Hmm zobaczyłe, coś o "czarnej postaci" i zajrzałem, ale to nie to samo, co ja kiedyś przeżyłem.
Każdy chyba zna mój stosunek do zjawisk para i opowieści o duchach itp, ale do dzisiaj męczy mnie pewna sprawa.
To było ładnych parę lat temu. Poszedłem z kumplem połazić po okolicy, szliśmy taką drogą która szła przez okoliczne łąki. Tuż obok drogi stały trzy stogi siana, stały tam już od dawna bo odkąd pamiętam tam się już zboża nie uprawiało, no ale wleźliśmy na najwyższy z nich bo stamtąd był fajny widok na okolicę. I wtedy zobaczyliśmy pewnego gościa, jakieś 200-250 m od nas. Wyglądał na człowieka całego czarnego - nie w sensie murzyna, tylko postać ludzka w ubraniu i kolorze skóry całkowicie czarnej jak niebo w nocy - nie było widać ani różnicy w kolorze w miejscu, gdzie powinna być twarz albo dłonie itp (był słoneczny, letni dzień - nie piłem ani nie brałem niczego ani wcześniej ani później

).
Postać ta niosła coś, ale nie wiem co, bo było to zbyt daleko. W pewnym momencie rzuciłą się na ziemię, zaczęła jakby tarzać a potem... wyrwała w naszym kierunku. Pierwszy raz widziałem, żeby ktokolwiek tak szybko biegł. Kumpel od razu zsunął się ze szczytu stogu i zaczął biec w stronę domu, a ja krzyczałem żeby zatrzymał się - po prostu chciałem zobaczyć kto to był ale raczej nie samotnie

No ale kumpel się nie zatrzymał a ja też nie za bardzo miałem ochotę oglądać sobie tego kogoś z bliska absolutnie sam
Strach zwyciężył i ja też pognałem w stronę osiedla. Choć dogoniłem kumpla po chwili, to nie zatrzymaliśmy się aż dobiegliśmy do pierwszych zabudowań (jakieś 400 - 500 metrów).
No i do dzisiaj męczy mnie to, że nie poczekałem i nie zobaczyłem kim był ten gościu. Następnego dnia nie było ani śladów nikogo w miejscu w którym go widzieliśmy ani nic - no ale to była łąka więc trudno było szukać śladów buta
Jestem sceptykiem, nie wierzę, że to był duch albo jakaś zjawa (tym bardziej kosmita), ale naprawdę ciekawi mnie kim ten ktoś był...