Napisano
08.03.2011 - 21:41
Trudno jest zmierzyć się z opowieścią i to z prozaicznego powodu, mianowicie, że to właśnie jest opowieść. Zawsze w takich przypadkach dopasowuję w pierwszej kolejności fakty proponowane, do swojego postrzegania rzeczywistości. Tutaj mamy dowód rzeczowy w formie „zdjęcia”. Czytając artykuł przyjrzałem się dołączonej grafice. Od razu w oczy rzuciła mi się trzecia twarz, według mnie aryjskiego chłopca z włosami zaczesanymi na bok (wspominany jako „ufok”) i poukładałem sobie wszystko na swoją modłę.
Marynarskie opowieści są dla samych marynarzy czymś znamiennym. W moim odczuciu większość z tej historii narodziła się po zdjęciach. Z tego też powodu, tylko jedno z nich uwieczniło „twarze”, a przecież, skoro twarze były widoczne przed zrobieniem pierwszego i widziano je gołym okiem, to chyba robiono fotki przez cały czas manifestacji „duchów” (szkoda że nie ma tych pozostałych do porównania). Potem na siłę dopasowano historię do wątpliwych faktów. Zmieniła się załoga i historia skończyła się wraz z brakiem wybujałej fantazji autora. To tak jak opowieści przy ognisku. Harcerze straszą się i po nocach nie śpią. Potem na siłę szukają (i często znajdują) kształty z opowieści. Jak znajdą na pniu kształt gęby „drzewołaka”, to już mają dowód że to prawda. Potem fotka z sugestywnym opisem i kolejna opowieść gotowa.
Takie historie opowiadałbym od tyłu. Co widzicie na tym zdjęciu? A teraz opowiem wam co widział autor. Szczerze się przyznam, że gdyby fotka z tematu niebyła poprzedzona artykułem, to miałbym problemy w stwierdzeniu, że patrzę na wodę z pokładu statku. Gdyby artykuł opisywał je jako zdjęcie chmur z pokładu sterowca, chyba bym dał wiarę. Albo, że w oddali widać wyraźnie linię lasu. Czemu nie? Ja teraz tam ciągle widzę las, a przy prawej głowie (bo twarz już też tam widzę ciągle) leży spory głaz, a przed nim rośnie trawa.Zachęcony hasłem w artykule „Zobaczyć znaczy uwierzyć” stwierdzam, że zobaczyłem i... nie uwierzyłem. Historia też mnie nie porwała.
Moja, nikogo nieinteresująca poza mną samym ocena: 3/10
ps.
Jak Bóg da, przeczytam kiedyś wszystkie z tej serii i skomentuję. A co mi tam.