Duchy mogą być tylko wytworami naszych umysłówGdy naukowcy napisali w ostatnim numerze "Nature", że mogą wywoływać zjawy - uczucie bycia śledzonym przez cienistą postać - poprzez pobudzanie elektryczne mózgu, nadali temu zjawisku doskonały sens neurologiczny. Mogą nawet argumentować, że powstawanie takich uczuć wyjaśnia przy okazji istnienie tak zwanej siły nadprzyrodzonej. Faktycznie, gdy tylko "The New York Times" ogłosił wyniki badań, badacze natychmiast doszli do wniosku, że duchy są zwykłymi "złudzeniami cielesnymi" - niczym więcej, jak tylko skutkiem powstawania impulsów elektrycznych.
Sprawozdanie z badań wygląda na pewnego rodzaju dowód - słaby jak słaby, ponieważ zbadano tylko dwie osoby - który może sugerować, że duchy nie są niczym więcej, niż biologicznymi dziwactwami. Jednakże dla osób skłaniających się ku istnieniu duchów może to być również dowód na to, że duchy są prawdziwymi bytami.
Naukowe badania zjawisk nadprzyrodzonych rozpoczęto pod koniec XIX wieku, równocześnie z wkroczeniem energii elektrycznej. Ponieważ tradycyjna nauka zaczęła ujawniać ukryty potencjał sił natury - pole magnetyczne, promieniowanie, fale radiowe, prąd elektryczny - badacze zjawisk paranormalnych sugerowali, że okultyzm działa w podobny sposób. Większość z tych okultystycznych odkrywców to byli naukowcy badający wysoce nasycone układy natury. Maria Curie, jedna z pierwszych osób badających pierwiastki radioaktywne, brała udział w seansach w celu oszacowania zdolności mediów. Tak samo robił John Strutt, Lord Raleigh, który dzięki swojej pracy z gazami atmosferycznymi otrzymał w 1904 roku nagrodę Nobla. Raleigh został później mianowany przewodniczącym Brytyjskiego Stowarzyszenia Parapsychologicznego. Dzięki niemu do organizacji przyłączyło się wielu innych fizyków, w tym między innymi pionier radiotechniki bezprzewodowej, Oliver Lodge, który postulował, że zarówno telepatia jak i upiorne manifestacje były osiągane przez transmisje energetyczne łączące ze sobą żywe umysły, a być może także i z umysłami zmarłych.
Lodge argumentował, że ludzki mózg może działać jako pewnego rodzaju odbiornik odbierający sygnały na poziomie podświadomości. Idąc tym tokiem myślenia, sądził również, że możliwe jest, że pojawienie się ducha jest tak naprawdę tylko określonym sygnałem energetycznym pobudzającym odpowiedź w mózgu osoby go odbierającej.
Teorie rozwinięte przez Lodge'a i jego kolegów pasują raczej do wywoływanych elektrycznie wstrząsów, wywoływanych przez Olafa Blanke, szwajcarskiego neurologa - pisze "Nature". Używał on na przykład wszczepionej elektrody, aby przesłać prąd do regionu mózgu zwanego zakrętem kątowym. Próba była skupiona na przetwarzaniu języka, ale jako skutek uboczny jeden z badanych nerwowo opisywał wyczuwanie obecności przy łóżku innej osoby, cichej i cienistej. Pełzający towarzysz pojawiał się i znikał wraz ze zmianami prądu.
Blanke wierzy, że doświadczenie nawet z jednym tylko pacjentem służy za przykłąd, jak łatwo możemy pomylić zabłąkane sygnały w mózgu z czymś innym. Ludzie skłaniają się ku temu, by szukać wytłumaczenia, on zaś wskazuje na to, aby zarzucić znaczenie wydarzenia, które może nie mieć żadnego znaczenia.
Czyści racjonaliści sugerują, że nasza potrzeba sprowadzenia znaczenia do podstaw biologicznego istnienia wyjaśnia powody tworzenia nowych religii i odnajdywania dowodów na niezwykłe zdolności w codziennym życiu. Nonpuryści sugerują co innego: rozmyślną naukową ślepotę. Nie ma według nich żadnego powodu, aby badanie Blanke'go nie popierało teorii o zjawiskach paraormalnych. Być może, że jego doświadczalny prąd po prostu naśladuje działania jednakowo silnego ducha.
Wielu parapsychologów wyznaje dziś podobną zasadę: obrazowanie mózgu ujawnia regiony odpowiedzialne za wywoływanie zjawisk psychicznych.
Amerykański psycholog i filozof William James, który był jednym z liderów wiktoriańskich paranormalnych ruchów badawczych, zauważył nawet starcie kulturowe: "Jak często nauka odrzuca całą filozofię duchów i uwięzione duchy i duchy stukające i 'telepatię', uznając je za bardzo popularne złudzenie?", napisał w 1909 roku. I jak często James zastanawiał się retorycznie, jakie siły powstrzymują ludzi przed widywaniem duchów i wiarą w nadprzyrodzone zdolności? Bo przecież końcowa konkluzja nie ma nic wspólnego z nauką i jej sposobem postrzegania świata.
Podejrzewam, że będziemy już zawsze mieszkać w nawiedzonej krainie naszych wierzeń. Dla wielu ludzi jest to świat bardziej interesujący - większy, dziwniejszy, bardziej tajemniczy - niż ten przedstawiany przez naukę. Dlaczego więc postanowiliśmy zostać żywymi istotami składającymi się z impulsów chemicznych i spięć elektrycznych? Prędzej dalibyśmy równie maleńki, elektryczny przebłysk szansy na to, że jesteśmy czymś więcej.
Deborah Blum, International Herald Tribune, 3 styczeń 2007
Tłumaczenie: Ivellios,
http://www.paranormalium.pl