Napisano 16.05.2007 - 23:28
Napisano 17.05.2007 - 00:21
Mam troszkę mało czasu, żeby sformułować odpowiedź na Twoje ostatnie rewelacje. Wkrótce jednak coś napiszę - nie martw się. A dziś, postaram się przynajmniej odpowiedzieć na Twój powyższy post.Skoro taka cisza w temacie
Rozumiem, że to niby "argument", który umacnia Twoją żarówkową koncepcję fotonów?"Cale te piecdziesiat lat swiadomego glowienia sie nie doprowadzilo mnie ani troche blizej do odpowiedzi na pytanie "Czym sa kwanty swiatla?" Dzis juz kazdy Tom, Dick czy Harry mysli ze to wie, ale jest w bledzie"
(A. Einstein)
Okazuje się,że historia również może czasami "pomóc" fizyce,ale którz ośmielił by się pamiętać - czyzby uczniowie uważali,że są już mądrzejsi od swojego nauczyciela ?
Napisano 17.05.2007 - 20:52
Napisano 20.05.2007 - 02:03
Ad. 1) Nie istnieje nieskończenie wiele fotonów, co najwyżej krańcowo niewyobrażalna ich liczba. Jeśli 200 kwintyliardów (2*10^35) fotonów docierających ze Słońca do Ziemi lub 2 biliardy (2*10^15) przypadające na 1 mm kwadratowy powierzchni Ziemi w ciągu każdej sekundy to mało, to przykro mi, ale to już Twój problem.1. Jeśli nieskończona ilość -w tym przypadku fotonów- istnieje nie tylko w matematyce... ,to kto wie ale i tak uważam -nie tylko ja,ale podobnież i nauka,że najlepszym dowodem zawsze jest powtarzalne doświadczenie,tym bardziej że są takie możliwości.
2. Jakiego "koloru" musi być ten foton,skoro do uzyskania światła białego potrzebne są przynajmniej trzy "różnokolorowe"?
Ty najwyraźniej zaprzeczasz doniesieniu, że fotony w ogóle wywołują wrażenia świetlne odpowiedzialne za widzenie, bo... mam wrażenie, że jesteś ślepy. Przecież podałem dokładny tytuł pracy, z której pochodzą owe dane.mariush: " Przestarzaly poglad? Sprzeczny z obecna wiedza naukowa? Dobre sobie...
Podany przeze mnie próg czulosci oka (5-14 fotonów absorbowanych przez siatkówke w ciagu 0.1 s) odpowiada gwiazdom o jasnosci z zakresu 7-6 mag. Potwierdzila by Ci to absolutna wiekszosc ludzi (ze zdrowym wzrokiem) na tej planecie, gdybys sprawdzil, jakie najslabsze gwiazdy potrafia dostrzec nieuzbrojonym okiem w sprzyjajacych warunkach.”
- Nadal zaprzeczasz doniesieniom astronomii i encyklopediom o obserwacji pojedynczego fotonu?- jeśli wiesz lepiej od nich to napisz skąd czerpiesz tą wiedzę.
Domysły???Nie sposób o tym nie wiedzieć,tylko że są to jedynie domysly nie poparte żadnymi dowodami,które na dodatek są sprzeczne z teorią "świadomego widzenia" i z wiedzą na temat "złożoności" światła białego.
Tak. Przykładowo w laserze cały czas coś takiego ma miejsce.Czy nauce udało się już złożyć strumień z pojedynczych fotonów,bo podobnież srtumień na fotony rozbito... ?
To, ile energii dociera w każdej sekundzie do powierzchni naszej planety mierzymy bezpośrednio. Natomiast to, jaki jest to procent całkowitej energii emitowanej przez Słońce wynika z elementarnej geometrii (mam nadzieję, że jej nie będziesz starał się też obalać) i wartość tą, niedowidzący mindmaksie, już podałem – 1 foton na 2 mld, czyli 0,00000005 %. Taka część energii słonecznej dociera do powierzchni Ziemi.Wszystkie te obliczenia nie były by możliwe bez odpowiednich założeń - ile energii słonecznej (w %) dociera do naszej planety i jeśli już,to czy i jaką barwę ma ten "przeciętny" i "zliczany" foton?- bo jak to zwykle bywa "diabeł tkwi w szczegółach".
Że tak zapytam – Jaki kot???I znowu ten kot... czy az tak trudno sobie wyobrazić jeden foton w otoczeniu kilku detektorów lub 'nano(piko)'kamer... a najlepiej jednych i drugich?Foton powinien być widoczny,ale tylko przy odpowiednim sprzęcie,bo ta jego szybkość... - szkoda słów,nie "rżnij... ".
Hahahah!!!Fotki ciekawe mimo że tę ognistą kulę to jedynie można sobie wyobrazić,w pierwszym momencie myślałem że to kurz - może by tak coś w kolorze - "obecnie" się już nie fotografuje?
Tak.Co chcesz zobaczyć wokół... tych właśnie fotonów o których cały czas mowa?- przecież są widoczne.
Tak, to gorące świecące strugi materii wyrzucane z biegunowych obszarów kwazara (lub mikrokwazara). A np. mikrokwazary nie są aż tak odległe w czasie i przestrzeni – „mieszkają” tuż za rogiem, w naszej Galaktyce.Czy to napewno "strugi materii"?- nasza gwiazda również wysyła strugi i to bez "kilkudniowych opóżnień" a do tego "natężenia emisji..." wkradł się pewnie błąd.
O ile pamiętam to onegdaj wspominałem o zbliżających się - 'niebieskich' i oddalających - 'czerwonych' gwiazdach,a to "zjawisko" z kwazarem jest tak odległe w czasie i przestrzeni,że trudno nawet wnioskować co faktycznie tam się wydarzyło - przecież nie wykluczone jest zniekształcenie wywołane jakimiś "potężnymi masami" na drodze tych promieni do obserwatora.
To bardzo gorąca materia emituje światło na wszystkie strony (a więc także w kierunku kliszy aparatu). Czy tak trudno się z tym pogodzić?Wkradło się jakieś nieporozumienie - to że obserwacja prowadzona jest z tak daleka i na takich odległościach między obiektami że światło do ich pokonania ma dosyć długi okres czasu,nie znaczy jeszcze że nie jest widoczne.Na fotce z kwazarem było to przecież dokładnie widać - gdyby fotony nie promieniowały na boki,to przecież niemożliwe było by jej wykonanie.Światło(strumień fotonów) emitowane było prostopadle do kamery i zostało jednak "uchwycone" - więc o co biega?
Taaa...?Przy tak olbrzymich -na przestrzeni lat świetlnych- odległościach,to do zaobserwowania biegu światła nie ma potrzeby używania specjalnie szybkich kamer,a niejednokrotnie trzeba spowolnić jej pracę(fotki w kilkudniowych odstępach) żeby ruch światła(gigantyczne energie-mniejsze mogły by nie dotrzeć do obserwatora) można było dostrzec.
Nie byłbym tego taki pewien. Fotony opuszczające Słońce prostopadle do kierunku patrzenia (lecące w bok, pod kątem 90 stopni) potrzebują aż 4.5 sekundy, aby pokonać na niebie odległość odpowiadającą kątowej średnicy tarczy słonecznej (0.5 stopnia). To nie jest wcale tak szybko. A to przecież skrajnie niekorzystny przypadek. W końcu fotony opuszczające Słońce „bardziej w naszym kierunku” poruszają się na niebie jeszcze wolniej. Więc...?Przy naszych -"ziemskich odległościach" nawet i tych gigantycznych strumieni nie jesteśmy w stanie dostrzec gołym okiem,są dla nas zbyt szybkie.
Oj, żebyś Ty podał chociaż JEDEN rzeczowy argument na poparcie swojej ŻTF...mariush: " Jesli powyzsze przyklady i fotografie Cie nie przekonaly, to sobie uwazaj dalej, ze foton to swiecaca we wszystkie strony „zarówka”.
-Jak widać nadal podtrzymuję swoje zdanie z powodu... braku rzeczowych kontrargumentów.
Nie jestem Bogiem. Już wyjaśniam.Twoja pewność musi wynikać z przekonania o... naszej boskości,bo nie wystarczy stwierdzić fakt - trzeba również wyjaśnić sposób w jaki to się dzieje,a nawet podświadome obliczenie kątów -przy tak małym rozstawie oczu- odpada,więc jak to się odbywa?
Przykład trafiony.Przykład nietrafiony,"oko" rozpoznaje perspektywę więc jedynie zmiana wysokości komina nic nie daje - w ten sposób nie damy się nabrać.
Energia fotonów, czy sam foton, nie mają barwy. Barwa światła to wrażenie zmysłowe – powstaje dopiero w mózgu.Czyż "energia odpowiadająca światłu o danej barwie" jest... bezbarwna?Ile więc jej potrzeba do stania się widocznym przecież światłem,bo kiedyś chyba musi,tym bardziej że nie mówimy o fali z zakresu UV?
Teoretyczny? A pokazane przeze mnie widmo emisyjne uzyskane przez pobudzony do świecenia gazowy wodór (można to też pokazać dla dowolnego pierwiastka lub związku chemicznego), czy widmo absorpcyjne uzyskane przez rozszczepienie światła gwiazdy Wegi (można to pokazać dla dowolnego świecącego ciała niebieskiego) TO CO??? Iluzja, fatamorgana??? Wszystkie podane przeze mnie przykłady potwierdzają pokazane przeze mnie wyliczenia.Nie cytuję wykładu jaki zamieściłeś,bo Twoje powyższe zdanie wswkazuje na to,że jest on czysto teoretyczny i jak wcześniej mówiłem obliczyć można również czysto wirtualny świat więc matematyczne wyliczanki nigdy nie zastąpią rzeczowych dowodów. (...) Ciekawe tylko czemu ten "Krótki wykładzik" miał służyć...?- bo chyba nie potwierdzeniu oczywistego przecież dla używających swojego rozumu faktu,że obliczyć można nawet to,czego w istocie nie ma.
Pomiar reflektywności zwierciadła nie ma na celu obliczenia „kresu strumienia”, a POMIAR REFLEKTYWNOŚCI ZWIERCIADŁA.Sęk tkwi w tym,że po takim "doświadczeniu" jedynie można * obliczyć * kiedy nadejdzie "kres" tego strumienia - czyli poza dowodem na umiejętność wykonywania obliczeń nie jest nim w ścisłym tego słowa znaczeniu.
Klocek drewna szybciej by to zrozumiał niż Ty.Ciekawe tylko w jaki sposób energia strumienia wzrastając wraz z ilością fotonów nie powoduje zmiany "barwy",która przecież jest do niej przypisana? Wzrost energii powoduje przecież podwyższenie widma więc... ?
Może troszkę zamieszałem, bo w sumie w zależności od dziedziny fizyki, foton uważa się lub nie uważa za materię. Fizycy się jednak tym nie przejmują, gdyż we współczesnej fizyce można się swobodnie poruszać bez używania pojęcia „materii”. Można powiedzieć, że „materia” to przestarzały termin, którego wyodrębnianie nie jest absolutnie do niczego potrzebne.mariush:Krótko mówiac: FOTONY SA ENERGIA, jej porcjami (tzw. kwantami) "
-Też tak uważam,czemu dałem już niejednokrotnie wyraz,jednak "mami" się nas opowieściami typu: " W fizyce wspólczesnej materią nazywamy wszystko co posiada energię i pęd Np. foton jest cząstką materialną, ale nie ma masy spoczynkowej." np.w - Wiki.
Bez grawitacji pewnie nie było by niczego,nawet tej "termojądrowej bomby" nie mówiąc już o nas - a czy to nie głównie jej zawdzięczamy fakt,że się nie rozsypujemy przy tak przecież nikłym,ziemskim polu magnetycznym...?
Tak więc, odbijająca światło pocztówka to nie antena. Wystarczy?Z Twojej wypowiedzi wynika że sam z rezonansem sobie nie radzisz.Zakładając że światło jest falą EM to powinno się tak jak ona zachowywać.
Czy wiesz co znaczy dostroić do odpowiedniej długości fali antenę - jeśli tak,to pewnie wiesz że należy zrównać ich długości w celu wystąpienia rezonansu - otrzymania największego sygnału.Jednak przy falach radiowych stosuje się anteny pół(i np.ćwierć) falowe ze względu na jedyną możliwość dopasowanie kabla(mniejsze jej odstrojenie i kilku jeszcze przyczyn) odprowadzającego "Uf",tak więc... ?
Trzeba było tak od razu. Teraz przynajmniej mogę się domyślić, o co Ci chodzi z tym „obrazem o wielkości jednego piksela”.Każde pytanie tego typu będzie " niekonkretne, nieprecyzyjne, a przez to bezsensowne." bo tego nikt tak naprawdę nie wie,mimo wydawało by się tak "wielkiej wiedzy naukowej".Czy bezsensem jest zadawanie pytań na które nie zna się przecież odpowiedzi?
Mówiąc piksel mam na myśli najmniejszy,odbierany przez oko element obrazu,a nie jedynie energii powodującej wystąpienie elektrycznych impulsów przekazywanych następnie do mózgu.
I czego w tym pytaniu nie można zrozumieć...?
Oczywiście, aby ciało wpadło do dziury, pod stołem powinno istnieć źródło pola grawitacyjnego. A biorąc pod uwagę szybkość oraz krzywiznę toru spadającego klocka, natężenie owego pola powinno być olbrzymie. Myślę, że umieszczenie tej dziurawej deski nieco ponad horyzontem zdarzeń czarnej dziury świetnie by ten warunek spełniło. Gratuluję, chociaż raz napisałeś coś naprawdę mądrego. :brawo: :drink:Żeby tak było jak mówisz,to jednak trzeba by załorzyć,że pod ową dziurą znajduje się... Czarna Dziura.
Przecież grawitacja jest przyciąganiem i jeśli płaszczyzna w której owa dziura się znajduje posiada jakąkolwiek masę,to przyciąganie-grawitacja powinno mieć miejsce tylko nad nią,a owa dziura spowodowałaby nie tyle przyciągnięcie,co "grawitacyjny przeciąg" wyrzucający klocek na zewnątrz,a siły nacisku nie wchodzą w grę,bo trudno sobie wyobrazić tarcie w... pobliżu "c".Na dodatek żeby spowodować zmianę toru lotu kołka rozpędzonego do niemal "c" posiadającego przecież niemal nieskończoną masę,to jedyną przyczyną może być tylko gigantyczna Czarna Dziura "usytułowana" pod tą na naszej płaszczyżnie.
Spróbuję inaczej z tym skróceniem. Poruszającym się obiektom wydłuża się "życie" - przybywa czasu. A w przyrodzie nie ma nic za darmo. Jeśli czegoś przybywa, to czegoś musi ubyć. Ubywa przestrzeni - obiekty się skracają.Jednak głównie chodzi o powody takiego zachowania się obiektów w pobliżu "c",których nadal nie dostrzegłem,czyżby nauka jeszcze tego nie wydedukowała?
Wybacz, ale po prostu doszło do nieporozumienia. Zapomniałem wziąć pod uwagę, że Ty absolutnie nie znasz się na fizyce i czasami pewnych ścisłych, fizycznych pojęć używasz w kontekście, w którym użyte być one nie powinny. Po prostu źle zrozumiałem znaczenie tej Twojej „pozorność obrazu”. Ja pomyślałem o znaczeniu stosownym dla optyki (w końcu w dyskusji nad powstawaniem obrazu Słońca w tej materii się obracamy). Widzę jednak, że nie o taką „pozorność” Ci chodzi. Gdybyś zamiast „obraz pozorny” użył zwrotu „obraz subiektywny” lub „wrażenie zmysłowe generowane przez mózg” nie było by zamieszania.Ale jesteś śmieczny... przecież sam przyznałeś,że nasze obserwacje nie wynikają bezpośrednio z fizycznych właściwości oglądanych przez nas obiektów,bo zależne są od tego,jak zinterpretuje je nasz mózg.Już sam ten fakt sugeruje to,że nie widzimy rzeczy takich,jakimi są one w istocie,czyli że nasz obraz rzeczywistości nie musi być taki sam,jak obraz zwierzęcia innego gatunku.
Pytanie czyj świat jest bardziej rzeczywisty,bo dla nas,to nasz świat jest rzeczywistością,a dla pantofelka - jego świat.Czy są one identyczne?-napewno nie,jednak ten fakt nie przeszkadza nam w życiu.
Trudno nie wyciągnąć z powyższego wniosku,że dostrzegany przez nas obraz nie jest tym samym co obiekt,który on przedstawia,tak więc i Słońce nie musi być takie,jak go widzimy.
Można to sprawdzić wykonując w miarę proste rachunki wykorzystujące twierdzenie Talesa (mam nadzieje, że je znasz). Nie podałem ich jednak, bo wiem, jakie masz podejście do wszelkich obliczeń. Rysunku z zachowaniem skali też Ci nie zaprezentuję, bo musiałby mieć rozmiary wynoszące ok. 900 000 x 8500 pikseli (na ekranie: 260 m x 2.5 m).Jeśli się martwię to na pewno nie o siebie,ale skoro faktycznie jesteś pewien tego co mówisz,to napewno nie chciało Ci się nawet tego faktu sprawdzić,a jedynie polegasz na tym,co jest ogólnie dostępne,a może nie znane są jeszcze występujące na drodze do Słońca zjawiska,albo nie zupełnie zgadzają się z rzeczywistością dokonane pomiary Słońca i jego odległości.
Dziwnie "poprawna" jest ta proporcja skoro wiadomo że satelita nasz jest prawie cztery razy mniejszy od Ziemi,a Słońce przy tej średnicy naszej planety było by niemal prostą,pionową linją wykraczającą daleko poza ramy tego obrazka.
Poniżej animacja przebiegu owego zaćmienia:
A to animacja tego zaćmienia uzyskana na podstawie zdjęć satelitarnych (może się zacinać):
Tutaj link do źródła, jakby się zacinało
Napisano 22.05.2007 - 00:16
Napisano 26.05.2007 - 21:34
Widzisz na tej samej zasadzie, jak cała reszta ludzkości i ta zasada zgodna jest z tym, co mówi na ten temat nauka. Oczywiście zakładam tu, że jesteś człowiekiem.Niczemu nie zaprzeczam,przynajmniej na razie,jednak wydaje mi się,że widzę na nieco innej zasadzie niż to sugeruje nauka - jednak nie trudno zauważyć,że zaprzeczają sobie sami naukowcy,a... kto ma rację?
Jak zwykle jesteś wyjątkowo „precyzyjny”...A czy Ty zauważyłeś,że nawet mimimalna ilość światła promienia lasera(tylko tyle żeby nie raziła) nie jest w stanie spowodowaać widzenia oświetlanego obiektu,a tylko plamkę światła lasera?
Byłby z tym pewien kłopot natury czysto technicznej, bo jak sobie wyobrażasz dokładne nałożenie na siebie trzech prostoliniowych strumieni laserowych? Co najwyżej można byłoby nałożyć dwa strumienie laserów świecących wzajemnie naprzeciw siebie.Widocznie żle zostałem zrozumiany,nie pytał bym przecież o sprawy oczywiste - chodziło mi o to,czy z trzech podstawowych strumieni lasera zdołano utworzyć strumień światła białego.
Oczywiście, że kula ziemska nie jest „pokrywana” przez fotony równomiernie. Wiadomo, że natężenie strumienia fotonów przypadającego na jednostkę powierzchni Ziemi zależy od wysokości Słońca nad horyzontem, ale to nie ma żadnego znaczenia, gdyż mówię tu o ilości fotonów docierających do CAŁEJ oświetlonej przez Słońce powierzchni Ziemi.A jednak mimo swojego "niedowidzenia" widzę więcej niż to by się wydawało,bo ta wyliczanka jest niestety... tylko wyliczanką.Czyżbyś miał jakieś dane mówiące o dowodach,że cała kula ziemska pokrywana jest przez fotony równomiernie?
Ad .1) Słońce cały czas emituje tę samą gamę barw (od fioletu to czerwieni), to po pierwsze. Pod drugie, Słońce od miliardów lat znajduje się we względnie stabilnym okresie swojego istnienia. Po trzecie, proces ewolucji trwa cały czas, tak więc oczy nieustannie „starają się” zoptymalizować swoje działanie, dostosowując się do aktualnych warunków.1.) No cóż,jak widać lubisz słupki,jednak trudno założyć że Słońce niezmiennie od swojego począadlu emituje taką samą gamę barw,a ewolucja zatroszczyła się o to,żeby człowiek najlepiej widział kolor szarozielononiebieski.
2.) Jeśli tak miało by być jak sugerujesz,to oko musiałoby wyewoluować w ten sposób,żeby brakujące barwy do bieli odbierało w "nocnym widzeniu" bez problemu,czyli te z zakreu czerwieni nie wymagałyby super czułych "pręcików" ,bo nawet efekt szarości potrzebuje w jednakowym nasyceniu trzech podstawowych barw.
Buhahaha....mariush: " Tak.„Widac” fotony wyemitowane przez rozzarzona kule ognia, które nastepnie wpadly do kamery i zostaly zarejestrowane na kliszy. Zadne inne, bo chyba nie uwazasz, ze widac tam chocby jeden foton, który zostal „uchwycony” przez kamere z boku... "
- Coś kombinujesz,przecież to co fotka przedstawia nie stało się w momencie wybuchu,gdyby nakręcono go nanokamerą widać było by rozrastajacą się kulę ognia,czyli fotony lecące w każdym kierunku od centrum - czyli jak najbardziej z boku i... nie tylko jeden foton.
Więc, jeśli dobrze rozumiem:A dla Ciebie światłem nie jest?Nie mówiłem że świeci w jednym kierunku,patrząc z za kwazara widzieli byśmy pewnie tylko kulę ognia,a z przeciwnej strony do naszej - lustrzane odbicie tego,co zostało zarejestrowane.
Kwazar jest tak samo "nieustannie widoczny" jak nasza gwiazda,która być może również nieustannie pluje energią,ale w przeciwną do nas,lub bezpośrednio w naszą stronę i jak nie trudno się zapewne domyśleć - faktu tego nie jesteśmy w stanie zaobserwować za Słońcem,jak również i przed nim.
"-Przy tak olbrzymich -na przestrzeni lat swietlnych- odleglosciach,to do zaobserwowania biegu swiatla nie ma potrzeby uzywania specjalnie szybkich kamer,a niejednokrotnie trzeba spowolnic jej prace(fotki w kilkudniowych odstepach) zeby ruch swiatla(gigantyczne energie-mniejsze mogly by nie dotrzec do obserwatora) mozna bylo dostrzec."
mariush: " Taaa...? A to dlaczego owe obiekty swieca tylko w wybranych kierunkach, a nie we wszystkich? "
- A skąd wiesz,że w wybranych kierunkach,byłeś w każdym poza naszym?
Tzn. jakiego powodu?Wokół odległych gwiazd nie widać strumieni świetlnych poza sama gwiazdą z tego samego powodu,z jakiego nie widać i ze Slońca.
Wyjaśnij, mnie ciemniakowi, na czym dokładnie polega ta widoczność galaktycznych strumieni świetlnych powodująca, że owe galaktyki nie są widoczne jako punktowe???Gdyby z galaktyk nie było widać strumieni świetlnych,to wyglądały by one punktowo,tak jak gwiazdy...
Tak, gwoli ścisłości, wiatr słoneczny to TYLKO strumień cząstek, który możemy obserwować TYLKO dzięki pobudzaniu do świecenia rozrzedzonej materii korony słonecznej. Nawet tak podstawowych rzeczy nie wiesz...... a wiatr słoneczny jest strumieniem energii -w tym i świetlnej- nie jest więc niewidocznym dla nas wistrem atmosferycznym. Słońce "dmucha" nieustannie,ale dopiero w czasie jego zaćmienia jest to dla nas widoczne - w przypadku zaćmienia jestesmy przed jego skutkami osłonięci.
Żeby ta dyskusja nie była za bardzo jałowa, powiedz mi, gdzie u Ciebie kończą się odległości „na wyciągnięcie ręki”, a zaczynają kosmiczne? To raz.Mówiąc "ziemskie odległości" myślałem o tych nam najbliższych,nieomal na wyciągnięcie ręki,bo ta słoneczna zalicza się już raczej do kosmicznych,które umożliwiają obserwacje - oczywiście przy odpowiednio dużych energiach.
Śmieszny jesteś, a może... żałosny. Mam mieszane odczucia.- Dużo tego,ale...,właśnie gdyby nie to "ale" było by wszystko OK.
Wiadomości te zapewne uzyskano poprzez badania wzroku i... odpowiednie wnioskowanie,bo wszystkiego przynajmniej jeszcze na razie zbadać się nie da.
Wnioskowanie ma to do siebie,że zależne jest od aktualnie posiadanej wiedzy na dany temat,a działanie naszych mózgów jest mniej poznane od galaktyki,w której się znajdujemy.
Tak więc... może być tak,jak to opisujesz,co nie wyklucza całkiem odmiennego stanowiska w tej kwestii,bo... wystarczy zamknąć jedno oko i wówczas okarze się, że te naukowe wywody są wyssane z palca i to przez ślepca.
Sprawdziłeś już,czy jednooczne widzenie "głębi" napewno jest niemożliwe?-wystarczy zamknąć jedno oko i samemu się przekonać,bo ja osobiście wątpię w trafność tych naukowych wywodów.
Zaprzeczasz tu sam sobieWyjaśnienie niczego nowego nie wnosi do sprawy,a jest dowodem na to,że nasz zmysł wzroku bardzo łatwo jest oszukać.
Dokładnie. Energia fotonów z zakresu światła dla nas widzialnego JEST DLA NAS światłem. Tylko te fotony padające na siatkówkę oka wywołają w mózgu wrażenia świetlne. Światłem stają się jednak dopiero w mózgu (a dokładnie staje się nim zmysłowo zinterpretowany w korze wzrokowej impuls elektryczny, wygenerowany przez ów foton), wcześniej jest po prostu tylko określoną porcją energii pola EM.Energia fotonów z zakresu światła dla nas widzialnego powinna być dla nas tym właśnie światłem - już foton powinien mieć barwę,bo jak wytłumaczyć fotki fotonów - czyżby w nich została zgromadzona ta ich energia widoczna dla oglądającego owe fotki?
...niie mówiąc już o możliwości widzenia "bezbarwnego" fotonu bez względu na to czy został on utrwalony na zdjęciu,czy też nie.
Pamiętam, czego dotyczył ten wątek. Ale fakt pochłaniania części fotonów podczas pojedynczego odbicia wiązki (to w kwestii reflektywności) ma bezpośredni związek z jej stopniowym wygaszaniem w trakcie wielu takich następujących po sobie odbić.Ale przyznasz chyba,że jedynie ta reflektywność wystarczyła Ci do stwierdzenia-obliczenia po ilu odbiciach zaniknie strumień czy też foton(już nawet nie pamiętam),więc jeśli ma to być dowód,to tylko i jedynie czysto... matematyczny,a tzn że do momentu praktycznego potwierdzenia dowodem w ścisłym słowa tego znaczeniu - nie będzie.
Pewnie zapomniałeś już,że wątek ten dotyczył jedynie "świetlnego perpetum mobille",czyli... złapania impulsu lasera w zwierciadlaną pułapkę.
Ojejku,z kim mi tu przyszło...
Nie popisuj się teraz znajomością tego, czym jest moc. Ja w swoich opisach używałem wyrażenia „energia niesiona przez strumień...” w kontekście mocy. Nie używałem natomiast dodatkowego członu „... w jednostce czasu” z prostych powodów:Z podanych przykładów wynika,że zdążyłeś już zapomnieć wcześniejsze rozmowy na temat : czym jest energia mierzona w jednostkach czasu,więc... ?
Ad.1) Cały czas dopuszczałem taką myśl. Oczywiście w myśl powyższej obietnicy, zmiana barwy światła laserowego, przy zachowaniu ilości fotonów emitowanych w jednostce czasu, zmieni moc strumienia. To, z czym się nie zgadzałem to Twoja sugestia, że przez zwiększenie ilości fotonów w strumieniu, a więc zwiększenie jego mocy, zmienia się także barwa strumienia.1) "Chyba że" a więc dopuszczasz taką możliwość- poprzez zmianę substancji z której otrzymujemy światło lasera można również uzyskać zmianę barwy strumienia,a tym samym jego energii i to nawet przy jednakowej ilości fotonów w strumieniu.
2) Moim zdaniem holi był bliższy prawdy mówiąc,że Energia strumienia jest zależna od ilości w nim fotonów...
3) Zakładasz że jest możliwość odróżnienia energi pojedynczych fotonów od energi strumienia składajacego się z tych właśnie fotonów,czyli że energia fotonów nie sumuje się w strumieniu... a więc przychylasz się do mojej wizji zakładającej ich(fotonów) rozdzielność w strumieniu.
Nawet w Wikipedii możesz przeczytać:Jeśli przestarzały to chyba dla naszych fizyków,bo ci zachodni w niedawnych doniesieniach o "zamrożeniu światła" mówili że zostało ono "zmaterializowane".
Ad.1) Więc jeśli możesz, nie mieszaj niczego celowo. Wystarczy, że nieświadomie mieszasz na potęgę1.) Ja mam wrażenie że wszyscy występujemy w kabarecie,bo fizyka ma wpływ na wszystko co jest w nas i wokół,a grawitację celowo "wmieszałem",bo w moim mniemaniu siła przyciągania jest tylko jednym i na dodatek znikomym działania jej aspektem.
2.) to może wiesz co powoduje te "występujące oddziaływania",czyli przyciąganie się różnoimiennych ładunków czy biegunów i to,że są one różnoimienne,bo sama przewaga jednych czy drugich też od czegoś zalezy?
Moim zdaniem wszystko to zależy od grawitacji,jednak nie objawiającej się jedynie przyciąganiem,bo jest ono zaledwie jednym z wielu skutków jej działania.
Eksperyment z klockiem sunącym po stole jest eksperymentem myślowym. Tu nie chodzi o realne jego wykonywanie, ale o sprawdzenie, czy teoria nie okazuje się sprzeczna już w samych założeniach. Eksperyment ten potwierdza, że nie jest.A jednak,czyli bez uwzględnienia powyższych warunków -które są praktycznie nierealne- bezsensem jest o nich wspominanie nie mówiąc już o ich liczeniu,które bez znajomości parametrów czarnej dziury jast szukaniem możliwości spotkania... ducha - jak już wcześniej wspominałem.
Oczywiście, zmiany czasowe (dylatacja) i przestrzenne (skrócenie) poruszającego się obiektu można zaobserwować tylko z układu niezwiązanego z owym obiektem. Z punktu widzenia obiektu nic się nie dzieje – nie licząc tego, że kurczy się otaczająca przestrzeń, a wszystko dookoła wolniej się dzieje.W tym akurat przypadku Einsteinowi nie zaprzeczam - żeby jednym przybyło innym musi ubyć,jednak mylenie pojęć nadal daje o sobie znać.
Zapomniałeś już pewnie,że poruszającym się obiektom nie przybywa czasu,a wydłuża się on tylko z punktu widzenia obserwatora,tak więc dla obiektu w ruchu nic się nie zmieni.Nie ulegnie zmianie również i przestrzeń,więc skróceniu nie ulegną,bo jest to jedynie wzrokowe wrażenie obserwowane z innego punktu odniesienia,które dla tego obiektu ma się jak przysłowiowy piernik do wiatraka.
Ad.1) Nie przesadzam. Wymiar przeze mnie podany - 900 000 x 8500 pikseli (na ekranie: 260 m x 2.5 m), odpowiada skali, w której zachowano rozmiar Ziemi z obrazka przedstawiającego schemat powstawania zaćmień.1) Nie przesadzaaj z tymi rysunkami w skali,bo wiadomo że jak się chce...
Tylko problem jest wtedy,gdy się nie chce - czy masz za mały pokój żeby w odpowiedniej skali,a co za tym idzie i proporcjach wyrysować sobie układ Słońce-Ziemia w taki sposób,żeby Księżyc był nieco większy od punktu?
2) Animacje(symulacje) przedstawiają... to co przedstawiają,a jeśli ten czarny punkcik jest cieniem Księżyca,to coś jest nie tak z naszym pojęciem na temat rozchodzenia się promieni lub odległościami albo rozmiarami obiektów układu,bo miarkę mam dobrą.
3) Zastanawiające jest to,że nigdzie nie mogę znależć działającej animacji tego układu nie mówiąc już o układzie Ziemia-Księżyc,nie wspominając już nawet o proporcjach.
Napisano 29.05.2007 - 04:44
Napisano 27.07.2007 - 18:22
--------------------
W kwestiach naukowych nie radziłbym mieć tak wielkiego zaufania do zdrowego rozsądku. Jak już wspomniałem, zdrowy rozsądek to tylko wierzenia i założenia mające źródło w doświadczeniu empirycznym i instynktach. Można się na tym nieźle przejechać.Wszyscy mają możliwość poznania tożsamości mojego nauczyciela - bo uważam że powinien mieć go każdy - jest nim nie kto inny jak tylko(niestety coraz rzadziej już spotykany) - zdrowy rozsądek.
Chyba jednak nie są Ci znane, skoro mieszasz do tego wszystkiego Ziemię. W doświadczeniu Cavendisha mierzono siłę skręcającą wahadło torsyjne (mogący się skręcać sztywny pręt, na którym zamocowano dwie mniejsze kule). Owa siła była wynikiem oddziaływania grawitacyjnego między kulami: mniejszą i większą. Przyjrzyj się tej stronie:Być może było by niemożliwe,jednak w doświadczeniu podstawową siłą(bo miliony razy większsą) było przyciąganie ziemskie,czyli i tym razem zawiodła interpretacja.
- Sczegóły są mi znane.
A nie wziąłeś pod uwagę tego, że mniejsza odległość miedzy ciałami (dokładnie ich środkami) wymaga także mniejszych, a więc mających mniejszą masę ciał. A mniejsza masa, to mniejsza i tak już mizerna siła.Chyba nie zakładasz że siła grawitacji rośnie wraz z odległością ?- skoro możliwy był pomiar "oddziaływania na siebie" kulek oddalonych o 1m niemal 300 lat temu,to jakiż problem stanowi obecnie pomiar tego wątpliwego oddziaływania na odległości poniżej 1mm?
Ale ów odległy Mars ma prawie 7000 km średnicy, a szczegóły, jakich wymagasz od HST ok. 1 metra. Różnica rozmiarów 7 milionów razy, a różnica odległości miedzy Księżycem i Marsem tylko około 200 razy.No niech Ci będzie /celowo/ nie zrozumiałem,ale przyznasz że coś w tym musi być,skoro dużo bardziej odległego Marsa filmują amatorzy z dobrm skutkiem,a największy na świecie teleskop i to poza atmosferą tak marnie sobie radzi z najbliższym nam satelitą.
Wolałeś szukać dziur w starym, bo to łatwe. To dlaczego w tej materii nie uczyniłeś jeszcze niczego dostrzegalnego, dlaczego nie usłyszałem o Tobie poza VRP? Gdybym ja był taki pewny wyznawanych przez siebie obrazoburczych poglądów, już dawno coś bym z tym zrobił. Nie mów tylko, że jesteś po prostu taki skromny i owe rewolucyjne tezy zostawiasz sobie dla siebie?To ja aż taki bystry nie byłem żeby wymyślać nowe,wolałem szukać dziur w starym i tak oklepanym,że do jego podstaw nikt już nie zaglądał - jak się okazuje to łatwiej w starym znależć coś 'nowego'... mimo narażania się na "nieuctwo".
Niczego nie dałem sobie wmówić. Myślisz, że odkrywanie czegoś nowego, czy podważanie obowiązujących praw to taka prosta rzecz? Zwykle dopiero długie lata sumiennej, ciężkiej pracy mogą przynieść jakiś wymierny sukces. Ci, którym przychodzi to łatwo, to po prostu szczęściarze lub geniusze, do których po prostu uśmiechnął się los. I nie mieszaj do wszystkiego polityki, ona zwykle w sprawach badań podstawowych nie ma żadnego znaczenia.Moim zdaniem to dałeś sobie wmówić że wszystko już zostało odkryte,a nawet jeśli nie,to dokonają tego mądrzejsi od Ciebie,tylko czym jest ta mądrość jak nie nabytą wiedzą - czy aby napewno o taką "poprawną poltycznie" mądrość chodzi?
Napisano 29.07.2007 - 02:11
Napisano 29.07.2007 - 14:07
Pozwolę się sobie wtrącić. W astronomii do opisu zdjęć nie używa się powiększenia, tylko rozdzielczości. Zdolność rozdzielcza teleskopu Hubble'a wynosi 0,06 sekundy łuku, co odpowiada na Księżycu obiektom o średnicy nie mniejszej niż 60 metrów. W latach 60. i 70. Księżyc był fotografowany przez sondy w znacznie większej rozdzielczości, a to oznacza, że kierowanie HST na Księżyc jest stratą czasu, jako że nie zdobędzie się dzięki temu nowych informacji.Szczegółów wymagam od fotek Księżycowych,a biorąc pod uwagę fakt że 0.3m zwierciadło teleskopu amatorskiego daje powiększenie -poprzez atmosferę- ok 600x,to teleskop Hubbla -bez atmosfery- powinien uzyskać powiększenie ponad 7200x większego z orbity Księżyca od tego obserwowanego z powierzchni naszego globu.
Najlepsza(pod względem powiększenia) amatorska fotografia naszego satelity jaką udało mi się znależć
Napisano 29.07.2007 - 15:02
Znowu wybiórczo podchodzisz do moich wypowiedzi. Oprócz wierzeń wspomniałem także o doświadczeniu empirycznym i instynkcie. A kilkaset lat temu doświadczenie empiryczne podpowiadało, że Słońce krąży wokół Ziemi, która jest płaska. I było to zdroworozsądkowe podejście, mające wiele jakże logicznych argumentów przemawiających, że nie może być inaczej (o niektórych już wspomniałem).Zdrowy rozsądek dotyczący techniki-fizyki wynika z wiedzy dzięki nim dostępnej a nie z wierzeń,o których mówiąc mamy na myśli przeważnie religie.
Czy nie zdroworozsądkowe jest twierdzenie że Ziemia jest kulista,widzisz w tym coś z wierzeń?
No widzisz, podobnie może być z wszelkimi wykraczającymi dziś poza zdrowy rozsądek prawami mechaniki kwantowej czy teorii względności. Z codziennego punktu widzenia nie odczuwamy tych wszystkich, czasem dziwacznych efektów, które wynikają z tych teorii, a mimo to wiemy, że są i nawet potrafimy z nich korzystać. I to, że ich rzeczywistość jest tak odmienna i egzotyczna nie przeszkadza nam w codziennych czynnościach.Należy odróżnic rzeczywistość od istoty sprawy - z punktu widzenia mieszkańców Ziemi to Słońce się obraca bo nie odczuwamy jej ruchu wirowego mimo że jest prędkością niebagatelną.To że rzeczywistość jest odmienna w niczym nie przeszkadza nam w codziennych czynnościach.
Mierzona siła skręcająca (wynikająca z wzajemnego przyciągania się kul) była siłą działającą równolegle do powierzchni Ziemi (POZIOMO). Grawitacja Ziemi działała do niej prostopadle (PIONOWO) i nie miała żadnego wpływu na wyniki pomiarów wykonywanych tylko w POZIOMIE.Wiem jak jest interpretowane to doświadczenie,dlatego proponuję żebyś samodzielnie do tego doszedł - podaj namiary na stronę w której będzie podane w jaki sposób wyeliminowano siłę przyciągania Ziemi,a może potrafisz własnymi słowami?
Tu nie chodzi o to, żeby przekonywać się, że siła grawitacji miedzy dwoma masami rośnie wraz ze zmniejszaniem się odległości, bo to akurat jest niemalże pewne. Owe eksperymenty mają służyć temu, aby sprawdzić, czy na małych odległościach nie ma żadnych odchyleń od newtonowskiego prawa powszechnego ciążenia. Po to jest ten pomiar.- Nie brałem tego pod uwagę,bo nie ma takiej potrzeby,po co sobie utrudniać życie?- i tak okarze się że siła przyciągająca masy będzie największa wówczas,gdy ich środki będą wspólnym punktem. Zanim nauka zabierze się do tego 1mm doświadczenia,proponuję zastanowić się czemu miałby służyć ten pomiar,bo chyba nie udowodnieniu wciskania ludziom ciemnoty?
Postaram się jeszcze inaczej.- Szczegółów wymagam od fotek Księżycowych,a biorąc pod uwagę fakt że 0.3m zwierciadło teleskopu amatorskiego daje powiększenie -poprzez atmosferę- ok 600x,to teleskop Hubbla -bez atmosfery- powinien uzyskać powiększenie ponad 7200x większego z orbity Księżyca od tego obserwowanego z powierzchni naszego globu.
Mało się starasz w szukaniuNajlepsza(pod względem powiększenia) amatorska fotografia naszego satelity jaką udało mi się znależć i to z tymi trójkątami-ostrosłupami w kraterach
Już nie raz dowiodłeś, jak to "łatwe" jest dla Ciebie kompletnie niezrozumiałe. Przypomnij sobie choćby tą wielką i burzliwą dyskusję na temat zwykłego rzutu kamieniem do góry.- Aż tak bardzo skromny to nie jestem,ale zdążyłem już poznać prawidła rządzące tym światem - nie wszystkim "prof." nauka dowierza,a gdzie mi do nich... dlatego zająłem się tym co "łatwe",bo jest to podstawą na której wyrosło to 'niełatwe'.
No tak, spisek... i wszystko jasne. Jak zwykle niezastąpione "wyjaśnienie" w wielu sytuacjach. Szkoda tylko, że nie do udowodnienia..Polityka w obecnych czasach wbrew pozorom jest niestety wszystkim i na wszystko ma wpływ,być może "w sprawach badan podstawowych nie ma zadnego znaczenia.",ale ma znaczenie w rozpowszechnianiu ich wyników.
Napisano 29.07.2007 - 15:24
Wszystkich zainteresowanych rozbieżnością w ocenie zdolności rozdzielczej HST przeze mnie i mariusha informuję, że w swoich obliczeniach nieopatrznie wstawiłem promień Księżyca zamiast jego średnicy. Mea culpa. Niemniej mój argument pozostaje aktualny.Przypomnę, dla HST ten rezultat wynosi ok. 110 m (dokł: 108 m).
Napisano 31.07.2007 - 02:50
Napisano 31.07.2007 - 14:49
Nie odnosisz się do tego, co dla Ciebie jest niewygodne. A dla Ciebie niewygodnym jest fakt, że późniejsze doświadczenia empiryczne mogą przeczyć zdrowemu rozsądkowi ukształtowanemu m.in. na podstawie wcześniejszych doświadczeń.Nie narzkaj na brak obiektywizmu z mojej strony - po prostu nie odnoszę się do tego,co nie wprowadza nowości do wątku.
Oświeć mnie. Co to są odczucia empiryczne? Bo jeśli Ci chodzi o wyniki doświadczeń (także tych naszych codziennych, nie tylko naukowych eksperymentów), to właśnie one określają naszą wiedzę. Tak więc na jedno wychodzi.Jest to bardziej spowodowane niedostateczną wiedzą w tym temacie niż błędnymi odczuciami empirycznymi.
Akurat instynkty, choć mają ważny wpływ na kształtowanie się zdrowego rozsądku, nie są najważniejsze z punktu widzenia tej dyskusji. Oczywiście dzięki nim wiemy, że zdroworozsądkowym posunięciem jest np. usunięcie się groźnemu drapieżnikowi z pola widzenia, ale nic nam nie pomogą w określeniu, czy Ziemia jest płaska, czy kulista. Tutaj potrzebne jest wiedza uzyskana kiedyś w doświadczeniu empirycznym. Świadomości kulistości Ziemi nie wysysa się z mlekiem matki, ani nie dziedziczy z genami. Dla małego dziecka fakt kulistości jest równie abstrakcyjny i absurdalny, jak teoria względności dla Ciebie.Skoro jesteś zwolennikiem teorii Darwina to powinieneś wiedzieć,że instynkty dziedziczymy niejako w genach,a one raczej nie mają żadnego wpływu na obecną cywilizację,bo przecież żyjemy w tej najbardziej rozwiniętej w dziejach ludzkości więc skąd... poza oczywiście uczuciem strachu i podobnymi.
I dlatego, że pewne zjawiska mają charakter względny (zależą od obserwatora), to są od razu nierzeczywiste? Pospolity ruch też jest zjawiskiem względnym, zależącym od obserwatora. Też jest iluzją, złudzeniem?Podobnie może być i być może nawet tak jest w wielu przypadkach,jednak teoria względności opisuje zjawiska względem obserwatora,a te zależne są od tego czy znajduje się on w obserwowanym uładzie,czy też poza nim.Tak więc jest ona słuszna jedynie dla tych obserwatorów i nie należy wiązać tych obserwacji bo jest to przyczynkiem do powstawania paradoksów.
Przykład nietrafiony. Lecące kule nie są do nie są na niczym zawieszone, więc siła grawitacji będzie jak najbardziej decydować o ich zachowaniu w czasie lotu (będą opadać). W doświadczeniu Cavendisha siła grawitacji występująca między każdą z mniejszych kul a Ziemią jest równoważona (niwelowana) przez przeciwnie skierowaną siłę pochodzącą od prętów, składających się na wahadło torsyjne, do których owe kule są przyczepione. Tak więc, siła grawitacji działa, ALE NIE MA WPŁYWU na wyniki pomiarów. Jest podobnie, jak w przypadku astronautów na orbicie: Siła grawitacji działa, ale jest równoważona przez siłę odśrodkową wynikającą z ruchu orbitalnego. Dlatego też astronauci nie odczuwają działania żadnej siły - są w stanie nieważkości.To tak jakbyś chciał przekonać kogoś,że na lecące naprzeciw siebie kule działa jedynie siła ich wzajemnego przyciągania i wyrzutu.
No właśnie o tym mowa.Jakie odchylenia masz na myśli?- bo to że siła grawitacji między masami rośnie wraz z ich zbliżaniem się jest nie "niemalże" tylko pewne - oczywiście tylko wtedy,gdy jednym z tych ciał jest planeta lub księżyc ew.słońce.
Akurat w skali charakterystycznej dla eksperymentu Cavendisha prawo powszechnego ciążenia jest bardzo dobrze zweryfikowane.Uważam że przyciąganie się wzajemne każdych mas jest nadinterpretacją słusznego twierdzenia dotyczącego mas przyciąganych przez Ziemię.
Przecież napisałem, że rozdzielczość HST jest ok 8x większa, niż 30-tki. A powiększenie nie decyduje o zdolności rozdzielczej. O zdolności rozdzielczej decyduje tylko średnica zwierciadła.Dlatego służył on jedynie do porównania wykonanych fotek z obrazami uzyskanymi dzięki teleskopowi Hubbla,które powinny być dużo lepszej jakości przy jeszcze większym powiększeniu odpowiednich fragmentów Księżyca.
Niestety zmienianie powiększenia nie poprawia rozdzielczości. Nawet jakieś kosmicznie duże powiększenie (np. 50 000 x) nic nie da, jeśli nie pójdzie za tym zwiększenie średnicy zwierciadła. Np. dla HST optymalne powiększenie wynosi ok. 1200 x. Większe już niczego nowego nie wniesie - obraz będzie tylko coraz ciemniejszy i coraz bardziej rozmyty.Tylko że bez wzglęu na rozdzielczość fotki z Hubbla pokazują różną wielkość naszego satelity,przecież nie zależy ona od jego odległości od Księżyca - skoro można wykonać mniejsze to i większe również mimo że nie aż tak ostre.
Nie wykręcaj sie sianem. Nie chodziło o żadne nazewnictwo, ale o Twoją zupełną indolencję w kwestii podstawowych zagadnień...- Tyle było piania a i tak chodziło jedynie o nazewnictwo -
... a to powyżej po raz kolejny dobitnie temu dowodzi.co za różnica czy na rzucony kamień działa malejąca z czasem siła,czy działa ona tylko w momencie rzutu,a dalej to już tylko efekt jej działania skoro rezultaty są identyczne.
Napisano 31.07.2007 - 17:49
0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych