Napisano
24.01.2007 - 18:21
Wakacje, pierwsze polowa sierpnia 2006.
Byl jak mniemam srodek nocy, moze nieznacznie blizej ku wschodowi. Nie wiem tez dokladnie co tak naprawde sprawilo ze sie przebudzilem. Lezalem na plecach majac sciane z oknem po swojej prawej.
Na tle tego jasniejszego prostokata (okna) zobaczylem odrazu jakas humanoidalna postac. Byla cala czarna, widzialem tylko zarys glowy i ramion. Reszta niknela ponizej lini parapetu. Ciezko mi to dokladnie opisac, mozliwe ze ta istota na wpol lezala obok mnie (duze lozko), a moze byla dalej przy samym oknie.
Wszystko dzialo sie w tej samej chwili.
Istota rzucila sie na mnie calym swoim cialem. W tym momencie (gdy upadla na mnie), moje cialo astralne zostalo obrocone o 90 stopni, w ten sposob ze nogi mialem blizej okna.
Wiedzialem co mam robic i dzieki temu ani przez chwile sie nie balem. Poczulem mimo wszystko jednak strach i to potezny. Nie moj. To tak jakby ta istota chciala mnie nim napelnic.
Lek ktory odczuwalem byl obcy, byl ohydny i strasznie przytlaczajacy. Zdawalo mi sie ze moje cialo astralne placze (nie umiem tego inaczej opisac).
Gdy udalo mi sie troche otrzasnac... Zajalem sie istota w ten sposob ze ona zniknela. Nie wiem czy ja zniszczylem, czy tylko odgonilem.
Moje cialo astralne wrocilo do wlasciwej pozycji. Przez chwile mialem przez to klopot z ocena w ktora strone leze.
Gdy juz bylo dobrze, poprzeklinalem troche w kierunku Aniolow za brak ochrony, nieswiadom jeszcze wowczas istoty tego doswiadczenia.
===
Tak czy inaczej, do dzisiaj nie wiem co to dokladnie bylo.