Duchy nie powinny robić ludziom krzywdy, to wszystko brednie. Sprawa jest elementarna - podstawową koncepcją Wszechświata jest fakt, że tylko elementy materialnego świata mogą oddziaływać na materię; a duchowego - na duchowość. Oczywiście są zaprzeczenia tego faktu, i dlatego ludzie wierzą w różnych bogów. Niemniej podstawowym faktem jest to, że astralna osobowość, tj. osobowość wyrwana ze świadomości, jest w stanie doświadczać prawdopodobnie wszystkiego, do czego doświadczania jest w stanie. Gdyby więc zdarzyła się taka sytuacja, że któryś z duchów postanowiłby AKURAT dokładnie w tym momencie, gdy ktoś "wywołuje" go znaleźć się w pomieszczeniu w którym istnieją dokładnie te same rzeczy i osoby, co naprawdę - to być może nawiązałby kontakt. Więcej informacji na ten temat pod hasłem "Zbliżone do niemożliwości".
Jasne, możemy sobie prorokować - a co jak przyzwiemy demona? A co jak pra-pra-babka się wkur*i, bo przerywamy jej sen wieczysty? A co jak te wszystkie ouija przerywają blokadę między światami (bzdura. Nie ma żadnych "światów". Jest jeden świat, na którym wszyscy żyjemy; co innego, że niektórzy nie są w stanie dostrzegać pewnych jego czynników i vice versa). No więc te przypuszczenia można zbyć jednym faktem - tzw. duch - oderwana świadomość, prawdopodobnie zachowuje resztki swojej ziemskiej sygnatury - osobowości; i po śmierci będzie doświadczał tego, co najbardziej lubił (lub przyzwyczaił się doświadczać) za życia. Więc prawdopodobnie nie rzuci się na Was z mordem w oczach (co i tak by mu się nie udało, bo nie może działać na istoty materialne. Opętanie? Wyobraźcie sobie dwie osobowości w jednym ciele. I nie mówię tu o schizofrenii. Coś takiego po prostu by człowieka zabiło nerwowo).
Czym innym jest poruszanie spraw istot być może żyjących - czy mowa tu o Wielkich Przedwiecznych, Azathocie, Yog Soddocie, Cthulhu i podobnych istotach (celowo nie wymieniam tu Jezusa, Allaha, Buddy - bo te bóstwa od początku były uważane za "duchowe" i nieosiągalne dla ludzkiej percepcji; podczas gdy znane nam zapisy o Przedwiecznych sugerują biologiczne stwory obdarzone niezwykłymi umiejętnościami, które żyją być może gdzieś, gdzie nie mamy wstępu lub wyginęły już dawno tak jak dinozaury). Być może oni byli telepatami, telepsychikami, może mieli umysły rozwinięte w stopniu nam nie znanym. Zapisy o "Bogu - Idiocie Azathocie sugerują sawantyzm - Azathot był zdolny do niezwykłych cudów, ale pozostawał cały czas w stanie hibernacji i uśpienia, kołysany do snu grą fletów i tłumem hermafrodytycznie bezosobowych tancerek. Czyżby był żyjącym dawno temu genetycznym mutantem; uważanym przez ludzi za "demona" ze względu na nieznane ówczesnym moce?
Koniec. Rozjaśniłem wam co nieco? Pomogłem? Na koniec zadanie - przeliczcie, ile razy w tekście padają słowa takie jak: "być może", "prawdopodobnie", "przypuszczalnie". To jest właśnie całe gadanie o duchach - jedno wielkie teoretyczne CHYBA.
Addendum*:
Chciałbym jeszcze dodać, że okultyzm z narzędzia kojarzonego z czarną magią i innymi szatanami może stać się cennym źródłem wiedzy o psychice i duchowości. Jest faktem, iż Nekromanci posiadali wiedzę wykraczającą daleko poza osiągnięcia im współczesnych "mędrców" (większość potrzebowała dwudziestu lat na nauczenie się ludzkiej anatomii, a przecież obejmowała ona wtedy głównie mózg i układ pokarmowy). Nekromanci kryli się pod przykrywką mrocznych adeptów Szatana; aby łamać tabu, zgłębiać tajniki biologicznej budowy człowieka oraz uczyć się o ciałach astralnych, psychice oraz fenomenie śmierci. Łącząc elementy pierwotnej wiedzy i nowoczesnej (jak na ich czasy) medycyny.
Chciałbym też rzecz, że w pierwotnych, tzw. "pogańskich" wierzeniach i zapisach kryje się więcej prawdy - tak moralnej i duchowej, jak zupełnie naukowej; niż w chrześcijańskiej zmanipulowanej nauce (oczywiście nie jestem tu nienawistny w stosunku do religii. Niech ludzie wierzą w jakiego tylko boga chcą; ale tak się sprawy mają, że chrześcijanie, szczególnie we wczesnych wiekach, potwornie hamowali jakikolwiek postęp).
Pierwotni wiedzieli po prostu o wiele więcej od nas, byli wręcz zdumiewająco inteligentni; tyle że nie umieli tego ubrać w mądre słowa - zatem ludzie ignorowali to przez wieki. Już sam fakt religii opartej na kulcie przyrody dużo o nich mówi - była to po prostu wczesna forma ochrony przyrody (nie zrywaj świętego kwiatu, bo cię Bóg Piorun skarze!) i ich kapłani dokładnie rozumieli, że jest potrzebna, więc w ten sprytny sposób przemawiali do swoich wiernych. Europejczyk czytał w Księdze Genesis - "I Bóg mówi - wszystko jest wasze, żebyście do woli korzystali i rządzili" (cytat przerobiony, ale zachowałem sens) i z radością chwytał za topór, żeby ruszyć "rządzić i korzystać" (spójrz też - "Mord i Ludobójstwo na przestrzeni wieków").
Użytkownik Sniffer edytował ten post 03.07.2010 - 15:15