Razem z jigsaw’em i jednym z użytkowników z PEA zrobiliśmy dziś małą próbę dotyczącą ataków energetycznych z pomocą psi balli. Zasada była taka, jigsaw atakuje nas psi ballami.
W pierwszych dwóch próbach udział brał kolega z PEA.
Obie próby wyglądały tak samo z początku nic nie odczuwał, ale po przesłaniu psi balla, odczuwał ucisk na brzuchu (gdzieś w okolicach tai chi).
W kolejnych próbach brałem udział ja. Było ich trzy.
Uzgodniliśmy, że miało się to odbyć po 5 minutach, tak żebym mógł się przygotować na przyjęcie tej porcji energii.
Szybko się położyłem wygodnie, rozluźniłem i zacząłem tworzyć wokół siebie psi shielda. Dziwnie szybko mi to poszło, bo po kilkunastu sekundach już czułem powłokę, która zwisała lekko nade mną. Poleżałem sobie tak ze 2/3 minuty i szybko wstałem, bo jak zawsze straciłem poczucie czasu i nie wiedziałem, czy to już. Widząc, że jeszcze zostały 2 minuty szybko wróciłem do poprzedniej pozycji. Chciałem znów zrobić psi shielda, nie wiem czy mi się udało, czy nie, ale... Poczułem dziwny lekki ucisk na klatce piersiowej, jakby coś na mnie wylądowało. Tak na wagę mógłbym powiedzieć, że to tak kilka dkg, ale nie dociskało tak "na chama", tylko tak leżało spokojnie na klatce. To tak, jakby jakaś ładna dziewczyna, z którą jesteście bardzo blisko, położyła się blisko ciebie i położyła głowę na twojej klatce piersiowej. Takie dość przyjemne, wydaje mi się, że dobrze zobrazowałem
Tak czy inaczej to coś leżało tak sobie, a ja czekałem i czekałem, bo dalej nie wiedziałem czy już te 5 minut minęło. W końcu wstałem i tak jakby to coś spadło. Nic więcej się nie działo, oprócz tego że po jakiejś minucie takiej lekkiej 2 czknięciowej czkawki.
Dodam jeszcze, że mojego samopoczucia to nie zmieniło, no może troche lepiej się czuję, tak jakbym tę energię wessał.
Po tej próbie jigsaw’owi ręce się spociły
Próba druga, też 5 minut.
Położyłem się znowu na łóżku, tym razem nie wstawałem, postanowiłem leżeć tak dość długo, dopuki czegoś nie poczuję.
No więc leżę, relaksuję się. Tym razem nie robiłem psi shielda, a żeby nie zrobił się samoczynnie otworzyłem i zamknąłem czakrę serca, a potem czakrę 3 oka. Tym razem poczułem, jakby kulkę, która wylądowała na mnie. Kulka ta zaczęła kręcić ósemkę na moim brzuchu. Kulkę złapałem po chwili w rękę i podniosłem rękę tak, żeby było prostopadła do podłoża. W ręce poczułem ciężar, który pchał rękę z powrotem do pozycji leżącej, nie był to zbyt duży ciężar, tak jakby 2 albo 3 Kg.
Wcześniej po otworzeniu czakry serca, moje serce zaczęło gwałtownie bić. Nie wiem czym to jest spowodowane, ale teraz już bije normalnie.
Dziwi mnie, że nie czułem żadnego bólu, no może oprócz tego lekkiego w okolicach czakry serca. Po chwili jednak minął.
Zastanawiam się, czy wchłonąłem tą energię znowu, nie domykając do końca czakr, tak czy inaczej czułem dziwne pulsowanie w nogach, tak jakby zostały doładowane, to samo powoli zacząłem odczuwać w reszcie ciała.
Natomiast jigsaw czuł zimno, jakby trzymał w rękach śnieżkę.
Kolejna dziś już ostatnia próba, po tym co mi powiedział jigsaw.
Znowu 5 minut.
Jigsaw stworzył dużo większy ładunek, niestety nie wiem jak dużo większy. Tak czy inaczej teraz jest cały spocony i serce mu wali. Widać dużo energii w to musiał włożyć.
Teraz moje odczucia. Chciałem, żeby tym razem było bez żadnego skupienia i przygotowania. Więc wyszedłem z psem na dwór. Tym razem poczułem ucisk na brzuch, troche lżejszy niż uścisk wnuczka przez babcię , i troszke silniejszy jak podczas spotkania z dziewczyną po długim okresie niewidzenia . Tak czy inaczej, ten "ból" trwał niedługo, a po jego przeminięciu poczułem kolejne pokłady energii w sobie.
Co o tym myślicie ??