Jest wyjaśnienie trójkąta bermudzkiego. Rożne statki samoloty dlatego tak znikają ponieważ pod tym terenem znajdują się złoża jakiegoś gazu (chyba propanu). I gdy ten gaz sie uwolni to idzie ogromna bombla która wszystko zasysa pod wodę. I dlatego statki które się znalazły w tym momencie pod tą bomblą zostały zasysane.
Miałoby to sens:
"W 1992 kanał Channel 4 wyemitował film "Trójkąt bermudzki" przedstawiający hydraty jako wyjaśnienie tajemnicy Trójkąta Bermudzkiego. Według autora ulatniający się w wyniku gwałtownego rozkładu metan miał tworzyć pianę wodno-metanową obniżając gęstość wody do bliskiej gęstości powietrza, natomiast samoloty miały spadać z powodu turbulencji."
Jednakże:
"Żadna stacja sejsmiczna nie zarejestrowała żadnego gwałtownego rozkładu złoża."
W dodatku:
"Sam autor wycofał się ze swej teorii kilka lat po emisji filmu dochodząc do wniosku, że Trójkąt Bermudzki w istocie nie istnieje - częstotliwość wypadków w tym obszarze ma być według niego
podobna do innych akwenów o podobnym natężeniu ruchu."
"(...)" - źródło: www.wikipedia.pl
Ale są to tylko wnioski autora filmu (co do statystyk)

Jak ktoś znajdzie takie statystyki to prosiłbym o wklejenie. Ew link
1840 r. Amerykański okręt patrolowy natknął się na francuski trójmasztowy statek handlowy "Rosalie". Okręt nie odpowiadał na próbę nawiązania łączności, został dogoniony, a amerykańscy marynarze weszli na pokład. Okazało się, że byli jedynymi ludźmi na pokładzie (nie wliczając żywego kanarka). Nie było śladów walki, a cenny ładunek został nie naruszony, co świadczyło, że statek nie padł ofiarą pirackiego napadu. Potem wielokrotnie spotykano się z pustymi statkami, dryfującymi po akwenie trójkąta bermudzkiego
Cóż, jest wyjaśnienie

Trójkąt Bermudzki to w znacznej mierze Morze Sargassowe. A oto co na takim morzu działo się ze statkami:
"Dawny żaglowiec, pozbawiony alternatywnego napędu, bywał na zawsze unieruchomiony w sieci tych wodorostów, gdyż słabe wiatry nie były w stanie wybawić go z opresji. Wysoka temperatura powietrza i morza, kończący się prowiant i woda, a nade wszystko upływający w bezsilnej bezczynności czas, jak i widok rozległych, zielonych połaci, powodowały wśród marynarzy halucynacje i tzw.
"gorączkę morza" (ang. sea fever). Prowadziło to w konsekwencji do przypadków opuszczania pokładu najprostszą drogą: w dół, wprost za burtę, do "zielonych pól", które majaczącym w gorączce żeglarzom łudząco przypominały rodzinne pola i łąki. Do dziś przetrwały legendy o statkach, które – mimo że w końcu zatonęły – nigdy nie spoczęły na dnie, lecz dryfują pod powierzchnią, oplecione przez wodorosty. Natomiast legendy o napotykanych potworach morskich mają swoje uzasadnienie w występujących tam okazach kałamarnic i ośmiornic."
"(...)" - źródło: www.wikipedia.pl