naładowanych elektronów. Aż dziwne, że tego nie widzisz... "
- Ja to widzę i wcale nie przeczy to mojej tezie,bo plazma nie jest skupiskiem oddzielnych atomów,tylko odpowiednio ze sobą powiązanych i dopiero jako całość jest obojętną na elektromagnetyczne pola plazmą - waląc pięścią w stół nie uderzasz atomami wchodzącymi w sklad dłoni w atomy z których składa się stół,bo czym innym są pojedyncze cząstki a czym innym "ich wyrób" finalny i... aż dziwne że tego nie dostrzegasz...

> "... jest zbiorem zjonizowanych i neutralnych cząstek - współwystępują w nim zjonizowane atomy oraz elektrony, jednak cała objętość zajmowana przez plazmę z "globalnego" punktu widzenia jest elektrycznie obojętna”. "
- Celowo nie cytuję całości,bo nie w całości się z nią zgadzam... ,w/g mnie plazma nie jest żadnym zbiorem "zjonizowanych i neutralnych czastek",tylko > odpowiednim ich połączeniem < a to jest podstawowa różnica,bo "neutralność cząstek" plazmy jest obserwowana na zewnatrz,ale "od środka" "coś" przecież musi je spajać żeby tą plazmą były - a może nawet i z zwenątrz coś je spaja.

> " ...Właśnie dzięki tym nierównościom powierzchni widokówki pierwotnie równoległa wiązka światła po odbiciu ulega rozproszeniu (fotony w zależności od lokalnej krzywizny powierzchni odbijają się w różnych kierunkach).A to pozwala nam oglądać widokówkę z różnych kątów – zawsze jakieś odbite od niej fotony polecą w naszym kierunku.
Jak widzisz, do wyjaśnienia tego nie potrzeba żadnej inteligencji fotonów, no chyba, że ma się tak ograniczone horyzonty, jak Ty.
"
- Do oglądania pocztówki szczęście i ew.inteligencja fotonów może i nie jest potrzebna w takim stopniu jak do obserwacji pojedynczych fotonów,jednak zakładając że światło jest falą EM,to powierzchnie mniejsze,równe i większe od długości jego fali powinny pochłaniać jego energię w różnym stopniu,a po rezonansie nawet "odbijać" wzmocnioną. A jak to ma się do obserwacji rzeczywistości,w której wystarczyło by odbicie promienia od "bladej" powierzchni obrazu lecz o długości fali padającego na nią światła - będziemy obserwowali ją bardziej nasyconą światłem niż jest w istocie,czyli - czym mniejsze(bardziej zbliżone do długości fali światła) tym jaśniejsze,a większe jest ciemniejsze...?
Ile więc potrzeba fotonów do utworzenia obrazu na siatkówce naszego oka wielkości jednego piksela?
Jeśli już o horyzontach mowa,to raczej te "naukowe" są jednak bardziej ograniczone niż wydawało mi się do tej pory.


> " GDZIE JA NAPISAŁEM „W PRZECIWNĄ STRONĘ”, CZŁOWIEKU??? "
- Nie to jest istotne czy w przeciwną,czy jakąkolwiek inną stronę - prócz oczywiście tej,z której został promień wysłany...

> " Jesteś chyba ślepy. Mój cytat z posta #220:
„Klocek w pewnym momencie swojego ruchu znajdzie się częściowo nad dziurą, zadziała więc na niego moment siły (mam nadzieje, że wiesz, co to jest), który wywoła ruch obrotowy klocka (wokół osi wyznaczonej przez krawędź dziury - czerwona kropka). Siła, wywołująca obrót, to oczywiście siła grawitacji, działająca na część klocka znajdującą się już nad dziurą.”
"
- Czyżbyś sugerował że siła grawitacji nie działała na klocek zanim znalazł się nad dziurą - bo coś mi się wydaje że pomyliłeś grawitację z typowym... "przeciągiem",ale wiatry w próżni...?

> " Skrócenie Lorentza wynika z dwóch rzeczy: dylatacji czasu oraz niezmienniczości interwału czasoprzestrzennego między dwoma zdarzeniami. Krótko i prosto mówiąc: Gdy przybywa czasu (dylatacja), to ubywa przestrzeni (kontrakcja) - czasoprzestrzennie wszystko zostaje bez zmian. Mówiłem to już wiele razy. "
- Chodzi o to,że powtarzasz coś,co się kupy nie trzyma,bo co jest przyczyną i w jaki sposób działającą na materię,że owo skrócenie ma miejsce to nadal nie wiem.
Jak to robi czas,czy też interwał czasoprzestrzenny,że materia kurczy się z przodu i od tyłu do jej środka,bez względu na kierunek jej ruchu w "podświetlnych"- gdyby tylko od przodu,to można by z przymrużeniem oka jakoś to zaakceptować,bo to przecież niemal "c" a w niej mogą dziać się różne dziwne rzeczy... ale żeby zacierała się różnica między tyłem a przodem to już chyba lekka przesada.

"-No jasne,dualizm i tyle,bo czy jest istotny dla obecnej fizyki fakt,że światło jako fala EM jedynie "niezupełnie" sprawdza się w polu elektrycznym i magnetycznym w stosunku do światła kwantowego?-takimi bzdetami nauka pewnie się nie zajmuje.Cóż to za nauka,dla której można być nie całkiem,a jedynie tylko trochę w... ciąży.A może już "kwantowe" światło poddaje się w/w polom a ja o tym nie wiem?"
> " Sęk w tym, że fala EM JEST przenikającymi się wzajemnie i rozchodzącymi się przestrzeni zaburzeniami pól: elektrycznego i magnetycznego. "
- Akutat tak się składa,że... nie o to pytałem,ale żeby coś zaburzyć to te "coś" musi istnieć zanim je "dotknie" fala EM.

> " Bardzo ładny przykład. Światło jest właśnie falą i cząstkami jednocześnie, a efekt jego oddziaływania na materię bardzo często możemy tłumaczyć w dwojaki sposób – fotonowy i falowy. "
- Właśnie z " wyglądu ściany można łatwo stwierdzić, czy przyczyną ubytku była ciągła fala, czy nieciągły grad kul." więc ten efekt wskazuje na to,że światło nie jest ani falą ani kwantem a jedynie ma podobne do jednego i drugiego właściwości,bo jak już pisałem - "po efektach go poznacie",czego akurat w przypadku światła zrobić się nie da.Bo to że ściany ubyło w jednym i drugim przypadku nie jest sentencją tego doświadczenia,a jest nią na ścianie pozostawiony ślad - różny jednak w obydwu przypadkach,gdyby fala równa była kwantom ślady były by identyczne.

> " Słońce płaszczyzną, równoległe promienie – po co o takich bzdurach w ogóle piszesz? Ja na pewno o czymś takim nie wspominałem. "
- Bezpośrednio nie,jednak "płaskie słońce" sugerują rozchodzące się równolegle w/g Ciebie jego promienie.

> " Co ma bombka choinkowa oraz reflektor latarki do mechanizmu powstawania zaćmienia Słońca??? "
- Nic,bombka i reflektor były tylko przykładami powstawania obrazów pozornych,a obraz Słońca takim może być,zakładając oczywiście kulistość naszej sfery.

> " Jesteś pewny, że gdyby promienie Słońca rozchodziły by się idealnie równoległe, to cień Księżyca objąłby całą Ziemię? Ja tak nie sądzę... "
- Nie całą Ziemię tylko prawie,tzn taką jej część,o jaką jest on mniejszy od naszego globu,ale nawet gdyby rozchodziły się odśrodkowo,to biorąc pod uwagę niemal punktową wielkość Ziemi w porównaniu do rozmiarów naszej gwiazdy efekt byłby niemal taki sam.Tak więc na tej podatawie nie da się stwierdzić równoległości,bądz też nie - promieni słonecznych,jednak skoro jest kulą,to jego promienie powinny rozchodzić się tylko odśrodkowo.
Inną sprawą jest to,dlaczego widzimy jego kulistość pomimo tego że jest "samym światłem" - widocznie nie jest.
Z rysunku wynika,że całkowite zaćmienie Słońca powinno występować w malutkim punkcie Ziemi,jednak ze względu na jego nieproporcjonalność w stosunku do znanych wymiarów - odległość Słońca od powierzchni Ziemi jest ~ 500 razy większa niż Księżyca a na dodatek jego średnica jest ~ 110 razy większa od ziemskiej,to trudno coś powiedzieć.
Rysując w ten sposób przy właściwych proporcjach,to pewnie całkowitego zaćmienia Słońca nigdy byśmy nie oglądali poza plamką na jego powierzchni - którą byłby nasz satelita,a półcień między Księżycem a Ziemią wykraczał by daleko poza naszą planetę.
Biorąc pod uwagę wielkość gwiazdy i nieznajomość średnicy jej promieni -bo promień nie jest pojedynczym fotonem,a i jego wielkość nie jest mi znana- można przyjąć że cała nasza planeta oświetlana jest tylko jednym równoległym,bo nie słyszałem o dowodach przeczących temu założeniu.

I jeszce jedno - tym razem w sprawie zaprezentowanej przez Ciebie mariush fotografii,co jednak potwierdza moją tezę mówiącą o złudności naszego postrzegania i jest dowodem na to,że "dal" w tym przypadku również jest wynikiem obserwacji,ale nie zależy od fotonów,a jedynie od interpretacji - zdolności kojarzenia tego co obserwujemy z zaobserwowanymi wcześniej obrazami.
Uważam że ktoś,kto widział by przedstawione na w/w fotce postacie i przedmioty w jednej płaszczyżnie - mimo że tak jest w istocie - to nie koniecznie musiał by mieć wadę wzroku,ale raczej... umysłu lub przeżyć(?),bo to one i to bez pomocy fotonów odpowiedzialne mają być za to,co widzimy.

Nie jest to już typowo "fizyczna" fizyka,lecz doskonale przedstawiająca "widziane" przez nas obrazy,a w cudzysłowiu,bo tak naprawdę niezupełnie widzimy to,na co patrzymy - bo podobnież wszystko to zależne jest od wcześniejszych naszych obserwacji i doznań.
Jeśli jednak teoria ta jest słuszna,to ciekawe jak odbierał by "nasz świat" niewidomy od urodzenia,który w "średnim wieku" odzyskał by wzrok - bo i takie przypadki pewnie się już zdarzały,jednak myślę,że widział by tak samo bez żadnych wcześniejszych doświadczeń wzrokowych jak i ci z doświadczeniami.
Czy teoria dotycząca naszego sposobu widzenia jest napewno słuszna...
  • 0

#227

Mariush.
  • Postów: 4332
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

mindmax,

Od trzech miesięcy to komentujesz,zamiast konkretnie odpowiadać na proste przecież pytania - studiujesz dziennikarstwo a może... nauki polityczne czy jak? Przecież prosiłem o te argumenty z których wynika niezgodność moich teorii z obserwacjami,a co otrzymuję w efekcie... oczywiście poza dziesiątkami zer w kolejnych przykładach?

Po co te zera, te septyliony i kwintyliony?
A po to, żebyś w końcu sobie uświadomił, że otaczają nas nieprawdopodobne ilości fotonów, które przychodzą do nas różnych kierunków, czy to bezpośrednio z ich źródła (Słońce, gwiazdy, ogień, sztuczne źródła), czy to pod odbiciu od jakiegoś ciała (Księżyc, planety, większość otaczających nas obiektów, tu, na Ziemi)
Po to, abyś w końcu zrozumiał, że nikt nie może utrudniać Ci obserwacji jakiejś rzeczy tylko dlatego, że też się na nią patrzy (oczywiście pomijam tu obserwacje mikroświata, gdyż w tym przypadku niejednokrotnie nieuniknione jest wyraźne oddziaływanie z obserwowanym obiektem, a to jak najbardziej może innemu oglądającemu ten obiekt przeszkadzać. To już jednak zupełnie inny problem). Inaczej mówiąc, nie musisz się przejmować tym, że ktoś „kradnie” fotony przychodzące do niego z obserwowanego także przez ciebie obiektu. Jest ich mnóstwo, każdy ma „swoją” część. Ty, ja, czy ktokolwiek inny na tej planecie.
Po to, abyś w końcu zrozumiał, że foton musi wpaść do oka, jeżeli ma się stać w naszym mózgu przyczyną powstania wrażenia świetlnego.
Po to, abyś zrozumiał, że nie ma sensu wymyślanie „teorii” o obserwacji pojedynczego fotonu przez wielu obserwatorów, bez wpadania tego fotonu do oka oraz bez jego absorpcji na siatkówce.

1. Pewnie preferujesz jakiś przestarzały odłam nauki,bo prezentowany przez Ciebie materiał zaprzecza obecnym jej osiągnięciom,przynajmniej jeśli chodzi o wrażliwość ludzkiego oka na światło,dlatego myślę że lepiej będzie jak powiesz o co Ci chodzi,bo jak na razie,to tylko robisz zament.
2. Czyżbyś nie wiedział że do zaobserwowania białego światła potrzebne by były(w/g obecnej wiedzy) przynajmniej trzy "różnokolorowe" fotony,nie mówiąc już o potrzebnej ich ilości do zaobserwowania przestrzennego a na dodatek kolorowego przedmiotu,bo... mówiąc światło widzialne,to nadal mamy -myślę że tym razem również i Ty- na myśli jednak białe.
3. Ta nadzwyczajna mnogość fotonów,których podobnież nigdy nie zabraknie do przeprowadzenia obserwacji bez względu na ilość obserwatorów jest potwierdzeniem jednak mojej tezy mówiącej,że nie są one w żaden sposób absorbowane - czy nauka ma jakieś dowody na jakiekolwiek marnotrawstwo w naturze?-bo raczej nie jest ono jej domeną.

Ad. 1) Przestarzały pogląd? Sprzeczny z obecną wiedzą naukową? Dobre sobie...
Podany przeze mnie próg czułości oka (5-14 fotonów absorbowanych przez siatkówkę w ciągu 0.1 s) odpowiada gwiazdom o jasności z zakresu 7-6 mag. Potwierdziła by Ci to absolutna większość ludzi (ze zdrowym wzrokiem) na tej planecie, gdybyś sprawdził, jakie najsłabsze gwiazdy potrafią dostrzec nieuzbrojonym okiem w sprzyjających warunkach.

Podobno (podkreślam „podobno”) niektóre osoby potrafią w doskonałych warunkach (wysoko w górach, przy bardzo wysokiej przejrzystości powietrza i minimalnym seeingu) dostrzec gwiazdy 8 mag, co odpowiada 2 fotonom/0.1 s absorbowanym na siatkówce. Gdzieś spotkałem się nawet z wynikami badań, które mówią o tym, że wrażenie świetlne może wywołać pojedynczy foton/0.1s, ale nie są to pewne rezultaty (w końcu natężenie 1 foton/0.1 s odpowiada gwieździe 8,75 mag; dostrzeżenie takiej gwiazdy, nawet w idealnych, pozaatmosferycznych warunkach, jest dla mnie trochę nieprawdopodobne).

Ad. 2) Czyżbyś nie widział, że przy małym natężeniu światła (a z takim mamy do czynienia w kontekście dyskusji o progu czułości oka) działają tylko pręciki, które nie odróżniają kolorów. To dlatego w ciemnościach nocy i przy szczątkowym oświetleniu widzimy świat na czarno-biało (w odcieniach szarości), a kolory gwiazd rozróżniamy tylko w przypadku najjaśniejszych z nich (pozostałe, słabsze postrzegamy jako białe, choć takim zwykle nie są). Tak więc żadnych kilku „różnokolorowych” fotonów nie potrzeba, aby postrzegać bardzo słabe światło (o jasności w pobliżu progu widzialności) jako białe.

Ad. 3) Bardzo się cieszę, że nauka nie opiera się na takim sposobie wnioskowania, jak Twój. Mnogość fotonów wynikiem braku absorbowania. Jesteś przerażający w swoich wnioskach... :lol
A może mnogość fotonów wokół nas jest wynikiem gigantycznej ich liczby emitowanej przez Słońce w każdej sekundzie. Przypomnę: 450 septylionów z czego tylko jeden na 2 miliardy dociera tylko do zwróconej ku Słońcu półkuli naszej planety (w sumie 200 kwintyliardów). Reszta „marnuje się” rozbiegając się w przestrzeń kosmiczną we wszystkich innych możliwych kierunkach.

W kwestii marnowania się fotonów na skutek ok. 20-procentowej efektywności światłoczułych barwników oka – opsyn (rodopsyna i jodopsyna) wklejam Ci fragment publikacji naukowej przedstawiającej wyniki eksperymentów dotyczących czułości oka na światło (niestety po angielsku, więc będziesz sobie to musiał przetłumaczyć; istotniejsze fragmenty podkreśliłem):

Dołączona grafika

„Energy, quanta, and vision”; Selig Hecht, Simon Shlaer, Maurice Henri Pirenne; Laboratory of Biophysics, Columbia University, USA; 1942.
Źródło: Journal of General Physiology

mariush: " Jeśli powyżej przedstawione przykłady nie przemówiły do Twojej wyobraźni, to raczej już niewiele wskóram. "
Wskórasz,jeśli przedstawisz jakieś dowody potwierdzające te... wywody.

Dobijasz mnie.
Przecież pierwszych pomiarów stałej słonecznej dokonano już bardzo dawno temu, a dziś robi się to na bieżąco i to z bardzo dużą precyzją. A znając stałą słoneczną można bez problemy wyznaczyć ilość energii emitowanej przez Słońce w każdej sekundzie (tzw. moc promieniowania L) oraz ilość energii, którą otrzymuje oświetlona półkula Ziemi w tym samym czasie. Dzieląc te wartości przez przeciętną energię fotonu z zakresu widzialnego otrzymamy liczbę fotonów.

Podobnie można postąpić w przypadku dowolnego źródła światła (np. gwiazdy). W przypadku bardzo słabych źródeł nie trzeba nawet wykonywać pomiarów energii, tylko bezpośrednio zliczać docierające fotony (dzięki tzw. kamerom CCD).

Gdybyś zamiast totalnej krytyki wszystkiego,co nienaukowe dokładniej czytał moje wypowiedzi,to pytań tego typu nie było by.
Czy widzisz obracające się śmigło wentylatora mimo że jego prędkości duuużo brakuje do "c" - zapomniałeś już po co były te "nanosekundowe" czasy migawki ?

Wiem, wiem, fotony poruszają się za szybko, żeby można było je zobaczyć. Dobrze znam ten Twój „argument”. Spróbuję Ci wykazać jaki on jest bezsensowny.

Przejdźmy do konkretów. Na początek pytanie, bo trochę się w Twoich wywodach zgubiłem:

Powiedz w końcu jak to jest z tymi fotonami? Raz piszesz, że fotonu z boku nie sposób zobaczyć, bo poruszają się za szybko, a potem zaraz, że można go obserwować z boku i to nawet przez wielu obserwatorów jednocześnie (w końcu to poniekąd podstawa twojej wizji widzenia świata) ...

A teraz kilka fotek (wiem, że je lubisz :] )

Chcesz nanosekundowych fotografii, proszę.
Oto fotografia początkowej fazy eksplozji jądrowej (Trinity) wykonana zaledwie 16 milisekund (0.016 s) po detonacji przy pomocy rapatronicznej kamery o czasie ekspozycji zaledwie 1/100 000 000 s (10 nanosekund). Wczesna faza wybuchu jądrowego, to chyba jedyne, co może wyjść na zdjęciu wykonanym z tak krótkim czasem naświetlania.

Dołączona grafika


A teraz pytanie: Gdzie te fotony widziane z boku, te ich światło rozchodzące się na wszystkie strony, chociażby niewyraźne ślady? Powinno być coś widać wokół „powoli” rozrastającej się kuli ognistej. W końcu w czasie 10 nanosekund światło pokonuje zaledwie 3 metry (na zdjęciu to ok. 1 mm). Jedyne, co widzę, to światło pochodzące z kuli ognia.
Więcej podobnych fotek (nawet z wiele wcześniejszych faz eksplozji):
http://simplethinkin...photographs.htm
http://simplethinkin...atronic_2.shtml

A teraz zdjęcia czegoś, co może nie porusza się z prędkością światła, ale z prędkością bardzo do niej zbliżoną.
Oto normalne (żadne tam „ultra”) uzyskana w kilkudniowych odstępach radiowe obrazy ukazujące strugi materii (dżety) wyrzucone z mikrokwazara GRS 1915+105 z prędkością równą ok. 92 % prędkości światła (276 000 km/s). Kolory odpowiadają natężeniu emisji radiowej, od najsilniejszej (czerwony) do najsłabszej (niebieski). Jedna ze strug wydaje się jaśniejsza, ponieważ porusza się w naszym kierunku z prędkością bliską prędkości światła. Krzyżykiem oznaczono pozycję mikrokwazara:

Dołączona grafika


Poniżej fotografia kwazara 3C 273 i jego dżetu (krótka biała linia wychodząca z kwazara) Niektóre wyrzuty materii w obrębie dżetu poruszają się z prędkością dochodzącą do 99% prędkości światła. Fotografię wykonano w zakresie widzialnym.

Dołączona grafika


Jak widzisz, obserwacja obiektów poruszających się z podświetlnymi prędkościami nie sprawia większych kłopotów technicznych. Cóż, gdy materia emituje światło to nic trudnego, nawet gdy jej ruch jest ultraszybki. Gdyby fotony też emitowały światło (to założenie „twojej” pokracznej „żarówkowej” koncepcji), to też byłoby widać, jak ich strugi opuszczają nasze Słońce, czy jakąkolwiek inna gwiazdę. Wartość prędkości światła nie ma tu nic do rzeczy.

Po prostu: FOTONY NIE SĄ ŻADNYMI „ŻARÓWECZKAMI” I NIE EMITUJĄ ŻADNEGO ŚWIATŁA. ONE SĄ ŚWIATŁEM.

Tu masz trochę o zjawisku dżetów: http://archiwum.wiz....00/00020600.asp

Ja uważam że foton jest jednak "żarówką" w "c" a obserwacja nie ma na niego wpływu

jeśli powyższe przykłady i fotografie Cię nie przekonały, to sobie uważaj dalej, że foton to świecąca we wszystkie strony „żarówka”.

Aha, tu jak widzę, można już obserwować fotony lecące z boku, a dopiero co nieco wyżej próbowałeś mnie przekonać, że absolutnie tak nie jest. Śmieszny trochę jesteś... :lol

Nie mogę uwierzyć w to,że jesteś przekonany o słuszności tego,co piszesz,nawet gdyby owa głębia zależała od dwuoczności obserwacji,to przy dalekich obiektach rozstaw naszych oczu musiałby być przynajmniej metrowy - gratuluję logiki.
Czy doczekam się tej "właściwej" interpretacji zaprezentowanej przez Ciebie fotki?

Jestem bardzo pewny tego co piszę. Rozstaw oczu pozwala na postrzeganie rozróżnianie głębi do odległości ok. 450 m. Dla obiektów położonych dalej nie jesteśmy w stanie bezwzględnie ocenić ich odległości, wszystkie wydają się znajdować w tej samej odległości, jak obraz na fotografii. To tylko dzięki wiedzy o rzeczywistych rozmiarach tych obiektów wyrokujemy, który jest bliżej, a który dalej, także w przypadku fotografii. Ale to jest już ocena pośrednia, gdyż wymaga pewnej wiedzy o obserwowanym obiekcie. A tu można wzrokowi zrobić niejednego psikusa.

Podam przykład.
Za oknem w odległości ok. 1,5 km widzę komin wysoki na ok. 100 metrów. Gdyby ktoś w ciągu nocy zamienił go na komin identyczny, ale 2 razy większy (200 m) i położony 2 razy dalej (3 km), to rano nie zauważyłbym żadnej różnicy. Dopiero, gdybym się nieco przemieścił, zauważyłbym, że coś jest nie tak. Samo patrzenie z jednego miejsca nie dałoby nic.

Mam nadzieję, że sporo to rozjaśniło, także w kontekście wypowiedzi z końcówki Twojego ostatniego posta. A co do fotki „dzieciaków w pokoju” oszczędzę Ci już cierpień i Twoich filozoficznych dociekań. Poszukaj sobie w necie haseł: „Pokój Amesa” lub „Ames Room”. :)

Czy wiesz jakiego koloru i jaką intensywność miał ten zarejestrowany przez astronomów,jak również i ten encyklopedyczny bezpośrednio przez oko obserwowany pojedynczy foton - skoro wystarczył jeden,żeby odróżnić go od czerni? Samą "energetycznością" fotonów nie uzyskasz odcieni szarości,bo jednocześnie będzie zmieniała się przecież ich barwa.

Fotony nie mają kolorów, jeśli już mamy być precyzyjni. Co najwyżej foton niesie energię odpowiadającą światłu o danej barwie.

I co masz na myśli mówiąc „intensywność fotonu”? Ja mówiłem o intensywności emisji fotonów, czyli liczbie fotonów emitowanych w danej jednostce czasu. Naucz się czytać.

A ów próg czułości widzenia określono dla światła niebieskozielonego (jest to w tym wklejonym cytacie na początku tego posta) o długości fali 510 nm. Przy tej długości fali pręciki wykazują się największą czułością.

Czyż to nie Twoje słowa :"A to nie wiesz, że rodzaj fotonu emitowanego przez elektron nie zależy od cech konkretnego elektronu, a tylko od wielkości jego przeskoku orbitalnego w atomie. Elektron deekscytując się po wzbudzeniu ma możliwość wyemitowania fotonów z różnych zakresów widma fal elektromagnetycznych - wszystko zależy od tego, o ile orbit "spadnie"... " - no więc jak... elektron sam sobie wybiera ilość orbit do spadku,każdy może wyemitować foton z zakresu przysłowiowego już UV - jasne że nie? Czy elektron się "deekscytuje" czy nie,to nie ma innej możliwości od tej,która została mu "przypisana"... niestety a zależna jest od jego energetycznych możliwości.
Zamiast wymagać ode mnie czegoś tak oczywistego... mógłbyś sam czasami błysnąć i nie zadawać takich pytań.

A Ty błyśnij czasem i zapoznaj się z elementarną wiedzą nt. budowy atomu. :lol

To, że napisałem, że elektron może „spaść” z orbity na inną orbitę nie znaczy wcale, że spada sobie z jakiejś tam „byle jakiej orbity” na inną „byle jaką” orbitę i emituje przy tym foton o „byle jakiej” energii. W atomie dane orbity są bardzo konkretnie określone, a więc i fotony emitowane przy spadku nie mogą mieć dowolnej energii, tylko taką, jaka wynika z bardzo konkretnej „różnicy wysokości” między dwoma danymi orbitami.

Krótki wykładzik. :)

Omówmy to na przykładzie atomu wodoru, bo jest najprościej. Ma tylko jeden elektron, który zwykle krąży sobie wokół protonu na najniższej pierwszej (1) orbicie. Czasami jednak w elektron trafia foton o odpowiedniej energii i pozwalają mu przeskoczyć na orbitę: 2, 3, 4, 5, 6 itd. (do wyboru, wszystko zależy od energii fotonu, który trafił w elektron). Energia fotonu nie może jednak przekroczyć 13, 6 eV, bo wtedy elektron „podskoczy tak wysoko”, ze urwie się z atomu – nastąpi jonizacja. Ta granica energii odpowiada fotonowi z zakresu dalekiego nadfioletu (długość fali 91.2 nm).

Określmy teraz jaką energię posiada elektron znajdujący się na danej orbicie. Poziom energii jonizacji ustala się jako punkt odniesienia o energii E = 0. Dla tak obranego punktu zerowego energia elektronu na orbicie 1 jest 13.6 eV mniejsza, a więc wynosi dokładnie E1 = - 13.609 eV. Dla kolejnych orbit można wyznaczyć:

2 ) E2 = - 3.402 eV
3 ) E3 = - 1.512 eV
4 ) E4 = - 0.851 eV
5 ) E5 = - 0.544 eV
6 ) E6 = - 0.378 eV
7 ) E7 = - 0.278 eV
8 ) E8 = - 0.213 eV
9 ) E9 = - 0.168 eV
10) E10 = - 0.136 eV
... itd.

... aż do kresu wyznaczonego energią jonizacji (tu: Ej = 0). Jak widać odległości energetyczne między kolejnymi orbitami są coraz mniejsze. Jednak, żeby dochodziło do tych łatwych przeskoków między wyższymi orbitami, trzeba najpierw sporej energii dostarczyć, aby się na nich znalazły. A na dole skoki są jednak znaczne (największy między E1 a E2).

Wyobraźmy sobie teraz, że wzbudzamy do świecenia gazowy wodór zamknięty w szczelnej rurce. Można to zrobić na przykład wyładowaniem elektrycznym. Energia wyładowania będzie pochłaniana przez zdysocjowane atomy w różnym stopniu, co spowoduje, że elektrony (oczywiście jeden w każdym atomie) będą wskakiwać na różne orbity. Z owych orbit elektrony będą spadać niżej, a temu będzie towarzyszyć emisja fotonu.

A więc po kolei (ograniczę się w obliczeniach do spadku z max. 10 orbity).


Niech elektron spadnie z dowolnej orbity na sam dół, na orbitę stanu podstawowego E1 (różnica energii orbit odpowiada energii emitowanego fotonu; w nawiasie odpowiadająca mu długość fali i zakres):

2 -> 1 => E2 – E1 = 10.207 eV (122 nm, daleki UV)
3 -> 1 => E3 – E1 = 12.097 eV (103 nm, daleki UV)
4 -> 1 => E4 – E1 = 12.758 eV (97 nm, daleki UV)
5 -> 1 => E5 – E1 = 13.065 eV (95 nm, daleki UV)
6 -> 1 => E6 – E1 = 13.231 eV (94 nm, daleki UV)
7 -> 1 => E7 – E1 = 13.331 eV (93 nm, daleki UV)
8 -> 1 => E8 – E1 = 13.396 eV (93 nm, daleki UV)
9 -> 1 => E9 – E1 = 13.441 eV (92 nm, daleki UV)
10 -> 1 => E10 – E1 = 13.473 eV (92 nm, daleki UV)
...
górny kres => Ej - E1 = 13.609 eV (91 nm, daleki UV)

To tzw. seria Lymana. Cała w dalekim nadfiolecie więc fotony odpowiadające tej serii są niewidoczne dla ludziego oka.


Idziemy zatem dalej.
Niech elektron spadnie z dowolnej orbity na orbitę E2:

3 -> 2 => E3 – E2 = 1.890 eV (656 nm, czerwony, H alfa)
4 -> 2 => E4 – E2 = 2.551 eV (486 nm, zielononiebieski, H beta)
5 -> 2 => E5 – E2 = 2.858 eV (434 nm, niebieski (indygo), H gamma)
6 -> 2 => E6 – E2 = 3.024 eV (410 nm, niebieskofioletowy, H delta)
7 -> 2 => E7 – E2 = 3.124 eV (397 nm, fiolet, H epsilon)
8 -> 2 => E8 – E2 = 3.189 eV (389 nm, daleki fiolet, H dzeta)
9 -> 2 => E9 – E2 = 3.234 eV (384 nm, daleki fiolet, H eta)
10 -> 2 => E10 – E2 = 3.266 eV (380 nm, granica fioletu i bliskiego UV)
...
górny kres => Ej - E2 = 3.402 eV (365 nm, bliski UV)

To tzw. seria Balmera. Sporo linii widmowych tworzonych przez fotony z zakresu widzialnego (maksymalnie 7-8 dostrzegalnych; przeciętnie 4-5, pozostałe b. słabe). Poniżej zdjęcie takiego tzw. widma emisyjnego ze spektrometru (jasne kolorowe prążki odpowiadają fotonom o konkretnych energiach, które emitowane są przez „spadające” z wyższych orbit elektrony atomowe). Oczywiście jest widmo wodoru:

Dołączona grafika


Nie jest ono najwyższej jakości, dlatego pokazuję jeszcze widmo absorpcyjne gwiazdy Vega (można powiedzieć, że widmo tego typu jest przeciwieństwem widma emisyjnego; czarne prążki w widmie ciągłym gwiazdy odpowiadają brakom fotonów o konkretnych energiach; fotony te zostały pochłonięte (zaabsorbowane) przez „wskakujące” na wyższe orbity elektrony atomowe). Na zdjęciu widać bardzo wiele różnych linii pochodzących on innych pierwiastków, ale te bardzo wyraźne, to właśnie linie wodoru, pierwiastka w gwiazdach najpowszechniejszego:

Dołączona grafika



Idziemy dalej.
Niech elektron spadnie z dowolnej orbity na orbitę E3:

4 -> 3 => E4 – E3 = 0.661 eV (1875 nm, bliska podczerwień)
5 -> 3 => E5 – E3 = 0.968 eV (1282 nm, bliska podczerwień)
6 -> 3 => E6 – E3 = 1.134 eV (1094 nm, bliska podczerwień)
7 -> 3 => E7 – E3 = 1.234 eV (1005 nm, bliska podczerwień)
8 -> 3 => E8 – E3 = 1.299 eV (955 nm, bliska podczerwień)
9 -> 3 => E9 – E3 = 1.344 eV (923 nm, bliska podczerwień)
10 -> 3 => E10 – E3 = 1.376 eV (902 nm, bliska podczerwień)
...
górny kres => Ej - E3 = 1.512 eV (820 nm, bliska podczerwień)

To tzw. seria Paschena. Wszystkie linie widmowe odpowiadają fotonom z zakresu podczerwieni... więc zdjęć nie będzie.

W przypadku kolejnych serii: Bracketa (X->4), Pfunda (X->5), Humpreysa (X->6) itd., emitowane fotony będą miały coraz mniejsze energie, a linie będą lokalizowały się w coraz dalszej podczerwieni.

Tak można schematycznie zobrazować te energetyczne spadki dla różnych serii widmowych:

Dołączona grafika


Koniec wykładziku. ;)


Jeśli po każdym odbiciu od zwierciadła strumień światła "gubi" elektrony,to po przedostatnim odbiciu będzie ich tak minimalna ilość - a może nawet tylko jeden,że ostatniego odbicia już nie będzie - nie widzę dalszej potrzeby filozoficznego roztrząsania tego wątku,jaśniej się już nie da.

Sęk w tym, że do pomiarów reflektywności zwierciadła nie czeka się do ostatniego fotonu, tylko dokonuje się pomiaru natężenia światła po jednokrotnym jego odbiciu od badanego zwierciadła (porównanie natężeń strumieni: padającego i odbitego). Dlatego EPR ma się do tego, jak piernik do wiatraka. Jaśniej już chyba się nie da. ;)

Jest to dowód na to,że przy braku jednoznaczności interpretacje tego samego zjawiska mogą być różne,bo skoro każdy foton ma energię wpływającą na jego barwę i zależną od częstotliwości jego drgań a ilość fotonów w strumieniu tę energię potęguje,to albo energia fotonów w strumieniu nie jest zależna od ich częstotliwości tylko od ilości,albo... jest to kolejny dowód na to,że dla światła między kwantem a falą należy postawić znak... nierówności.

To chyba oczywiste, że energia niesiona przez strumień fotonów będzie zależała od dwóch rzeczy: od wartości energii pojedynczego fotonu oraz od ich ilości w strumieniu.

1. energia fotonu zależy od jego częstotliwości,która(zależna jest) wpływa na jego "barwę"
2. czym więcej fotonów w strumieniu,tym większa jego energia
3. czym większa energia tym bardziej widmo(kolor) strumienia przesuwa się ku UV
4. mnożąc ilość "czerwonych" fotonów uzyskujemy większą energię strumienia,czyli zmianę jego barwy w kierunku wyższego widma.

1. TAK. Pomijając to, że foton nie ma częstotliwości – ma ją co najwyżej fala. Ale rozumiem, o co Ci chodzi, jednak staraj wyrażać się precyzyjniej.
2. TAK. Energia niesiona przez strumień będzie większa.
3. NIE. Jeśli chodzi Ci chodzi Ci o energię strumienia. Dlaczego? Patrz punkt 1.
TAK. Jeśli chodzi Ci o energię cechującą pojedynczy foton. Patrz punkt 1.
4. NIE. Bo fotony nie mogą łączyć się ze sobą. Z dwóch fotonów „czerwonych” nie uzyskasz jednego „fioletowego”. Zatem patrz punkt 1.

Nawet jeśli nie w kierunku UV,to co będzie po przekroczeniu maksymalnej intensywności -nasycenia- strumienia(zakładając jego stałą barwę-częstotliwość) najczerwieńszego z czerwonych - a może istnieje nieskończona czerwień,lub jakakolwiek inna nieskończona barwa?

Nie ma czegoś takiego jak maksymalne nasycenie (raczej natężenie) strumienia. Teoretycznie można je zwiększać w nieskończoność, a praktycznie, w najbardziej optymalnym przypadku, tak długo, póki Ci na to energii we Wszechświecie wystarczy.

A jakże,tardiony a nawet inne,o jeszcze śmieszniejszych nazwach istnieją skoro zostały odkryte i tak właśnie nazwane,a jeśli chodzi o fotony - bo o nich mowa,to Ty jak zwykle odwracasz kota ogonem,bo pytanie brzmiało czy są one materią,czy materią nie są,bo zapewne wiesz co na ten temat mówią podręczniki.

Fotony nie są materią, a dokładniej rzecz ujmując cząstkami materialnymi. Cząstki materialne cechuje masa spoczynkowa (a poprawniej energia spoczynkowa), a fotony jej nie mają. Fotony można co najwyżej nazywać cząstkami elementarnymi – cząstkami energii, a już najprecyzyjniej: kwantami energii pola elektromagnetycznego.

Krótko mówiąc: FOTONY SĄ ENERGIĄ, jej porcjami (tzw. kwantami)

Czasami mam wrażenie że piszesz z kimś do spółki,tylko nie zawsze masz z nim kontakt,bo inaczej nie da się wytłumaczyć niektórych(Waszych) zagrywek - tym razem dotyczącej wodorowego UV.

Nie wiem jak Ty, ale ja pracuje wespół ze swoim rozumem.
W sumie szkoda, że już nikt więcej się w tym temacie nie wypowiada. Może masz jakiegoś kumpla, który ma podobne zdanie jak Ty - zawsze byłoby raźniej dyskutować? ;) Bo ze strony osób popierających oficjalną wersję fizyki raczej nikt się nie pojawi – Twoja „wyobraźnia” jest zbyt przerażająca. Trzeba mieć żelazne nerwy, żeby to wszystko tu przetrzymać. :lol

...ale tylko przy założeniu,że pobudzony elektron jest już tak nasycony energią,że nie jest w stanie przyjąć jej następnej porcji albo "unika" z nią kontaktu,bo między kolejnymi absorbcjami fotonów przez elektron wcale nie musi "mijać trochę czasu",bo jeden foton nie jest w stanie elektronu "nasycić" i pobudzić do emisji energii a w strumieniu wywołującym owe nasycenie "czeka" ich jeszcze pokażna ilość - a jest to tylko wstęp do tej "układanki".

Elektron niczego nie unika. Może tak się zdarzyć, że zabsorbuje kilka fotonów z rzędu i każdorazowo przeskakując z niższej orbity na wyższą, uda musie nawet wyrwać z atomu. Natomiast fotony, nie pasujące do żadnych energetycznych przeskoków miedzy orbitami, będą przez elektrony całkowicie ignorowane.

Ja to widzę i wcale nie przeczy to mojej tezie,bo plazma nie jest skupiskiem oddzielnych atomów,tylko odpowiednio ze sobą powiązanych i dopiero jako całość jest obojętną na elektromagnetyczne pola plazmą - waląc pięścią w stół nie uderzasz atomami wchodzącymi w sklad dłoni w atomy z których składa się stół,bo czym innym są pojedyncze cząstki a czym innym "ich wyrób" finalny i... aż dziwne że tego nie dostrzegasz...

Przybliżysz mi proszę, co ma wspólnego plazma słoneczna z waleniem pięścią w stół?
A podobno to ja na okrągło odbiegam od tematu...

A tak jeszcze w kwestii plazmy słonecznej.
Oczywiście Słońce jako całość jest obojętne elektryczne, ale fotony powstające i poruszające się wewnątrz niego nie „patrzą” na naszą dzienną gwiazdę globalnie, tylko raczej w kontekście swego aktualnie najbliższego otoczenia. I co widzą? Mieszaninę protonów, neutronów, elektronów z niewielką domieszką cięższych jąder atomowych.

Celowo nie cytuję całości,bo nie w całości się z nią zgadzam... ,w/g mnie plazma nie jest żadnym zbiorem "zjonizowanych i neutralnych czastek",tylko > odpowiednim ich połączeniem < a to jest podstawowa różnica,bo "neutralność cząstek" plazmy jest obserwowana na zewnatrz,ale "od środka" "coś" przecież musi je spajać żeby tą plazmą były - a może nawet i z zwenątrz coś je spaja.

W plazmie nie ma niczego, co by ją spajało. To, że kula goręjącej plazmy słonecznej trzyma się kupy, jest zasługą grawitacji. Gdyby w pewnej chwili zabrakło jej zabrakło, Słońce natychmiast zamieniłoby się w gigantyczną, wybuchającą bombę termojądrową.

Plazmy wytwarzanej w tokamakach też nie dało by się utrzymać w kupie ani przez chwilę, gdyby nie silne, więżące ją zewnętrzne pola magnetyczne.


Do oglądania pocztówki szczęście i ew.inteligencja fotonów może i nie jest potrzebna w takim stopniu jak do obserwacji pojedynczych fotonów,jednak zakładając że światło jest falą EM,to powierzchnie mniejsze,równe i większe od długości jego fali powinny pochłaniać jego energię w różnym stopniu,a po rezonansie nawet "odbijać" wzmocnioną. A jak to ma się do obserwacji rzeczywistości,w której wystarczyło by odbicie promienia od "bladej" powierzchni obrazu lecz o długości fali padającego na nią światła - będziemy obserwowali ją bardziej nasyconą światłem niż jest w istocie,czyli - czym mniejsze(bardziej zbliżone do długości fali światła) tym jaśniejsze,a większe jest ciemniejsze...?

Jak ja mam coś takiego komentować? Przecież to nie ma ani ułamka sensu.
Jeśli już używa się takiego mądrego słowa jak „rezonans”, to przydałoby się wiedzieć, co one oznacza i w jakim kontekście sensowne jest jego użycie.

Ile więc potrzeba fotonów do utworzenia obrazu na siatkówce naszego oka wielkości jednego piksela?

Wybacz, ale nie rozumiem pytania. Podejrzewam, że nikt na tej planecie by go nie zrozumiał. Jest niekonkretne, nieprecyzyjne, a przez to bezsensowne.

Czyżbyś sugerował że siła grawitacji nie działała na klocek zanim znalazł się nad dziurą - bo coś mi się wydaje że pomyliłeś grawitację z typowym... "przeciągiem",ale wiatry w próżni...?

Oczywiście, że siła grawitacji działa na cały klocek, tylko że w przypadku części znajdującej się na stole, jest ona równoważona (a precyzyjniej: nie ona, a siła nacisku nią wywołana) przez siłę reakcji powierzchni stołu. Tu zatem kinematyczny efekt działania siły grawitacji jest niwelowany. W przypadku części klocka znajdującej się nad dziurą, grawitacji już nic nie równoważy i ta część klocka zaczyna spadać. Ot co, żadne „przeciągi”- zwykle podstawy fizyki się kłaniają. ;)

Chodzi o to,że powtarzasz coś,co się kupy nie trzyma,bo co jest przyczyną i w jaki sposób działającą na materię,że owo skrócenie ma miejsce to nadal nie wiem.
Jak to robi czas,czy też interwał czasoprzestrzenny,że materia kurczy się z przodu i od tyłu do jej środka,bez względu na kierunek jej ruchu w "podświetlnych"- gdyby tylko od przodu,to można by z przymrużeniem oka jakoś to zaakceptować,bo to przecież niemal "c" a w niej mogą dziać się różne dziwne rzeczy... ale żeby zacierała się różnica między tyłem a przodem to już chyba lekka przesada.

Słabisz mnie... Jakie kurczenie się „od przodu” i „od tyłu”?

OBIEKT SKRACA SIĘ RÓWNOMIERNIE NA CAŁEJ SWOJEJ DŁUGOŚCI.

Dołączona grafika

Kumasz?

]Właśnie z " wyglądu ściany można łatwo stwierdzić, czy przyczyną ubytku była ciągła fala, czy nieciągły grad kul." więc ten efekt wskazuje na to,że światło nie jest ani falą ani kwantem a jedynie ma podobne do jednego i drugiego właściwości,bo jak już pisałem - "po efektach go poznacie",czego akurat w przypadku światła zrobić się nie da.Bo to że ściany ubyło w jednym i drugim przypadku nie jest sentencją tego doświadczenia,a jest nią na ścianie pozostawiony ślad - różny jednak w obydwu przypadkach,gdyby fala równa była kwantom ślady były by identyczne.

Cudak z Ciebie jest...

Co możemy zaobserwować w eksperymencie z dwiema szczelinami?
Pojedyncze punktowe ślady na ścianie => KORPUSKUŁY ŚWIATŁA (fotony)
Obraz prążków interferencyjnych => FALA ŚWIATŁA

A więc jest trochę inaczej, niż w przypadku fal morskich i kul karabinowych roztrzaskujących się brzeg morski. Tu widzimy oba efekty jednocześnie. A więc światło jest zarazem falą i jak i cząstkami, lub, jak wolisz, ma właściwości falowe i korpuskularne. Na jedno wychodzi.

Bezpośrednio nie,jednak "płaskie słońce" sugerują rozchodzące się równolegle w/g Ciebie jego promienie.

Wskaż mi „miszczu”, gdzie ja napisałem coś o równoległości rozchodzenia się promieni słonecznych... Będziesz „hipermiszczem” jeśli znajdziesz stosowny fragment mojej wypowiedzi. :]

Nic,bombka i reflektor były tylko przykładami powstawania obrazów pozornych,a obraz Słońca takim może być,zakładając oczywiście kulistość naszej sfery.

:rotfl: Obraz słońca pozorny... :lol Z kim ja tu rozmawiam...?
To zapewne też promienie słoneczne docierające do Ziemi i tworzące obraz owego pozornego Słońca też są pozorne?
A może po prostu samo Słońce jest pozorne i... tak naprawdę nie istnieje?
I co z tą kulistością naszej sfery? Mam nadzieję, że nie jest też pozorna?
Mam nadzieję, że mi trochę przybliżysz zagadnienie tej pozorności...

Dobra, starczy tych pytań ;)

Obraz Słońca pozorny... no, nie mogę...
Naprawdę, można jajo znieść, jak się czyta to, co wypisujesz... :lol

Ufff...ale OK. Idziemy dalej.

Z rysunku wynika,że całkowite zaćmienie Słońca powinno występować w malutkim punkcie Ziemi,jednak ze względu na jego nieproporcjonalność w stosunku do znanych wymiarów - odległość Słońca od powierzchni Ziemi jest ~ 500 razy większa niż Księżyca a na dodatek jego średnica jest ~ 110 razy większa od ziemskiej,to trudno coś powiedzieć.
Rysując w ten sposób przy właściwych proporcjach,to pewnie całkowitego zaćmienia Słońca nigdy byśmy nie oglądali poza plamką na jego powierzchni - którą byłby nasz satelita,a półcień między Księżycem a Ziemią wykraczał by daleko poza naszą planetę.

Dobrze z rysunku wynika. Cień Księżyca ma na powierzchni Ziemi maksymalnie 269 km średnicy (Ziemia w aphelium, Księżyc w perygeum; wtedy zaćmienie może trwać nawet 7,5 minuty)
Z drugiej strony, czasem zdarza się, że stożek cienia Księżyca nawet nie sięga powierzchni Ziemi. Dzieje się tak, gdy Księżyc jest zbyt oddalony o Ziemi (w okolicach apogeum) – mamy wtedy do czynienia z zaćmieniem obrączkowym (niecałkowitym; Słońce „wystaje” wokół Księżyca)

Z oczywistych (mam nadzieję, że też dla Ciebie) względów nie wykonano rysunków z zachowaniem skali. Nie martw się jednak - proporcje odległości ciał i ich rozmiarów dobrano tak, aby zachować geometrię powstawania obu rodzaju zaćmień.

Biorąc pod uwagę wielkość gwiazdy i nieznajomość średnicy jej promieni -bo promień nie jest pojedynczym fotonem,a i jego wielkość nie jest mi znana- można przyjąć że cała nasza planeta oświetlana jest tylko jednym równoległym,bo nie słyszałem o dowodach przeczących temu założeniu.

Powiedz mi, co ma rozważanie zagadnieniem geometrii powstawania zaćmienia Słońca do jakiejś odległej gwiazdy, o której raczyłeś tu wspomnieć? Taka gwiazda w przeciwieństwie do Słońca jest to baaaaaardzo daleko i jest praktycznie punktowym źródłem światła. Tak więc z omawianym „słonecznym problemem” nie ma nic wspólnego.
  • 0



#228

holi.
  • Postów: 457
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

W sumie szkoda, że już nikt więcej się w tym temacie nie wypowiada.(...)Trzeba mieć żelazne nerwy, żeby to wszystko tu przetrzymać.


Śledzę ten temat od początku i mam nadzieję, do końca. Robi się coraz śmieszniej. Ze swojej strony niczego nowego już raczej nie wniosę, bo i tak idzie to w las. Tak btw. "żarówkową teorię fotonów" trzeba będzie przemianować na "energooszczędną żarówkową teorię fotonów" - przepis unijny niedługo wejdzie ;) .
  • 0

#229

Mariush.
  • Postów: 4332
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Tak btw. "żarówkową teorię fotonów" trzeba będzie przemianować na "energooszczędną żarówkową teorię fotonów"

Ona już jest wyjątkowo oszczędna.
W końcu wg niej foton może być obserwowany przez wielu obserwatorów jednocześnie i to bez jakiegokolwiek wpływania na jego istnienie. Można by nawet powiedzieć że, jest to "bezstratna żarówkowa teoria fotonów". ;)

Choć z tym obserwowaniem fotonów to trochę sprawa niejasna. Raz wydaje się, że można je grupowo obserwować, a za chwilę,że już nie, bo za szybko się poruszają. Ale myślę, że Mindmax stanie na wysokości zadania i wyjaśni tę niejasność. ;)
  • 0



#230

mindmax.
  • Postów: 592
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

mariush
"-Po co te zera, te septyliony i kwintyliony?"
> " A po to, zebys w koncu sobie uswiadomil... "
- Jestem tego wszystkiego świadom bo również w tym świecie żyję i wcale ten ogrom zjawisk mnie tak nie przeraża a jestem również świadom tego,że to co poznane dotychczas jest tylko cząstką tego,co jeszcze przed nami.
> " Po to, abys w koncu zrozumial, ze nikt nie moze utrudniac Ci obserwacji jakiejs rzeczy tylko dlatego, ze tez sie na nia patrzy... "
- Jeśli nieskończona ilość -w tym przypadku fotonów- istnieje nie tylko w matematyce... ,to kto wie ale i tak uważam -nie tylko ja,ale podobnież i nauka,że najlepszym dowodem zawsze jest powtarzalne doświadczenie,tym bardziej że są takie możliwości.
> "Po to, abys w koncu zrozumial, ze foton musi wpasc do oka, jezeli ma sie stac w naszym mózgu przyczyna powstania wrazenia swietlnego. "
- Jakiego "koloru" musi być ten foton,skoro do uzyskania światła białego potrzebne są przynajmniej trzy "różnokolorowe"?
> " Po to, abys zrozumial, ze nie ma sensu wymyslanie „teorii” o obserwacji pojedynczego fotonu przez wielu obserwatorów, bez wpadania tego fotonu do oka oraz bez jego absorpcji na siatkówce. "
- Wszystko ma sens,dopuki nie będzie pewności,że wiemy już wszystko.

> " Przestarzaly poglad? Sprzeczny z obecna wiedza naukowa? Dobre sobie...
Podany przeze mnie próg czulosci oka (5-14 fotonów absorbowanych przez siatkówke w ciagu 0.1 s) odpowiada gwiazdom o jasnosci z zakresu 7-6 mag. Potwierdzila by Ci to absolutna wiekszosc ludzi (ze zdrowym wzrokiem) na tej planecie, gdybys sprawdzil, jakie najslabsze gwiazdy potrafia dostrzec nieuzbrojonym okiem w sprzyjajacych warunkach.
"
- Nadal zaprzeczasz doniesieniom astronomii i encyklopediom o obserwacji pojedynczego fotonu?- jeśli wiesz lepiej od nich to napisz skąd czerpiesz tą wiedzę.

> " Czyzbys nie widzial, ze przy malym natezeniu swiatla (a z takim mamy do czynienia w kontekscie dyskusji o progu czulosci oka) dzialaja tylko preciki, które nie odrózniaja kolorów...? "
- Nie sposób o tym nie wiedzieć,tylko że są to jedynie domysly nie poparte żadnymi dowodami,które na dodatek są sprzeczne z teorią "świadomego widzenia" i z wiedzą na temat "złożoności" światła białego.

> " Bardzo sie ciesze, ze nauka nie opiera sie na takim sposobie wnioskowania, jak Twój. Mnogosc fotonów wynikiem braku absorbowania. Jestes przerazajacy w swoich wnioskach... eleóA moze mnogosc fotonów wokól nas jest wynikiem gigantycznej ich liczby emitowanej przez Slonce w kazdej sekundzie. Przypomne: 450 septylionów z czego tylko jeden na 2 miliardy dociera tylko do zwróconej ku Sloncu pólkuli naszej planety (w sumie 200 kwintyliardów). Reszta „marnuje sie” rozbiegajac sie w przestrzen kosmiczna we wszystkich innych mozliwych kierunkach. "
- Zawsze lepiej jest wytłumaczyć zjawisko w taki sposób,żeby dawało wrażenie pewności wniosku,ale nie zawsze jest on jedynym z możliwych.
Bo skąd ta pewność że taka jak przedstawiasz gigantyczna ilość fotonów marnuje się,a może istnieją one tylko wtedy,gdy są... obserwowane?
Czyżby ta niemożność zaobserwowania ich bez odbicia nie potwierdzała tego faktu?-więc co z tym wielkim marnotrawstwem w przyrodzie?
Czy nauce udało się już złożyć strumień z pojedynczych fotonów,bo podobnież srtumień na fotony rozbito... ?


> " Dobijasz mnie.
Przeciez pierwszych pomiarów stałej słonecznej dokonano juz bardzo dawno temu, a dzis robi sie to na biezaco i to z bardzo duza precyzja. A znajac stala sloneczna mozna bez problemy wyznaczyc ilosc energii emitowanej przez Slonce w kazdej sekundzie (tzw. moc promieniowania L) oraz ilosc energii, która otrzymuje oswietlona pólkula Ziemi w tym samym czasie. Dzielac te wartosci przez przecietna energie fotonu z zakresu widzialnego otrzymamy liczbe fotonów.
"
- Wszystkie te obliczenia nie były by możliwe bez odpowiednich założeń - ile energii słonecznej (w %) dociera do naszej planety i jeśli już,to czy i jaką barwę ma ten "przeciętny" i "zliczany" foton?- bo jak to zwykle bywa "diabeł tkwi w szczegółach".

> " Wiem, wiem, fotony poruszaja sie za szybko, zeby mozna bylo je zobaczyc. Dobrze znam ten Twój „argument”. Spróbuje Ci wykazac jaki on jest bezsensowny.
Przejdzmy do konkretów. Na poczatek pytanie, bo troche sie w Twoich wywodach zgubilem:
Powiedz w koncu jak to jest z tymi fotonami? Raz piszesz, ze fotonu z boku nie sposób zobaczyc, bo poruszaja sie za szybko, a potem zaraz, ze mozna go obserwowac z boku i to nawet przez wielu obserwatorów jednoczesnie (w koncu to poniekad podstawa twojej wizji widzenia swiata) ...
"
- I znowu ten kot... czy az tak trudno sobie wyobrazić jeden foton w otoczeniu kilku detektorów lub 'nano(piko)'kamer... a najlepiej jednych i drugich?Foton powinien być widoczny,ale tylko przy odpowiednim sprzęcie,bo ta jego szybkość... - szkoda słów,nie "rżnij... ".

> " Gdzie te fotony widziane z boku, te ich swiatlo rozchodzace sie na wszystkie strony, chociazby niewyrazne slady? Powinno byc cos widac wokól „powoli” rozrastajacej sie kuli ognistej. W koncu w czasie 10 nanosekund swiatlo pokonuje zaledwie 3 metry (na zdjeciu to ok. 1 mm). Jedyne, co widze, to swiatlo pochodzace z kuli ognia. "
- Fotki ciekawe mimo że tę ognistą kulę to jedynie można sobie wyobrazić,w pierwszym momencie myślałem że to kurz - może by tak coś w kolorze - "obecnie" się już nie fotografuje?
Co chcesz zobaczyć wokół... tych właśnie fotonów o których cały czas mowa?- przecież są widoczne.
Trudno jednak jest porównywać błysk wybuchu z wiązką/impulsem lasera,a fotki te poza kilkoma to bardziej przypominają... poród niż wybuch - zastanawiające.

> " Oto normalne (zadne tam „ultra”) uzyskana w kilkudniowych odstepach radiowe obrazy ukazujace strugi materii (dzety) wyrzucone z mikrokwazara GRS 1915+105 z predkoscia równa ok. 92 % predkosci swiatla (276 000 km/s). Kolory odpowiadaja natezeniu emisji radiowej, od najsilniejszej (czerwony) do najslabszej (niebieski). Jedna ze strug wydaje sie jasniejsza, poniewaz porusza sie w naszym kierunku z predkoscia bliska predkosci swiatla. "
- Czy to napewno "strugi materii"?- nasza gwiazda również wysyła strugi i to bez "kilkudniowych opóżnień" a do tego "natężenia emisji..." wkradł się pewnie błąd.
O ile pamiętam to onegdaj wspominałem o zbliżających się - 'niebieskich' i oddalających - 'czerwonych' gwiazdach,a to "zjawisko" z kwazarem jest tak odległe w czasie i przestrzeni,że trudno nawet wnioskować co faktycznie tam się wydarzyło - przecież nie wykluczone jest zniekształcenie wywołane jakimiś "potężnymi masami" na drodze tych promieni do obserwatora.

> " Jak widzisz, obserwacja obiektów poruszajacych sie z podswietlnymi predkosciami nie sprawia wiekszych klopotów technicznych. Cóz, gdy materia emituje swiatlo to nic trudnego, nawet gdy jej ruch jest ultraszybki. Gdyby fotony tez emitowaly swiatlo (to zalozenie „twojej” pokracznej „zarówkowej” koncepcji), to tez byloby widac, jak ich strugi opuszczaja nasze Slonce, czy jakakolwiek inna gwiazde. Wartosc predkosci swiatla nie ma tu nic do rzeczy.
Po prostu: FOTONY NIE SA ZADNYMI „ZARÓWECZKAMI” I NIE EMITUJA ZADNEGO SWIATLA. ONE SA SWIATLEM.
"
- Wkradło się jakieś nieporozumienie - to że obserwacja prowadzona jest z tak daleka i na takich odległościach między obiektami że światło do ich pokonania ma dosyć długi okres czasu,nie znaczy jeszcze że nie jest widoczne.Na fotce z kwazarem było to przecież dokładnie widać - gdyby fotony nie promieniowały na boki,to przecież niemożliwe było by jej wykonanie.Światło(strumień fotonów) emitowane było prostopadle do kamery i zostało jednak "uchwycone" - więc o co biega?
Przy tak olbrzymich -na przestrzeni lat świetlnych- odległościach,to do zaobserwowania biegu światła nie ma potrzeby używania specjalnie szybkich kamer,a niejednokrotnie trzeba spowolnić jej pracę(fotki w kilkudniowych odstępach) żeby ruch światła(gigantyczne energie-mniejsze mogły by nie dotrzeć do obserwatora) można było dostrzec.
Przy naszych -"ziemskich odległościach" nawet i tych gigantycznych strumieni nie jesteśmy w stanie dostrzec gołym okiem,są dla nas zbyt szybkie.
Tak więc FOTONY JEDNAK SĄ "ŻARÓWECZKAMI" w "c",a to że są energią w postaci światła jest jasne jak... samo światło.
Ciekawy cytat z podanej przez Ciebie strony... :
"Kwazary znajduja sie w galaktykach odleglych o miliardy lat swietlnych od Ziemi. I to w bardzo niezwyklych galaktykach! Po pierwsze, tylko Kosmiczny Teleskop Hubble'a potrafi dostrzec rozciagly obraz takiego obiektu, podczas gdy teleskopy naziemne w tym samym miejscu "widza" jedynie pojedynczy punkt swietlny"
A ciekawy ze względu na to,że potwierdza fakt,iż obserwując "niebo" z Księżyca(misje) powinniśmy mieć inne widoki od tych z naszego globu,jednak nie wiadomo czy zależą one od czułości Hubble'a,czy od naszej atmosfery - a może jedno i drugie?
Jednak nie moę zgodzić się ze zdaniem :"...badanie nowo odkrytych miniaturek kwazarów pozwoli zdobyc informacje o ich wiekszych odpowiednikach.",bo skoro wiadomo,że wielkie słońca inaczej "kończą żywot" od tych małych - to przynajmniej coś tu nie gra.

> " Jesli powyzsze przyklady i fotografie Cie nie przekonaly, to sobie uwazaj dalej, ze foton to swiecaca we wszystkie strony „zarówka”. "
-Jak widać nadal podtrzymuję swoje zdanie z powodu... braku rzeczowych kontrargumentów.

> " Aha, tu jak widze, mozna juz obserwowac fotony lecace z boku, a dopiero co nieco wyzej próbowales mnie przekonac, ze absolutnie tak nie jest. Smieszny troche jestes... "
- Nie wiem co bierzesz,ale bez względu na to co to jest - działa negatywnie,bo przestaję Cię rozumieć.Gdzie jest te "co nieco wyżej" w którym próbowałem Ciebie przekonać do... Twojej tezy ??? I kto tu jest śmieszny ???
Czy mam rozumieć że przejąłeś moje "teorie" i starasz się mi je wmówić,a ja się przed tym wzbraniam?

> " Jestem bardzo pewny tego co pisze. Rozstaw oczu pozwala na postrzeganie rozróznianie glebi do odleglosci ok. 450 m. Dla obiektów polozonych dalej nie jestesmy w stanie bezwzglednie ocenic ich odleglosci, wszystkie wydaja sie znajdowac w tej samej odleglosci, jak obraz na fotografii. To tylko dzieki wiedzy o rzeczywistych rozmiarach tych obiektów wyrokujemy, który jest blizej, a który dalej, takze w przypadku fotografii. Ale to jest juz ocena posrednia, gdyz wymaga pewnej wiedzy o obserwowanym obiekcie. A tu mozna wzrokowi zrobic niejednego psikusa. "
- Twoja pewność musi wynikać z przekonania o... naszej boskości,bo nie wystarczy stwierdzić fakt - trzeba również wyjaśnić sposób w jaki to się dzieje,a nawet podświadome obliczenie kątów -przy tak małym rozstawie oczu- odpada,więc jak to się odbywa?

> " Podam przyklad.
Za oknem w odleglosci ok. 1,5 km widze komin wysoki na ok. 100 metrów. Gdyby ktos w ciagu nocy zamienil go na komin identyczny, ale 2 razy wiekszy (200 m) i polozony 2 razy dalej (3 km), to rano nie zauwazylbym zadnej róznicy. Dopiero, gdybym sie nieco przemiescil, zauwazylbym, ze cos jest nie tak. Samo patrzenie z jednego miejsca nie daloby nic.
"
- Przykład nietrafiony,"oko" rozpoznaje perspektywę więc jedynie zmiana wysokości komina nic nie daje - w ten sposób nie damy się nabrać.
Tak więc tylko się jeszcze nieco ściemniło,a swoją drogą to ciekaw jestem wyjaśnienia do tego "Pokoju Amesa" i nie omieszkam poszukać.

> " Fotony nie maja kolorów, jesli juz mamy byc precyzyjni. Co najwyzej foton niesie energie odpowiadajaca swiatlu o danej barwie. "
- Czyż "energia odpowiadająca światłu o danej barwie" jest... bezbarwna?Ile więc jej potrzeba do stania się widocznym przecież światłem,bo kiedyś chyba musi,tym bardziej że nie mówimy o fali z zakresu UV?

> " I co masz na mysli mówiac „intensywnosc fotonu”? Ja mówilem o intensywnosci emisji fotonów, czyli liczbie fotonów emitowanych w danej jednostce czasu. Naucz sie czytac. "
- Już się nauczyłem i... rozpatrując pojedynczy foton - bo taki jest już obserwowany w/g obecnej wiedzy,to nie można mówić o jego intensywności,jeśli już to intensywność(jasność) strumienia,bo trudno zakładać że chodzi o jakąś konkretną jego barwę,tym bardziej że o niej nikt nie wspominał.Jeśli nikt barwy nie wyróżnia to przyjmuję że była ona biała,a biały kolor jest -jak już wspomniałem- wynikiem odpowiedniego sumowania RGB,więc trzech "różnokolorowych" fotonów.
Wiadomo że z rubinu nie otrzymamy fotonu innego poza czerwonym - gdyby obserwacja tego pojedynczego fotonu dotyczyła właśnie rubinu,wiadomo by było że był barwy czerwonej,lecz jaki foton zaobserwowano w astronomii...? Najprawdopodobniej zbliżony do barwy białej - bo przypuszczam że nie przeżroczysty,więc nie mógł być pojedynczym... ale to tylko gdybanie - za mało danych.
Nie chodziło mi o intensywność samych fotonów,lecz o intensywność ich barwy - bo zakładając że pojedyncze fotony są "blade" to dopiero ich ilość w strumieniu określać powinna intensywność(nasycenie) tej barwy.Jednak "bladość" kolorów jest utożsamiana z przeważającą w nich ilością bieli,czyli "bardzo blady" foton przykładowego rubinu bardziej przypominał by biel niż czerwień.Ale z kolei żeby uzyskać kolor biały,potrzebne są trzy podstawowe(fotony i to nie "blade") kolory i... tak w kółko Macieju.
Zaskoczyłeś wreszcie o co biega - fizyka nie jest tak spójna jak promień lasera i dlatego potrzeba najpierw uporządkować podstawy,bo na krzywym fundamencie dużej wieży(wiedzy) nie da się wybudować,a budowla taka musi się w jakimś momencie zatrzymać - bo inaczej... wiadomo czym to grozi.

> " A Ty blysnij czasem i zapoznaj sie z elementarna wiedza nt. budowy atomu. "
- Zamiast się unosić - bo przecież nie w Ciebie personalnie "biję" mógł byś nieco konkretniej - o co chodzi z tym atomem,bo jego oficjalna budowa w niczym nie przeszkadza mojemu widzeniu świata. "

> " To, ze napisalem, ze elektron moze „spasc” z orbity na inna orbite nie znaczy wcale, ze spada sobie z jakiejs tam „byle jakiej orbity” na inna „byle jaka” orbite i emituje przy tym foton o „byle jakiej” energii. W atomie dane orbity sa bardzo konkretnie okreslone, a wiec i fotony emitowane przy spadku nie moga miec dowolnej energii, tylko taka, jaka wynika z bardzo konkretnej „róznicy wysokosci” miedzy dwoma danymi orbitami. "
- Nie cytuję wykładu jaki zamieściłeś,bo Twoje powyższe zdanie wswkazuje na to,że jest on czysto teoretyczny i jak wcześniej mówiłem obliczyć można również czysto wirtualny świat więc matematyczne wyliczanki nigdy nie zastąpią rzeczowych dowodów.
Pisząc ten wykład pewnie miałeś w pamięci moje słowa z poprzednich postów,które zacytuję,żeby nie komentować całości : ...pewnie dlatego do emisji róznego typu promieniowania laserowego nie stosuje sie tych samych substancji(?) i dalej...
"Czy napewno zdanie z poczytnej strony: http://www.wiw.pl/fi...j...;cp=1&ce=69 "... atomy i czasteczki emituja i pochlaniaja promieniowanie o okreslonej dlugosci fali i ze kazdy atom ma swój wlasny, charakterystyczny zestaw takich dlugosci." ...zostalo wyssane z palca? "
Ciekawe tylko czemu ten "Krótki wykładzik" miał służyć...?- bo chyba nie potwierdzeniu oczywistego przecież dla używających swojego rozumu faktu,że obliczyć można nawet to,czego w istocie nie ma.

> " Sek w tym, ze do pomiarów reflektywnosci zwierciadla nie czeka sie do ostatniego fotonu, tylko dokonuje sie pomiaru natezenia swiatla po jednokrotnym jego odbiciu od badanego zwierciadla (porównanie natezen strumieni: padajacego i odbitego). Dlatego EPR ma sie do tego, jak piernik do wiatraka. Jasniej juz chyba sie nie da. "
- Sęk tkwi w tym,że po takim "doświadczeniu" jedynie można * obliczyć * kiedy nadejdzie "kres" tego strumienia - czyli poza dowodem na umiejętność wykonywania obliczeń nie jest nim w ścisłym tego słowa znaczeniu.
Można tylko domniemywać,że jedynie dzięki takim lub podobnym "dowodom" teoria jeszcze "trzyma sę kupy".

> " To chyba oczywiste, ze energia niesiona przez strumien fotonów bedzie zalezala od dwóch rzeczy: od wartosci energii pojedynczego fotonu oraz od ich ilosci w strumieniu. "
- Ciekawe tylko w jaki sposób energia strumienia wzrastając wraz z ilością fotonów nie powoduje zmiany "barwy",która przecież jest do niej przypisana? Wzrost energii powoduje przecież podwyższenie widma więc... ?

"-...czym wieksza energia tym bardziej widmo(kolor) strumienia przesuwa sie ku UV"
> "NIE. Jesli chodzi Ci chodzi Ci o energie strumienia. Dlaczego? Patrz punkt 1. "
- A punkt > " 1. TAK. Pomijajac to, ze foton nie ma czestotliwosci - ma ja co najwyzej fala. Ale rozumiem, o co Ci chodzi, jednak staraj wyrazac sie precyzyjniej. "
A ja uważam,że gdyby foton nie "drgał" z odpowiedną częstotliwością nie było by mowy o kolorach strumieni światła,których jest przecież jedynym składnikiem.

> " Nie ma czegos takiego jak maksymalne nasycenie (raczej natezenie) strumienia. Teoretycznie mozna je zwiekszac w nieskonczonosc, a praktycznie, w najbardziej optymalnym przypadku, tak dlugo, póki Ci na to energii we Wszechswiecie wystarczy. "
- Rozumiem że zwiększanie ilości fotonów w strumieniu nie powinno wpłynąć na jego "barwę" a odcień-nasycenie powinno zależeć jedynie od substancji z której jest wyzwolony,więc zmiana ilości fotonów nie wpływa na energię strumienia tylko na jego...intensywność? Czyli nasycenia nie powinno dać się zwiększać... a "wszechświatowej" energii to nie tylko ja,nie potrafię jeszcze zmusić do pracy.

> " Fotony nie sa materia, a dokladniej rzecz ujmujac czastkami materialnymi. Czastki materialne cechuje masa spoczynkowa (a poprawniej energia spoczynkowa), a fotony jej nie maja. Fotony mozna co najwyzej nazywac czastkami elementarnymi - czastkami energii, a juz najprecyzyjniej: kwantami energii pola elektromagnetycznego.
Krótko mówiac: FOTONY SA ENERGIA, jej porcjami (tzw. kwantami)
"
-Też tak uważam,czemu dałem już niejednokrotnie wyraz,jednak "mami" się nas opowieściami typu: " W fizyce wspólczesnej materią nazywamy wszystko co posiada energię i pęd Np. foton jest cząstką materialną, ale nie ma masy spoczynkowej." np.w - Wiki.

> " Nie wiem jak Ty, ale ja pracuje wespól ze swoim rozumem.
W sumie szkoda, ze juz nikt wiecej sie w tym temacie nie wypowiada. Moze masz jakiegos kumpla, który ma podobne zdanie jak Ty - zawsze byloby razniej dyskutowac? Bo ze strony osób popierajacych oficjalna wersje fizyki raczej nikt sie nie pojawi - Twoja „wyobraznia” jest zbyt przerazajaca. Trzeba miec zelazne nerwy, zeby to wszystko tu przetrzymac.
"
- Ja myślę że nie tyle chodzi o moją "przerażającą" wyobrażnię" ile o strach przed wyśmianiem ze strony piewców teorii,za którą pewnie sam jej twóra głowy by nie dał nawet i w obecnej postaci.A nie zadawanie "niewygodnych" dla niej pytań jest spowodowane nadmierną wiarą w naukowe dokonania i nieograniczoną wiedzę naukowców,które to w większości mają się nijak do samej teorii,jednak z braku lepszej... wszystko interpretuje się na korzyść tej - istniejącej.

> " Przyblizysz mi prosze, co ma wspólnego plazma sloneczna z waleniem piescia w stól?A podobno to ja na okraglo odbiegam od tematu... "
- Bo tak jest w istocie,a pięść i stół jest w samym centrum tego wątku,bo plazma nie jest skupiskiem,tak jak nie jest nim,ani pięść ani stół - mimo że jedno,drugie i trzecie składa się niemal z tych samych atomów.
Być może sugeruje się nam taki obraz widziany przez słoneczny foton,jednak gdyby tak było w istocie,to nie było by... niczego.
W/g mnie foton ów widzi świat uporządkowany - wszystko jest w odpowiednim czasie i na swoim miejscu,a że nic w naturze nie dzieje się przypadkiem,a ona sama nie jest idealna(a może jest?),to nawet słoneczne "wybuchy" muszą na skutek czegoś występować i czemuś służyć.

> " W plazmie nie ma niczego, co by ja spajalo. To, ze kula gorejacej plazmy slonecznej trzyma sie kupy, jest zasluga grawitacji. Gdyby w pewnej chwili zabraklo jej zabraklo, Slonce natychmiast zamieniloby sie w gigantyczna, wybuchajaca bombe termojadrowa.
Plazmy wytwarzanej w tokamakach tez nie dalo by sie utrzymac w kupie ani przez chwile, gdyby nie silne, wiezace ja zewnetrzne pola magnetyczne.
"
- Bez grawitacji pewnie nie było by niczego,nawet tej "termojądrowej bomby" nie mówiąc już o nas - a czy to nie głównie jej zawdzięczamy fakt,że się nie rozsypujemy przy tak przecież nikłym,ziemskim polu magnetycznym...?

> " Jak ja mam cos takiego komentowac? Przeciez to nie ma ani ulamka sensu.
Jesli juz uzywa sie takiego madrego slowa jak „rezonans”, to przydaloby sie wiedziec, co one oznacza i w jakim kontekscie sensowne jest jego uzycie.
"
- Z Twojej wypowiedzi wynika że sam z rezonansem sobie nie radzisz.Zakładając że światło jest falą EM to powinno się tak jak ona zachowywać.
Czy wiesz co znaczy dostroić do odpowiedniej długości fali antenę - jeśli tak,to pewnie wiesz że należy zrównać ich długości w celu wystąpienia rezonansu - otrzymania największego sygnału.Jednak przy falach radiowych stosuje się anteny pół(i np.ćwierć) falowe ze względu na jedyną możliwość dopasowanie kabla(mniejsze jej odstrojenie i kilku jeszcze przyczyn) odprowadzającego "Uf",tak więc... ?

- Ile więc potrzeba fotonów do utworzenia obrazu na siatkówce naszego oka wielkosci jednego piksela?
> " Wybacz, ale nie rozumiem pytania. Podejrzewam, ze nikt na tej planecie by go nie zrozumial. Jest niekonkretne, nieprecyzyjne, a przez to bezsensowne. "
- Każde pytanie tego typu będzie " niekonkretne, nieprecyzyjne, a przez to bezsensowne." bo tego nikt tak naprawdę nie wie,mimo wydawało by się tak "wielkiej wiedzy naukowej".Czy bezsensem jest zadawanie pytań na które nie zna się przecież odpowiedzi?
Mówiąc piksel mam na myśli najmniejszy,odbierany przez oko element obrazu,a nie jedynie energii powodującej wystąpienie elektrycznych impulsów przekazywanych następnie do mózgu.
I czego w tym pytaniu nie można zrozumieć...?

> " Oczywiscie, ze sila grawitacji dziala na caly klocek, tylko ze w przypadku czesci znajdujacej sie na stole, jest ona równowazona (a precyzyjniej: nie ona, a sila nacisku nia wywolana) przez sile reakcji powierzchni stolu. Tu zatem kinematyczny efekt dzialania sily grawitacji jest niwelowany. W przypadku czesci klocka znajdujacej sie nad dziura, grawitacji juz nic nie równowazy i ta czesc klocka zaczyna spadac. Ot co, zadne „przeciagi”- zwykle podstawy fizyki sie klaniaja. "
- Żeby tak było jak mówisz,to jednak trzeba by załorzyć,że pod ową dziurą znajduje się... Czarna Dziura.
Przecież grawitacja jest przyciąganiem i jeśli płaszczyzna w której owa dziura się znajduje posiada jakąkolwiek masę,to przyciąganie-grawitacja powinno mieć miejsce tylko nad nią,a owa dziura spowodowałaby nie tyle przyciągnięcie,co "grawitacyjny przeciąg" wyrzucający klocek na zewnątrz,a siły nacisku nie wchodzą w grę,bo trudno sobie wyobrazić tarcie w... pobliżu "c".Na dodatek żeby spowodować zmianę toru lotu kołka rozpędzonego do niemal "c" posiadającego przecież niemal nieskończoną masę,to jedyną przyczyną może być tylko gigantyczna Czarna Dziura "usytułowana" pod tą na naszej płaszczyżnie.
Przydały by się te podstawy fizyki,tylko że... Tobie - nauko.

> " Słabisz mnie... Jakie kurczenie się „od przodu” i „od tyłu”?
OBIEKT SKRACA SIĘ RÓWNOMIERNIE NA CAŁEJ SWOJEJ DŁUGOŚCI.
Kumasz?
"
-A kumam i nawet tłumaczyć z polskiego na nasze nie trzeba,tylko tym razem to pokaż różnice między swoim i moim stwierdzeniem - bo ja jej nie widzę.
Jednak głównie chodzi o powody takiego zachowania się obiektów w pobliżu "c",których nadal nie dostrzegłem,czyżby nauka jeszcze tego nie wydedukowała?

> " A więc światło jest zarazem falą i jak i cząstkami, lub, jak wolisz, ma właściwości falowe i korpuskularne. Na jedno wychodzi. "
- Na jedno wychodzi...(?),w niektórych okolicznościach światło ma właściwości kwantu,czasami fali a kiedy indziej jedne i drugie,pozostało tylko czekać na "sprzyjające okoliczności" w których światło nie będzie miało ani jednych,ani drugich... właściwości(boska cząsteczka?).

> " Wskaż mi „miszczu”, gdzie ja napisałem coś o równoległości rozchodzenia się promieni słonecznych... Będziesz „hipermiszczem” jeśli znajdziesz stosowny fragment mojej wypowiedzi. "
- Trochę to trwało i muszę przyznać,że niezbyt precyzyjnie się wyraziłem,bo rozchodzące się we wszystkich kierunkach promienie słoneczne nie muszą oznaczać ich równoległości,jednak nie oznacza to niemożliwości ich występowania.Bo np. sto ich z jednego krańca może biec w kierunku drugiego,a z drugiego tyleż do pierwszego,a... przy tak wielkiej ich mnogości trudo wykluczyć równoległe ich występowanie.

> " Obraz słońca pozorny... Z kim ja tu rozmawiam...?
To zapewne też promienie słoneczne docierające do Ziemi i tworzące obraz owego pozornego Słońca też są pozorne?
A może po prostu samo Słońce jest pozorne i... tak naprawdę nie istnieje?
I co z tą kulistością naszej sfery? Mam nadzieję, że nie jest też pozorna?
Mam nadzieję, że mi trochę przybliżysz zagadnienie tej pozorności...
"
- Ale jesteś śmieczny... przecież sam przyznałeś,że nasze obserwacje nie wynikają bezpośrednio z fizycznych właściwości oglądanych przez nas obiektów,bo zależne są od tego,jak zinterpretuje je nasz mózg.Już sam ten fakt sugeruje to,że nie widzimy rzeczy takich,jakimi są one w istocie,czyli że nasz obraz rzeczywistości nie musi być taki sam,jak obraz zwierzęcia innego gatunku.
Pytanie czyj świat jest bardziej rzeczywisty,bo dla nas,to nasz świat jest rzeczywistością,a dla pantofelka - jego świat.Czy są one identyczne?-napewno nie,jednak ten fakt nie przeszkadza nam w życiu.
Trudno nie wyciągnąć z powyższego wniosku,że dostrzegany przez nas obraz nie jest tym samym co obiekt,który on przedstawia,tak więc i Słońce nie musi być takie,jak go widzimy.

> " Obraz Słońca pozorny... no, nie mogę...
Naprawdę, można jajo znieść, jak się czyta to, co wypisujesz...
Ufff...ale OK. Idziemy dalej.
"
- Prawda?- mam identyczne odczucia czytając naukowe teksty w których groch z kapustą jest tak dobrze wymieszany,że trudno się(myślącemu) połapać,i większość z nas przechodzi nad tym galimatiasem do porządku dziennego,a ew. niezrozumienie całości(grochu z kapustą) zwalamy na swoją niekompetencję - no bo skoro dużo mądrzejsi przecież od nas naukowcy...

> " Dobrze z rysunku wynika. Cień Księżyca ma na powierzchni Ziemi maksymalnie 269 km średnicy (Ziemia w aphelium, Księżyc w perygeum; wtedy zaćmienie może trwać nawet 7,5 minuty)
Z drugiej strony, czasem zdarza się, że stożek cienia Księżyca nawet nie sięga powierzchni Ziemi. Dzieje się tak, gdy Księżyc jest zbyt oddalony o Ziemi (w okolicach apogeum) – mamy wtedy do czynienia z zaćmieniem obrączkowym (niecałkowitym; Słońce „wystaje” wokół Księżyca)
Z oczywistych (mam nadzieję, że też dla Ciebie) względów nie wykonano rysunków z zachowaniem skali. Nie martw się jednak - proporcje odległości ciał i ich rozmiarów dobrano tak, aby zachować geometrię powstawania obu rodzaju zaćmień.
"
- Jeśli się martwię to na pewno nie o siebie,ale skoro faktycznie jesteś pewien tego co mówisz,to napewno nie chciało Ci się nawet tego faktu sprawdzić,a jedynie polegasz na tym,co jest ogólnie dostępne,a może nie znane są jeszcze występujące na drodze do Słońca zjawiska,albo nie zupełnie zgadzają się z rzeczywistością dokonane pomiary Słońca i jego odległości.
Dziwnie "poprawna" jest ta proporcja skoro wiadomo że satelita nasz jest prawie cztery razy mniejszy od Ziemi,a Słońce przy tej średnicy naszej planety było by niemal prostą,pionową linją wykraczającą daleko poza ramy tego obrazka.

> " Powiedz mi, co ma rozważanie zagadnieniem geometrii powstawania zaćmienia Słońca do jakiejś odległej gwiazdy, o której raczyłeś tu wspomnieć? Taka gwiazda w przeciwieństwie do Słońca jest to baaaaaardzo daleko i jest praktycznie punktowym źródłem światła. Tak więc z omawianym „słonecznym problemem” nie ma nic wspólnego. "
- Te Twoje "baaaaaardzo daleko" dotyczy i naszej gwiazdy,bo tylko ją miałem na myśli a nie jakieś jescze bardziej odległe.

holi
Z mojego punktu widzenia nerwy mogą puszczać jedynie "piewcom nauki",bo dla mnie to debata ta jest jedynie swego rodzaju zabawą - czyż nie zabawne jest to,że dopiero w miarę dokładne "badanie" tego,co wydawało by się takie oczywiste pokazuje ten fakt,że nasza obecna wiedza jest... coraz mniej naukowa?
Nie trudno dostrzec tego,że nie na wszystkie podstawowe nawet pytania dostałem odpowiedzi,a jeśli już je otrzynuję,to są one tak pokrętne... jak pokrętna jest obecna(oficjalna) wiedza,a "w las" to raczej podąża z uporem nauka - z czym się nawet sama nie kryje,a wszystkim jest wiadomo że "czym głębiej w las,tym więcej drzew".
Nie muszę wyjaśniać żadnych niejasności,bo... takich w większości nie ma.Wystarczy uzmysłowić sobie i wdrożyć w życie oczywiste fakty,min. ten mówiący że pomiary obiektu nie są tym samym co jego obserwacja - przyrządy złudzeniom nie ulegają.
Jednak pod znakiem zapytania stanęło by lorentzowskie skracanie i "wynikające z niego" następstwa,bo raczej ominąć ich się nie da bez "naruszenia" oraz... niezbędna wydaje się weryfikacja pojęcia naszego sposobu widzenia - który jest również tylko teorią.

mariush
Trudno jest "stanąć na wysokości zadania" nie myśląc-rozmawiają na dane tematy,(nikt nie ma gotowej recepty na wszelkie bolączki) a właśnie najczęściej w jej trakcie może dopiero "coś ciekawego zaświtać" w "nieograniczonych" przecież umysłach.
  • 0

#231

holi.
  • Postów: 457
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Nadal zaprzeczasz doniesieniom astronomii i encyklopediom o obserwacji pojedynczego fotonu?- jeśli wiesz lepiej od nich to napisz skąd czerpiesz tą wiedzę.


Jesteś niezwykle naiwny w swoich "mądrych" przemyśleniach, jeśli myślisz, że pojedyńczy foton zarejestrowano za pomocą oka :rotfl: .

Nie sposób o tym nie wiedzieć,tylko że są to jedynie domysly nie poparte żadnymi dowodami,które na dodatek są sprzeczne z teorią "świadomego widzenia" i z wiedzą na temat "złożoności" światła białego.


Dla kogoś nie mającego bladego pojęcia na temat mechanizmów widzenia z pewnością.

Wszystkie te obliczenia nie były by możliwe bez odpowiednich założeń - ile energii słonecznej (w %) dociera do naszej planety i jeśli już,to czy i jaką barwę ma ten "przeciętny" i "zliczany" foton?- bo jak to zwykle bywa "diabeł tkwi w szczegółach".


Wskazówka: znajdź sobie granice długości fal światła widzialnego, dodaj do siebie obydwie wartości, podziel przez 2 - otrzymasz średnią długość fali światła widzialnego - stąd łatwo możesz sobie wyznaczyć częstotliwość, a później średnią energię kwantu światła widzialnego. Zadziwiasz mnie, taki geniusz jak Ty, nie potrafi do tak banalnych rzeczy samemu dojść.

I znowu ten kot... czy az tak trudno sobie wyobrazić jeden foton w otoczeniu kilku detektorów lub 'nano(piko)'kamer... a najlepiej jednych i drugich?Foton powinien być widoczny,ale tylko przy odpowiednim sprzęcie,bo ta jego szybkość... - szkoda słów,nie "rżnij... ".


Jaki kot :o ? Dalszą część cytatu szkoda komentować, "rżnięcie..." opanowałeś już do perfekcji.

Fotki ciekawe mimo że tę ognistą kulę to jedynie można sobie wyobrazić,w pierwszym momencie myślałem że to kurz - może by tak coś w kolorze - "obecnie" się już nie fotografuje?
Co chcesz zobaczyć wokół... tych właśnie fotonów o których cały czas mowa?- przecież są widoczne.
Trudno jednak jest porównywać błysk wybuchu z wiązką/impulsem lasera,a fotki te poza kilkoma to bardziej przypominają... poród niż wybuch - zastanawiające.


Mam poważne wątpliwości, czy Ty w ogóle masz jakąś wiedzę... od kilkunastu lat nie przeprowadza się testów jądrowych toteż nie ma czego fotografować. Poród :rotfl: dobre sobie.

Na fotce z kwazarem było to przecież dokładnie widać - gdyby fotony nie promieniowały na boki,to przecież niemożliwe było by jej wykonanie.Światło(strumień fotonów) emitowane było prostopadle do kamery i zostało jednak "uchwycone" - więc o co biega?


To nie fotony promieniują na boki, tylko materia z kwazara poruszająca się z podświetlną prędkością. Testu maturalnego na interpretację tekstu to byś nie zdał...

Przykład nietrafiony,"oko" rozpoznaje perspektywę więc jedynie zmiana wysokości komina nic nie daje - w ten sposób nie damy się nabrać.


Słów niektórych nie znasz, czy pamięć masz krótką? Przeczytaj jeszcze raz fragment wypowiedzi mariusha, który skomentowałeś. Napisane jest wyraźnie, że nie tylko zmienia się wysokość, ale też ODLEGŁOŚĆ od obiektu.

Zaskoczyłeś wreszcie o co biega - fizyka nie jest tak spójna jak promień lasera i dlatego potrzeba najpierw uporządkować podstawy,bo na krzywym fundamencie dużej wieży(wiedzy) nie da się wybudować,a budowla taka musi się w jakimś momencie zatrzymać - bo inaczej... wiadomo czym to grozi.


Rzeczywiście, przyswój sobie najpierw podstawy, a nie buduj krzywych teorii - walą się już na starcie.

Ciekawe tylko w jaki sposób energia strumienia wzrastając wraz z ilością fotonów nie powoduje zmiany "barwy",która przecież jest do niej przypisana? Wzrost energii powoduje przecież podwyższenie widma więc... ?


Przedstawię Ci to może bardziej łopatologicznie.
Załóżmy dla ułatwienia obliczeń, że foton światła fioletowego ma energie 2 razy większą od fotonu światła czerwonego. Chcemy uzyskać wiązki o tej samej mocy w tych 2 kolorach. W ten sposób w wiązce czerwonej w danej jednostce czasu będzie płynąć 2 razy więcej fotonów niż w wiązce fioletowej. Mimo tego, kolory wiązek nadal pozostaną te same - czerwony i fioletowy.

Bez grawitacji pewnie nie było by niczego,nawet tej "termojądrowej bomby" nie mówiąc już o nas - a czy to nie głównie jej zawdzięczamy fakt,że się nie rozsypujemy przy tak przecież nikłym,ziemskim polu magnetycznym...?


:rotfl: Mógłbyś być komikiem.


Z mojego punktu widzenia nerwy mogą puszczać jedynie "piewcom nauki",bo dla mnie to debata ta jest jedynie swego rodzaju zabawą - czyż nie zabawne jest to,że dopiero w miarę dokładne "badanie" tego,co wydawało by się takie oczywiste pokazuje ten fakt,że nasza obecna wiedza jest... coraz mniej naukowa?
Nie trudno dostrzec tego,że nie na wszystkie podstawowe nawet pytania dostałem odpowiedzi,a jeśli już je otrzynuję,to są one tak pokrętne... jak pokrętna jest obecna(oficjalna) wiedza,a "w las" to raczej podąża z uporem nauka - z czym się nawet sama nie kryje,a wszystkim jest wiadomo że "czym głębiej w las,tym więcej drzew"
Nie muszę wyjaśniać żadnych niejasności,bo... takich w większości nie ma.Wystarczy uzmysłowić sobie i wdrożyć w życie oczywiste fakty,min. ten mówiący że pomiary obiektu nie są tym samym co jego obserwacja - przyrządy złudzeniom nie ulegają.
Jednak pod znakiem zapytania stanęło by lorentzowskie skracanie i "wynikające z niego" następstwa,bo raczej ominąć ich się nie da bez "naruszenia" oraz... niezbędna wydaje się weryfikacja pojęcia naszego sposobu widzenia - który jest również tylko teorią.


Dla mnie twoje posty to świetna rozrywka. Mógłbyś być pisarzem s-f, masz dużo ciekawych pomysłów.
Skoro jesteś taki pewny swoich przemyśleń/fantazji, to dlaczego sam nie zostaniesz naukowcem? Wystarczy się dostać na jakąkolwiek wyższą uczelnię i już na pierwszym semestrze będziesz miał możliwość weryfikacji swoich teorii. Tak czy inaczej zapiszesz się w historii, przynajmniej tej lokalnej :] .
  • 0

#232

mindmax.
  • Postów: 592
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

holi
> " Jesteś niezwykle naiwny w swoich "mądrych" przemyśleniach, jeśli myślisz, że pojedyńczy foton zarejestrowano za pomocą oka. "
- Przecież nie jest to istotne za pomocą czego zarejestrowano ten foton - chodzi o sam fakt,który nie powinien budzić wątpliwości.
Czy i ty uważasz że był on "bezbarwny"? To ile ich potrzeba żeby uzyskać barwę,bo jak twierdzi nauka,to do uzyskania koloru białego potrzebne są minimum trzy podstawowe,a jak już mówiłem - diabeł tkwi...
Naiwny to jest ten,który wierzy na słowo,a ja za takiego się nie uważam.Na podstawie wypowiedzi mógłbym mieć takie zdanie o Was.


"-Nie sposób o tym nie wiedzieć,tylko że są to jedynie domysly nie poparte żadnymi dowodami,które na dodatek są sprzeczne z teorią "świadomego widzenia" i z wiedzą na temat "złożoności" światła białego."
> " Dla kogoś nie mającego bladego pojęcia na temat mechanizmów widzenia z pewnością. "
- Skoro uważasz się za tak bardzo oświeconego,to może o sposdobie widzenia wiesz coś ponad to,co jest ogólbie dostępne?- jeśli tak,to pewnie się pochwalisz.
Chętnie zapoznam się z nieoficjalnymi nowinkami.


> " Wskazówka: znajdź sobie granice długości fal światła widzialnego, dodaj do siebie obydwie wartości, podziel przez 2 - otrzymasz średnią długość fali światła widzialnego - stąd łatwo możesz sobie wyznaczyć częstotliwość, a później średnią energię kwantu światła widzialnego. Zadziwiasz mnie, taki geniusz jak Ty, nie potrafi do tak banalnych rzeczy samemu dojść. "
- Nie potrzeba być geniuszem,żeby wiedzieć że w ten sposób nie określi się konkretnej barwy,a napewno nie będzie nią kolor biały - zdaje mi się,że o obliczeniach uśrednianych wartości już co nieco piałem...

> " Jaki kot ? Dalszą część cytatu szkoda komentować, "rżnięcie..." opanowałeś już do perfekcji. "
- Żeby odwrócić kota ogonem...to trzeba go najpierw mieć - gdybyś odniósł się nieco bardziej merytorycznie do tematu... ,bo pochlebców mi nie brakuje.

> " Mam poważne wątpliwości, czy Ty w ogóle masz jakąś wiedzę... od kilkunastu lat nie przeprowadza się testów jądrowych toteż nie ma czego fotografować. Poród dobre sobie. "
- To że wiedzy nie mam nawet za grosz znam już na pamięć,a kolorową TV mamy już od kilkudziesięciu lat - nie mówiąc już o wojsku.Nie widziałeś nigdy porodu?

> " To nie fotony promieniują na boki, tylko materia z kwazara poruszająca się z podświetlną prędkością. Testu maturalnego na interpretację tekstu to byś nie zdał... "
- Dzięki za ocenę ale wykładowca z ciebie marny.
Czyżbyś uważał że możliwość obserwacji tej kwazarowej materii mamy dzięki jej podświetlnej prędkości...?

> " Słów niektórych nie znasz, czy pamięć masz krótką? Przeczytaj jeszcze raz fragment wypowiedzi mariusha, który skomentowałeś. Napisane jest wyraźnie, że nie tylko zmienia się wysokość, ale też ODLEGŁOŚĆ od obiektu. "
- Perspektywa kolego mówi sama za siebie,ale skoro nie wszyscy... ,to powtórzę jeszcze raz - bez zmiany szerokości/grubości komina z doświadczenia i tak będą nici.Nie będę proponował Ci ponownego czytania tego wątku,bo nie jestem pewien czy to coś zmieni.

> " Rzeczywiście, przyswój sobie najpierw podstawy, a nie buduj krzywych teorii - walą się już na starcie. "
- Czy stać Cię tylko na ogólniki i to nie dotyczące tematu,może w jakiś inny sposób niż mariush wyjaśnisz powód,dzięki któremu klocek w "podświetlnych" wpadnie do tej dziury?

> " Załóżmy dla ułatwienia obliczeń, że foton światła fioletowego ma energie 2 razy większą od fotonu światła czerwonego. Chcemy uzyskać wiązki o tej samej mocy w tych 2 kolorach. W ten sposób w wiązce czerwonej w danej jednostce czasu będzie płynąć 2 razy więcej fotonów niż w wiązce fioletowej. Mimo tego, kolory wiązek nadal pozostaną te same - czerwony i fioletowy. "
- Bardzo ciekawe wyjaśnienie,tylko niezupełnie zgodne z naukową rzeczywistością, bo jeśli mówimy już o jednostkach czasu ,to nie obliczamy energii -jak było wyżej- tylko moc wiązki a na dodatek te "2 razy więcej fotonów" spowoduje zwiększenie jej energii,co będzie miało wpływ na zmianę jej barwy.Więc... ?

"-Bez grawitacji pewnie nie było by niczego,nawet tej "termojądrowej bomby" nie mówiąc już o nas - a czy to nie głównie jej zawdzięczamy fakt,że się nie rozsypujemy przy tak przecież nikłym,ziemskim polu magnetycznym...? "
> " Mógłbyś być komikiem. "
- Dzięki za tak rzeczowy i wyczerpujący komentarz... no cóż - nic dodać,nic ująć... piewco.

> " Dla mnie twoje posty to świetna rozrywka. Mógłbyś być pisarzem s-f, masz dużo ciekawych pomysłów.
Skoro jesteś taki pewny swoich przemyśleń/fantazji, to dlaczego sam nie zostaniesz naukowcem? Wystarczy się dostać na jakąkolwiek wyższą uczelnię i już na pierwszym semestrze będziesz miał możliwość weryfikacji swoich teorii. Tak czy inaczej zapiszesz się w historii, przynajmniej tej lokalnej
"
- Czy aż na tyle historia jest Ci obca żebyś nie wiedział,że dla nauki wszystko to,co nienaukowe jest fantazją,a przestaje nią być dopiero w momencie gdy się... zmaterializuje?
Nie wystarczy być naukowcem,żeby móc oficjalnie wypowiadać swe myśli... kolego,lepiej siedzić cicho,żeby mieć z czego żyć.
Czy wniosłeś coś nowego do tematu?-bo nie chce mi się powtórnie tego "ble ble" czytać.
  • 0

#233

mindmax.
  • Postów: 592
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Żeby bardziej Wam uzmysłowić w jakich czasach przyszło nam żyć,przedstawię fragmenty tekstu,który udało mi się znależć,bo może chociażby dlatego,że poparty konkretami,nazwiskami i datami będzie bardziej przyswajalny.Nie trudo będzie zauważyć tego,że nie jestem osamotniony w swych poglądach... piewcy.

"Minęła już, charakterystyczna dla przełomu wieków, moda na dokonywanie podsumowań odkryć naukowych ubiegłego stulecia. Wiele tekstów opisujących stworzone narzędzia badawcze (teoretyczne i eksperymentalne) współczesnej fizyki gloryfikuje możliwości poznawcze nauki początków XXI wieku. Niestety, coraz częściej nie prawda fizyczna, a raczej czynniki o charakterze społeczno-ekonomicznym decydują o popularności takiej czy innej teorii fizycznej.

...Termin „fizyka” powstał bowiem – jak wiadomo – całkiem niedawno, pomimo niezliczonych prób odgadnięcia rozumem reguł rządzących materią nieożywioną. Określenie takie formalnie wprowadzono w nazewnictwo dyscyplin w początkach XX wieku jako dookreślenie tej części nauki zwanej filozofią przyrody, którą daje się opisywać językiem matematyki.

Ujęcie za pomocą reguł matematycznych rzeczywistości fizycznej stanowić miało bowiem gwarancję absolutnej ścisłości opisu natury.

Bardzo szybko okazało się jednak, że gwarancja absolutnej ścisłości opisu rzeczywistości tak szybko uleciała jak dziewiętnastowieczna wiara, że: „deterministyczna natura praw przyrody pozwoli wyliczyć zachowanie, w przyjętym przedziale czasu, dowolnych układów obiektów oddziałujących ze sobą, z założoną z góry, dowolną dokładnością” (oczywiście, przy założeniu dokonania dowolnie długotrwałych rachunków).

Wiara w taką umiejętność obliczeniową człowieka okazała się utopią, i to utopią z dwojakiej przyczyny (skądinąd dwoistość widzenia natury, w sensie fizycznym, towarzyszy człowiekowi od zawsze).

Po pierwsze: sama przyroda zamanifestowała w kilku spektakularnych eksperymentach ziarnistość (kwantowość) szeregu wielkości fizycznych, zmuszając jednocześnie do całkowitej weryfikacji sposobu patrzenia na mikroświat. Odkrycie owej kwantowości, czyli występowania poszczególnych właściwości w postaci porcji, początkowo w obszarze energii (Max Planck w 1900 r.), a następnie wielkości, jak: ładunek elektryczny (Robert Millikan w 1910 r.), momentu pędu, itp., postawiło poważny problem dla tworzenia teorii opisującej te wielkości.

Zadanie postawione przed taką teorią zdawało się być niewykonalne. Miała ona bowiem opisywać zachowanie mikroukładów (np. elektronu w polu elektrycznym jądra atomowego), a jednocześnie (po uśrednieniu) powinna dostarczać informacje zgodne z dobrze znaną (dotykalną) fizyką układów w skali makro – czyli powinna dawać się uogólniać na obszar klasycznej mechaniki. Teoria zwana mechaniką kwantową została jednak stworzona.
Zapoczątkowana dzięki pracom Maxa K.E.L. Plancka (1858–1947), Wernera C. Heisenberga (1901–1976) oraz Erwina Schrödindera (1887–1961) zagościła na dobre jako podstawa opisu wszelkich zjawisk fizycznych. Pod koniec XX wieku kanonem większości dyscyplin wchodzących w obraz współczesnej fizyki stała się teoria kwantowa – rozwijana, uogólniana i poszerzana przez największe umysły stulecia.

Dzięki wysiłkom wielkich teoretyków, jak Paul A.M. Dirac (1902–1984), Richard P. Feynman (1918–1988) oraz wielu innych, współczesna mechanika kwantowa uwzględnia efekty relatywistyczne (względne zmiany właściwości obiektów, takich jak np.: masa i rozmiary liniowe, w układach poruszających się, których znaczenie uwidocznia się ze wzrostem ich wzajemnej względnej prędkości).

Wprowadzona do fizyki przez Alberta Einsteina (1879–1955) genialna myśl o równoważności masy i energii, pozwoliła w konsekwencji w latach 1970–1980 opracować teorię opisującą oddziaływania (elektromagnetyczne, oddziaływanie słabe, oddziaływanie silne) w świecie najbardziej elementarnych składników materii zwaną modelem standardowym.
Zbiór praw opisujących zachowanie mikroobiektów, określany mianem mechaniki kwantowej, stał się zarówno źródłem wiedzy o znanych obiektach, jak i przyczynił się do eksperymentalnego potwierdzenia istnienia obiektów bardziej egzotycznych (np. kwarki czy neutrina). Dowodów na ich istnienie poszukiwano w eksperymentach, których budżet mierzy się dziś w miliardach dolarów.

Po drugie: dziewiętnastowieczny determinizm legł w gruzach z jeszcze innej przyczyny, związanej z matematyką. Prace ówczesnych wizjonerów, takich jak George Cantor (1845-1918), Henri Poincaré (1854–1912) (choć, w przypadku Georga Cantora, w większości ignorowane przez społeczność naukową epoki) przyczyniły się do innego niezwykłego odkrycia. Ich badania, kontynuowane przez naukowców XX wieku, doprowadziły do wniosku, że właściwości modelowych tworów matematycznych cechujących się samopodobieństwem znajdują się w bliskim związku z obserwowaną właściwością pewnej klasy układów równań, w przypadku których rozbieżność pewnych ich rozwiązań całkowicie uniemożliwia oszacowanie niepewności wyniku przy zadanej dokładności wartości określających warunki początkowe obiektów stanowiących ten układ.
Zjawisko to, nazwane efektem motyla, doprowadzając do rozkwitu teorii fraktali (taką nazwę nadano obiektom, których konstrukcja opiera się na samopodobieństwie), otwarło problem granicy obszarów określonych dla warunków początkowych (np. położeń i prędkości w chwili początkowej) obiektów stanowiących układ.

Granica pomiędzy ciągłym obszarem parametrów wejściowych (warunków początkowych) prowadzących do określonego kierunku ewolucji układu a innym obszarem, z którego zbiór warunków początkowych prowadzi do całkiem innych rozwiązań (np. w skali czasu) okazała się mieć wewnętrzną strukturę.
Struktura ta, w powiększeniu, składa się z rozgraniczonych obszarów ciągłych, których granica także ma wewnętrzną strukturę, która ma granice również z wewnętrzną strukturą i tak dalej, w nieskończoność... "

Całość na stronie :

http://www.wsp.krako.../21/michal.html
  • 0

#234

holi.
  • Postów: 457
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Przecież nie jest to istotne za pomocą czego zarejestrowano ten foton - chodzi o sam fakt,który nie powinien budzić wątpliwości.


Może przeczytaj jeszcze raz swoje poprzednie posty i zastanów się jak się ma fakt zarejestrowania pojedynczego kwantu energii do czułości oka?

szczególnie ten frament:

" Przestarzaly poglad? Sprzeczny z obecna wiedza naukowa? Dobre sobie...
Podany przeze mnie próg czulosci oka (5-14 fotonów absorbowanych przez siatkówke w ciagu 0.1 s) odpowiada gwiazdom o jasnosci z zakresu 7-6 mag. Potwierdzila by Ci to absolutna wiekszosc ludzi (ze zdrowym wzrokiem) na tej planecie, gdybys sprawdzil, jakie najslabsze gwiazdy potrafia dostrzec nieuzbrojonym okiem w sprzyjajacych warunkach. " [mariush]

- Nadal zaprzeczasz doniesieniom astronomii i encyklopediom o obserwacji pojedynczego fotonu?- jeśli wiesz lepiej od nich to napisz skąd czerpiesz tą wiedzę.[mindmax]


Gdzie Ty tu się doszukujesz zaprzeczenia rejestracji pojedyńczego fotonu? To jest tekst o czułości ok! Bania z interpretacji.

Czy i ty uważasz że był on "bezbarwny"? To ile ich potrzeba żeby uzyskać barwę,bo jak twierdzi nauka,to do uzyskania koloru białego potrzebne są minimum trzy podstawowe,a jak już mówiłem - diabeł tkwi...


OMG, czemuś się tak światła białego uczepił? Tak, mógł być "bezbarwny", mógł to być kwant promieniowania gamma na przykład. Równie dobrze mógł być z zakresu światła widzialnego, ale nie mógł być "biały" jeśli był to pojedyńczy foton.

Skoro uważasz się za tak bardzo oświeconego,to może o sposdobie widzenia wiesz coś ponad to,co jest ogólbie dostępne?- jeśli tak,to pewnie się pochwalisz.


http://pl.wikipedia.org/wiki/Czopki - proszę tu masz wystarczająco dużo informacji na ten temat. Tfu, zapomniałbym, że masz problemy z interpretacją, więc postaram się wyjaśnić co nie co.
Dlaczego przy słabym świetle nie widać kolorów? Jest tylko jeden rodzaj pręcików, a rodzaje czopków odpowiedzialnych za widzenie kolorów są aż 3. Skoro mamy tylko jeden rodzaj pręcików - to nie da się rozróżnić kolorów (jest monochromatycznie), a wyłącznie mniejszą lub większą jasność widocznych obiektów. Te "domysły nie poparte dowodami" możesz sprawdzić codziennie samemu po zmroku, gdy jest dość ciemno i nie widać kolorów (widzenie skotopowe). Przy wzroście natężenia światła następuje widzenie mezopowe (uposledzone postrzeganie barw), by w końcu przy normalnym oświetleniu widzieć fotopowo (wszystko w kolorze).

Żeby odwrócić kota ogonem...to trzeba go najpierw mieć - gdybyś odniósł się nieco bardziej merytorycznie do tematu... ,bo pochlebców mi nie brakuje.


Trudno odnieść, się do twoich wypowiedzi merytowycznie, kiedy Ty nawet prostych odpowiedzi zinterpretować nie umiesz.

To że wiedzy nie mam nawet za grosz znam już na pamięć,a kolorową TV mamy już od kilkudziesięciu lat - nie mówiąc już o wojsku.Nie widziałeś nigdy porodu?

Nie jestem na 100% pewny, ale wydaje mi się, że do wykonania tych fotek potrzebny był materiał o odpowiedniej czułości i rozdzielczości, jakiej zwykła kolorowa klisza fotograficzna nie zapewniała.
Rzeczywiście, na tych fotkach rodzi się w bólach grzybek atomowy... o taki poród Ci chodziło?

Nie potrzeba być geniuszem,żeby wiedzieć że w ten sposób nie określi się konkretnej barwy,a napewno nie będzie nią kolor biały - zdaje mi się,że o obliczeniach uśrednianych wartości już co nieco piałem...


Nie określi się konkretnej barwy mówisz? A może jednak? Pasmo światła widzalnego: ok 400nm-700nm.
(400+700)/2 = 550 nm - przypada to na światło zielone, jako ciekawostkę podam, że przyjmuje się tą długość za maksimum czułości czopków.

Dzięki za ocenę ale wykładowca z ciebie marny.
Czyżbyś uważał że możliwość obserwacji tej kwazarowej materii mamy dzięki jej podświetlnej prędkości...?


Nie do cholery... czy Tobie wszystko trzeba tłumaczyć po 15 razy? To nie fotony promieniują na boki, tylko materia z tej poruszającej się z podświetlną prędkością strugi emituje fotony w naszym kierunku. Czego dowodem jest uchwycenie ich na zdjęciu.

Perspektywa kolego mówi sama za siebie,ale skoro nie wszyscy... ,to powtórzę jeszcze raz - bez zmiany szerokości/grubości komina z doświadczenia i tak będą nici.


Ok, połknąłeś haczyk. Skoro zwiększą się odpowiednio rozmiary komina oraz jego odległość od statycznego obserwatora - widok komina pozostanie taki sam. Jak teraz rozróżnisz który komin będzie bliżej? Widok komina bliższego (mniejszego) i dalszego(większego) będzie taki sam. :drink:

Bardzo ciekawe wyjaśnienie,tylko niezupełnie zgodne z naukową rzeczywistością, bo jeśli mówimy już o jednostkach czasu ,to nie obliczamy energii -jak było wyżej- tylko moc wiązki a na dodatek te "2 razy więcej fotonów" spowoduje zwiększenie jej energii,co będzie miało wpływ na zmianę jej barwy.Więc... ?


Osłabiasz mnie... moc * czas = praca (energia). Szkopuł w tym, że barwa wcale się nie zmieni. Możesz to sprawdzić w bardzo prosty sposób. Zaopatrz się w laser (dioda pewnie też podoła temu zadaniu) i podłącz do niego niskie napięcie - wiązka będzie blada, zwiększaj stopniowo napięcie (tylko nie spal lasera ;) ) i patrz jak wiązka robi się silniejsza. Nie zmieni się kolor, tylko natężenie światła - ilość fotonów w wiązce.

Dzięki za tak rzeczowy i wyczerpujący komentarz... no cóż - nic dodać,nic ująć... piewco.


Mój komentarz był równie rzeczowy i merytoryczny jak cytowany przeze mnie fragment.

Czy aż na tyle historia jest Ci obca żebyś nie wiedział,że dla nauki wszystko to,co nienaukowe jest fantazją,a przestaje nią być dopiero w momencie gdy się... zmaterializuje?
Nie wystarczy być naukowcem,żeby móc oficjalnie wypowiadać swe myśli... kolego,lepiej siedzić cicho,żeby mieć z czego żyć.
Czy wniosłeś coś nowego do tematu?-bo nie chce mi się powtórnie tego "ble ble" czytać.


Dąży się do zweryfikowania hipotez i teorii, a Ty nie proponujesz niczego oprócz dużej dawki s-f.
To kim według Ciebie trzeba być, żeby móc się wypowiadać? Rozumiem, że boisz się ośmieszyć, skoro nie umiesz udowodnić swoich tez. Czy wniosłem coś nowego? Niewiele, ale przynajmniej nie powtarzam się 15 razy przez kilka stron pisząc to samo innymi słowami.



Żeby bardziej Wam uzmysłowić w jakich czasach przyszło nam żyć,przedstawię fragmenty tekstu,który udało mi się znależć,bo może chociażby dlatego,że poparty konkretami,nazwiskami i datami będzie bardziej przyswajalny.Nie trudo będzie zauważyć tego,że nie jestem osamotniony w swych poglądach... piewcy.


Co ten artykuł ma wspólnego z twoimi teoriami, to ja nie wiem. Przybliż mi proszę która ze znanych osobistości wymienionych w artykule podziela twoje poglądy. Zauważ jeden fakt, prezentowane w artykule teorie zostały w mniejszym lub większym stopniu zweryfikowane. Ty natomiast jedynie wymyślasz nowe "teorie" i nawet nie próbujesz sprawdzić ich prawdziwości.
  • 0

#235

mindmax.
  • Postów: 592
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

holi
> " Może przeczytaj jeszcze raz swoje poprzednie posty i zastanów się jak się ma fakt zarejestrowania pojedynczego kwantu energii do czułości oka?
Gdzie Ty tu się doszukujesz zaprzeczenia rejestracji pojedyńczego fotonu? To jest tekst o czułości ok! Bania z interpretacji.
"
- To raczej Ty się zastanów - bo ja niczego nie neguję,nie mam do tego żadnych podstaw,a jeśli te obie naukowe przecież wiadomości potrafisz ze sobą pogodzić,to zdradż na to przepis. Nie będę Ciebie oceniał - brak mi zawodowego zwichnięcia mojej pani.

> " OMG, czemuś się tak światła białego uczepił? Tak, mógł być "bezbarwny", mógł to być kwant promieniowania gamma na przykład. Równie dobrze mógł być z zakresu światła widzialnego, ale nie mógł być "biały" jeśli był to pojedyńczy foton. "
- Mowa była o zaobserwowaniu pojedynczego fotonu,tak więc był - a nie "jeśli był" nim pojedynczy,a to że nie mógł być koloru białego wiedziałem od samego począdku,zakładając oczywiście słuszność naukowej teorii w tym wątku.
Dobrze że chociaż teraz raczyłeś to zauważyć,lecz nie musisz mi tego faktu uświadamiać - bo taki stan rzeczy jest właśnie typowym... odwracaniem kota...

> " ...Dlaczego przy słabym świetle nie widać kolorów? Jest tylko jeden rodzaj pręcików, a rodzaje czopków odpowiedzialnych za widzenie kolorów są aż 3. Skoro mamy tylko jeden rodzaj pręcików - to nie da się rozróżnić kolorów (jest monochromatycznie), a wyłącznie mniejszą lub większą jasność widocznych obiektów. Te "domysły nie poparte dowodami" możesz sprawdzić codziennie samemu po zmroku, gdy jest dość ciemno i nie widać kolorów (widzenie skotopowe). Przy wzroście natężenia światła następuje widzenie mezopowe (uposledzone postrzeganie barw), by w końcu przy normalnym oświetleniu widzieć fotopowo (wszystko w kolorze). "
- Ta porażająca łatwowierność w słowo pisane po prostu mnie powala,myślałem,że masz coś więcej na ten temat,bo to co prezentują encyklopedie pewnie wszyscy znają.Tten właśnie sposób odpowiedzi na proste pytania świadczy o tym,że masz większe kłopoty ze zrozumieniem tekstu ode mnie.
Już dawno sprawdziłem to,że gdy jest widno "widzę" innymi pręcikami-czopkami niż wtedy gdy jest ciemno.
Proponuję zwrócić większą uwagę na żródła tej... wydedukowanej przecież wiedzy.

> " Trudno odnieść, się do twoich wypowiedzi merytowycznie, kiedy Ty nawet prostych odpowiedzi zinterpretować nie umiesz. "
- Nie widzę potrzeby interpretowania czegoś,co było przecież napisane i to... biało na czarnym - chodzi o fakty a nie ich interpretacje.Jeśli nie zaskoczyłeś za pierwszym razem a mimo to chcesz wiedzioeć o co biegało,to przejżyj ostatnie posty dotyczące tego wątku - jeśli tego będzie za mało,to... przedostatnie.

> " Nie jestem na 100% pewny, ale wydaje mi się, że do wykonania tych fotek potrzebny był materiał o odpowiedniej czułości i rozdzielczości, jakiej zwykła kolorowa klisza fotograficzna nie zapewniała.
Rzeczywiście, na tych fotkach rodzi się w bólach grzybek atomowy... o taki poród Ci chodziło?
"
- No jasne... do rejestracji najpotężniejszego wybuchu na świecie pewnie potrzebne są te najczulsze materiały,bo zwykłe mogły by go nie dostrzec i nieodzowne były by... następne wybuchy.
Niestety muszę Cię zmartwić,miałem na myśli typowy poród,taki jak... u ssaków.

> " Nie określi się konkretnej barwy mówisz? A może jednak? Pasmo światła widzalnego: ok 400nm-700nm.
(400+700)/2 = 550 nm - przypada to na światło zielone, jako ciekawostkę podam, że przyjmuje się tą długość za maksimum czułości czopków.
"
- Ze słupków należy Ci się piątka,a to że zielony kolor leży w środku widzialnego pasma wiadomo i bez obliczeń skoro czerwony leży w dolnym a niebieski w górnym jego zakresie,lecz akurat nie o to w tym wątku chodziło,a "przyjmuje się" jest tym samym co 'zakłada się' - sposób naszego widzenia właśnie się na nich opiera.

"-Czyżbyś uważał że możliwość obserwacji tej kwazarowej materii mamy dzięki jej podświetlnej prędkości...?"
> " Nie do cholery... czy Tobie wszystko trzeba tłumaczyć po 15 razy? To nie fotony promieniują na boki, tylko materia z tej poruszającej się z podświetlną prędkością strugi emituje fotony w naszym kierunku. Czego dowodem jest uchwycenie ich na zdjęciu. "
- Szkoda Twojej fatygi - zanim naciśniesz enter przeczytaj to co piszesz kilka razy,bo gdzie w moim pytaniu znalazłeś te " boki" ? Jeśli pytania nie trafiają do Ciebie wprost i za każdym razem musisz je interpretować,to rób to z głową,bo ja w każdym bądż razie się do Twoich obłędnych interpretacji się nie przyznaję.Ale kontynuuj,bo po odpowiedzi wiadomo chociaż jakie zadałeś sobie pytanie i "a nóż - widelec" coś się z tego wykroi.
W skrócie odpowiedż Twoją rozumiem jako :"Nie do cholery... To nie fotony promieniują na boki..." bo na boki promieniują fotony - bardzo to intrygujące,po prostu nie każdego stać na... coś takiego.

"-Perspektywa kolego mówi sama za siebie,ale skoro nie wszyscy... ,to powtórzę jeszcze raz - bez zmiany szerokości/grubości komina z doświadczenia i tak będą nici."
> " Ok, połknąłeś haczyk. Skoro zwiększą się odpowiednio rozmiary komina oraz jego odległość od statycznego obserwatora - widok komina pozostanie taki sam. Jak teraz rozróżnisz który komin będzie bliżej? Widok komina bliższego (mniejszego) i dalszego(większego) będzie taki sam. "
- Nie bardzo wiem o jaki Ci chodzi haczyk,ale jeśli o ten,którego jednak nie połknąłem a Ty nawet nie dajesz go sobie wbić a słowo 'perspektywa' do Ciebie nie przemawia,to jestem zmuszony odesłać Cię do poprzedzającej tę ostatnią moją wypowiedż w tym wątku.
Rozumiem,że niełatwo jest nieraz "zaskoczyć" o co w danym wątku biega po przeczytaniu jedynie ostatniej wypowiedzi,ale... nie moja to "broszka".

> " Osłabiasz mnie... moc * czas = praca (energia). Szkopuł w tym, że barwa wcale się nie zmieni. Możesz to sprawdzić w bardzo prosty sposób. Zaopatrz się w laser (dioda pewnie też podoła temu zadaniu) i podłącz do niego niskie napięcie - wiązka będzie blada, zwiększaj stopniowo napięcie... i patrz jak wiązka robi się silniejsza. Nie zmieni się kolor, tylko natężenie światła - ilość fotonów w wiązce. "
- Aż boję się odpowiadać - żebyś nie złapał przeze mnie jakiegoś choróbstwa albo co gorsze nie dostał zapaści - nie chcę mieć Cię na sumieniu,ale skoro ...
Coś Ci się musiało pokałapućkać,bo raczej moc = czas * praca, która jednocześnie jest określeniem zmian energii.
Sprawdzić można,a jakże,jednak nie chodziło o wnioski wynikające z praktyki,lecz o niespójność teorii - a siła wiązki to już całkiem inna para kaloszy.
Skoro uważasz że natężenie światła jest ilością fotonów w wiązce,a każdy foton ma przecież swoją energię zależną od jego barwy,to jak to się dzieje,że zwiększając ich ilość w wiązce nie zmienia się ich energia,której zwiększenie skutkowało by zmianą tej barwy?
Jednym zdaniem - czy potrafisz wykazać różnicę między natężeniem światła w wiązce a jego energią?
Dlatego właśnie proponowałem wcześniej wykonanie fotek impulsów lasera,które mogły by udowodnić brak połączenia się fotonów w jedną całość w impulsie,a tym samym oddzielne ich działanie... skoro da się już obserwować je jako pojedyncze.

> " Dąży się do zweryfikowania hipotez i teorii, a Ty nie proponujesz niczego oprócz dużej dawki s-f. "
- Tobie to chyba przy każdej odpowiedzi trzeba cytować wszyskie dotychczasowe.
Pewnie jesteś na bakier z historią,jeśli uważasz że każdy "odmieniec" przyjmowany był przez świat nauki z aplauzem.

> " To kim według Ciebie trzeba być, żeby móc się wypowiadać? Rozumiem, że boisz się ośmieszyć, skoro nie umiesz udowodnić swoich tez. "
- Żeby móc się wypowiedzieć - zależy na jakim forum,bo w necie wystarczy być... nikim.Gdybym się bał ośmieszenia,to swoje poglądy zachował bym dla siebie,bo i net nie jest zupełnie anonimowy.
W wielu przypadkach,poza oczywiście "naukowymi niespójnościami" dowody nie są potrzebne,bo wystarczy dobra wola rozmówcy,a raczej jego możliwość przynajmniej chwilowego odstawienia na bok dogmatów - wolny umysł.
O dowodach już mówiłem - zasponsorujesz mi chociaż jakieś mikro laboratorium?- bo przecierz jedynie myślowe Wam nie wystarczą.

> " Czy wniosłem coś nowego? Niewiele, ale przynajmniej nie powtarzam się 15 razy przez kilka stron pisząc to samo innymi słowami. "
- Jest jurz 16-ta o ile mi wiadomo,a napewno było by ich mniej,gdybyście potrafili powstrzymać się od opisów mojej osoby a skupili się na konkretach.
To że wracam do tych samych tematów ujmując je "innymi słowami" jest wynikiem tego faktu,że poprzednimi nie zostałem właściwie zrozumiany,a temat moim zdaniem wart jest wyjaśnienia - ot i tyle.

> " Co ten artykuł ma wspólnego z twoimi teoriami, to ja nie wiem. Przybliż mi proszę która ze znanych osobistości wymienionych w artykule podziela twoje poglądy. Zauważ jeden fakt, prezentowane w artykule teorie zostały w mniejszym lub większym stopniu zweryfikowane. Ty natomiast jedynie wymyślasz nowe "teorie" i nawet nie próbujesz sprawdzić ich prawdziwości. "
- Nie ma innej możliwości od tej,że przeczytałeś ten artykół - być może zbyt długi - ale bez zrozumienia,albo tylko nazwiska i daty.
Wcale bym nawet nie przypuszczał że ktoś będzie uważał,iż wymienieni w nim naukowcy będą podzielać moje poglądy - bo niby skąd by mieli je znać,nie mówiąc już o zbyt wielkim przedziale czasu nas dzielącym,a to właśnie oni w durzej mierze przyczynili się do kontynuowanego przez obecną naukę kierunku.
A Ty jak zwykle zamiast choćby jednego,konkretnego faktu-dowodu na poparcie swojej tezy przytaczasz regółkę: "Zauwaz jeden fakt, prezentowane w artykule teorie zostaly w mniejszym lub wiekszym stopniu zweryfikowane...".
Jeśli nawet znasz jakieś argumenty a ich nie przedstawiasz - to tak jak byś ich nie znał,a na ogólniki nie da się prowadzić dyskusji.
Jedynie wymyślanie nowych "teorii" może wnieść coś nowego - starej wymyśleć się nie da,co najwyżej można sobie ją przypomnieć.
  • 0

#236

holi.
  • Postów: 457
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Szkoda Twojej fatygi - zanim naciśniesz enter przeczytaj to co piszesz kilka razy,bo gdzie w moim pytaniu znalazłeś te " boki" ?


Mój komentarz był do tej części twojej wypowiedzi:

Na fotce z kwazarem było to przecież dokładnie widać - gdyby fotony nie promieniowały na boki,to przecież niemożliwe było by jej wykonanie.


Po raz kolejny dochodzę do wniosku, że żadna merytoryczna dyskusja z Tobą nie ma sensu. Szczególnie urzekł mnie ten cytat:

Coś Ci się musiało pokałapućkać,bo raczej moc = czas * praca, która jednocześnie jest określeniem zmian energii.


Za Twoją fizykę już podziękuję. Życzę zdania testu gimnazjalnego w przyszłych latach. Z twoją znajomością fizyki jesteś jak mniemam w 1-2 klasie gimnazjum.

Nie będę przez jakiś czas komentować, poczekam aż więcej takich "kwiatków" się nazbiera :rotfl: .

EDIT:
Urzekł mnie cytat z innego forum:

mindmax: twoja postawe okresla sie fachowym terminem: "ignorancja"

Lepiej bym tego nie ujął.
  • 0

#237

Mariush.
  • Postów: 4332
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nie będę przez jakiś czas komentować, poczekam aż więcej takich "kwiatków" się nazbiera

W oczekiwaniu na "kwiatki" polecam zajrzenie tutaj. Nie lada gratka dla wszystkich fanów mindmaxa. Ponad 50 stron "fascynujących i elektryzujących przygód" w egzotycznym towarzystwie żarówkowych fotonów i nie tylko.

Dobre to jest:
"Moc = czas * praca"
Prawdziwe "miszczostwo". :lol
  • 0



#238

mindmax.
  • Postów: 592
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

holi
> " Mój komentarz był do tej części twojej wypowiedzi:"-Na fotce z kwazarem było to przecież dokładnie widać - gdyby fotony nie promieniowały na boki,to przecież niemożliwe było by jej wykonanie. "
- Sorry,mój błąd - jednak foton w/g mnie świeci nadal we wszystkich kierunkach,co pokazywała omawiana fotka,bo przecież przy "kwazarowych odległościach" światło się ledwie wlecze.

> " Po raz kolejny dochodzę do wniosku, że żadna merytoryczna dyskusja z Tobą nie ma sensu. Szczególnie urzekł mnie ten cytat:"Coś Ci się musiało pokałapućkać,bo raczej moc = czas * praca, która jednocześnie jest określeniem zmian energii. "
- Zmuszony jestem znów przyznać Ci rację,oczywiście dotyczącą jedynie tego cytatu - o czym to ja musiałem wówczas marzyć ???
Faktycznie - to mi coś się pokałapućkało,widocznie dysk mi się już zapocił i... muszę zwiększyć chłodzenie.
Jeśli chodzi o merytorykę,to tylko ślepy nie zauważy,że w Twoim wykonaniu staje się ona coraz mniej fizyczna.
Bardzo łatwo spisujesz ludzi na straty,tym bardziej że temat dotyczący mocy był niedawno omawiany i o ile pamiętam,to "ktoś" - napewno nie ja,między mocą a energią postawił znak równości.Wówczas pewnie przytoczony przeze mnie wzór nie budził zastrzeżeń - bo nie oponowałeś,lecz jeśli czytałeś,to jakoś dziwnie się teraz zachowujesz - przecież i ja jestem tylko człowiekiem i mimo to,a być może dlatego napewno dał bym szansę na korektę,a Ty... zyskałeś bardzo wątpliwy,ale przecież pretekst.

> " Za Twoją fizykę już podziękuję. Życzę zdania testu gimnazjalnego w przyszłych latach. Z twoją znajomością fizyki jesteś jak mniemam w 1-2 klasie gimnazjum.
Nie będę przez jakiś czas komentować, poczekam aż więcej takich "kwiatków" się nazbiera
"
- Nie będę Cię zatrzymywał,znalazłeś wreszcie to,czego szukałeś - pretekst,moim zdaniem... na miarę Twoich możliwości.
Ocena mojej wiedzy poprzez czas nauki jak zwykle nietrafiona - moja pani mówiła,że nadmierny wzrost mój jeszcze tym razem nie będzie powodem do odstawienia mnie od cyca. - chyba mnie lubi.

> " Urzekł mnie cytat z innego forum:
mindmax: twoja postawe okresla sie fachowym terminem: "ignorancja"

- A mnie urzekła Twoja historia... z tym ciągłym urzekaniem - nie dało się nic więcej skopiować?- jeśli była to odpowiedż,to w dobrym tonie było by zacytowanie również pytania,którego dotyczyła,bo niejednokrotnie odpowiedzią jest celowa jego deformacja,szczególnie gdy poziomem znacznie odbiega od oczekiwanego -jakbyś tego nie wiedział... merytoryczny polonisto.



mariush
> " W oczekiwaniu na "kwiatki" polecam zajrzenie tutaj Nie lada gratka dla wszystkich fanów mindmaxa. Ponad 50 stron "fascynujących i elektryzujących przygód" w egzotycznym towarzystwie żarówkowych fotonów i nie tylko. "
- Przygotowałeś coś ciekawego? - sam chętnie poczytam,chociaż tematy przygodowe nie są w moim guście,lecz nie omieszkam się zapoznać,wszak występuję w roli bohatera.

> " Dobre to jest:"Moc = czas * praca" Prawdziwe "miszczostwo". "
- Czyżby i Tobie zabrakło argumentów? I o dziwo również i tobie spodobał się mój byk,czyżbyś zapomniał o tym,że nie tak dawno te zrównanie mocy z energią było Twoim dziełem,a właściwy wzór ich dotyczacy - moim?
W jakim celu ta przesiadka na polonistykę? Pal licho fotony, i "Gienki" się w nich zaplączą,ale te obustronne skrócenie i nienaturalne skrócenie klocka w dziurze(w takim przypadku natura działa na ogół odwrotnie) nie daje mi spokoju - nie mogę dokopać się do uzasadnienia tych fenomenów,może coś mi podrzucisz?
  • 0

#239

holi.
  • Postów: 457
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

(...)temat dotyczący mocy był niedawno omawiany i o ile pamiętam,to "ktoś" - napewno nie ja,między mocą a energią postawił znak równości.Wówczas pewnie przytoczony przeze mnie wzór nie budził zastrzeżeń - bo nie oponowałeś,lecz jeśli czytałeś,to jakoś dziwnie się teraz zachowujesz - przecież i ja jestem tylko człowiekiem i mimo to,a być może dlatego napewno dał bym szansę na korektę,a Ty... zyskałeś bardzo wątpliwy,ale przecież pretekst.


CO? Przytocz mi proszę ten post, w którym ktoś postawił znak równości między mocą a energią. O ile dobrze pamiętam, na Twoje stwierdzenie "Moc nie zawsze jest energią" odpisał "Moc nie jest energią, bez 'nie zawsze'". Specjalnie przeszukałem poprzednie strony, żeby znaleźć te rewelacje, że "moc jest energią", ale nie znalazłem niczego innego. Zacytuj mi proszę ten fragment o którym mówisz.

pretekst,moim zdaniem... na miarę Twoich możliwości.


Nie, to już przerasta moje możliwości. Może również stworzę własną fizykę i tak samo jak Ty będę odporny na wszelkie argumenty, bo "tak jest jak ja mówię i już"?

(...)nie dało się nic więcej skopiować?- jeśli była to odpowiedż,to w dobrym tonie było by zacytowanie również pytania(...)


Nie było potrzeby kopiowania czegokolwiek więcej. To był cały post i nie była to odpowiedź na pytanie, tylko proste stwierdzenie :] . Jest bodajże na 9 stronie tematu w którym "występujesz w roli bohatera".
  • 0

#240

mindmax.
  • Postów: 592
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

holi
> " Przytocz mi proszę ten post, w którym ktoś postawił znak równości między mocą a energią. O ile dobrze pamiętam, na Twoje stwierdzenie "Moc nie zawsze jest energią" odpisał "Moc nie jest energią, bez 'nie zawsze'". Specjalnie przeszukałem poprzednie strony, żeby znaleźć te rewelacje, że "moc jest energią", ale nie znalazłem niczego innego. Zacytuj mi proszę ten fragment o którym mówisz. "
- No i mamy pełną jasność,faktycznie było tak jak mówisz - "ktoś" coś takiego napisał z tym,że "zawsze" było podkreślone czy też skreślone - coś mi świta,dlatego nie będę szukał - ciężko coś znależć bo strony są zbyt długie a treści sporo.

> " Nie, to już przerasta moje możliwości. Może również stworzę własną fizykę i tak samo jak Ty będę odporny na wszelkie argumenty, bo "tak jest jak ja mówię i już"? "
- Nie ma potrzeby tworzenia własnych "fizyk" a wystarczy jedynie postarać się być nieco bardziej dociekliwym i... obiektywnym.Nauki nie ma potrzeby bronić - wystarczająco dobrze robi to sama.

> " Nie było potrzeby kopiowania czegokolwiek więcej. To był cały post i nie była to odpowiedź na pytanie, tylko proste stwierdzenie Jest bodajże na 9 stronie tematu w którym "występujesz w roli bohatera". "
- Przejżałem "bodajże" str 9 jak też i okolice lecz nic takiego nie znalazłem,jeśli nie była to odpowiedz na pytanie,to może "podsumowanie" poprzedniej wypowiedzi,zresztą jak to znależć,skoro nawet nie wiadomo czego ona dotyczyła,bo z samego tekstu niewiele wynika.
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych