Napisano 27.01.2007 - 11:43
Napisano 27.01.2007 - 19:11
Po pierwsze tachionów jak do tej pory jeszcze nikt nie odkrył. Po drugie zgodnie z teorią tachiony nie mogą przekroczyć prędkości światła, tyle że od drugiej strony. Po prostu zawsze poruszają się szybciej od światła, a próba ich zwolnienia do tej granicznej szybkości wymaga dostarczenia im nieskończonej energii.Co do prędkości światła to jest to prędkość z pewnością przekraczalna. Istnieje coś takiego jak tachiony, czyli przyspieszone fotony poruszające się ok. 30 razy szybciej niż te zwykłe.
Napisano 30.01.2007 - 21:34
Napisano 31.01.2007 - 09:19
Proponuje poczytać o dylatacji czasu. Ja sam nie odważam się tego wyjaśniać.Skoro nie zauważa się różnic czasowych między zegarem "na postoju" a zegarem na przykładowym F16,(poza uchybami) to widocznie Einstein zakładał że różnice występują dopiero przy prędkościach tzw "podświetlnych".
Mimo upływu wieku nikt nie ośmielił się chociażby w przybliżeniu obliczyć od jakiej prędkości mieli byśmy do czynienia z tymi podświetlnymi,mimo że ta "maksymalna" niemal od począdku była dokładnie określona.
Krótsza/dłuższa doba, rok itp. Niewiele ma wspólnego z dylatacją czasu. To prawda gdyby Ziemia poruszała się szybciej/wolniej po orbicie to rok byłby inny, gdyby wolniej/szybciej obracała się wokół własnej osi to doba byłby inna itp. Ale nie o to chodzi. Tak jak taki przykład, jak ktoś podał, że jak idzie z zegarkiem od drzewa do drzewa to mija więcej czasu niż jakby biegł. Zatem to jest wytłumaczenie, że czas musi biec wolniej gdy szybciej się poruszamyWszystkie "zegary biologiczne" na ziemi zależne są od obrotów naszej planety w okół Słońca i własnej osi,gdyby obroty te uległy zróżnicowaniu to z pewnością miało by to wpływ na upływ naszego czasu - któtsza/dłuższa doba,miesiąc,rok.
Odczuwanie czasu jest kwestią subiektywną. A tu chodzi o obiektywny upływ czasu przy dużych prędkościach.Czy poza roślinami czerpiącymi bezpośrednio ze słońca energię do rozwoju ktoś/coś odczuł by zmianę,czy komórki zmieniły by cykl swojego podziału - czy zegary zmieniły by swój "chód"?
Nie tyle hipotetyczne co i praktyczne. Tachiony... Zobacz, gdy jedziesz samochodem, czy widzisz co jest za Tobą w lusterku? Widzisz. Dla obserwatora z zewnątrz stojącego i patrzącego na przejeżdżający samochód dzieje się coś dziwnego - światło ma prędkość c+prędkość samochodu. czyli np. dla samochodu poruszającego się 100km/h 300 000 * 3600 + 100 km/h, dla rakiety kosmicznej lecącej 20 000 km/h 300 000 * 3600 + 20 000 km/h itd. Wynika to z faktu, że światło musi dotrzeć do lusterka i odbić się od niego, odbicie pojawia się w tym samym czasie co gdy stoisz, czyli prędkość światła dla kogoś z zewnątrz to c+.To co "piotrekpoz" piszesz nie jest poprawne naukowo,tachiony to jak na razie tylko hipotetyczne czasteczki,a do pola torsyjnego nauka wogóle sie nie przyznaje jak też i do masy fotonu - przecież światło nie rozpędza się podobnież - czyli sama jego energia ma być zaprzężona do pracy w silnikach fotonowych i jakoś nikt nie zauważa sprzeczności w teoriii,bo czy sama energia może wytworzyć bezmasową siłę?
A jakim ma być? Chyba jeszcze nikomu się nie udało rozpędzić znaczącej masy do prędkości światła.Co by się stało po natychmiastowym "nadaniu" prędkości światła jakiejś masie jest rozważaniem czysto teoretycznym.
Nie wiem czy na pewno i czy tylko siła grawitacji, ale pewnie tak.Z tą "dowolną prędkością" też nie jest tak do końca,bo fotony z jakiegoś powodu prędkość mają ograniczoną do powszechnie znanej - czy na pewno grawitacja jest tym hamulcem?
Na typowym ciągu możesz uzyskać tylko maksymalną prędkość tego ciągu. Czyli np. dla silników odrzutowych byłaby to prędkość kilkudziesięciu tysięcy kilometrów na godzinę. Taką właśnie prędkość uzyskują sondy wysyłane w głęboką przestrzeń kosmiczną (dodatkowo wykorzystują one pola grawitacyjne mijanych planet by jeszcze trochę przyspieszyć).A "skokowe" uzyskanie "c" dlaczego miało by nie wchodzić w grę,niemal każdą masę można by "rozbujać' do "c" i to bez specjalnych wymagań - wystarczył by typowy ciąg,zakładając że próżnia nie hamowała by ruchu obiektu,potrzeba tylko czasu- duuużo czasu.
Zgadzam sięNajprawdopodobniej po opanowaniu grawitacji uda się zniwelować masę a wówczas nie będzie mowy o rozpędzaniu czy hamowaniu - zadana prędkość uzyskiwana będzie natychmiast i to bez przeciążeń.
Napisano 01.02.2007 - 01:55
Napisano 01.02.2007 - 11:59
Pisząć o skokowej prędkości miałem na myśli "głęboką odchłań" z nieskończoną odległością do czegokolwiek posiadajacego siłę ciążenia - nic tylko próżnia,bez możliwości sztucznego przyciągania czy odpychania.
Nadanie prędkości "x" - wyłączenie silników - ruch jednostajny z V="x"
Włączenie silników,V=2"x" - // - // - // - // z V=2"x"
- // - // - V=3"x" - // - // - // - // z V=3"x"
- // - // - V=4"x" - // - // - // - // z V=4"x"
- // - // - V= "c" - // - // - // - // z V= "c"...2,3,4" itd "c"(?)
Ciekawe czy stało by coś na przeszkodzie?
Napisano 01.02.2007 - 21:40
To tzw. czas własny. To czas mierzony przez zegar bezpośredni związany z obserwatorem. Odczuwalne tempo upływu czasu własnego jest zawsze takie samo, czyli "normalne" (właśnie z powodu tego że owym "zniekształceniom" podlegają wszystkie rzeczy związane z tym poruszającym się zegarem, trybiki zegara czy metabolizm obserwatora). Dopiero porównanie wskazań tego zegara z innym zegarem uwidacznia różnice w tempie upływu czasu. Po prostu względnośćMożna by zadać pytanie w jaki sposób czas miałby wpływać na wszelkiego rodzaju mechaniczne czy elektroniczne jego mierniki-tylko mierniki,przeznaczone do jak najdokładniejszego-najbardziej stałego odmierzania odcinków czasu.
Czy napewno prędkości przez nas osiągalne mają wpływ na prędkość obracania się trybików a może na naciąg-sprężystość sprężyn lub na odstępy czasowe działania przerzutników w elektronicznych licznikach,jeśli tak,to czym w istocie jest ten czas?
Ale światło wywiera ciśnienie (tzw. ciśnienie promieniowania). A ciśnienie to siła na jednostkę powierzchni.przecież światło nie rozpędza się podobnież - czyli sama jego energia ma być zaprzężona do pracy w silnikach fotonowych i jakoś nikt nie zauważa sprzeczności w teoriii,bo czy sama energia może wytworzyć bezmasową siłę?
Nie bardzo rozumiem. Jeśli chodzi Ci o coś na wzór ekranowania grawitacji, to nic to nie zmieni. Do "ekranowania" potrzebna jest energia, równa dokładnie temu, ile musielibyśmy jej dostarczyć obecnie do pokonania oddziaływań grawitacyjnych.Najprawdopodobniej po opanowaniu grawitacji uda się zniwelować masę a wówczas nie będzie mowy o rozpędzaniu czy hamowaniu - zadana prędkość uzyskiwana będzie natychmiast i to bez przeciążeń.
Źródłem grawitacji są wszelkie postacie energii dające wkład do tzw. tensora energii-pędu: masy, gęstość energii promieniowania i ciśnienia. Foton zatem jak najbardziej będzie oddziaływał grawitacyjnie, a masy wcale posiadać nie musi.Zresztą przykład na logikę, gdyby fotony nie miały masy to czarne dziury nie mogły by zaginać, czy wręcz zasysać wiązek świetlnych. Czarne dziury i masywne galaktyki właśnie to robią . Grawitacja oddziaływuje na obiekty posiadające masę. Odpowiedź czy foton ma masę jest oczywista.
Dla kogoś, kto leci "podświetlną rakietą" czas na statku płynie normalnie, natomiast przestrzeń poza rakietą ulega skurczeniu (wzdłuż kierunku ruchu). To powoduje, że możliwe jest np. dotarcie do najbliższej gwiazdy Alfy Centauri (odległość 4,22 roku świetlnego) z prędkością 0,99999 c w ciągu tygodnia (oczywiści wg zegara pokładowego; na Ziemi mija oczywiście 4,22 roku).A co z przestrzenią w prędkościach "c" lub zbliżonych,czyżby ona się oddzielała od czasu -cóż to za prędkość bez pokonywania drogi?
Czym większa prędkość tym czas płynie wolniej - pokonujemy mniejsze odcinki drogi aż w "c" staniemy w miejscu,chyba że w prędkościach "zbliżonych" zmienia się proporcja s/t.
W żadnym wypadku. Co najwyżej elektrony i to poruszające się w falowy sposób (prąd zmienny) są źródłem fali EM. To kolosalna różnica.fala 'em' to elektryczność a zatem elektrony posiadające masę.
Napisano 02.02.2007 - 06:00
Napisano 02.02.2007 - 14:22
Komora spalania jak najbardziej "baczy" na szybkość pojazdu bo jest jego integralną częścią i porusza się tak samo szybko jak pojazd. Przed wybuchem mieszanka (paliwowo-powietrza, albo dowolna inna) jest sprężana. Następuje wybuch i wszystkie gazy poruszają się we wszystkich kierunkach równocześnie z taką samą prędkością. Na lewą, prawą, górną, dolną, każdą ściankę komory wywierają taki sam nacisk i tu jest właśnie pies pogrzebany. Gdyby wszystkie ściany stawiały taki sam opór to siły zrównoważyłby się. Dlatego w silnikach jedna ze ścianek stawia mniejszy opór, aby ukierunkować siłę wybuchu i zaprządz ją do pracy. W silnikach samochodowych tą ruchomą ścianką jest tłok (jak działa tłok, z czym jest połączony itp. sobie poszukasz). W silnikach rakietowych gazy wylotowe są ukierunkowane za pojazd aby na zasadzie akcji i interakcji nadać mu prędkość. Sama komora bez odpowiedniego ukierunkowania wybuchu, nie napędzi żadnego pojazdu.Czy napewno ciąg silnika zależy od prędkości gazów wylotowych - pewnie w atmosferze,ale w próżni...? Gdyby faktycznie tak było,to nie zdawały by one egzaminu w kosmosie.Silnik rakietowy działający na zasadzie odrzutu,ale nie gazów od cząstek materii otoczenia,tylko odrzutu komory spalania silnika w skutek ciśnienia-naporu na nią gazów będących produktami wybuchowego(moment zapłonu) spalania paliwa.
W czasie zapłonu ciśnienie gazów(nie prędkość) napiera na przednią część komory spalania nie bacząc na obecną "szybkość",która daje znać o sobie dopiero poza silnikiem.
Dlatego "skokowe" osiąganie prędkości bez możliwości jego regulacji - chyba że poprzez zwiększenie siły wybuchu w momencie zapłonu.
Nie, jest czymś drastycznie różnym. "Postój" w atmosferze wymaga sił przeciwdziałających sile ciążenia, w kosmosie wystarczy kichnięcie aby spowodować ruch i nie trzeba już dostarczać energii żeby ten ruch podtrzymać.Czyż ruch w kosmosie,z dala od jakiejkolwiek masy-grawitacji-punktu odniesienia nie jest niemal tym samym co postój w atmosferze.
Porównania tego użyłem aby lepiej zobrazować Ci sytuację. Widzę, że nie pomogło.nie wydaje Ci się Piotrekpoz że patrzac w niebo zbyt mocno stoisz na ziemi porównując uzyskanie prędkości rakiety z... deskorolką?
Napisano 02.02.2007 - 16:22
A co tu atmosfera ma do rzeczy? Działanie takiego silnika to prosta konsekwencja zasady zachowania pędu. Pęd spalin (ew. pęd fotonów) w jedną, pęd rakiety w drugą, a wszystko w bilansie znosi się do zera.Czy napewno ciąg silnika zależy od prędkości gazów wylotowych - pewnie w atmosferze,ale w próżni...?
Oczywiście, każdy może stwierdzić, że to on spoczywa, a ten drugi się porusza. Ziemianin stwierdzi, że to rakieta się oddala, a astronauta, że to Ziemia się oddala. Ziemianin stwierdzi, że zegarek w rakiecie chodzi wolniej niż na Ziemi, a astronauta stwierdzi wręcz preciwnie. Paradoks.Mariush opisywana przez ciebie względność czasu nie tłumaczy dostatecznie zjawiska
- dla obserwatorów nie ma różnicy który z nich oddala się z prędkością "c",dla tego z ziemi oddalajacym się będzie ten w rakiecie a dla tego z rakiety,ten na ziemi.Czy owa względność odnosi się w jakiś sposób do wielkości mas obydwóch "pojadów" i jakoś je różnicuje?
Ciśnienie promieniowania nie zależy od powierzchni na która pada, a od długości fali jak najbardziej. Czym większa długość fali (mniejsza energia fotonów), tym mniejsze ciśnienie.Na jaka powierzcnię światło wywiera większe ciśnienie,na lustrzaną czy czarną i czy jest ono zależne od długości fali "EM"?
Tak, rakieta się skurczy dla zewnętrznego obserwatora.W pobliżu "c" - "przestrzeń poza rakietą ulega skurczeniu" - pewnie z punktu widzenia pilotującego ją,bo dla obserwatora z zewnątrz w/g Lorentza to i rakieta powinna ulec skróceniu.
Foton jest wszędzie w jednym czasie tylko wg zegara związanego z fotonem. Inaczej mówiąc, zegar fotonu obserwowany przez zewnętrznego obserwatora stoi w miejscu. Nasz zegar (obserwatora) pozwala natomiast przypisać położeniu fotonu konkretny moment czasowy (oczywiście wszystko z dokładnością dopuszczalną przez mechanikę kwantową)Skoro dla fotonu prędkość jego jest natychmiastowa i brak jest przestrzeni,to tylko jak zostanie wyzwolony jest wszędzie w jednym czasie - to on właściwie jest przestrzenią a może nawet wszystkim?
Elektron to elektron, a jego pole to jego pole. Elektron to cząstka, a pole elektromagnetyczne to stan przestrzeni (w kwantówce postrzegany jako morze wirtualnych fotonów)Wiadomo że prąd stały nie wytworzy fali tylko o określonych biegunach pole magnetyczne,ale czy elektrony poruszajac się falowo są żródłem... samych siebie?- przecież falowo się poruszajac wytwarzają jednocześnie pole magnetyczne - już są falą.EM.
Napisano 02.02.2007 - 19:05
Napisano 03.02.2007 - 01:23
Nie za bardzo rozumiem.- Gdyby zawsze wszystko się "bilansowało" nie znali byśmy pojęcia ruchu.
Łączność radiowa (czyli za pomocą fotonów) niczego tu nie da, a wszystkiemu jest winne to, że sygnał potrzebuje czasu, aby się przemieścić między oboma obiektami (Ziemią i rakietą).- Do porównania wskazań wystarczy łączność radiowa,powrót nie jest konieczny,lecz z Twojego Mariush przykładu widać że praktyki owe różnice w czasie nie dotyczą.
A czy ciśnienie wody na dno naczynia zależy od materiału z jakiego naczynie jest wykonane? Chyba nie...- Ciśnienie zależy od częstotliwości fali a nie zależy od powierzchni na którą pada?-przecież dopuki nie "padnie" nie będziemy w stanie zaobserwować jego ciśnienia.Na dodatek po odbiciu się od powierzchni lustrzanej(światło) nadal istnieje i jest gotowe do "dalszej pracy" - przesunięcia następnego lustra.Zjawiska tego nie da się zaobserwować w przypadku powierzchni czarnej-nie lustrzanej.
Nie kapuję w czym problem. Przybliż mi to bardziej.- Jeśli dla postronnego obserwatora rakieta będzie krótsza,a po powrocie okazuje się że wymiary jej nie zmieniły się,to... po co Lorentz tak namieszał,czyżby był protoplastą wirtualnych gier komputerowych?
Plz..., jaśniej to postaram się Ci pomóc.- "Nasz zegar" pozwala również stwierdzić że fotony wyemitowane w przeciwne kierunki posiadaja w/g siebie prędkość jednego z nich - nie lubią się oddalać,czy nie mogą?-jeśli zawinił zegar to czy nie czas oddać go do naprawy.
Napisano 03.02.2007 - 15:49
Napisano 03.02.2007 - 17:01
Napisano 04.02.2007 - 21:06
Tak i będzie mogła przyspieszać póki się jej paliwo nie skończy. Trzeba jednak wziąć pod uwagę jeszcze fakt, że przyspieszająca rakieta ma coraz większy pęd, a z racji relatywistycznych efektów rośnie on szybciej niż w klasycznym ujęciu (p = mv). To powoduje, że przy prędkości rakiety równej "c" jej przyjmuje wartość nieskończoną. A to niestety możliwe jest tylko przy dysponowaniu nieskończoną ilością paliwa.Dla uproszczenia założyłem że rakieta jest w głębokim kosmosie i porusza sie ruchem jednostajnym,to już po pierwszym "kichnięciu" uzyska większą prędkość od począdkowej.
Brak sił hamujących nie powoduje powrotu do poprzedniej prędkości,gazy wyleciały-ruch jednostajny z wyższą prędkością-następne kichnięcie... itd.
Układ współrzędnych Minkowskiego jest po prostu sposobem na wizualizowanie zjawisk opisywanych przez POTWIERDZONĄ teorię względności, więc jego użycie jest jak najbardziej zasadne. Na poniższym rysunku przedstawiłem Ci w nim nurtujący Cię problem (mam nadzieję, że zrozumialeZnając prędkość rozchodzenia się fali radiowej i odległość obiektu można obliczyć czas łączności.
Układy współrzędnych można skonstruować dla każdej teorii,lecz dopuki nie uda się ich potwierdzić praktycznie nie powinny być traktowane jako pewnik.
Ale to nie ma wiele do rzeczy. Światło to zawsze światło, czy to spójne i ukierunkowane laserowe, czy jakiekolwiek inne. Ciśnienie zawsze będzie wywierać. Nawet zwykła zapalona latarka umieszczona w próżni "rozpędziła" by się do szybkości ok. 1mm/s. W końcu silnik fotonowy to taka latarka o gigantycznej mocyNie miałem na myśli światła rozchodzącego się w każdym kierunku,tylko promienia lasera,bo to właśnie dzięki niemu doświadczenie ze zwierciadlanym stożkiem powiodło się.Ciśnienie "boczne" promienia lasera -jeśli takowe było- w stosunku do czołowego można pominąć.
Miałem na myśli rodzaj powierzchni, a nie jej kształt...Jeśli już o ciśnieniu mowa,to powierzchnia w stosunku do której się je mierzy również ma znaczenie -dla wody powierzchnią tą może być garnek i durszlak lub... dziurawy garnek.
Nie również, bo dla obserwatora postronnego przestrzeń się nie kurczy. Kurczy się tylko rakieta. A z racji, że czas w rakiecie dla tegoż obserwatora płynie wolniej, to wspomniana podróż na Proximę trwa wg podglądanego przez ziemskiego obserwatora zegara pokładowego tylko 7 dni (choć wg jego ziemskiego zegara minęło ponad 4 lata).Lorentz...- jeśli dla pilota w rakiecie lecącej w "podświatlnej" przestrzeń się kurczy,to dla postronnego obserwatora kurczy się również rakieta(w/g omawianej teorii -od jej czoła).
W/w umożliwił obliczenie tego wirtualnego skrócenia,czyli jako pierwszy wyprowadził wzór na obliczenie... ducha.
Oddalają się z prędkością światła.Myślę że pytanie... z jaką prędkością oddalają się od siebie dwa fotony lecące w przeciwnych kierunkach?-jest odpowiedzią na Twoje wątpliwości dotyczące mojej tezy związanej z zegarem.
Hmm... „c” to uniwersalna stała przyrody i ma taka wartość jaką ma. A to, że jest czegoś granicą wynika z obserwacji rzczywistości. Ta obserwacja wskazuje na prawdziwość transformacji Lorentza, a z niej wynika relatywistyczny wzór na składanie prędkości. A on mówi, że „c” plus „c” to nadal „c”. I w sumie dobrze, że tak jest, bo jedna z najbardziej podstawowych zasad rządzących światem fizycznym – zasada względności – pozostaje w mocy.Czy Einstein zasugerował przynajmniej co może być powodem tego, że "c" jest tą graniczną nawet dla przeciwnie skierowanych fotonów prędkością?
0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych