Czołem! Jako studentkę nauk medycznych ten temat bardzo mnie zaintrygował, kurcze, nie wiem od czego zacząć
Może po kolei. Jak już to zostało potwierdzone, anencefalia jest to choroba, w której nie wytwarza się duża część mózgu, oraz najczęściej występuje rozszczepienie kręgosłupa. Dzieci takie mogą przetrwać podczas życia płodowego, jednak tuż po porodzie umierają. Rdzeń przedłużony odpowiada za najbardziej prymitywne funkcje jak oddychanie, oddawanie moczu (w początkowym etapie rozwoju), czy odruch ssania (dlatego niemowlę przystawione do piersi ssało mleko). Jednak po niedługim czasie umiera, ponieważ żadne z funkcji życiowych i procesów biochemicznych nie są skoordynowane i regulowane. Koniec. Tym samym istnienie jakiegoś 55 letniego faceta bez mózgu jest bzdurą na resorach :sux:
Natomiast istnieją ludzie z jedna połową mózgu. Gdzieś czytałam o przypadku kobiety, której wyciętą jedną półkulę mózgową z powodu jakieś choroby, już nie pamiętam. Druga automatycznie przejęła czynności drugiej. Oczywiście, ma to swoje wady ale człowiek może wtedy w miarę normalnie żyć, wcale nie będąc rośliną! Głośna też była historia człowieka, któremu podczas wypadku utknął w głowie metalowy pręt! Nie dość, że przeżył, to jeszcze był w stanie samodzielnie dojść do szpitala. Jak widać, uszkodzenie niektórych obszarów mózgu nie wiążę się automatycznie ze śmiercią!
Co do pośmiertnych ruchów ryb i ludzi biorących swoja odciętą głowę pod pachę... Kogut, jeśli odciąć mu głowę jest w stanie przebiec jeszcze kilka metrów. Wiąże się to z reakcjami synaptycznymi - po ciele koguta wciąż biegną impulsy elektryczne, poruszające ciałem. W sumie, jeśli np do martwej kończyny żaby, która posiada nieuszkodzone mięśnie przyłożyć napięcie, też poruszy kończyną. Ale w to, że ludzie potraktowani gilotyną wstają jakoś trudno mi uwierzyć. Z tego co napisano, człowiek ten wykonał zamierzoną i planowaną czynność, co jest niemożliwe dla kogoś kto już nie posiada mózgu