W poszukiwaniu znaczenia snówWyobraź sobie, przez chwilę, że nowy prezydent zaczyna swoje inauguracyjne przemówienie, mówiąc że zapisuje i bada swoje sny. Z podniesionym czołem i bez zahaczania o paranormalność i proroctwa, mówi, że ma nadzieję zrozumieć lepiej samego siebie poprzez pracę ze snami.
"Zastanawiam się, jak by to przyjęła prasa", mówi Gayle Delaney, która przez ponad 30 lat pracowała ze snami - jej praktyka polegała na unikaniu klasycznej interpretacji snów i na bardziej spersonalizowanym rozważaniu czyichś snów. Delaney jest założycielką i przewodniczącą Międzynarodowego Towarzystwa Badań nad Snami. Napisała wiele książek i udzielała wykładów w USA i Europie. Mimo to nadal wielu ludzi sądzi, że praca ze snami jest bezsensowna.
"Uprzedzenie do snów jest ogromne, częściowo dlatego, że opisuje się je jak jakieś głupoty", mówi Delaney.
Zapytaj jakiegoś profesjonalistę o doświadczenia senne, jego odpowiedź będzie jasna: zignorować sennych "lekarzy" bytujących w TV i Internecie. Porzuć konwencjonalne senniki, są one zbyt ścisłe, zbyt "arystokratyczne".
A ich znaczenia? Bez znaczenia.
"Mimo wszystko sen o domu musi znaczyć co innego dla stolarza, a co innego dla podpalacza", mówi Karen Shanor, psycholog z Waszyngtonu. Jak mówią obie badaczki, sny powinny być rozpracowywane, a nie tylko wrzucane do kategorii. Żadna książka nie może ci powiedzieć, co znaczą twoje sny, ponieważ czyjeś senne życie może zostać zrozumiane tylko w kontekście życia jednej konkretnej osoby.
Jak mówi doktor Dealey, praca nad snami stanoowi terapię z jedną osobą, zaś zastanawianie się nad twoimi snami może przynieść jakieś holistyczne bądź zabawne spostrzeżenia. "Ludzie myślą, że sny są efektami ubocznymi działania mózgu. Wciąż jest wielu ludzi, będących moimi klientami, którzy mówią 'jeśli powiem każdemu, że cię widziałem, będę musiał temu zaprzeczyć'".
Gdyby tylko tępaki z Hewlett-Packarda poprzedziły swoje przemówienia na porannych spotkaniach krótką analizą snu...
Ten scenariusz nie jest tak szalony. Szkoły biznesu i programy zarządzania w Anglii oraz terapie senne w Indiach pomagają rozwiązać wiele problemów. Praca w starciu ze snem w praktyce może spowodować ożywienie czyjegoś życia.
"Wciąż istnieje uprzedzenie do snów", mówi Clara Hill, profesor Wydziału Psychologii Uniwersytetu w Maryland (USA). "Czasami powodem tego jest brak zrozumienia snu, szczególnie jego aspekty brzmiące jak zjawisko paranormalne".
Weźmy na przykład inkubację snu, w której ludzie lubią śnić o pewnej rzeczy, lub zapowiadający sen, w którym ciało wysyła śniącemu umysłowi informację o nieuchronnej chorobie. Ważność obydwu poparta jest wieloma obserwacjami i badaniami.
Nadal jednak istnieje słaby powiew duchowości. Pozazmysłowe zdolności mogą istnieć, nie ma jednak żadnego sposobu na zebranie dowodów na istnienie np jasnowidztwa.
"Uważam, że jeszcze za wcześnie na sądy", mówi Deirdre Barrett, profesor wydziału medycyny na Harvardzie, który pracuje ze snami w klinice i w klasie. "To kwestia wiary. Większość z nas słyszy naprawdę dramatyczne anegdoty na ten temat i myślę, że możliwe jest, że może istnieć coś, czego nie rozumiemy, a z istnienia czego zdajemy sobie sprawę. Nie doceniamy jednak także zbiegów okoliczności".
A co na to sceptycy? Jak Hill odpowiada na próby obalenia teorii psychiatry Allana Hobsona, że sny są produktami łagodnej psychozy - głównie przypadkowej burzy hormonów?
"Może tak być, ale jeśli możesz ich użyć w celach terapeutycznych i pracować z nimi, to jest to cudowne", mówi Hill, która prowadziła około 20 badań nad snami. "Wychodzę z założenia w ten sposób. Badania, które wykonaliśmy do tej pory, pokazują, że [dzięki snom] ludzie mogą naprawdę zdobywać pewne spostrzeżenia".
Dan Zak, Washington Post, 26 listopad 2006
Tłumaczenie: Ivellios,
http://www.paranormalium.pl